Autor: Maksym Gorki
1
Ebook

Matka

Maksym Gorki

Powieść Maksyma Gorkiego wydana w 1906 roku, pierwszy w pełni socrealistyczny utwór, obrazujący narodziny ruchu robotniczego. Powstała na fali doświadczeń Gorkiego związanych z przedrewolucyjną demonstracją majową w Sormowie k. Niżnego Nowgorodu w 1902 roku. Utwór trzykrotnie zekranizowano. Gorki od wczesnego dzieciństwa ciężko pracował fizycznie. Napatrzył się na nędzę i niedolę robotników i chłopów rosyjskich. Jego krytyka porządku carskiego, mieszczaństwa, władz wypływa z jego przeżyć i obserwacji. Jest zafascynowany ruchami socjaldemokratycznymi, w nich widzi ratunek na głęboką niesprawiedliwość społeczną. Matka to jego manifest, napisany 12 lat przed rewolucją październikową (której był przeciwnikiem). To jego opis stanu współczesnego sytuacji; szarej, brudnej i nędznej rosyjskiej prowincji początku XX wieku, fabryk w których robotnicy pracują po 10-12 godzin dziennie. Opis przemocy aparatu państwa i właścicieli, która powiela się w domach, gdzie króluje wódka i tyrania. Żadnej nadziei, żadnej dobrej chwili. Jedyny promyk to buntująca się przeciw odwiecznemu porządkowi młodzież i jej piękne marzenia o równości i sprawiedliwości. Pelagia Własowa, kobieta prosta, pokorna i głęboko religijna, żyje wraz z brutalnym mężem-alkoholikiem oraz buntującym się przeciwko nędzy i upokorzeniu, synem, Pawłem. Gdy Paweł zostaje przewodniczącym partii socjaldemokratycznej w miasteczku i zaczyna organizować w swoim domu spotkania z towarzyszami, za swoją działalność trafia do więzienia. Matka głęboko stara się zrozumieć syna, jego filozofię i cele. Gorki wierzył w nowa ideę, która zwała się Socjalizmem (później, gdy Lenin zaczął ją realizować stał się wobec niej krytyczny), wierzył że istnieje taki ustrój społeczny, który wyrówna szanse, da powszechną edukację, powszechną służbę zdrowia, godne życie tym wynędzniałym, szarym ludziom. Bo czyż nie jest tak, że wszyscy w to wierzymy, że wszyscy pragnęlibyśmy, by już nie było więcej nędzy, głodu, poniżenia. By niesprawiedliwość zniknęła z naszego świata. Czy nie warto o to walczyć?

2
Ebook

Rosja

Maksym Gorki

Mam nadzieję, że ta książka wystarczająco wyraźnie świadczy, że nie krępowałem się pisać prawdy, kiedy tego chciałem. Ale, moim zdaniem, prawda nie jest ludziom potrzebna cała i aż tak, jak im się wydaje. Kiedy czułem, że ta czy inna prawda tylko okrutnie rani duszę, a niczego nie uczy, tylko poniża człowieka, a nie wyjaśnia mi nic o nim - oczywiście uznawałem, że lepiej nie pisać o takiej prawdzie. Jest przecież niemało prawd, o których powinno się zapomnieć. Są to prawdy zrodzone z kłamstwa i mają one wszystkie cechy tego trującego łgarstwa, które zniekształcając nasze wzajemne stosunki międzyludzkie, uczyniło życie brudnym, bezsensownym piekłem. Po co przypominać o tym, co powinno zginąć? Ten, kto tylko po prostu odnotowuje i rejestruje zło życia, robi niedobrą robotę. Chciałem nazwać tę książkę: "Książka o ludziach Rosji, jakimi byli". Ale stwierdziłem, że brzmiałoby to nazbyt patetycznie. I nie do końca czuję: czy chcę, żeby ludzie stali się inni? Całkiem wolny od nacjonalizmu, patriotyzmu i innych chorób wzroku duchowego, mimo wszystko postrzegam naród rosyjski jako wyjątkowo, fantastycznie utalentowany i specyficzny. Nawet głupcy są w Rosji głupi oryginalnie, we własnym stylu, a lenie - zdecydowanie genialni. Jestem pewien, że przez swoją groteskowość, niespodziewane zwroty, różnorodność form, że tak powiem, myśli i uczuć, naród rosyjski jest najwdzięczniejszym materiałem dla artysty. Myślę, że kiedy ten przedziwny naród przecierpi już wszystko, co obarcza go i zapętla od środka, kiedy zacznie pracować z pełną świadomością kulturowego i, powiedzmy, religijnego, wiążącego cały świat znaczenia pracy - będzie żył bajecznie heroicznym życiem, a zmęczony, oszalały od przestępstw świat wiele się od niego nauczy. Maksym Gorki

3
Ebook

W więzieniu

Maksym Gorki

Znakomity opis więzienia i przeżyć osadzonego pióra wybitnego sowieckiego autora Maksyma Gorkiego. Fragment utworu znakomicie oddający klimat noweli: W więzieniu także miejsca nie było i Miszę osadzono w małej celce, przeznaczonej dla przestępców kryminalnych. Siwowłosy, wysoki dozorca o bezbarwnych, nieruchomych oczach, z podłużną twarzą i spiczastą bródką, zatrzasnął za nim ciężkie drzwi i wsadziwszy głowę w wycięte w nich okienko, rzekł niby przez tubę, głuchym, jednostajnym jak deszcz głosem: Jeślibyś pan czego potrzebował, proszę zawołać. Jestem tutaj. I znikł cicho, jak mysz. Młodzieniec patrzył za nim chwilę ciekawie, potem pozując trochę sam przed sobą spokojem, począł obserwować celę. Był to mały, wąski pokoik. Po lewej stronie rysowała się gruba, przysadkowata sylweta pieca, zaraz koło niego poczynał się szereg skośnych, brudnych prycz. Było ich cztery. Ostatnia stała tuż pod wielkiem oknem zamkniętem mocną, pokrytą warstwą czerwonej rdzy, kratą żelazną. Między pryczami, a prawą ścianą był pas wolnej przestrzeni, mniej więcej półtora arszyna szeroki. Oprócz prycz, nie było w brudnej, ponurej celi niczego. Pełne pęknięć sklepienie kamienne, ciężkim łukiem wznosiło się w górę i opadało po lewej stronie niemal aż do poziomu prycz. Łuk ten nadawał celi dziwny kształt, regularnie na dwie połowy podzielonej półkuli. W najwyższym punkcie sklepienia, na prawej ścianie paliła się lampka elektryczna pokryta kurzem, oświetlając okryte plamami rozgniecionych pluskiew i różnymi napisami ściany. Obok pieca, ponad pryczami wydrapał ktoś gwoździem niezmiernie długie szeregi cyfr ktoś dodawał, odejmował, mnożył, widocznie chcąc tem zajęciem zapełnić pustką spędzanych tu dni i walcząc ze straszną nudą samotności...