Wydawca: Estymator
289
Audiobook

Życie skrojone na miarę. Tom 2

Janusz „Krawiec” Wiśniewski

Piotr, bohater tej książki przeszedł wszystkie szczeble zawodowej kariery w dziedzinie krawiectwa: od czeladnika, terminującego w pracowni stryja, do mistrza i przedsiębiorcy, właściciela dużego zakładu krawieckiego, w którym szyje ubrania prezydentom, premierom, artystom, biznesmenom. Jest to nie tylko świetnie opowiedziana historia o zawodowych (krawieckich) ambicjach, klęskach i sukcesach ale także opowieść o życiu rodzinnym i towarzyskim, o uczuciach, o miłosnych podbojach, o marzeniach, o życiu w ogóle. To prawdziwa krawiecka epopeja odmalowana na tle intensywnych przemian politycznych, społecznych i obyczajowych naszego kraju. To „opowiedziana nożycami” historia, prowadząca nas przez zmieniające się mody i kroje garniturów, tkanin, dodatków krawieckich. Akcja tej w dużej mierze autobiograficznej powieści rozpoczyna się od lat 40-tych XX wieku, czyli od wczesnego dzieciństwa autora, a kończy pod koniec wieku XX. Książka ta ma szczerość i prawdę autentyku. Jej siłą jest też szczegółowe odtworzenie realiów dotyczących czasów, które opisuje, a także obfitość wziętych z życia historii i anegdot. Istotnym elementem tej książki są klimaty związane z modą (głównie męską). Na jej kartach autor niejednokrotnie opisuje ubiór jej bohaterów fachowo go komentując. Zapoznajemy się w ten sposób z wieloma ciekawymi i użytecznymi informacjami dotyczącymi właściwego, dobranego do okoliczności i cech danej osoby stroju. Ze względu na dużą objętość powieść „Życie skrojone na miarę” podzielona jest na dwie części: Tom 1. (podtytuł „krawiotka”) i Tom 2. (podtytuł „mistrz”). Tom 3. zatytułowany „Życie od podszewki” jest swoistym post-scriptum do dwóch wcześniejszych tomów.

290
Ebook

Wiersze wybrane

Stanisław Grochowiak

Obszerny wybór wierszy Stanisława Grochowiaka obejmujący utwory od jego debiutanckiego tomu „Ballada rycerska” z 1956 roku do „Bilardu”, wydanego w roku 1975. Zbiór ten zawiera wszystkie najlepsze i najbardziej znane wiersze poety w tym na przykład takie jak „Płonąca żyrafa”,  „Tramwaj Wszystkich Świętych” czy „Do S...” („bunt nie przemija, bunt się ustatecznia”).

291
Ebook

Siedem diabłów dziadka Osiornego

Helena Sekuła

Doskonała powieść kryminalna, wydana w kultowej serii „Ewa wzywa 07” (zeszyt nr 67, Iskry 1974). Galeria nietuzinkowych postaci, akcja obfitująca w nagłe zwroty, lekkość stylu i humor oraz interesujące realia PRL-u z lat 70-tych. A co ma wspólnego dziadek Osiorny z aż siedmioma diabłami? Tego oczywiście nie możemy zdradzić! JAROSŁAW KIEREŃSKI (KlubMOrd.com): Wydaje mi się, że jest to jedna z najlepszych w długim szeregu „Ewek”. No dobrze ale co my tu mamy – do konkretów jakby przejść trzeba, a mamy to co często mamy w kryminałach a mianowicie trupa mamy. Otóż zostaje znaleziona Czesława Antoniak mieszkająca kontem w odnajętym pokoju w wielkiej willi w jednej z podwarszawskich miejscowości. Do rozwikłania zadania przystępuje tandem śledczych a mianowicie dość młodzi oficerowie Czarnota i Biernat i choć jest trudno, nie ustają w poszukiwaniu mordercy bo szybko okazuje się że jest kilka poszlak, a w sumie to jest ich nawet aż za wiele... Wiele jest w tej książce fetyszy i symboli ogniskujących uwagę, które zaraz wyliczę. Willa: to obiekt pożądania każdego, nieziszczalne marzenie w świecie powstających bloków nieco anachroniczne i coraz bardziej jakby z innego świata. Złota Doxa – to złoty zegarek popularnej wówczas i cenionej marki – zegarek ten jest także symbolem dostatku. Pierścionek z brylantem – co ciekawe to srebrny pierścionek by bogactwa widać nie było a brylant swą wartość ma. Taksówka – to miejsce bezpieczne i pewne – zawsze jest jakaś co zawiezie a i na kierowcę taksówki zawsze można liczyć (tzn. milicja może na niego liczyć – wszak wielu taksówkarzy była TW). Kasetka – pancerna i przenośna w niej można ukryć wiele – pieniądze, kompromitujące materiały itp., i można się uganiać za nią jak za skarbem. Tak, kasetka pomalowana farbą „młotkową” to jest zdecydowanie pewien symbol. Róże – te piękne kwiaty zdobią i upiększają a ich uprawa w ogródku pozwala zakwitnąć przyjaźni byłemu milicjantowi i byłemu złodziejowi. ANNA LEWANDOWSKA (KlubMOrd.com): Dziadek Osiorny to stary szlamiarz, czyli po prostu włamywacz. Jeszcze przedwojennego chowu, fachowiec jakich mało, syna przyuczył do zawodu, a teraz przyucza wnuka, który wykazuje duży talent. Dziadek Osiorny przeniósł się już na zasłużoną emeryturę, zajął się hodowlą róż w przydomowym ogródku na warszawskiej Utracie i zaprzyjaźnił ze swoim dawnym przeciwnikiem, sierżantem Zawiślakiem, obecnie również emerytem. I pewnie wiódłby dziadek żywot bardzo spokojny, gdyby nie to, że jego wnuk został zamieszany w morderstwo. Opowiadanie jest zabawne, czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Autorka pokazała nam kilka charakterystycznych obrazków z epoki Peerelu: pracę typowych dla owych czasów zakładów produkcyjnych, wraz z częstymi wówczas aferami ekonomicznymi, specyficzną obyczajowość niektórych sfer, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. „prywatnej inicjatywy”, mechanizmy działania rynku usług erotycznych, a przede wszystkim rodzinę złodziejską z tradycjami i specyficznym kodeksem honorowym. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Marcin Labus.

