Автор: Jan Gnatowski
1
Eлектронна книга

Lucifer

Jan Gnatowski

Lucyfer - niesamowita opowieść o satanizmie i satanistach, o ludzkich losach, dekadentyzmie, poszukiwaniu sensu i celu życia, drogi życiowej, wyborach, skrajnościach i duchowych przemianach. Książka nie pozbawiona nadziei i pokazująca, że ze złej drogi można zawrócić, że Pan Bóg zna tajniki naszych serc i że łaska Boża działała i działa, że zawsze ma się szanse na powrót do Boga, jeśli się tylko nie odtrąci Jego ręki.

2
Eлектронна книга

Z Doliny Łez

Jan Gnatowski

Jan Gnatowski ps. literacki Jan Łada to polski pisarz, publicysta, filozof i teolog, autor licznych bardzo poczytnych książek. Fragment: Przez tych kilka tygodni było u nas dziwnie duszno i ciężko. Po prostu nieszczęście wisiało w powietrzu, czuło się, jak szło ku nam krok za krokiem. A przecież pobyt nasz w Kijowie nie był od początku ani spokojny, ani wesoły. Od czasu jak Staś siedział w fortecy, mogłem przywyknąć do przestraszonych i wybladłych twarzy, do szeptów po kątach, takich, jak przy chorym lub nieboszczyku, do tłumionych płaczów, o których powód nie wolno mi było pytać. Nie dziwili mnie już nieznajomi, przychodzący do nas ukradkiem o różnych porach dnia i nocy i znikający gdzieś po cichu tylnym wejściem, po tajemniczej naradzie z mamą i panną Felicją, za zamkniętymi drzwiami salonu lub sypialni. Tyle razy widziałem moją matkę śmiertelnie znużoną i znękaną, gdy wracała z całodziennego biegania po kancelariach i urzędach, że mnie to już ani przestraszało ani nawet smuciło, jak dawniej. W ośmiu latach jest się takim egoistą! Teraz jednak było widocznie coś gorszego, niż przedtem. Wszyscy u nas w domu chodzili jak struci, swoi i obcy. Gdy ktoś nadszedł, zaczynały się szepty, przerywane łzami ale o co chodziło, nie mogłem się dowiedzieć. Gdy się dopytywałem, zbywano mnie jakimś słabym wykrętem, w który nie wierzyłem. Raz wreszcie powiedziała mi panna Felicja: Staś chory, bardzo chory. Módl się za niego gorąco może cię Bóg wysłucha. Modliłem się więc i dlatego, że Stasia kochałem, i dlatego, że ostatecznie nic innego nie miałem do roboty. Nikt na mnie nie zwracał uwagi...