Видавець: Estymator
41
Aудіокнига

Skanowanie ciała. Praktyka uważności

Bartosz M. Wrona

To trwające tylko pół godziny nagranie umożliwi Ci, w bardzo prosty sposób, osiągnięcie spokoju i zadowolenia. Pozwoli Ci wyruszyć w najciekawszą podróż, jaką może podjąć w swoim życiu każdy człowiek – w podróż do poznania samego siebie. Nagranie to zawiera ciąg instrukcji, które skierują Twoją uwagę do śledzenia sygnałów płynących z poszczególnych obszarów Twojego ciała. Twój rozbiegany, zaangażowany w miliony spraw umysł dostanie do wykonania proste zadanie: obserwuj tylko to, co czujesz, niczego nie poprawiaj, niczego nie zmieniaj, niczego nie staraj się osiągnąć. Czy wykonywanie tak prozaicznej czynności – zwanej skanowaniem ciała (body scanning) – może stać się dla Ciebie źródłem jakichkolwiek wartościowych doznań lub obserwacji? Owszem. Już za chwilę możesz się o tym przekonać. Jeśli spodobają Ci się odczucia płynące ze słuchania tego audiobooka (i wykonywania zawartych w nim „instrukcji”), możesz z niego regularnie korzystać. Na przykład wieczorem, przed snem. Może to spowodować, że Twój sen będzie lepszy, spokojniejszy. Nie jest też wykluczone, że zaśniesz, zanim nagranie dobiegnie końca. Skanowanie ciała to jedna z metod praktykowania uważności (mindfulness, MBSR), które polega na skupieniu się na wykonywaniu jakiejś, tylko jednej, konkretnej czynności. I wykonywaniu jej bez pośpiechu, powoli. Może to być skanowanie ciała, może być uważne wyjmowanie czystych naczyń ze zmywarki, uważny spacer po ruchliwej ulicy, uważna zabawa z małym dzieckiem, uważne otwieranie drzwi, itd. Okazuje się, że takie skupienie na jednej, prostej czynności, niezależnie od tego jaka to będzie czynność, powoduje, że zaczynamy odczuwać spokój i zadowolenie. Ludzie często są pochłonięci różnego rodzaju myślami dotyczącymi nie chwili obecnej, ale przyszłości lub przeszłości. Często są to myśli nieprzyjemne – martwimy się tym co było, obawiamy się tego, co się może wydarzyć w przyszłości. Praktykowanie uważności, na przykład za pomocą techniki body scan, pozwala uwolnić się od takich negatywnych myśli, poprzez koncentrację na tu i teraz, na chwili obecnej. Pozwala też się przekonać, że można skutecznie sterować swoim umysłem i swoimi emocjami. Praktykowanie uważności, na przykład w postaci korzystania z tego nagrania, ma wartość samą w sobie. Może być też wstępem do oddawania się sztuce medytacji, czyli, skrótowo rzecz ujmując, na sztuce nie-myślenia czy wyłączenia umysłu. Istnieje wiele wersji tego typu nagrań. Ta jest jednak szczególna, gdyż została twórczo zmodyfikowana przez Autora, w oparciu o Jego wieloletnie doświadczenie jakie zdobył, pracując jako psychoterapeuta i psychiatra. Znajdziesz też w niej pewne nawiązania do idei, które zawarł w swojej trylogii psychoterapeutycznej Nadzwyczajna Zwyczajność („Jest dobrze”, „Zmiana radykalna”, „Moc”). Duże – pozytywne! – znaczenie ma też fakt, że Autor sam interpretuje swój tekst. NOTA O AUTORZE. Bartosz M. Wrona – psychoterapeuta, lekarz-psychiatra, optymistyk, twórca jestdobrzyzmu. Jako psychoterapeuta stosuje zarówno „klasyczne” metody terapii jak i uznane, choć mniej popularne, techniki mające swoje korzenie w naukach wschodu (joga w tym zen, afirmacje, medytacje). Człowiek o szerokich, nowych horyzontach i niezwykłym poczuciu humoru, korzystający w swej praktyce z nauk takich mistrzów jak Osho, De Mello, Tolle. Projekt okładki: Karolina Lubaszko.