292
Audiobook

Strusie jajo. Komedia kryminalna

Maja Kotarska

Bohaterki powieści "Dracena przerywa milczenie", Agata Cyryl i Jola Kapłan podejmują kolejne wyzwanie. Obiecały wprawdzie swoim bliskim, że już nigdy więcej nie dadzą się wplątać w żadne niebezpieczne historie, ale czy jednak mogą pozostać obojętne, kiedy tajemnica sama zapukała do drzwi uczelni, a życie człowieka zawisło na przysłowiowym włosku? Pozornie odrębne zdarzenia powoli zaczynają się zazębiać i gdy bohaterki są już bliskie rozwiązania zagadki, sprawa wymyka się spod kontroli. Kłopoty to przecież ich specjalność! A co robi w powieści struś? Oczywiście chowa głowę w piasek! Powieść Mai Kotarskiej, to wciągająca od pierwszej strony, pełna pozytywnej energii komedia kryminalna. Wyraziste postaci, dowcipne dialogi, niespodziewane zwroty akcji. Po prostu dobra literatura. Dalsze, detektywistyczne dokonania Agatki i Joli możemy śledzić w ostatniej, trzeciej części detektywistycznej trylogii "Ładny gips". Projekt okładki: Olga Bołdok

293
Audiobook

Bajki nie tylko o smoku

Ireneusz Iredyński

Zbiór siedmiu, świetnie napisanych, pięknych bajek dla dzieci, które spodobają się też dorosłym – mistrzowsko odczytanych przez Maszę Bogucką. Ich autorem jest Ireneusz Iredyński – wybitny pisarz, autor wielu interesujących sztuk teatralnych, słuchowisk radiowych i scenariuszy filmowych oraz tekstów piosenek. Przedstawienia teatralne oparte na tekstach z „Bajek nie tylko o smoku” wystawiły m.in.: Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki w Opolu (1993), Teatr Lalek „Banialuka” im. Jerzego Zitzmana w Bielsku-Białej (1994) oraz Teatr Lalek „Pleciuga” w Szczecinie (2015). Jedną z bajek, jest „Inna niż wszystkie bajka o smoku”, w której tytułowa bestia jest popadającym w liryczne nastroje jamnikowatym jaroszem i gustuje tylko w trawie tudzież w wydawaniu westchnień. Niestety rajcowie miasta Parasol, nie mogący uwierzyć w neutralne intencje smoka, przekonani, że zjada ludzi (a więc napędzani strachem i ulegający stereotypom), wynajmują żołnierzy-najemników, którzy mają go zabić. W dodatku, nie uwierzyli małemu pastuszkowi Lirkowi, że futerko smoka jest puszyste jak u królika i nie usłuchali jego argumentu, że nie ma co póki co smoka drażnić, bo ten przecież nic złego jeszcze nie zrobił i być może w ogóle nie ma złych zamiarów. Satyra miesza się zatem u Iredyńskiego z groteską, a przesłanie tej „innej”, zgrabnie zdekonstruowanej bajki o smoku jest piękne, jasne i sympatyczne: nie każdy smok musi być od razu wrogiem. Bo zawsze i wszędzie zdarzają się wyjątki. No i że najczęściej dzieci, ze swą nieskażoną stereotypami ciekawością i ufnością, bywają pierwszymi odkrywcami owych wyjątkowych przypadków. [Wykorzystano tu fragmenty recenzji autorstwa Juliusza Tyszki opublikowanej na teatralny.pl w roku 2015] Projekt okładki: Małgorzata Biendara.

294
Audiobook

Opowiadania zebrane

Jan Himilsbach

Zbiór blisko pięćdziesięciu świetnych opowiadań Jana Himilsbacha, czyli pełny przegląd jego interesującej twórczości literackiej. Znamy go wszyscy dobrze z występów w wielu filmach. Tymczasem Jan Himilsbach był także pisarzem - i to bardzo dobrym pisarzem. Opowiadania Himilsbacha są to, lapidarnym i dosadnym stylem kreślone, obrazki z życia. Piękne i urzekające, choć bez zbędnych ozdobników i niepotrzebnej liryki. Opowiadania, do których wracam z przyjemnością, jak do starego przyjaciela. [mr.rosewater, biblionetka.pl] Przejrzysta narracja, bogate słownictwo, wulgaryzmy ściśle odmierzone. Parę znanych osób porównało Himilsbacha do Hłaski. Ja bym go określił jako swoistego Marka Twaina, z silną nutą Wiecha, a chwilami może nawet kropelką Pratchetta. Twaina - dlatego, że Autor ma silny zmysł obserwacji sytuacji międzyludzkich, z ukrytą, ale silną inspiracją do namysłu nad tą naturą, a zwłaszcza jej cieniami. Wiech - oczywiście przez opis przedwojennego półświatka, ludzi, którzy wiedli życie w sumie podłe i monotonne, ale z jakąż fantazją! Pratchett - podobne zacięcie do humoreski z nutką goryczy, zaś całość chwilami ociera się wprawdzie nie o czyste fantasy, ale o absurd jak najbardziej. Bardzo trudno taką mieszankę uwarzyć, ważąc i odmierzając trafnie proporcje składników gorzkich i rześkich. Himilsbachowi wyszło to wybornie! [Micelius, lubimyczytac.pl] Spytany kiedyś przez afektowaną dziennikarkę, co bardziej sobie ceni w życiu - pisanie książek czy kamieniarstwo, Jan Himilsbach odparł bez wahania: kamieniarstwo. A dlaczego? - zapytała zaciekawiona. Bo tą moją twórczością nikt sobie dupy nie podetrze - odpowiedział. To jedna z legend. A o Himilsbachu krążyło legend mnóstwo. Ten pisarz-samouk, poeta, a z zawodu kamieniarz jest dziś w Polsce jedną z najbardziej tzw. "kultowych" postaci okresu PRL. Ale kto jak kto - Himilsbach na to miano wyjątkowo zasłużył. Legendą był już za życia. Legendarne były jego filmowe role - jak te w "Rejsie", "Wniebowziętych" czy w "Jak to się robi". A przy tym był Himilsbach pisarzem niezwykle oryginalnym - jego opowiadania wskazują na świetne pióro, a te autobiograficzne są niezwykle przejmujące. [empik.com] Himilsbach jest ozdobą naszej literatury. Proza Himilsbacha oszczędna, jasna, powiedziałbym nawet - wykwintna, przynosi ulgę swoim szlachetnym tonem, swoimi dobrymi manierami literackimi. [Tadeusz Konwicki, "Nowy Świat i okolice"] Opowiadania Himilsbacha są to, lapidarnym i dosadnym stylem kreślone, obrazki z życia. Piękne i urzekające, choć bez zbędnych ozdobników i niepotrzebnej liryki. Opowiadania, do których wracam z przyjemnością, jak do starego przyjaciela. [mr.rosewater, biblionetka.pl] Jan Himilsbach (1931-1988) - książę polskich amatorów. Pisarz, scenarzysta, aktor charakterystyczny. Z zawodu kamieniarz. Zadebiutował w "Rejsie" Marka Piwowskiego, gdzie stworzył niezapomniany duet ze Zbigniewem Maklakiewiczem. Jako uzupełniający się sfrustrowani malkontenci wystąpili razem jeszcze kilkakrotnie. Himilsbach stworzył postać milczącego obserwatora o plebejskim wyglądzie, człowieka z tłumu, który jest przedstawicielem widza w świecie filmu. Grywał robotników, pijaczków, prostaczków, ale też twardych chłopów. Jego aktorstwo wspierał charakterystyczny wygląd i niepowtarzalny, schrypnięty głos. Całym sobą wyrażał dystans do świata, co twórcy filmowi skrzętnie wykorzystywali, zatrudniając go do małych, acz znaczących ról. [Artur Majer, akademiapolskiegofilmu.pl] Opowiadania te są napisane prostym, potocznym językiem, tak jak proste i pospolite są przedstawione tutaj historie. Nie jest to może literatura jakichś wysokich lotów, ale jest to dobra, lekka, przystępna literatura, po którą warto sięgnąć a specyficzne poczucie humoru autora zapewni dobrą zabawę. Miarą wartości opowiadań niech będzie również to, że po twórczość autora sięgało również kino. Krótko mówiąc polecam! [zoso, lubimyczytac.pl] FILMY WEDŁUG OPOWIADAŃ JANA HIMILSBACHA: - Monidło. Premiera: 1970. Reżyseria: Antoni Krauze. - Party przy świecach. Premiera: Premiera: 1980. Reżyseria: Antoni Krauze. - Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy. Premiera: 1980. Reżyseria: Jerzy Gruza. Film ten ukończono już w roku 1973, jednak nie spodobał się cenzurze i musiał poczekać na premierę aż 7 lat, do okresu "500 dni Solidarności". Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tekst zaczerpnęliśmy z wydania: Vis-a-vis Etiuda, Kraków 2019. Na tekst ten składają się przede wszystkim opowiadania opublikowane za życia autora - są one umieszczone w pierwszej, stanowiącej większość książki, części. Pozostałe opowiadania pochodzą z książek, które ukazały się drukiem na początku XXI wieku. Osoby na okładce: Jan Himilsbach i Grażyna Korin. Fotos z filmu "Party przy świecach", który wykonał Romuald Pieńkowski (1980).

