Autor: Marek Zybura
1
Ebook

"Bardzo potrzebna mi jest przyjaźń Pana" - Zbigniew Herbert, Heinrich Kunstmann: Listy 1958-1970

Marek Zybura

„Bardzo lubię pisać listy i myślę, że jest to taka sama sztuka jak pisanie wierszy” – taką refleksję zawarł Zbigniew Herbert w liście do Jerzego Turowicza w 1950 r.Z biegiem lat miał stać się jednym z najpłodniejszych i najważniejszych epistolografów literatury polskiej drugiej połowy XX w. Listy, będące „komunikatami z życia” (M. Wyka), stanowią część jego pisarstwa. Choć nie można o nich mówić jako o „listach artystycznych” w sensie statusu, jaki posiadają w jego twórczości wiersze, eseje czy dramaty, to jednak są nieodzownym komentarzem do jego życia i dzieła. Korespondencja z polonistą i tłumaczem (przekładającym m.in. Witkacego i Gombrowicza) Heinrichem Kunstmannem jest w tym kontekście o tyle istotna, że torował mu on drogę do literackiej sławy w Niemczech, gdzie pisarz miał później odnosić swoje największe sukcesy. Stawiający pod koniec lat pięćdziesiątych XX w. pierwsze literackie kroki na Zachodzie Herbert miał do Kunstmanna stosunek szczególny, czemu dawał wyraz: „jest Pan jedynym intelektualistą, którego znam w Niemczech” (...), „każdy list Pana otwieram z niecierpliwością”, i wyznawał po kilku latach: „Bardzo potrzebna mi jest przyjaźń Pana. To pozwala żyć”. Inspirowany listami tłumacza, pisał: „Lubię listy Pana także dlatego, że zmuszają mnie one zawsze do myślenia o pisaniu, do precyzowania moich literackich idei”, którymi to przemyśleniami też się z nim dzielił. Wreszcie kontakty z Kunstmannem pisarz traktował jako część szerszego kontekstu polsko-niemieckich relacji po tragedii II wojny światowej i świadomie pielęgnował je jako swój wkład do pracy nad pojednaniem obydwu narodów. „Bardzo chciałbym – pisał do niego pod koniec lat pięćdziesiątych – aby Pan lubił ten naród. Serdeczny stosunek z Panem jest dlatego dla mnie drogi, że ponad tym szerokim rowem krzywd, krwi i głupoty pleciemy naszą nitkę porozumienia”.  Po upływie przeszło półwiecza od wojny, umyka powszechnej świadomości fakt, jakiego mentalnego wysiłku wymagało od pokolenia wojennego podjęcie wówczas dialogu z wczorajszym wrogiem – i to z intencją pojednania się z nim. Dzisiaj, w drugiej dekadzie XXI w., okazuje się, że w Polsce to zadanie wciąż jest aktualne. Marek Zybura

2
Ebook

Karl Dedecius - Tadeusz Różewicz. Listy 1961-2013, tomy I i II

Marek Zybura, Andreas Lawaty

Kiedy pod koniec 1961 nawiązywali ze sobą kontakty listowne, Dedecius – po spektakularnym sukcesie swojej antologii polskiej poezji powojennej Lektion der Stille – stał u, a właściwie już w progu swojej mającej potrwać półwiecze kariery translatorskiej. Różewicz natomiast był wówczas pisarzem o ustalonej w Polsce randze „młodego klasyka” – jego wczesne tomiki poezji uznano za przełomowe, stworzył też swoje najbardziej rewolucyjne dzieło, Kartotekę. Połączyło ich głębokie powinowactwo dusz, obejmujące także ich rodziny, czego wymownym świadectwem są zachowane listy. Nie były one pisane z myślą o przyszłej publikacji. Z czasem stawały się coraz bardziej intymne, nacechowane szczerością i swobodą, jaka jest możliwa tylko między prawdziwymi przyjaciółmi. Półwiecze tego epistolarnego dialogu, swoista kronika życia i twórczości obydwu mistrzów słowa, jest także refleksem powojennego dialogu polsko-niemieckiego: „Piszemy prywatnie naszą historię stosunków polsko-niemieckich – pisał Różewicz w lutym 1993 roku. – Bez polityków i kościołów”.

3
Ebook

Odsłony dialogu. Literatura, kultura i polityka w relacjach polsko-niemieckich

Marek Zybura

Literatura, kultura i polityka przez wieki stanowiły historyczne przestrzenie w polsko-niemieckim dialogu i wciąż stanowią płaszczyzny dokonujących się w nim spotkań, wymiany i tarć. Niemieckie oświecenie zrodziło w swojej narracji o Polsce krytyczne wyobrażenia, które, mniej lub bardziej potem ewoluując, trwale określiły niemiecki wizerunek Polski i Polaków – często konfrontacyjnie nieprzyjazny – aż po obecne czasy w gruncie rzeczy. Na pewno żywe były one jeszcze w minionym stuleciu. Warunki dla dialogu, zdolnego zamieniać konfrontację w partnerstwo, nastały dopiero po II wojnie światowej. Obfitował on wtedy we wzloty i upadki, nadzieje i zawody, ale przy wszystkich trudnościach i ograniczeniach, wynikających z dwubiegunowego charakteru ówczesnego świata, był przez obydwie strony uparcie kontynuowany. I tak jak pod koniec lat 80. ubiegłego wieku do zmian dojrzewał świat, tak w latach 1989–1991 doszło też do przełomu w relacjach wolnej Polski ze zjednoczonymi, demokratycznymi Niemcami. Negatywnie nacechowane, nieufne sąsiedztwo przerodziło się w przyjazną współpracę, nawet jeśli bywa ona, jak to się dzieje obecnie, wystawiana na ciężką próbę. Poszczególne teksty tomu – z panoramą niemieckiej recepcji kultury polskiej w ostatnich dwóch stuleciach w tle –  traktują o dwudziestowiecznych aktorach polsko-niemieckiego dialogu, „wielkich latarnikach” wzajemnego otwierania się Niemców i Polaków na siebie w tym czasie. Byli i są to przede wszystkim ludzie pióra, ale także sztuki i polityki, snujący odważne wizje przyszłości, którzy kształtowanie naszych wzajemnych dobrych relacji uważali i uważają za zadanie – żyli i żyją nim w myśl sformułowanego przez Huberta Orłowskiego dla Poznańskiej Biblioteki Niemieckiej motta: „Sąsiedztwo zobowiązuje”.