42
Eлектронна книга

Ryba płynie za mordercą

Ireneusz Iredyński

Utrzymany w lekkim tonie czarny kryminał. Włochy, lata pięćdziesiąte. Prywatny detektyw prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa słynnego producenta filmowego. Zamordowany milioner, zdradzany przez młodą i piękną żonę, nie bez powodu obawiał się o swe życie. Błyskotliwa intryga, świetne dialogi, włoski koloryt. Rozrywka z klasą! Wielka przyjemność dla wszystkich miłośników powieści kryminalnych w dawnym, dobrym stylu, z morderstwami, zdradą, niebezpieczną kobietą i bezcennymi klejnotami. Książkę tą można szczególnie polecić płci pięknej, gdyż poza wciągającą historią kryminalną otrzymujecie, Drogie Panie, bezcenny poradnik jak faceta okręcić dookoła palca, zrobić na szaro i to tak, by się jeszcze z tego cieszył. Plotki głoszą, że inspiracją do napisania przez Iredyńskiego tej świetnej powieści była pewna piękna Włoszka, którą właśnie poznał. Cóż, w historii literatury niejeden raz tego typu „motywacja” prowadziła do powstawania wielkich dzieł. Weźmy choćby Jana Brzechwę, który swoje słynne wierszyki dla dzieci zaczął pisać po to, aby przypodobać się pewnej urodziwej pani będącej wychowawczynią w przedszkolu.  W 2015 roku na podstawie tej powieści powstało słuchowisko radiowe „Morderstwo w hotelu Santa Caterina”, które wyemitowała Radiowa Trójka w ramach cyklu „Teatrzyk zielone oko”. Projekt okładki: Karolina Lubaszko