295
Ebook

Numer

Marcin Wolski

Antyutopia przedstawiona w lekkiej, dynamicznej i pełnej humoru formie. W obliczu snutych przez globalistów planów Wielkiego Resetu – jak najbardziej aktualna. Lektura obowiązkowa dla każdego fana literatury science fiction. Losy społeczeństwa, które zaufało, że najlepszym wykonawcą władzy, odpornym na korupcję, zakłamanie i inne przypadłości demokracji, będzie superkomputer – maszyna sprawująca władzę sprawiedliwie, rozdająca dobra równomiernie i według zasług. Mimo upływu kilkudziesięciu lat („Numer” powstał pod koniec lat 70.), tekst ten jest wciąż żywy, a nawet ostatnio (mamy rok 2023) coraz bardziej zyskuje na aktualności. Jest wręcz proroczy! APOANIA (lubimyczytac.pl): Stara dobra szkoła dyktatorów, bez względu na to czy są z krwi i kości, czy z krzemu. MICHAŁ „VERON” TUSZ (trzynasty-schron.net): Miłośnikowi science fiction wręcz nie wypada nie znać tej książki. W tej króciutkiej, nawet nie stustronicowej książce zawarł autor całą esencję antyutopijnej fantastyki naukowej. Jest to klasyka w najlepszym wydaniu. Fantastyka w pigułce. „Numer” posiada konstrukcję klasyczną właśnie, a mimo to obdarzoną wieloma warstwami. Pojedyncze dialogi, zdania, czasami nawet słowa odsłaniają przed czytelnikiem kolejne poziomy zniewolenia ludzkości przez maszyny. Ale i nie wszystkie maszyny są złe. Są w końcu inteligentne i potrafią wyciągać wnioski. Jest w tej z jednej strony zatrważającej, z drugiej zaś – ze względu na lekkie pióro – nie potrafiącej wpędzić w przygnębienie wizji coś dla nas pocieszającego. Dlatego czyta się „Numer” tak dobrze i tak głęboko zapada on w pamięć. W świecie przyszłości ludzkość zawierzyła swój los GLOK-owi – GLObalnemu Komputerowi. Sztuczna superinteligencja miała być najlepszym wykonawcą władzy, odpornym na ludzkie słabości i przypadłości. Jednak okazało się to ułudą. Podział na klasy według inteligencji, numery zamiast nazwisk, społeczeństwo skoszarowane w megabudynkach i bezustanna kontrola. Ale to nie koniec. GLOK zamierza zastąpić człowieka własnym projektem. Kilka jednostek dystopijnej rzeczywistości postanawia się zbuntować. FPREFECT (niepamietnikfprefecta.blogspot.com): Antyutopijna niedaleka przyszłość. Trzydzieści dziewięć miliardów ludzi skoszarowanych w 39 megablokach. Zamiast nazwiska numer, który przydziela się na podstawie testów na inteligencję, a który wyznacza miejsce w społeczeństwie, im mniejszy tym wyższe. Wszystkim i wszystkimi rządzi GLOK (GLObalny Komputer) nadzorowany przez pierwszą setkę. I wszystko wygląda doskonale. Tyle tylko, że GLOK chyba oszalał i chce zniszczyć ludzkość, a na jej miejsce stworzył doskonalszą rasę krzemowych myślaczy. A może tak się tylko wydaje? Ale człowiek, a zwłaszcza inteligentny posiadający wyobraźnie, nie da się tak łatwo spacyfikować, a już zwłaszcza jakiemuś blaszakowi, którego sam zresztą skonstruował. Jest to historia kolejnej próby obalenia złego kompa. Ale spacyfikowana ludzkość nie bardzo się do tego nadaje. Myślaczy jest zbyt mało. Kto zatem jest zdolny zniszczyć wielki zły komputer? Zwłaszcza, że widzi on wszystko i ma na swoje usługi roboty bojowe i wszelkie metody nacisku. Ale nie tylko walką człowiek żyje, zwłaszcza w miarę zdrowy, niestary albo całkiem młody, niegłodny i mający przed sobą (a czasem pod i obok) niezwykle piękną kobietę lub mogącą przybrać dowolne kształty (powiedzmy szczerze bardzo ponętne niekiedy) myślaczkę i nic ciekawszego do roboty. Co ja wam będę tłumaczył, sami się domyślcie. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka ta jest zapisem nadawanego w odcinkach, radiowego serialu „Numer” emitowanego w latach 70. XX stulecia, w Radiowej Trójce, w ramach kultowej audycji „60 minut na godzinę”. Projekt okładki: Karolina Lubaszko.

