Audiobooki
1905
Audiobook

Dziękuję, wolę więzienie

Jeremi Bożkowski

Intrygujący, drapieżny kryminał, a zarazem świetnie napisana powieść psychologiczna. Jego akcja toczy się w latach 80-tych XX wieku, które przedstawione są bez retuszu i na serio. W przeciwieństwie do innych książek tego autora, nie jest to lektura lekka i zabawna – tym razem uderzył on w ton poważniejszy. Jedna rzecz się nie zmienia – gdy na kartach powieści pojawi się trup, do akcji wkroczy milicyjny duet: sierżant Fidybus i porucznik Karbolek. Jednak w tej powieści nie zawsze są oni przyjaźni i dobroduszni – potrafią być również bezwzględni. Sprawa jest nietypowa, bowiem miejscem zbrodni jest szpital. Książka ta została ukończona w roku 1985 jednak nie została od razu wydana – tak jak inne kryminały Jeremiego Bożkowskiego – ale ukazuje się dopiero teraz, czyli w roku 2021. Były plany, aby powieść ta została przeniesiona na ekran, o czym świadczy jej maszynopis, który znajduje się w zbiorach Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego, gdyż na jego pierwszej stronie widnieje potwierdzenie złożenia go w Zespole Filmowym „Iluzjon”. GRZEGORZ CIELECKI: Karbolek i Fidybus po raz czwarty. Impreza była ostra. Dość powiedzieć, że Zdzisiek Śląski, chłop w sile wieku, ulokowany wysoko w handlu zagranicznym, poczuł się źle i szybko wylądował w szpitalu, gdzie stwierdzono zawał. Kilka dni później zmarł, ale okazało się, że nie była to śmierć naturalna, tylko najpewniej ktoś Zdzicha udusił. Taki mamy punkt wyjścia w czwartej powieści kryminalnej Jeremiego Bożkowskiego „Dziękuje, wolę więzienie”. W tym miejscu na scenie pojawia się dwóch milicjantów – sierżant Karbolek i porucznik Fidybus. Przepraszam, że wymieniam w kolejności pomijającej szarżę, ale fakty są takie, że Karbolek pojawił się pierwszy. Ci funkcjonariusze to jak awers i rewers rodzimych organów ścigania z późnego PRLu. Karbolek działa nieco nieoficjalnie, ale ma wyczulone wszystkie zmysły, zna ludzką duszę jak mało kto. Z kolei porucznik Fidybus to oficer prawy i zdyscyplinowany, działający według narzuconych reguł. Panowie pochodzą z dwóch różnych światów i może nie do końca się lubią, ale za to znakomicie uzupełniają. Śledztwo jest skomplikowane. Nie ma bowiem pewności, czy morderstwa mógł dokonać ktoś z pracowników szpitala, czy też osoba która niepostrzeżenie wdarła się do budynku przy ulicy Kociej (sic!). Twórczości Jeremiego Bożkowskiego (pseudonim literacki Bożeny Ciecierskiej-Więcko) na pewno nie trzeba przedstawiać miłośnikom kryminałów doby PRLu. Wszystkie trzy opublikowane wówczas powieści (w serii Z Jamnikiem): „Piękna kobieta w obłoku spalin”, „Zbrodnia na eksport” i „Msza za mordercę”, są bowiem doskonale znane i pamiętane w kręgu miłośników gatunku. Dlatego prawdziwą gratką jest ukazujący się właśnie tytuł „Dziękuję, wolę więzienie”. Jest to bowiem pierwsze wydanie po blisko 40 latach od powstania książki. A podstawą druku stał się maszynopis pozyskany przez wydawcę od rodziny Autorki. Realia bardzo przaśnych, szarych i męczących lat 80. Bożkowski ukazuje w sobie charakterystycznym groteskowym świetle. Stąd dziwnie wymyślne nazwy ulic (np. Opadających Róż) i skróty myślowe: „Jadła kiedyś banana. Na początku Gierka”. Dla starszych czytelników wszystko jest tu zrozumiałe, za to młodszym może wydać się zupełnie nieczytelne. Dlatego też tym bardziej warto sięgać po książki Jeremiego Bożkowskiego, a po „najnowszą” z nich w szczególności. Starsi bowiem docenią bardziej intrygę i studium charakterów, młodsi zaś walor historyczny. Bo cóż to mogła być za czekolada za 300 zł (sic!). Nie dość, że cena dziwna, to i jeszcze kupić niełatwo. Albo co oznacza stwierdzenie: „Obie jesteśmy z chamów”. Określenie „cham” wróciło do łask i często pojawia się w tytułach rozmaitych książek historycznych – oznacza po prostu chłopa. Wszyscy my bowiem z chłopstwa się wywodzimy. Z kolei pantofle granatowe ze „zrzutów”, to zapewne tzw. odrzuty z eksportu, czyli artykuł który miał pójść za granicę, a za jakiegoś powodu (niekoniecznie oficjalnego) trafił do szczęśliwego rodzimego odbiorcy. Wracając do śledztwa. Karbolek i Fidybus – każdy na swój sposób – badają wszelkie możliwe powiązania między ofiarą, a jej bliskimi, znajomymi i pracownikami. Pojawiają się kolejne tropy i coraz to inne hipotezy. Sposobność uśmiercenia Zdziśka