43
Eлектронна книга

Memuary

Michał Choromański

„Memuary” to cykl wspomnień napisanych w formie autoironicznych anegdot dla tygodnika „Przekrój” i publikowanych tam w latach 1965–1966. Dotyczą zakopiańskiego okresu życia pisarza, kiedy to zetknął się z artystyczną bohemą lat trzydziestych, jak m. in. z Witkacym, któremu poświęca najwięcej wspomnień, z Tadeuszem Dołęgą-Mostowiczem, Karolem Szymanowskim. „Memuary” obejmują również pierwsze 4 miesiące wojny w 1939 r. spędzone w Warszawie, oraz emigrację pisarza – aż do jego powrotu do kraju. WACŁAW SADKOWSKI:  Mawia się niekiedy o jakimś pisarzu, że „żyje literaturą”, że jest nią przeniknięte całe jego życie. Jeśli do kogokolwiek spośród polskich pisarzy współczesnych określenie takie dawało się odnieść w całej rozciągłości, to do Michała Choromańskiego w ostatnim okresie jego życia, po powrocie do Polski w roku 1958.  Osiadł wtedy pisarz w Warszawie i poświęcił się wyłącznie pisarstwu; nie szukał nieomal żadnych kontaktów zawodowych czy towarzyskich, zaszyty w stylowo urządzonym gabinecie, pośród starannie zgromadzonego księgozbioru (po śmierci Małżonki pisarza, znanej w swoim czasie tancerki Ruth Sorel, zarówno meble jak i książki przeszły na własność Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich), pisał intensywnie i wytrwale, utrzymując współpracę z jednym właściwie tylko wydawcą – Wydawnictwem Poznańskim, i z nielicznymi czasopismami.  I właśnie w jednym z czasopism – w krakowskim „Przekroju” ukazał się w latach 1971–1972 cykl miniatur nowelistycznych, objętych wspólnym tytułem „Memuary”. Bardzo to osobliwe zjawisko w dziedzinie pisarstwa pamiętnikarsko-wspomnieniowego. Stopień wierności wobec rzeczywistych wydarzeń bywa w utworach pamiętnikarskich różny, nie należy też z pewnością nazbyt rygorystycznie domagać się od ich autorów zgodności z faktami „materialnymi”, bo niekiedy nierównie od nich ciekawsze są świadectwa tyczące się ich odczuć, nastrojów i sądów, na ogół jednak chodzi w pamiętnikarstwie o to, by przedstawić jakąś wizję zdarzeń i zjawisk, które złożyły się na doświadczenie życiowe autora, i wykreować jakąś wizję jego osobowości, jego sposobu reagowania, interpretowania i oceniania tych doświadczeń.  Żadne takie intencje nie zdają się przyświecać autorowi „Memuarów” – są to wspomnienia najzupełniej, jeśli tak wolno powiedzieć, bezinteresowne, dyktowane wyłącznie chęcią zabawienia czytelnika. Żadnych tu śladów hagiografii ani w kreśleniu sylwetek współczesnych, ani w tym, co dotyczy samego narratora. Żadnej chęci uzupełniania czy tym mniej korygowania (a już najmniej tworzenia nowej) „wiedzy o epoce”, lub też o ludziach, którzy ją współtworzyli. Ba! Odnosi się wrażenie, że nie kusi się autor nawet o jakieś nowe charakterystyki psychologiczne ludzi, z którymi się zetknął, a o których (jak choćby o Witkacym) napisano już niemało; Choromański po prostu opowiada o „zdarzątkach”, które go z tymi ludźmi „zderzały”, kojarzyły lub rozłączały, które mu się upamiętniły, to znaczy „pozostawiły poniekąd z rozwartymi moralnie ustami”.  Właśnie: treścią tych „Memuarów” są takie właśnie „zdarzątka”, bez pointy, trochę niezrozumiałe, o których w szkicu „O co tu szło”? napisał autor: „stosunek mój do życia to stosunek człowieka zdziwionego. Dlaczego składa się ono niekiedy z rozdziałów nie dokończonych, jak gdyby ktoś zaczął pisać nowelę i bez żadnego wytłumaczenia przerwał w najciekawszym punkcie?” I otóż w „Memuarach” nie chodzi nawet o opowiadanie starannie spointowanych i „śmiesznych” anegdot z własnego życia, czy też anegdot o współczesnych. Chodzi właśnie o utrwalenie w słowie tej tkwiącej w pamięci i w podświadomości autora tkanki zdarzeń, które wprawiły go w zdziwienie, a więc dostarczyły tworzywa do kształtowania się jego postawy wobec życia, współrzeźbiły jego osobowość.  Dzięki takiej naturze, „Memuary” są jedną z najgłębiej osobistych książek, jakie kiedykolwiek wydała literatura pamiętnikarska w Polsce – są więcej niż kluczem do takich czy innych ogniw dorobku twórczego ich autora, do takich czy innych jego powieści, choć niewątpliwie odnaleźć można na ich kartach niejeden epizod, który w przetworzonej formie odzwierciedlił się w jego twórczości powieściowej czy nowelistycznej. Są one zwierzeniem odsłaniającym istotę jego pisarstwa – owo zdziwienie, owe „poniekąd rozwarte moralnie usta”, z którymi wędrował pisarz przez życie w jednej z najbardziej burzliwych epok w historii ludzkości. To niezakłamane i nie zdławione niczym zdziwienie jest przecież najgłębszą tajemnicą siły i świeżości etycznej i estetycznej prozy Michała Choromańskiego.  Dlatego też w puściźnie pisarskiej autora zajmują „Memuary” pozycję szczególną, zasługującą na pietyzm wydawcy i wnikliwą uwagę czytelnika.