296
Ebook

Waza z epoki Ming

Tadeusz Kostecki

Klasyczny, porządny kryminał. Akcja toczy się wśród ludzi majętnych, bawiących się w elitarnych klubach i grywających w brydża w znamienitym towarzystwie. Wielkie pieniądze, piękne kobiety i niebywale wciągająca intryga – cóż więcej potrzeba? Śledztwo prowadzą pułkownik Pentham i inspektor Mallone, których słowne utarczki są jednym z niewątpliwych walorów tej powieści. IGOR WOJCIECHOWSKI (KlubMOrd.com): Głównym bohaterem książki jest Pentham były oficer wywiadu, który kolekcjonuje starą porcelanę. Pentham podczas gry w brydża dowiaduje się, że jest do sprzedania za tysiąc funtów waza, która posiada prezes stalowego trustu Sir Gordon z Ricewood. Cena jest bardzo niska co dziwi Penthama, gdyż Sir Gordon jest niezmiernie bogatym człowiekiem i dlaczego miałby sprzedawać tak tanio swoją ulubioną porcelanę. Pentham pomimo wątpliwości wyrusza do posiadłości Gordona, która znajduje się na wyspie.  Podczas podróży dowiaduje się iż dzieją się tam bardzo tajemnicze rzeczy. W rzece która okala wyspę znaleziono zwłoki młodej kobiety, a w pobliskim lesie często słychać strzały i przeraźliwe wycie. Policja jest bezradna i wyraźnie wystraszona, ale Pentham ogarnięty chęcią zdobycia wazy postanawia dostać się na wyspę. Interesujący i naprawdę zabawny (to duży plus tej książki)  jest także pojedynek Penthama z debilnym inspektorem Mallonem, z którego główny bohater często robi pośmiewisko. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 16. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

297
Ebook

Srebrna moneta

Helena Sekuła

Jeden z najlepszych zeszytów kultowej serii kryminalnej „Ewa wzywa 07” (nr 83, Iskry 1975, nakład 100275 egz.) rozgrywający się w środowisku polskiego show-biznesu w latach 70-tych. Całość zaczyna się bardzo mocnym emocjonalnie akcentem: do Telefonu Zaufania dzwoni osoba płci żeńskiej zapowiadająca popełnienie samobójstwa. W trakcie rozmowy podaje dyżurującemu psychologowi nazwisko i zawód (kuchta!) – równolegle technicy lokalizują numer telefoniczny i jego adres na  Saskiej Kępie — po czym następuje błyskawiczny przejazd tegoż psychologa pod wskazany adres. Już ta pierwsza scena daje nam poczucie, że rozpoczynamy lekturę dzieła nieprzeciętnego. Jak nietrudno przewidzieć, ta cała akcja nie była skuteczna  i  niedawna rozmówczyni w momencie przyjazdu karetki była już denatką. W końcu to jest powieść milicyjna i należy czymś zainicjować całą intrygę. Następnie na miejscu przestępstw pojawia się kapitan Andrzej Czyżewicz, który przedstawia się jako inspektor służby kryminalnej. Samo prowadzenie intrygi kryminalnej jest mistrzowskie, wręcz modelowe i nadaje się do  rozrysowania na tablicy na kursach dla osób mających literackie ambicje. Prawie nikt nie okazuje się na końcu tym, za kogo się podawał i z każdą stroną spadają kolejne maski z twarzy wszystkich postaci. Najpierw powinno się okazać, że główni podejrzani to artyści i inteligenci porażeni zgnilizną moralną, ale z czasem okazuje się,  że także  i przedstawiciele klasy robotniczej  nie są pozbawieni wad i potrafią zachowywać się jak degeneraci moralni. Rozwiązanie opiera się na prawdziwych wskazówkach sprytnie rozrzuconych po różnych epizodach powieści, a nie na nagłym olśnieniu  prowadzącego śledztwo funkcjonariusza, co zawsze jest dowodem na inteligencję autora i unikanie łatwizny. I nawet wyjaśnienie dotyczące tytułowej srebrnej monety dostajemy dopiero na stronie 47, ale za to brzmi ono bardzo sensownie. To jest bardzo długi zeszyt Ewy — aż 48 stron — aby zmieścić się w realiach naszej poligrafii na odwrocie strony tytułowej   wydrukowano już początek powieści , a stopka redakcyjna jest upchnięta na ostatniej stronie. I opowiedziana przez Sekułę historia jest warta każdej z tych stron. Jak zwykle pominięto zupełnie jakieś bardziej charakterystyczne cechy milicjantów i w ogóle mężczyzn, a cała uwaga autorki poświęcona jest kobietom. Przy czym zarówno mówimy o pochodzących ze wsi pomocach domowych jak i aktorkach, śpiewaczkach, krajowych żonach dewizowych cudzoziemców czy fryzjerkach prowadzących prywatne zakłady usługowe. Każda z cząstkowych historii pierwszo- i drugoplanowych bohaterek „Srebrnej monety”  robi wiarygodne wrażenie i stanowi wartość samą w sobie dla czytelników/czytelniczek. Przy okazji dostajemy także pewien wgląd w działanie peerelowskiego szołbiznesu i objazdowych imprez chałturniczych oraz parę innych smakowitych dla hobbystycznych badaczy peerelowskiej historii codziennej szczegółów pierwszej połowy lat 70-tych ubiegłego stulenia. Trudno  nie nawiązać do filmu „Poszukiwany Poszukiwana” jeśli na przykład dowiadujemy się, że wynagrodzenie pani wykonującej zawód pomocy domowej wynosiło  „dwa i pół tysiąca miesięcznie, miała unormowane godziny pracy, pełne utrzymanie, dwa tygodnie urlopu i gratyfikacje z różnych okazji”. Jeśli sobie dobrze przypominam wywiady z niegdysiejszymi gwiazdami, to także gangi okradające mieszkania i domy artystów nie były jedynie wytworem fikcji literackiej. [Powyższy tekst, oprócz pierwszego zdania, jest skomponowany z cytatów pochodzących z interesującej recenzji, którą napisał NORBERT JEZIOLOWICZ – KlubMOrd.com] Projekt okładki: Marcin Labus.

