Autor: Józef Jankowski
1
Ebook

Koniec świata według przepowiedni św. Malachiasza i innych

Józef Jankowski

UWAGA! e-book jest skanem zapisanym w formacie PDF. Plik pdf uniemożliwia przeszukiwanie i kopiowanie tekstu REPRINT. Mieszkańcy francuskiego miasta Tuluzy z drugiej połowy XIX wieku znali dobrze charakterystyczną wyniosłą postać, o rysach ascety i arystokraty zarazem, sędziwego księdza de La Tour de Noe. Wyzuty przez rewolucje z dóbr rodowych hrabia de Noe, jako ksiądz i erudyta osiadł w Tuluzie i poświęcił się studiom iście benedyktyńskim, w pyle starych bibliotek poświęcił się jednej tylko idei i jednej postaci św. Malachiasza biskupa irlandzkiego żyjącego w I poł. XII wieku i przypisywanej mu tzw. przepowiedni dotyczącej przyszłych papieży, aż do końca świata. W wyniku tych dociekań powstała książka, która pod tytułem Koniec świata po przyszłych papieżach od Religio depopulata (religia spustoszona) do Petrus Secundus (Piotr Drugi) doczekała się kilkudziesięciu wydań. W dzisiejszych czasach, kiedy jak się zdaje doczekaliśmy pontyfikatu ostatniego papieża z listy św. Malachiasza, warto wyniki badań starego hrabiego i księdza zarazem przypomnieć i zastanowić się nad nimi. Porównując jego dociekania z tym, czego jesteśmy świadkami. A być może uda się nam na podstawie jego dociekań wysnuc własne wnioski co do tego, co być może wkrótce nastąpi? Bez wątpienia książka zasługuje na to, by znaleźć się w bibliotece każdego, kogo interesuje ojczysta tradycja, kultura, zwyczaj. Polecamy!

2
Ebook

Miłość artysty. Szopen i pani Sand

Józef Jankowski

Opracowanie dotyczące relacji pomiędzy naszym wybitnym kompozytorem, a jego kochanką George Sand. Z Wprowadzenia: W zbliżeniu się znakomitych ludzi do pięknych czy niepospolitych kobiet, które wywierają w następstwie znamienny wpływ na losy tych mężczyzn, widzi się zazwyczaj zwykły przypadek. Mówi się tak: Gdyby ten czy ów nie poznał tej, czy owej kobiety, nie byłoby się stało z nim to, co się stało. W założeniu takim tkwi, co najmniej, zupełna niedostateczność logiczna, gdyż zaraz nasuwa się pytanie: Czym się stało, że ten czy ów poznał tę, czy ową, a nie inną kobietę? Jeżeli jest to przypadek, to dlaczego przypadł on na tę właśnie kobietę? Zresztą, przypadek, gdyby gdzieś istniał istotnie i nie był tylko tym, czego jeszcze rozwiązać przyczynowo nie umiemy, nie mógłby nastręczać zagadnienia żadnej dalszej konsekwencji dla nas logicznej: przypadek mógłby rodzić tylko przypadek, nie zaś jakąś logikę życiową, co do której zakładamy sądy. W zarysie niniejszym starałem się pochwycić niejako nić celowości koniecznej, jaka warunkowała zbliżenie się Szopena do pani Sand i jaka związała dwa te biegunowo odmienne istnienia dla bolesnej wymiany wielkiej sprawy życia dla pełnego przyprawienia Szopenowi anielskich skrzydeł sztuki. Wobec takiego postawienia celowej zasady życia, wobec rezultatów widomych triumfu ducha, musi na dalszy plan odejść nasz żal, nasze pretensje czy sądy surowe względem tej, która była może przedwczesnym wiekiem sławnej trumny Szopena: nad osobniczymi wymiarami naszych sądów, nad wszelką oceną dusz, wstecz rozpatrywanych, górować będzie zawsze wyraz konieczności najwyższej: Tak musiało być!