44
Eлектронна книга

Cywil w Berlinie

Antoni Sobański

Zbiór fascynujących reportaży z hitlerowskich Niemiec napisanych na pięć lat przed wybuchem drugiej wojny światowej. Ich autor – Antoni Sobański jeździł tam kilkakrotnie jako wysłannik Wiadomości Literackich, by na miejscu przekonać się, jak narodowy socjalizm zmienia życie Niemców. Te świetne reportaże dokumentują powstawanie wielkiego zła, pokazują mechanizmy jego przenikania w umysły obywateli oraz ich zatruwania. Tekst ten, oprócz bezcennej warstwy faktograficznej, jest też doskonale, inteligentnie i ze swadą napisany. To literatura naprawdę wysokich lotów! Autor jest naocznym świadkiem słynnego palenia książek, uczestniczy w Parteitagu w Norymberdze, ze zgrozą przysłuchuje się konferencji prasowej psychopatycznego Juliusa Streichera. Wiele uwagi poświęca kwestii żydowskiej i planowej polityce terroru. Interesują go zarówno gospodarka, religia, polityczne represje, status prasy i opozycji, jak i fasony mundurów, nastroje społeczne, życie nocne, moda, wygląd ulicy, położenie mniejszości seksualnych. Sobański był barwną postacią – należał do środowiska inteligencji polskiej, współpracował z Wiadomościami Literackimi” był korespondentem The Times i BBC, był bliskim przyjacielem Iwaszkiewicza, Słonimskiego i Wierzyńskiego. Jego nazwisko pojawia się we wspomnieniach Miłosza i Gombrowicza. Ze wstępu do pierwszego wydania z roku 1934. Od dnia, kiedy zapłonął Reichstag berliński, oczy całego świata zwrócone są na hitlerowskie Niemcy. Z rzadka dochodzą nas wieści o tym, co dzieje się za naszą zachodnią granicą; olbrzymia fala terroru, bezprzykładna w XX wieku, zalewa całe Niemcy, głusząc wszelkie odgłosy tragedii narodu niemieckiego, jakie mogłyby się przedostać na zewnątrz. To też książka Antoniego Sobańskiego zasługuje na szczególną uwagę: jest to pierwsza książka, dająca istotny, prawdziwy i całkiem bezstronny obraz dzisiejszej rzeczywistości niemieckiej. Czy to będzie kwestia żydowska, czy sprawa nastrojów odwetowych, zbrojenia wojenne, sytuacja gospodarcza, wewnętrzne walki polityczne — we wszystkich tych sprawach książka Sobańskiego może być nieocenionym źródłem; daje ona bowiem to, co decyduje niemal o charakterze i przebiegu wszystkich tych procesów: daje odbicie nastrojów wszystkich warstw i ugrupowań społecznych, daje obraz tej myśli, która rzeczywistością niemiecką kieruje. Jest przy tym rzeczą niepośledniego znaczenia, iż pisał ją człowiek całkowicie pozbawiony pasji politycznej, która tak często podaje w wątpliwość wiarygodność relacji dziennikarzy czy polityków. Dzięki temu praca Sobańskiego jest nieocenionym źródłem poznania istotnej, nie sfałszowanej żadnym uprzedzeniem prawdy o tym, co się dzieje w Niemczech. Autor okładki: Marcin Labus