298
Ebook

Dziwna sprawa

Tadeusz Kostecki

Doskonały kryminał milicyjny autorstwa prekursora tego typu powieści w Polsce – Jerzego Kosteckiego. Wartka akcja, świetne dialogi, galeria niebanalnych postaci. Jedna z siedmiu powieści kryminalnych, której bohaterem jest doktor Kostrzewa – słynny, tajny agent (milicyjny) o niebywałej skuteczności. Czas i miejsce akcji: lata 50-te, XX wieku, domek jednorodzinny (gdzieś w Polsce). SŁAWOMIR STACHYRA (KlubMOrd.com): Na pewno warto przeczytać! Jeden z klasycznych, świetnych  kryminałków Kosteckiego. Jest trup z nożem w plecach, w pomieszczeniu, do którego nikt nie mógł wejść, ani z niego wyjść!  W dodatku w domku jednorodzinnym, którego pilnuje współczesny „pies Baskervillle’ów”!  I co mają na to powiedzieć kpt. Sobecki, referent śledczy Zaczek i porucznik Tomeczek?! Raczej niewiele! I tak dzieje się przez dłuższy czas, aż do momentu, kiedy ze śledztwa zostaje wyeliminowany kpt. Sobecki i kiedy do akcji wkracza jak zwykle niepokonany dr Jerzy Kostrzewa! Ale jemu też nie pójdzie łatwo... Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 12. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

299
Ebook

Olanda

Rafał Wojasiński

Książka ta została, w 2019 roku, laureatem Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego. Jej tłumaczenia ukazały się w Wielkiej Brytanii i Bułgarii. Realizm metafizyczny, poznawanie codzienności, filozofia zwyczajności. Trochę tu życia, trochę śmierci. Trochę wspomnień i trochę zapomnienia. Trochę radości i trochę cierpienia. Sporo tu strachu, stąd tak wiele słów, słowotok, który ukrywa, zakrywa, tłumi myśli. Bo można tu wyłapać wielkie tragedie wspomniane jakby od niechcenia, mimochodem. Ot, przytrafiły się. Czy to ma jeszcze jakieś znaczenie? Ale jest coś, co to wszystko napędza, cały ten mechanizm rzeczywistości, coś co daje nadzieję - miłość. Na przykład do tytułowej Olandy, właścicielki niewielkiego sklepu na prowincji, pod tą samą nazwą. Miłość do Oli po prostu. Pewnie lekko już podstarzałej, gaśniejącej z każdym dniem, ale dla niego - jedynej, idealnej, takiej, jaka powinna być. Z każdym dniem piękniejsza i pełniejsza. Olanda jest jak początek i koniec, przyciąga swoją zwyczajnością. W jej zasięgu wszystko jawi się jako poetyka codzienności - pogaduszki to tu, to tam, zakąszanie i podkąszanie, przygody ciała, rozważania o starości, o młodości, o psie i o kiełbasie. [wielkibuk.com] Nie da się ukryć, ponure to jest, bez dwóch zdań. Ale kto powiedział, że literatura ma być tylko rozrywką miłą i przyjemną? Dzisiaj rzecz jasna jest tendencja do łatwości i lekkości, bo to się po prostu lepiej sprzedaje, ale na Boga nie może być tak, żeby tylko to było na rynku! [Tadeusz Nyczek] Osoba autora tych opowieści jest dowodem na to, że ostatecznie nie istnieje coś tak banalnego jak sens, ale jest również dowodem na zachwyt, piękno, radość i urodę. To prawie cytat, bo znalezienie właściwych słów pochwały dla tej równocześnie poetyckiej i momentami bardzo zabawnej prozy nie jest proste. Gorąco polecam. [Maciej Wojtyszko] Poruszająca, urzekająca proza egzystencjalnego, (anty)nihilistycznego optymizmu, której budulec stanowi porażenie i zachwycenie światem, w jego, na pozór jedynie, prozaicznych przejawach. Na myśl przychodzą najszlachetniejsi pobratymcy Wojasińskiego - Camus, Stachura, Stasiuk. Niewątpliwie jego talent tkwiący zapewne w bezpretensjonalnej prostocie języka i opowieści stawia go blisko nich. Wojasiński nie przytłacza, pisze krótko, treściwie, a dogłębnie dotkliwie. To świadectwo wielkiego kunsztu. Do "Olandy" chce się wracać i ją kontemplować. Niewątpliwie jest tego warta. [dejw, lubimyczytac.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Na okładce wykorzystano fragment obrazu "Matka" który namalował profesor Stanisław Baj (rok 1999, olej na płótnie, 33x24 cm). Autor tej książki i jej wydawca składają mu za jego udostępnienie uprzejme podziękowania.