miał lekarz Kmita, kilka pielęgniarek, może ktoś ze współpacjentów, ale równie dobrze żona Halina, a nawet jej siostra. A zatem kto i dlaczego? Żeby odpowiedzieć na to zasadnicze pytanie trzeba nieźle „zakombinować”, jak to pięknie ujął Jeremi Bożkowski. AGNIESZKA POLANOWSKA (zebynieprzepadlo.blogspot.com): Do warszawskiego szpitala trafia z podejrzeniem zawału wpływowy urzędnik Ministerstwa Handlu Zagranicznego. Po kilku dniach mężczyzna zostaje zamordowany. Śledztwo w tej sprawie prowadzą porucznik Karbolek i sierżant Fidybus. Wśród podejrzanych znajduje się między innymi młoda, piękna żona zmarłego, jej zawistna siostra oraz pracownicy szpitala z przystojnym lekarzem na czele. Niewykluczone też, że w grę wchodzi ktoś z licznych „służbowych” wrogów ofiary. Sprawę komplikuje specyfika szpitalnego mikroświata, w którym milicjanci muszą nauczyć się poruszać. Klimat noweli jest poważniejszy, „cięższy” niż chociażby w „Mszy za mordercę”. Zwracają uwagę pogłębione portrety psychologiczne niektórych postaci. (Wykorzystano powyżej fragmenty recenzji „Ostatnie śledztwo sierżanta Fidybusa”) ANNA LISOWSKA: Było to dawno temu, w czasach kiedy oficjalnie nie było zwyczajnej Polski, tylko PRL. Kiedy sklepy były pełne dziadostwa – a po to dziadostwo kolejki były przeogromne. Na tle szaroburej rzeczywistości dopadłam wtedy książki Jeremiego Bożkowskiego: „Zbrodnia na eksport”, ,”Piękna kobieta w obłoku spalin”, „ Msza za mordercę” i wpadłam, zachwycona wykreowanymi przez Autora postaciami – podporucznika Karbolka i sierżanta Fidybusa. Co ja się wtedy naszukałam, naszperałam, nazawracałam głowy znajomym: kto to jest Jeremi Bożkowski? A Internetu wtedy nie było. Teraz już wszystko jasne – Autorką jest pani Bożena Ciecierska-Więcko i niestety już więcej niczego nie napisze. Wydawnictwo Estymator postanowiło wydać wszystkie jej pozycje w formie e-booków a jako wisienkę na torcie dołożyło, nigdzie dotąd nie publikowaną książkę Autorki – „Dziękuję, wolę więzienie”. Lata osiemdziesiąte, ustrój (jedynie słuszny) mocno kuleje, ale dycha. Biedni są biedni, zamożni bogacą się zwykle na przekrętach, firmy polonijne zaczynają funkcjonować, ale posada w Handlu Zagranicznym to jak chwyt Pana Boga za nogi – możliwości ogromne i prestiż wśród znajomych, że ho ho. Halina Śląska ma szczęście; jest żoną Zdzisława, który to Zdzisław właśnie w HZ pracuje. Właściwie tyra na podrzędnym stanowisku, ale może wyjeżdżać za granicę, żeby wykonać na boku kilka machlojek i dorobić. Ot, żeby żonie starczyło na zakupy w PEWEX-ie. Po jednym z wielu przyjęć, obficie zakrapianych – organizm Zdzisława odmawia posłuszeństwa i wyżej wymieniony ląduję w szpitalu ze stanem przedzawałowym. Samo życie. Halinie wali się świat – a właściwie światek – dostatni, wolny od trosk, jak przeżyć od pierwszego do pierwszego. Mąż leżący na korytarzu zamiast na Erce [teraz to się nazywa SOR], skandal. On ma żyć, zarabiać i ją, Halinę wielbić. Zaczyna działać w jedyny, znany sobie sposób: „pan nie wie, kim jest mój mąż” i „trzeba dać”. Doktor Kmita nie bierze – chyba jedyny w szpitalu – ale pacjenci go uwielbiają, bo nie tylko leczy, ale traktuje ich jak ludzi a nie jednostki chorobowe. Wezwana (ku pokrzepieniu i wsparciu Haliny) jej siostra Marta, przybywa z radością, by pomieszkać w komforcie. Siostry nie przepadają za sobą, ale nieszczęście jednoczy. I wtedy dostają wiadomość telefoniczną, że Zdzisław nie żyje – został zamordowany. Do akcji wkracza duet: porucznik Karbolek i sierżant Fidybus. Pierwszy regulaminowy do bólu, czyli typowy milicyjny tłuk z klapkami na oczętach i wieczny sierżant w koszuli w kratę, z długimi włosami i sumiastymi wąsami. U mnie Fidybus ma twarz Kobuszewskiego (plus wąsy) – wysoki na twarzy, pociągłego wzrostu. Śledztwo rusza. Podejrzanych nie brakuje, tylko z motywem gorzej. Kto wypowiada kwestię tytułową? Więcej nie powiem. Tradycyjne spory między Karbolkiem i Fidybusem, mistrzowsko ukazane realia lat osiemdziesiątych. Szpitalne realia: pacjenci, lekarze, pielęgniarki, salowe, młodzież zbierająca punkty na studia, ordynator z dużą torbą na wyrazy wdzięczności. Tak to wyglądało, mniej więcej. Trzeba przeczytać. Podróż sentymentalna? A niech Pan Bóg broni! Ku przestrodze raczej. Jeremi Bożkowski to pseudonim literacki Bożeny Ciecierskiej-Więcko (1935–1986). Projekt okładki: Olga Bołdok