45
Eлектронна книга

Zielone kasztany

Janusz Domagalik

Powieść dla młodzieży, której akcja rozgrywa się pod koniec lat 70-tych XX wieku w Warszawie. Główni bohaterowie, to Irmina i Marek – rodzeństwo nastolatków. Ich problemy i skomplikowane relacje – z najbliższymi, ze światem – stanowią jej motyw przewodni. Autor zastosował (z powodzeniem!) ciekawą metodę narracji, która odbiega od tradycyjnej – nie dopowiada bowiem wszystkiego do końca, dając czytelnikowi przestrzeń na jego własne interpretacje.  Na motywach zaczerpniętych z „Zielonych kasztanów” powstał w 1986 roku film pod takim samym tytułem (scenariusz i reżyseria: Wojciech Fiwek). RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA JEŻANNA (2013): Kilkunastoletni Marek mieszka z dziadkiem, matką i młodszą siostrą Irminą. Jest członkiem klubu sportowego i zapalonym piłkarzem, marzy o zagranicznym obozie sportowym. Ma grono znajomych i jednego wroga (a przynajmniej tak mu się wydaje). Niepokoi się  o dziadka, którego czeka poważna operacja. Niepokoi się o matkę, która staje się coraz bardziej nerwowa, smutna i nieobecna. Martwi się o piękną siostrę, którą aż nadto interesują się jego szkolni koledzy a ona sama buduje wokół siebie mur niedomówień i tajemnic. Przy tym daje się wciągnąć w szkolne, koleżeńskie zatargi, zachowując jednak przy tym wrodzoną wrażliwość i chęć poznania prawdy. I dążenie do jej odszukania jest właśnie czynnikiem, który determinuje przebieg akcji i sposób odczytania przesłania powieści. Konstrukcja fabuły jest dość prosta ale nie jednowymiarowa. Znajdziemy tu przeskoki w czasie, wątki wspomnieniowe, niedopowiedzenia. Czytanie „Zielonych kasztanów” to jak układanie wieloelementowych puzzli – początkowo wszystko idzie gładko, ale im dalej się posuwamy, tym więcej napotykamy trudności z wpasowaniem odpowiedniego kawałka. Nie inaczej jest podczas lektury książki Domagalika. Pełny ogląd wydarzeń otrzymujemy dopiero po przeczytaniu całości i przemyśleniu pewnych, zaakcentowanych przez autora wątków. Co spowodowało narastający dystans pomiędzy członkami kochającej się przecież rodziny? Co sprawiło, że Irma nie potrafiła porozumieć się z matką a trzymała się blisko dziadka? Jaką rolę odegrało w tej historii spłowiałe zdjęcie z czasów wojny? Dlaczego stary profesor Marka oniemiał na widok siostry swego ucznia? Czy pechowy wypadek Irmy był rzeczywiście do końca przypadkowy? Czy nowo poznana, intrygująca i nieznajoma (czy aby na pewno tak całkiem nieznajoma...?) dziewczyna stała się tą, za którą tęsknił bohater? Zaletą książki jest brak jednoznacznych odpowiedzi. Nie ma tu miejsca na grubo ciosane wątki, jest za to sporo przestrzeni dla własnych domysłów i osobistych odniesień. Być może dlatego właśnie „Zielone kasztany” wywołują to dziwne, zapomniane a przejmujące uczucie... Powraca atmosfera młodzieńczych buntów i niepokoju i te wszystkie znaki zapytania, którymi naznaczone były kiedyś wszystkie zakręty i skrzyżowania życiowych dróg. Przypominają się nieprzespane noce, pełne nieokreślonych tęsknot... za kim? za czym? Janusz Domagalik świetnie buduje atmosferę. Duszny zapach więdnących