300
Audiobook

Dziękuję, wolę więzienie

Jeremi Bożkowski

Intrygujący, drapieżny kryminał, a zarazem świetnie napisana powieść psychologiczna. Jego akcja toczy się w latach 80-tych XX wieku, które przedstawione są bez retuszu i na serio. W przeciwieństwie do innych książek tego autora, nie jest to lektura lekka i zabawna – tym razem uderzył on w ton poważniejszy. Jedna rzecz się nie zmienia – gdy na kartach powieści pojawi się trup, do akcji wkroczy milicyjny duet: sierżant Fidybus i porucznik Karbolek. Jednak w tej powieści nie zawsze są oni przyjaźni i dobroduszni – potrafią być również bezwzględni. Sprawa jest nietypowa, bowiem miejscem zbrodni jest szpital. Książka ta została ukończona w roku 1985 jednak nie została od razu wydana – tak jak inne kryminały Jeremiego Bożkowskiego – ale ukazuje się dopiero teraz, czyli w roku 2021. Były plany, aby powieść ta została przeniesiona na ekran, o czym świadczy jej maszynopis, który znajduje się w zbiorach Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego, gdyż na jego pierwszej stronie widnieje potwierdzenie złożenia go w Zespole Filmowym „Iluzjon”. GRZEGORZ CIELECKI: Karbolek i Fidybus po raz czwarty. Impreza była ostra. Dość powiedzieć, że Zdzisiek Śląski, chłop w sile wieku, ulokowany wysoko w handlu zagranicznym, poczuł się źle i szybko wylądował w szpitalu, gdzie stwierdzono zawał. Kilka dni później zmarł, ale okazało się, że nie była to śmierć naturalna, tylko najpewniej ktoś Zdzicha udusił. Taki mamy punkt wyjścia w czwartej powieści kryminalnej Jeremiego Bożkowskiego „Dziękuje, wolę więzienie”. W tym miejscu na scenie pojawia się dwóch milicjantów – sierżant Karbolek i porucznik Fidybus. Przepraszam, że wymieniam w kolejności pomijającej szarżę, ale fakty są takie, że Karbolek pojawił się pierwszy. Ci funkcjonariusze to jak awers i rewers rodzimych organów ścigania z późnego PRLu. Karbolek działa nieco nieoficjalnie, ale ma wyczulone wszystkie zmysły, zna ludzką duszę jak mało kto. Z kolei porucznik Fidybus to oficer prawy i zdyscyplinowany, działający według narzuconych reguł. Panowie pochodzą z dwóch różnych światów i może nie do końca się lubią, ale za to znakomicie uzupełniają. Śledztwo jest skomplikowane. Nie ma bowiem pewności, czy morderstwa mógł dokonać ktoś z pracowników szpitala, czy też osoba która niepostrzeżenie wdarła się do budynku przy ulicy Kociej (sic!). Twórczości Jeremiego Bożkowskiego (pseudonim literacki Bożeny Ciecierskiej-Więcko) na pewno nie trzeba przedstawiać miłośnikom kryminałów doby PRLu. Wszystkie trzy opublikowane wówczas powieści (w serii Z Jamnikiem): „Piękna kobieta w obłoku spalin”, „Zbrodnia na eksport” i „Msza za mordercę”, są bowiem doskonale znane i pamiętane w kręgu miłośników gatunku. Dlatego prawdziwą gratką jest ukazujący się właśnie tytuł „Dziękuję, wolę więzienie”. Jest to bowiem pierwsze wydanie po blisko 40 latach od powstania książki. A podstawą druku stał się maszynopis pozyskany przez wydawcę od rodziny Autorki. Realia bardzo przaśnych, szarych i męczących lat 80. Bożkowski ukazuje w sobie charakterystycznym groteskowym świetle. Stąd dziwnie wymyślne nazwy ulic (np. Opadających Róż) i skróty myślowe: „Jadła kiedyś banana. Na początku Gierka”. Dla starszych czytelników wszystko jest tu zrozumiałe, za to młodszym może wydać się zupełnie nieczytelne. Dlatego też tym bardziej warto sięgać po książki Jeremiego Bożkowskiego, a po „najnowszą” z nich w szczególności. Starsi bowiem docenią bardziej intrygę i studium charakterów, młodsi zaś walor historyczny. Bo cóż to mogła być za czekolada za 300 zł (sic!). Nie dość, że cena dziwna, to i jeszcze kupić niełatwo. Albo co oznacza stwierdzenie: „Obie jesteśmy z chamów”. Określenie „cham” wróciło do łask i często pojawia się w tytułach rozmaitych książek historycznych – oznacza po prostu chłopa. Wszyscy my bowiem z chłopstwa się wywodzimy. Z kolei pantofle granatowe ze „zrzutów”, to zapewne tzw. odrzuty z eksportu, czyli artykuł który miał pójść za granicę, a za jakiegoś powodu (niekoniecznie oficjalnego) trafił do szczęśliwego rodzimego odbiorcy. Wracając do śledztwa. Karbolek i Fidybus – każdy na swój sposób – badają wszelkie możliwe powiązania między ofiarą, a jej bliskimi, znajomymi i pracownikami. Pojawiają się kolejne tropy i coraz to inne hipotezy. Sposobność uśmiercenia Zdziśka miał lekarz Kmita, kilka pielęgniarek, może ktoś ze współpacjentów, ale równie dobrze żona Halina, a nawet jej siostra. A zatem kto i dlaczego? Żeby odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie trzeba nieźle „zakombinować”, jak to pięknie ujął Jeremi Bożkowski. AGNIESZKA POLANOWSKA (zebynieprzepadlo.blogspot.com): Do warszawskiego szpitala trafia z podejrzeniem zawału wpływowy urzędnik Ministerstwa Handlu Zagranicznego. Po kilku dniach mężczyzna zostaje zamordowany. Śledztwo w tej sprawie prowadzą porucznik Karbolek i sierżant Fidybus. Wśród podejrzanych znajduje się między innymi młoda, piękna żona zmarłego, jej zawistna siostra oraz pracownicy szpitala z przystojnym lekarzem na czele. Niewykluczone też, że w grę wchodzi ktoś z licznych „służbowych” wrogów ofiary. Sprawę komplikuje specyfika szpitalnego mikroświata, w którym milicjanci muszą nauczyć się poruszać. Klimat noweli jest poważniejszy, „cięższy” niż chociażby w „Mszy za mordercę”. Zwracają uwagę pogłębione portrety psychologiczne niektórych postaci. (Wykorzystano powyżej fragmenty recenzji „Ostatnie śledztwo sierżanta Fidybusa”) ANNA LISOWSKA: Było to dawno temu, w czasach kiedy oficjalnie nie było zwyczajnej Polski, tylko PRL. Kiedy sklepy były pełne dziadostwa – a po to dziadostwo kolejki były przeogromne. Na tle szaroburej rzeczywistości dopadłam wtedy książki Jeremiego Bożkowskiego: „Zbrodnia na eksport”, ,”Piękna kobieta w obłoku spalin”, „ Msza za mordercę” i wpadłam, zachwycona wykreowanymi przez Autora postaciami – podporucznika Karbolka i sierżanta Fidybusa. Co ja się wtedy naszukałam, naszperałam, nazawracałam głowy znajomym: kto to jest Jeremi Bożkowski? A Internetu wtedy nie było. Teraz już wszystko jasne – Autorką jest pani Bożena Ciecierska-Więcko i niestety już więcej niczego nie napisze. Wydawnictwo Estymator postanowiło wydać wszystkie jej pozycje w formie e-booków a jako wisienkę na torcie dołożyło, nigdzie dotąd nie publikowaną książkę Autorki – „Dziękuję, wolę więzienie”. Lata osiemdziesiąte, ustrój (jedynie słuszny) mocno kuleje, ale dycha. Biedni są biedni, zamożni bogacą się zwykle na przekrętach, firmy polonijne zaczynają funkcjonować, ale posada w Handlu Zagranicznym to jak chwyt Pana Boga za nogi – możliwości ogromne i prestiż wśród znajomych, że ho ho. Halina Śląska ma szczęście; jest żoną Zdzisława, który to Zdzisław właśnie w HZ pracuje. Właściwie tyra na podrzędnym stanowisku, ale może wyjeżdżać za granicę, żeby wykonać na boku kilka machlojek i dorobić. Ot, żeby żonie starczyło na zakupy w PEWEX-ie. Po jednym z wielu przyjęć, obficie zakrapianych – organizm Zdzisława odmawia posłuszeństwa i wyżej wymieniony ląduję w szpitalu ze stanem przedzawałowym. Samo życie. Halinie wali się świat – a właściwie światek – dostatni, wolny od trosk, jak przeżyć od pierwszego do pierwszego. Mąż leżący na korytarzu zamiast na Erce [teraz to się nazywa SOR], skandal. On ma żyć, zarabiać i ją, Halinę wielbić. Zaczyna działać w jedyny, znany sobie sposób: „pan nie wie, kim jest mój mąż” i „trzeba dać”. Doktor Kmita nie bierze – chyba jedyny w szpitalu – ale pacjenci go uwielbiają, bo nie tylko leczy, ale traktuje ich jak ludzi a nie jednostki chorobowe. Wezwana (ku pokrzepieniu i wsparciu Haliny) jej siostra Marta, przybywa z radością, by pomieszkać w komforcie. Siostry nie przepadają za sobą, ale nieszczęście jednoczy. I wtedy dostają wiadomość telefoniczną, że Zdzisław nie żyje – został zamordowany. Do akcji wkracza duet: porucznik Karbolek i sierżant Fidybus. Pierwszy regulaminowy do bólu, czyli typowy milicyjny tłuk z klapkami na oczętach i wieczny sierżant w koszuli w kratę, z długimi włosami i sumiastymi wąsami. U mnie Fidybus ma twarz Kobuszewskiego (plus wąsy) – wysoki na twarzy, pociągłego wzrostu. Śledztwo rusza. Podejrzanych nie brakuje, tylko z motywem gorzej. Kto wypowiada kwestię tytułową? Więcej nie powiem. Tradycyjne spory między Karbolkiem i Fidybusem, mistrzowsko ukazane realia lat osiemdziesiątych. Szpitalne realia: pacjenci, lekarze, pielęgniarki, salowe, młodzież zbierająca punkty na studia, ordynator z dużą torbą na wyrazy wdzięczności. Tak to wyglądało, mniej więcej. Trzeba przeczytać. Podróż sentymentalna? A niech Pan Bóg broni! Ku przestrodze raczej. Jeremi Bożkowski to pseudonim literacki Bożeny Ciecierskiej-Więcko (1935–1986). Projekt okładki: Olga Bołdok