1906
Audiobook

Dzikie białko

Joanna Chmielewska

Dzikie białko to, napisana kilkanaście lat później, kontynuacja losów pracowników biura architektonicznego, których czytelnicy poznali w powieści "Lesio". Ten opis powinien zaczynać się od słów "Wielki Powrót Lesia...". Zakręcony i pełen pasji architekt Lesio ponownie staje w szranki z życiem. Znany ze swojej precyzji oraz pewnego rodzaju finezji tym razem rusza tropem zdrowej żywności. 2023 Wydawnictwo Błysk (Audiobook): 9788367739658

1907
Audiobook

Dzikie łabędzie

H.C. Andersen

Królewna Eliza wraz z jedenastoma braćmi wiodła spokojne życie przy boku ojca. Beztroski czas mija bezpowrotnie, gdy król żeni się po raz drugi. Jego wybranka okazuje się wiedźmą. Zamienia wszystkich braci w łabędzie, a Elizę wyrzuca z zamku. Dziewczyna rusza na poszukiwania rodzeństwa. Okazuje się, że zaklęcie działa tylko w dzień, w noc zaś jej bracia wracają do ludzkiej postaci. Eliza dowiaduje się, że istnieje jeden sposób na całkowite pozbycie się czaru. Wymaga ono dużego poświęcenia. Narażając się na utratę zdrowia i życia dziewczyna podejmuje próbę. Czy wyjdzie z niej zwycięsko? Wzruszająca opowieść o sile siostrzanej miłości, która wszystko zniesie.