kwiatów akacji w zamkniętym pokoju koresponduje z nastrojem piętrzących się sekretów rodzinnych, rosnącego oddalenia i niechęci. Krok po kroku poznajemy kolejne niewiadome, razem z Markiem tropimy wzajemne, dość skomplikowane powiązania zdarzeń i ludzi. A gdy już je poznamy, pozostaje interpretacja. Na ile można potępiać kogoś, kto szukał szczęścia a nieumyślnie skrzywdził innych? Do jakiego stopnia nasza teraźniejszość powiązana jest z zapomnianą już przeszłością? Na ile powinniśmy brać odpowiedzialność za siebie i za swoich bliskich? Jaką rolę odgrywa w naszy życiu rodzina? I jak trudna i zawiła jest droga do poznania samego siebie? Z pełną świadomością, że mój obiektywizm w ocenie książki jest, delikatnie mówiąc, dyskusyjny, polecam lekturę „Zielonych kasztanów”. Moim zdaniem to świetne remedium na chwilowe kryzysy związane z upływem czasu dla pokolenia 30+ i starszego. Ale nie tylko. RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁ PIOTR CHOJNACKI (zacofany-w-lekturze.pl): Co można wiedzieć pewnego o tych pozornie oderwanych obrazach, myślach, które nie układając się nawet w pojedyncze słowa, zdania, wymykają się niepostrzeżenie, zawsze jednak chyba zostawiając ślad. I jeśli kiedyś złożą się w jakąś konstrukcję, czy potrafię wtedy odkryć, w jakiej postaci i w jakim momencie pierwszy raz się z nimi zetknąłem? Takie rozważania snuje Marek, wspominając wydarzenia ostatnich miesięcy, próbując rozumieć, co działo się wokół niego i co działo się z nim samym. Czytelnik nie jest tylko obserwatorem nastoletnich rozterek, staje się ich uczestnikiem, gdy próbuje wraz z bohaterem poukładać w całość okruchy wydarzeń, migawki, retrospekcje, aluzje, napomknienia. Już wydaje się, że zrozumieliśmy, że złapaliśmy sens wydarzeń, gdy autor dorzuca nowy detal i każe nam zmieniać koncepcję. Obraz rekonstruujemy w ogólnych zarysach: konflikt Marka z kolegą z drużyny piłkarskiej, relacje rodzinne: z dziadkiem, siostrą, matką, znajomość z Kaśką. Świat Marka znienacka się komplikuje; chłopak musi podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje; jego decyzje wpływają też na los innych. Gdyby Janusz Domagalik zdecydował się napisać historię kilkunastoletniego Marka od początku do końca, od wprowadzenia w rodzinno-szkolno-uczuciowe perturbacje przez detale tychże perturbacji do ich rozwiązania, dostalibyśmy pewnie niezłą, ale chyba niczym się niewyróżniającą powieść młodzieżową. Za pomocą jednego zabiegu konstrukcyjnego Domagalik sprawił jednak, że jego książka wyłamała się z tego schematu; zaciekawiała i intrygowała, skłaniała do snucia własnych hipotez, wypełniania luk w narracji poprzez odwoływanie do własnych doświadczeń – Marek stawał się przez to kimś bliskim. W pełni zgadzam się z Jeżanną, że to „świetne remedium na chwilowe kryzysy związane z upływem czasu dla pokolenia 30+ i starszego”, nie należy jednak przypuszczać, że „Zielone kasztany” mają wyłącznie wartość sentymentalną: realia (których zresztą nie ma wiele) trochę spłowiały, sama jednak istota książki – zmagania z coraz bardziej skomplikowanymi relacjami z najbliższymi i światem – pozostały aktualne.