301
Audiobook

Pan dyrektor jest zajęty

Albert Wojt

Świetnie napisany, dynamiczny i pełen realiów późnego PRL-u (lata 80.) kryminał milicyjny wydany na papierze w kultowej serii „Ewa wzywa 07” (nr 129). W warszawskich Zakładach Elektrotechnicznych zamordowany zostaje kierownik kontroli wewnętrznej, a jakiś czas później wiesza się magazynier. Śledztwo porucznika Mazurka ma wyjaśnić, czy przyczyną obu śmierci są sprawy osobiste ofiar, czy też wyniki prowadzonej kontroli. Mazurek przesłuchuje pracowników Zakładów, bada żoliborski półświatek, do którego prowadzą wątki śledztwa, ściga się (efektowne opisy) służbowym Fiatem 125p po ulicach Warszawy, by na końcu odkryć prawdę. [Galfryd, lubimyczytac.pl] Śledztwo prowadzi porucznik Michał Mazurek. Generalnie autor poskąpił szczegółów związanych z jego wyglądem czy życiem prywatnym, wiemy tylko, że ma żonę, która pracuje w szpitalu – zapewne jest lekarzem lub pielęgniarką (nocny dyżur w szpitalu). Jako śledczy jest przeciętnie sprytny, umiejętność dedukcji też raczej przeciętna. Nie jest orłem, żaden z niego Sherlock Holmes, ale jest niezły i w sumie budzi sympatię. Jest dobrym, nawet brawurowym kierowcą, zna sztuki walki. Jak wszyscy (wszyscy, którzy przychodzą mi na myśl) milicjanci z epoki  słusznie minionej, nie ma problemów małżeńskich, nie jest uzależniony od alkoholu i narkotyków, nie rozdzierają mu serca i duszy traumy z dzieciństwa i młodości. I to jest bardzo odświeżające i fajne po postaciach policjantów, którzy są bohaterami współczesnych kryminałów – alkoholików, narkomanów, z rozwalonym życiem prywatnym, porzuconych i zdradzanych i co tam jeszcze. No, po prostu lubię porucznika Mazurka! [Monika Siemieniacka] Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Iskry (Warszawa 1983) w serii „Ewa wzywa 07” (zeszyt nr 129) w nakładzie 49 650 + 350 egz. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 26. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

302
Ebook

Zielone i złote

Albert Wojt

Seria brutalnych morderstw i innych przestępstw. Kryminał policyjny rozgrywający się na początku lat 90. XX wieku w Warszawie. Wśród jego bohaterów na pierwszy plan wybija się Ewa – młoda, atrakcyjna i ... bezwzględna dziewczyna. Na planach dalszych, mamy galerię niebanalnych typów ze środowiska przestępczego. Śledztwo prowadzą, nie przebierając w środkach, znani z wielu poprzednich kryminałów tego autora porucznik Mazurek i chorąży Pozorski. Teraz już jednak nie są milicjantami, ale policjantami, gdyż nastały nowe czasy. Ich znakiem jest też przemianowanie Wydawnictw Ministerstwa Obrony Narodowej, które wydało większość kryminałów Wojta, na wydawnictwo Bellona, które opublikowało „Zielone i złote” zachowując jednak popularną markę kryminalnej serii – Labirynt. Cóż, czasy się zmieniły – jednak przestępczość i opisujące ją kryminały nic nie straciły na popularności. AGNIESZKA SAPIGÓRSKA: Warszawa kryminalna, początek lat dziewięćdziesiątych. Ewa Modlińska to szczupła, atrakcyjna, ciemnowłosa dziewczyna, zaradna i bezwzględna. Jej celem jest dostatnie, wygodne życie, interesują ją tylko tytułowe „zielone i złote”, czyli forsa, forsa, forsa. Mężczyzn traktuje jako środek do osiągnięcia wymarzonego statusu – jest utrzymanką wielu panów, którzy zarabiają niekoniecznie legalnie. Zwodzi, kłamie, kręci, udaje głupszą niż jest, byle tylko utrzymać się na powierzchni. Michał Kałucki – wysoki barczysty blondyn około trzydziestki z zaczątkami łysiny. Jego poznajemy jako pierwszego. Właśnie opuścił warunkowo więzienie i wraca do domu i do Ewy, której oczywiście nie zastaje. Jest złodziejem, mistrzem otwierania zamków. Odsiedział trzy lata w Rawiczu nie sypnąwszy wspólników. Kiedy jednak przychodzi po swoją dolę, tamci twierdzą, że wydali wszystko na adwokata i zapewnienie godnych warunków życia Ewie, o co prosił sam Michał. Anatol Grąbiela – wysoki, tęgi szatyn koło pięćdziesiątki. To on był jednym ze wspólników Kałuckiego i kolejnym sponsorem Modlińskiej. Za kasę z napadu wybudował sobie piękną willę. Czy uszczknął coś z części należnej byłemu więźniowi? Bardzo możliwe. Bolesław Jeziorowski – tęgi czterdziestokilkulatek pochodzący ze Szczecina. Kombinator i przemytnik. Nawet „znajomych” z półświatka potrafił okantować, a Ewa mu pomagała. To jego zwłoki zostają znalezione jako pierwsze. „Oberwał kozikiem między żebra i wyzionął ducha” we własnym domu. Adam Lichoń i Mieczysław Papieracki – dwaj kuple Michała Kałuckiego, jeszcze z piaskownicy. Proponują mu skok na willę bogatego gościa, a ten przyjmuje propozycję. Przecież jest najlepszy w swym fachu, bez niego chłopaki nie otworzą sejfu. Francouis Desquriac – bujne kręcone włosy w kolorze dojrzałego zboża, gładka wypielęgnowana i młodzieńcza twarz – dobiegający czterdziestki Belg z domieszką krwi francuskiej i polskiej lubi swoje odbicie w lustrze. Ma koneksje, ma pieniądze i potrafi być bezwzględny. Skoro jest przestępstwo, musi być i organ ścigania. Całą tą sprawą od początku zajmują się porucznik Mazurek i chorąży Pozorski, a zwłokami – lekarz medycyny sądowej – Kawecki. Panowie krążą po dzielnicach Warszawy, szukają poszlak, próbują uzyskać jakieś informacje, a nie jest to proste, kiedy właściwe każdy, kto mógłby powiedzieć coś w tej sprawie, ma sporo za uszami i woli zachować milczenie. Jednak powoli, ale uparcie brną do przodu. Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Bellona (Warszawa 1991) w serii „Labirynt”. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 35. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