1908
Audiobook

Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy

John Eldredge

Johna Eldredge uważa, że to, co naprawdę definiuje istotę męskości, zostało całkowicie stracone dla naszego myślenia. Większość mężczyzn uważa, że Bóg postawił ich na ziemi, aby byli dobrymi chłopcami pisze w Dzikim sercu. Właśnie to uważamy za wzór dojrzałości chrześcijańskiej. Tymczasem warunkiem uchwycenia tego, co konstytuuje mężczyznę, jest zrozumienie trzech fundamentalnych pragnień, kryjących się głęboko w jego sercu: pragnienia stoczenia bitwy, przeżycia przygody i uratowania damy w nieszczęściu. Dzikie serce to książka napisana nie tylko dla mężczyzn. Powinna przeczytać ją również każda żona i matka mająca syna. Ta książka nie jest o siedmiu sprawach, które należy zrobić, żeby być miłym facetem. To książka o uzdrowieniu i wyzwoleniu serca mężczyzny, o jego namiętnościach i prawdziwej naturze, którą otrzymał od Boga. To zaproszenie, aby pognać na pola pod Bannockburn, na Dziki Zachód, skoczyć z wodospadu i uratować Piękną. Jeśli bowiem naprawdę chcesz poznać, kim jesteś jako mężczyzna, jeśli chcesz odnaleźć życie, które warto przeżyć, jeśli chcesz głęboko pokochać kobietę i nie przekazać swoich błędów dzieciom, to musisz odzyskać swoje serce. Musisz udać się w góry duszy, na pustynię i w niezbadane rejony i wytropić tę nieuchwytną zdobycz. (fragment książki)

1909
Audiobook

Dzikie ziele

Maria Dąbrowska

Dzikie ziele Rano do dnia Marynka szorowała skopki i bańki przy małym stawie. Było jeszcze szaro. Liście drzew stojących ponad wodą wisiały nieruchomo, a tarcie wiechcia o żelazne obręcze budziło odgłos na drugim brzegu. Za drogą w dworskim ogrodzie coś wzniecało w krzakach jakby kaszlnięcia i szeptania. Podwórze majaczyło we mgle buro i niewyraźnie. Po małym czasie zaczęło się tam jednakże coś rozlegać i na drogę wypłynął wóz, cicho sunąc po szarym piachu i postukując niegłośno. [...]Maria DąbrowskaUr. 6 października 1889 w Russowie pod Kaliszem Zm. 19 maja 1965 w Warszawie Najważniejsze dzieła: Noce i dnie, Dzienniki, Na wsi wesele Powieściopisarka, autorka opowiadań, eseistka, przed II wojną światową zaangażowana w ruch spółdzielczy pod wpływem koncepcji Edwarda Abramowskiego. Studiowała za granicą (Bruksela, Lozanna), do roku 1924 pracowała w Ministerstwie Rolnictwa, lecz zrezygnowała ze swojego stanowiska, by zająć się pracą literacką. Jej pierwszy mąż, Marian Dąbrowski, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, zmarł nagle w roku 1925. Potem przez długie lata pisarka była związana ze Stanisławem Stempowskim, a od czasu II wojny światowej - z Anną Kowalską, którą w testamencie wyznaczyła na opiekunkę swojego dorobku literackiego. Pierwsze utwory Dąbrowskiej (zbiór opowiadań Gałąź czereśni) utrzymane były w poetyce młodopolskiej. Odejście od niej w cyklu opowiadań Ludzie stamtąd (1926), w naturalistyczny sposób przedstawiającym życie bezrolnych chłopów, przyniosło jej uznanie krytyki. Prawdziwą popularność, wyrażoną także w formie nagrody państwowej (1934) czy pochwał Juliana Przybosia, nazywającego styl Dąbrowskiej "centrum polszczyzny", stanowił cykl powieściowy Noce i dnie, współczesnemu odbiorcy znany także dzięki filmowi Jerzego Antczaka (1975). Dzienniki Dąbrowskiej powstawały nieprzerwanie od 1914 do roku śmierci pisarki. Są one dziełem bardzo różnorodnym, zawierającym anegdoty, osobiste przemyślenia i szkice opowiadań, a przy tym ujawniającym ten sam, co proza fabularna, zmysł drobiazgowej obserwacji. Stawały się także coraz ważniejsze dla samej autorki, zwłaszcza wobec kryzysu twórczego, który nie pozwolił jej na ukończenie ostatniej powieści, nad którą pracowała przeszło 30 lat. Wydano ją pośmiertnie, po opracowaniu redaktorskim, pod tytułem Przygody człowieka myślącego; czas akcji obejmował dwudziestolecie międzywojenne i okres wojny. Dojrzała twórczość Dąbrowskiej mieści się w nurcie realizmu, uzupełnianego przez precyzyjną obserwację psychologiczną. Autorka chętnie wykorzystuje elementy własnej biografii (np. portretując samą siebie jako Agnieszkę z Nocy i dni), a świat przedstawiony konstruuje z precyzją dokumentalistki (np. włączając w obręb opowiadań fragmenty autentycznych pieśni ludowych). Kupując książkę wspierasz fundację Nowoczesna Polska, która propaguje ideę wolnej kultury. Wolne Lektury to biblioteka internetowa, rozwijana pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej. W jej zbiorach znajduje się kilka tysięcy utworów, w tym wiele lektur szkolnych zalecanych do użytku przez MEN, które trafiły już do domeny publicznej. Wszystkie dzieła są odpowiednio opracowane - opatrzone przypisami oraz motywami.