46
Aудіокнига

Zielony trabant

Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska

Lektura lekka, łatwa i przyjemna. Takich książek brakuje na rynku polskich kryminałów zdominowanym przez "poważne" powieści. Dobrze, że autorki zasiadły do klawiatur i wypełniają tę lukę. Dwie siostry, zorganizowana i perfekcyjna Ewelina oraz roztrzepana i nieśmiała Lilka dziedziczą po ciotce hotel. Żaden Marriott czy Hilton tylko dosyć nędzny dom wypoczynkowy. Lilka, pomimo różnych zdroworozsądkowych argumentów rodziny, postanawia hotelu nie sprzedawać, tylko objąć w posiadanie i zrobić z niego miejsce modne, urocze i z klasą. [portalkryminalny.pl] Zaprzyjaźnione na śmierć i życie kumpelki, nieoczekiwany spadek po zapomnianej ciotce oraz wizja nowego życia w odziedziczonym hotelu z dala od miasta. Tak sielankowo mógłby wyglądać scenariusz bajkowego melodramatu - ale bohaterkom "Zielonego trabanta" wszystko idzie na opak. Okazuje się, że doskonale prosperujący za dawnych czasów hotel, teraz odstrasza mocno peerelowskim wyglądem i znajduje się na skraju upadłości. Podjęte próby przywrócenia mu dawnej świetności wydobywają na światło dzienne skomplikowane rodzinne tajemnice oraz zależności. Przyjaciółki muszą stawić czoło kiepskiemu personelowi, głodnym gościom, nachalnemu byłemu mężowi, lokalnym cwaniaczkom oraz żądnym krwi gangsterom. [tylna strona okładki, Nowy Świat 2008] Mamy wątek kryminalny z niepozornym, gapowatym kucharzem w roli głównej i grupką marnych gangsterów, którzy wplątują go w kradzież sporej sumki. Oraz wątek obyczajowy, w którym dwie siostry dziedziczą podupadły perelowski hotelik. Dwie zdawałoby się odmienne historie, prowadzone przez autorki równolegle, dość szybko łączą się splatając w ściśle logiczną całość. I choć wątek obyczajowo-humorystyczny jest znacznie bardziej rozwinięty niż wątek kryminalno-gangsterski, to jako całość książka jest wspaniałym czytadłem na letnie wieczory. Polecam. [ArtMagda, subiektywnieoliteraturze.blogspot.com] Szczepańska i Gacek bardziej stawiają w tej książce na miłość, na damsko-męskie relacje, na flirt i płynące z tego wszystkiego niewytłumaczalne poczucie szczęścia, niż na komizm i kryminalną intrygę. I dobrze, bo są w tym świetne. Z historii, z której miał się zrodzić kryminał, powstało niezłe czytadło, do którego chce się wracać. A chociaż momentami wydaje się, że proporcje powieści wymknęły się autorkom spod kontroli, czyta się tę książkę z przyjemnością. [mrowka, granice.pl] Niby babskie czytadło a tak wciągnęła że musiałam czytać w pracy pod biurkiem bo nie mogłam się oderwać. Polecam. [Malinka, lubimyczytac.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tekst: Nowy Świat, Warszawa 2008. Projekt okładki: Agnieszka Herman.

