Autor: Jerzy Krzywik-Kaźmierczyk
1
Ebook

Lorneta z meduzą

Jerzy Krzywik-Kaźmierczyk

Polacy nie jedzą. Polacy zakanszają mówi Jerzy Krzywik Kaźmierczyk i zabiera nas w barwną podróż po dawnych łódzkich lokalach, serwujących wymyślne potrawy i zaspokajających przemożną chęć sfrustrowanego czy szczęśliwego Polaka do picia i zakanszania właśnie. Autor, który na własnym podniebieniu doświadczył działania zakładów zbiorowego żywienia, jak nazywano wówczas lokale gastronomiczne, wspomina gospody, restauracje, bary te popularne i te mniej znane. Gdzie szukać śladów dziada, pradziada, który zerwał się z babcinej smyczy? Może w Café Mocca pije kawę w towarzystwie znanych artystów, w Turystycznej delektuje się plackami ziemniaczanymi i kieliszkiem wódeczki, w Delfinie prowadzi dysputy przy łososiu królewskim, turbocie i kergulenie czy w Słoniu popija brizol z pieczarkami stoma gramami wódki i podziwia malarskie próby Władysława Strzemińskiego. A być może uczestniczy w balu mlecznym w Klubie Dziennikarza, podczas którego łodzianie przypadkowo odkryli malibu, topi smutki w bufecie na Dworcu Fabrycznym, mknie czarną drogą, wyjątkowo cenioną w męskim świecie obowiązku nieustającego sprawdzania swoich sił witalnych, czy jest na szlaku spragnionych i zmęczonych, który wytyczały kolejne szynkwasy na ulicy Kilińskiego. Przeliczy się jednak ten, kto liczy na podróż sentymentalną.Lorneta z meduząto opowieść pieprzna, zakrapiana licznymi anegdotami, przyprawiającymi o lekki zawrót głowy. Intrygująca tytułem, prowokująca do wędrówek rozkołysanym krokiem Jej lekturę ubarwią Wam rysunki znanego łódzkiego rysownika Dariusza Romanowicza, a na końcowych stronach książki znajdziecie fotografie ponad dwudziestu punktów na ówczesnej gastronomicznej mapie Łodzi.

2
Ebook

Na Bałutach gryzą psy. Bałuckie opowieści

Jerzy Krzywik-Kaźmierczyk

Największa łódzka dzielnica Bałuty od dziesiątek lat to miejsce pełne kontrastów. Eleganckie domy Julianowa, a na drugim biegunie kamienice Starych Bałut. Taka scenografia tworzy niebanalne klimaty. Właśnie w nich rozegrało się wiele ciekawych, choć niezbyt grzecznych historii. Dostrzegł je i wyłuskał te najlepsze Jerzy Krzywik Kaźmierczyk oczywiście mieszkaniec tej dzielnicy. Wehikuł czasu przenosi do bałuckich knajp, do przybytku zwanego Javna Kuća i gabinetów Mojsze Pojta. Autor wyjaśnia, dlaczego okrągły kiosk z gazetami przy Bałuckim Rynku nieoczekiwanie zmienił swój wygląd, opowiada o nietypowej funkcji, którą pełnił saturator stojący przy kinie Zachęta. Czy skarb zwany Złotem Bałut istniał naprawdę i dlaczego pewna pani nosiła ksywkę Żelazko o tym wszystkim można się przekonać, delektując lekturą tej książki.