1910
Audiobook

Dzisiaj narysujemy śmierć

Wojciech Tochman

Piętno ludobójstwa, którego nie da się zmazać Poruszająca reporterska opowieść Wojciecha Tochmana o złu i cierpieniu Rwanda, 6 kwietnia 1994 roku. W kraju od dziesięcioleci podzielonym między dwie wrogie sobie grupy, Tutsi i Hutu, w katastrofie lotniczej ginie głowa państwa. Wśród Hutu interpretacja jest tylko jedna: stoją za tym Tutsi. W kilka godzin po śmierci prezydenta otwiera się jeden z najbardziej krwawych rozdziałów historii najnowszej ludobójstwo, w którym w ciągu stu dni zamordowano milion osób. Masakrze nie zapobiegła ani misja pokojowa Organizacji Narodów Zjednoczonych, ani silnie tam obecny Kościół Katolicki. Świat nie interweniował. Media międzynarodowe długo ignorowały krwawą tragedię tego maleńkiego, kieszonkowego państwa w Afryce. Ci, którzy przeżyli do dziś próbują uporać się z traumą. Wojciech Tochman wielokrotnie powracał do Rwandy, by zrozumieć, jak po tym, co się tam stało życie razem, w ciasnocie, jest w ogóle możliwe. Rozmawia z ocalałymi, z katami i świadkami. Dzisiaj narysujemy śmierć to przejmujące świadectwo tych spotkań, z którego nieuchronnie wyłania się pytanie: czy wszyscy jesteśmy ubrudzeni tamtą krwią? Książka Tochmana odtwarza wydarzenia z czasu grozy, o którym nikt nie może łatwo mówić. To przywołanie jest dokonane w sposób mistrzowski; mistrzowska jest oschłość relacji o wydarzeniach, jakby bez emocji bo żadna nie będzie współmierna. Halina Bortnowska, Tygodnik Powszechny Boli. Dzisiaj narysujemy śmierć chwyta czytelnika za gardło i w żelaznym uścisku prowadzi do ostatniej strony. Nie odwracaj oczu, patrz: taki jest człowiek. Magdalena Grochowska, Gazeta Wyborcza Pytany jestem często, jak znoszę to, o czym piszę. Jaką osobistą cenę za to płacę? Odpowiedź nie wydaje mi się ani ważna, ani specjalnie interesująca. Wolałbym, aby ktoś, kto sięga po moją książkę, sam siebie spytał: dlaczego o tym czytam? Dlaczego się z tym mierzę? Wojciech Tochman Wojciech Tochman urodził się w 1969 r. w Krakowie. Jeszcze jako licealista debiutował w tygodniku Na Przełaj (1987) reportażem o szkolnej szatni. Do pracy w dziale reportażu Gazety Wyborczej zaprosiła go Hanna Krall (1990). W tym okresie wydał dwie książki: Schodów się nie pali (2000) i Jakbyś kamień jadła (2002). Po formalnym odejściu z Gazety (2004) opublikował następujące pozycje: Córeńka (2005), Wściekły pies (2007), Bóg zapłać (2010), Dzisiaj narysujemy śmierć (2010), Eli, Eli (2013), (wspólnie z Katarzyną Boni) Kontener (2014) oraz (wspólnie z Mariuszem Szczygłem) Krall (2015). Dwukrotny finalista Nagrody Nike, finalista prestiżowej francuskiej Prix RFI Témoin du Monde oraz Środkowoeuropejskiej Nagrody Literackiej Angelus. Laureat Premio Kapuściński przyznawanej w Rzymie. W maju 2018 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazuje się wznowienie Dzisiaj narysujemy śmierć, natomiast na początek 2019 roku WL zapowiada nową książkę Pianie kogutów, płacz psów reporterską, a zarazem literacką opowieść o naznaczonej bolesną przeszłością Kambodży. AUDIOBOOK CZYTAJĄ DANUTA STENKA I ANDRZEJ CHYRA