47
Aудіокнига

Kobieta bez właściwości

Anna Janko

Wielka MIŁOŚĆ - ostatnia szansa, gdy życie spowszedniało? Ucieczka do WOLNOŚCI - ostatnia szansa, gdy życie wydaje się więzieniem? Ale przecież i ZDRADA, bo społeczne role dawno zostały rozdane. Życie bohaterki "Kobiety bez właściwości" związało się w węzeł tak mocno, że nie wie ona co czuje i kim jest. Ogień miłości spala ją razem z dekalogiem. Ta książka, to traktat o namiętności silniejszej od człowieka. Który jest kobietą. [Anna Janko - autorka] Piękna opowieść o potężnej sile miłości, która jak demon, zarazem tworzy i niszczy, prowadzi na szczyty egzystencjalnych doznań, ale także porzuca na krawędzi, spycha na dno, w pobliże śmierci. Hanka, bohaterka zbliża się do czterdziestki, jest matką dwójki dzieci, rozczarowaną małżeństwem żoną, niespełnioną poetką. I wtedy pojawia się ON, a wraz z nim wielka namiętność, ekstremalne przeżycia, szansa na szczęście. Ale też poczucie winy i ból. Autorka opisuje z przenikliwością, niezwykłą dynamiką, dramat miłości i udowadnia, że polszczyzna jest w stanie unieść temat erotyki i seksu. Uczta dla zmysłów, uczta dla umysłu. [empik.com] Już na wstępie wchodzę w ten świat i odnajduję się. Tonę w doskonałej lekturze, zadowalam się i upajam każdym słowem, każdym zdaniem. Myślę o Virginii Woolf i Sylvii Plath i jeszcze o wielu innych, a później odwracam kolejną stronę i uświadamiam sobie, że czytam Annę Janko i że od jakiegoś czasu stała się moją ulubioną autorką. Zastanawiam się, czy jeszcze kiedykolwiek jakaś książka po którą sięgnę tak trafnie odda uczucia i emocje kobiety. Bohaterka przeżywa to, co my wszystkie, przypomina nam jak dojrzewałyśmy, naszą pierwszą miłość, małżeństwo, romanse. [anamorphosee, lubimyczytac.pl] Ceniona i nagradzana poetka Anna Janko w swojej drugiej powieści, nominowanej do Nagrody Literackiej Nike 2013, daje sugestywny portret trzydziestosiedmioletniej bohaterki, która w swoim nie do końca poukładanym życiu poczuła z nagła smak prawdziwej miłości. Tytułowa Hanka odczuwała głód niespełnienia, zarówno jako poetka, jak i żona, dopóki nie znalazła bratniej duszy w koledze po piórze. Odwzajemniona miłość stanie się dla niej odskocznią od problemów toksycznego związku, znanego już z jej pierwszej powieści "Dziewczyna z zapałkami". [Janusz R. Kowalczyk, culture.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tekst książki, który posłużył do nagrania tego audiobooka, został przez autorkę nieco zmieniony, w porównaniu z jego wcześniejszą, drukowaną i e-bookową wersją. Autorka zdecydowała się także na zmianę tytułu: "Postanowiłam wrócić do mojego pierwotnego pomysłu na tytuł. Pasja według św. Hanki to była sugestia wydawcy, której uległam w toku gorących dyskusji po napisaniu książki, nie wiedząc co wybrać i wahając się, zupełnie jak moja bohaterka! Dziś jestem kimś innym, wprowadziłam zmiany w treści i nadałam Kobiecie bez właściwości właściwy tytuł". Książka ta jest drugą częścią trylogii o Hance, na którą składają się: (1) "Dziewczyna z zapałkami" (2) "Kobieta bez właściwości" (poprzedni tytuł: "Pasja według św. Hanki") (3) "Finalistka" Projekt okładki: Agnieszka Grygiel.

48
Aудіокнига

Moje rozmowy z dziećmi

Krystyna Janda

Zapis interesujących, ponadczasowych i, czasem, kontrowersyjnych rozmów wielkiej aktorki z dziećmi. Zajmująca lektura oraz impuls do własnych przemyśleń. Krystyna Janda o swojej książce: Tematów dostarczało mi samo życie, a za każdym razem dzieci zaskakują mnie swoimi sformułowaniami czy tokiem myślenia, jestem zdumiona ich spostrzegawczością i niekonwencjonalnością. Pamiętam moje zdziwienie przebiegiem rozmów i konkluzjami, kiedy mówiliśmy o śmierci, pieniądzach, patriotyzmie, miłości czy o seksie wreszcie. Śmieję się, że gdyby nie te felietony, nie miałabym szansy być tak aktywną matką czy babcią i nigdy nie poznałabym stanowiska dzieci wobec wielu fundamentalnych problemów; nie sądzę, że przyszłoby mi do głowy rozmawiać z nimi tak, na takie tematy, w takim tonie i tak dobijając się do ich wyobrażeń, sformułowań i opinii... a przecież są to rozmówcy najważniejsi. Książka jest zapisem moich kilkuletnich rozmów z dziećmi. Znalazły się w niej felietony pisane najpierw dla miesięcznika „Dziecko”, później dla „Poradnika Domowego” i kilku innych jeszcze... Pierwsze wydanie papierowej wersji tej książki ukazało się w 2008 roku, a audiobooka w roku 2013. Projekt okładki: Marcin Labus.