Autor: Stanisław Karolewski
1
Ebook

Ciemność

Stanisław Karolewski

"..."Ciemność" to książka wiele wymagająca od czytelnika, zwłaszcza tego gustującego w poplicie. Nie ma tu szparko biegnącej akcji, galopady zdarzeń i zapierających dech zwrotów fabuły. To rzecz dla koneserów, miłośników powieści szkatułkowej - gdyż to właśnie zaoferował pisarz Karolewski, szkatułkę z wieloma fascynującymi opowieściami, perełkami refleksji nad materialnym i duchowym bogactwem świata (znać, że autor to zawodowy antykwariusz) ujętą w opowieść ramową, historię golema poszukującego swojej stwórczyni. Przypomina trochę jego antykwariat: labirynt korytarzy z półek zastawionych książkami i przedmiotami, w którym klient zanurza się z obawą, szybko przezwyciężoną żądzą poznania (co jest za kolejnym zakrętem?). To świat-kolekcja, tajemniczy i fascynujący, wciągający jak przepastne podziemia egipskich piramid, zupełnie osobny w naszej plastykowo-elektronicznej, cyfrowej rzeczywistości "wiecznego teraz", który nieoczekiwanie wypączkował na ulicy Szczytnickiej. I podobnie należy traktować tę książkę - jako wartą poznania kolekcję..." Jacek Inglot, "Posłowie", [w:] Stanisław Karolewski, "Ciemność", Brzeg 2023. Istnieje tylko jedna opowieść. Próbujemy ją sobie przypomnieć, wyszeptując wciąż na nowo. Istnieje tylko jedno Utracone Królestwo, do którego ludzkość pragnie powrócić, i za każdym razem, gdy ktoś przypomina sobie tę historię, zdaje sobie sprawę, że sam jest zaginionym królem na wygnaniu, zaś bramy Królestwa otwierają się. Istnieje się tylko jedna opowieść. Zapomniana przez ludzkość. Złożona w ciemności. Znów zagłębiam się w mrok. Ciemność przynosi odpowiedzi. Zbieram je z łona nocy. Karmię się z jej czernych piersi. Przelewa mi się przez usta i skrapla ziemię, która za dziewięć miesięcy wyda plon. Obrodzi opowieściami wydartymi z dna kufrów i piwnic, spomiędzy pustki czasu, z mrocznych podziemi jaźni. Znów szukam ciszy: w nadodrzańskich ulicach, w zrujnowanych bramach, w kruszących się elewacjach, w piwnicach i głębiej. W szarych zwojach mózgowych. W otchłani ksiąg. W korycie leniwej Odry. Pomiędzy ludem. Z cienia wynoszę odłamki stłuczonego lustra, szklane drzazgi, które pieczołowicie układam jedna przy drugiej, z nadzieją, że pewnego dnia będzie ich dostatecznie dużo, by odbiły i pokazały mi świat, z którego pochodzą, inny świat, świat, który powstał ze Światła. Stanisław Karolewski (fragment powieści)