1911
Audiobook

Dziura w bucie

Magdalena Kobis

Jak wygląda zwykły szary dzień na zamkniętym oddziale psychiatrycznym? Czy w pacjentach z zaburzeniami psychicznymi ktoś dostrzega jeszcze podmioty z własnymi potrzebami, marzeniami, czy obawami dotyczącymi przyszłości? Paryż. Lato 2006 roku. Młoda kobieta zostaje skierowana na badania do szpitala psychiatrycznego. Nie ma świadomości, że jej umysł właśnie postanowił uciec od rzeczywistości w inny, mroczny świat z nieznanym ciemnym słońcem... Tak mogłaby zacząć się przeciętna powieść... ale Dziura w bucie" nie ma w sobie nic z przeciętności, jest bowiem niespotykanie wyjątkowa w swoim prawdziwym i wstrząsającym przekazie. Autorka wciąga czytelnika w głąb swojego umysłu, relacjonując szczerze i otwarcie, a jednocześnie z niezwykłą lekkością pióra, trudną i bolesną walkę o siebie, swoje człowieczeństwo, tożsamość, swoje Ja. Ta swoista autobiografia nie jest jednak tylko zapisem walki ze zbuntowanym umysłem. To wielowątkowa powieść, z fascynującym wachlarzem zdarzeń i barwnych niepowtarzalnych postaci, z akcją, która trzyma w napięciu niczym najlepsza sensacja i nie pozwala odłożyć książki na półkę, dopóki się jej nie przeczyta do końca. Jeśli chcesz lepiej zrozumieć skomplikowaną psychikę pacjentów z różnymi zaburzeniami osobowości i szukasz nietuzinkowej, frapującej książki o realiach życia w szpitalu psychiatrycznym, intymna opowieść M. Kobis na pewno spełni te oczekiwania.

1912
Audiobook

Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce

Łukasz Drozda

Warunki mieszkaniowe w Polsce należą do najgorszych w Unii. Katalog patologii obejmuje między innymi absurdalnie małe metraże, fatalną jakość zabudowy, grodzenie osiedli, demolowanie przyrody i zabytków czy dziką reprywatyzację. Deweloperzy w Polsce rzadko zajmują się zaspokajaniem rzeczywistych potrzeb lokalowych, a rynek nieruchomości jest ukształtowany przez bezwzględne realia kapitalizmu i brak polityki mieszkaniowej z prawdziwego zdarzenia. Czym właściwie jest niesławna patodeweloperka? Dlaczego mieszkania w nowej zabudowie są tak drogie? I jakie niespodzianki mogą kryć się za często używanym w ogłoszeniach słowem przytulne? Urbanista Łukasz Drozda analizuje sytuację na polskim rynku mieszkaniowym, rozmawia ze specjalistami z tej branży, a także szuka odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące problemów mieszkalnictwa w naszym kraju. Kreśli przy tym krajobraz współczesnej polskiej urbanizacji od wielkich miast, jak Warszawy, Krakowa i Wrocławia, po mniejsze, takie jak Siewierz i Żory. Pokazuje, że niewydolny system kopie dziury sam pod sobą, wciągając do nich przyszłość kolejnych pokoleń.