303
Audiobook

Ryba płynie za mordercą

Ireneusz Iredyński

Utrzymany w lekkim tonie czarny kryminał. Włochy, lata pięćdziesiąte. Prywatny detektyw prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa słynnego producenta filmowego. Zamordowany milioner, zdradzany przez młodą i piękną żonę, nie bez powodu obawiał się o swe życie. Błyskotliwa intryga, świetne dialogi, włoski koloryt. Rozrywka z klasą! Wielka przyjemność dla wszystkich miłośników powieści kryminalnych w dawnym, dobrym stylu, z morderstwami, zdradą, niebezpieczną kobietą i bezcennymi klejnotami. Książkę tą można szczególnie polecić płci pięknej, gdyż poza wciągającą historią kryminalną otrzymujecie, Drogie Panie, bezcenny poradnik jak faceta okręcić dookoła palca, zrobić na szaro i to tak, by się jeszcze z tego cieszył. Plotki głoszą, że inspiracją do napisania przez Iredyńskiego tej świetnej powieści była pewna piękna Włoszka, którą właśnie poznał. Cóż, w historii literatury niejeden raz tego typu „motywacja” prowadziła do powstawania wielkich dzieł. Weźmy choćby Jana Brzechwę, który swoje słynne wierszyki dla dzieci zaczął pisać po to, aby przypodobać się pewnej urodziwej pani będącej wychowawczynią w przedszkolu.  W 2015 roku na podstawie tej powieści powstało słuchowisko radiowe „Morderstwo w hotelu Santa Caterina”, które wyemitowała Radiowa Trójka w ramach cyklu „Teatrzyk zielone oko”. Projekt okładki: Karolina Lubaszko

304
Ebook

Bohiń

Tadeusz Konwicki

Jedna z najpiękniejszych i najpoczytniejszych powieści Konwickiego odwołująca się do gatunku literatury popularnej, w tym wypadku romansu dworkowego, czyli gatunku, który odegrał znaczącą rolę w literaturze polskiej w XIX wieku. [Przemysław Kaniecki, culture.pl] Helena Konwicka zbliża się do trzydziestki. Według poglądów swojej epoki jest już zdecydowanie starą panną i powinna czuć wdzięczność do właściciela sąsiedniego majątku, który stara się o jej rękę. I pewnie wyszłaby za niego, gdyby nie pojawienie się tajemniczego mężczyzny - niepokojącego i fascynującego zarazem. Życie Heleny jest monotonne: praca na folwarczku Bohiń, w którym zamieszkała z ojcem, gdy ich majątek został skonfiskowany po powstaniu styczniowym, uczenie wiejskich dzieciaków, niedzielne wyjazdy do kościoła, czasem odwiedziny sąsiadów. Wychowana bez matki, wcześnie i w niejasnych okolicznościach zmarłej, kobieta jest inteligentna, samodzielna i ceni swobodę, dusi się "na strasznej prowincji, o której nikt nigdy nie słyszał na świecie", gnębionej przez zaborcę, nawiedzanej przez duchy powstania styczniowego i wspomnienie o zabitym wówczas ukochanym. Wie jednak, że nie ma wielkiego wyboru: albo staropanieństwo, albo małżeństwo z rozsądku i coraz bardziej destrukcyjna myśl, że zmarnowała życie, dała się stłamsić, wcisnąć w zbyt ciasne ramy. Spotkanie z Eliaszem Szyrą, Żydem, niepokojącym tułaczem, którego nie umie przeniknąć, wybija Helenę z kolein codzienności. Helena to babka Tadeusza Konwickiego, babka, dodajmy, wyobrażona, ponieważ o jej losach nic nie wiedział, usiłował więc je zrekonstruować, by mieć poczucie ciągłości, znaleźć brakujące ogniwo rodzinnej historii, zbliżyć się do ojca, który tajemnicę swojego pochodzenia zabrał do grobu. Tworzy więc opowieść o niej ze strzępów rodzinnych przekazów. [Piotr Chojnacki, zacofany-w-lekturze.pl] Jest w tej książce coś, czego nie da się zapomnieć. Może to świat wyobrażony, wykreowany przez autora. Może to nietypowa zabawa z czytelnikiem i jego zdolnościami poznawczymi. Dość, że ta niedługa powieść zachwyciła mnie najbardziej ze wszystkich przeczytanych książek Konwickiego. [Ewa, lubimyczytac.pl] Akcja powieści dzieje się na Kresach, utraconych i zmitologizowanych w krainę rajską, a będących przecież raczej peryferiami świata niż jego centrum. "Bohiń" jest opowieścią o peryferiach dziejów, o prowincji zaludnionej przez ludzi, którzy zginą, znikną lub zostaną starci przez żarna wydarzeń. Nuda, wszechobecny banał życia, stagnacja, powolna erozja struktur społecznych - wszystko to powoli podtapia bohaterów. Konwicki pięknie demitologizuje Kresy, nie bije tam żadne serce polskości, nikt nie ma siły ani ochoty pielęgnować powstańczego etosu, sztandary zwinięto i schowano na dno szafy. [Tomek Fijałkowski, instrumentysamotnosci.blogspot.com] Zwrot ku dość odległej przeszłości i powrót na Wileńszczyznę. Główną bohaterkę powieści, pannę Helenę Konwicką, poznajemy w dniu jej 30. urodzin. Kobieta znajduje się w bardzo trudnym momencie życia - nie identyfikuje się ze swoją społecznością, tkwi w marazmie XIX-wiecznej wsi - tytułowej Bohini - dotkniętej represjami po powstaniu styczniowym. Nie może też pogodzić się z upływem czasu i z powodu staropanieństwa pogrąża się w coraz większej rozpaczy. Życie panny Heleny ulegnie jednak gwałtownej zmianie. Za sprawą Eliasza Szyry, Żyda z pobliskich Bujwidz, znajdzie się w sytuacji granicznej, która zburzy jej cały uporządkowany świat. Romansowa fabuła powieści to pretekst do ukazania Wileńszczyzny jako pięknej krainy lat dzieciństwa i młodości. Autor podejmuje w utworze podróż w poszukiwaniu źródeł własnej tożsamości. Porusza też tematy osadzone w czasach mu współczesnych. Stawia m.in. prowokacyjną tezę o nierozerwalnej więzi między Polakami i Żydami. [Agora, 2010] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Olga Bołdok.