Інтерв'ю та спогади

225
Eлектронна книга

Сім етапів смерті. Відверта сповідь судмедексперта

Ричард Шеперд

«Сім етапів смерті» 2014 нова книга судмедексперта Ричарда Шеперда, автора бестселера «Неприродні випадки». Однак цього разу він досліджує не саму смерть, а шлях до неї, який проходить кожна людина від народження до старості. Автор досліджує процеси старіння й незворотні зміни в організмі, які наближують нас до логічного фіналу. Показує, які небезпеки чигають на нас у цій мандрівці життям, і пояснює, яких і як саме можна уникнути або відтермінувати. Інформує про особливості функціонування різних систем організму й переконує: старіння не варто боятися, до нього просто потрібно бути готовим.

226
Eлектронна книга

Улюблений керівник

Чан Чжін Сон

Від обласканого увагою та державними нагородами поета 2014 до утікача у вільний світ: захоплива історія життя придворного поета Кім Чен Іра. Здобувши звання лауреата державних премій, Чан Чжін Сон міг розраховувати на безбідне життя члена привілейованого класу Північної Кореї. Завдяки продовольчому забезпеченню через спецрозподільник (навіть коли населення потерпало від голоду), пропуску на вільне пересування країною, доступу до суворо цензурованої інформації та персональним аудієнціям у самого Кім Чен Іра, його життя в Пхеньяні здавалося легким та безтурботним. Але це заможне існування опиняється під загрозою. Коли друг Чан Чжін Сона губить примірник забороненого іноземного журналу, виданого поетові для службового користування, герою не лишається іншого вибору, як зважитися на втечу заради порятунку власного життя. Ніколи раніше з вуст високопоставленого представника північнокорейської еліти не лунала викривальна правда про устрій та пропагандистську машину цієї тоталітарної держави. Дивовижні викриття та неймовірні подробиці на сторінках «Улюбленого керівника» дають читачеві справжнє уявлення про жахіття повсякденного життя у Північній Кореї.

227
Eлектронна книга

Эвритмическая работа с Рудольфом Штайнером. Tatiana Kisseleff. Eurythmie-Arbeit mit Rudolf Steiner. 2013 Verlag Die Pforte, 1982

Тетяна Кисельова

Книга Тетяни Кисельової занурює нас в атмосферу зародження нового мистецтва руху 2014 евритмії. Рудольф Штайнер у тісній співпраці з Марією Штайнер-фон Сіверс створив основи для того, щоб мова та музика стали «видимими» через рухи людини. Тетяна Кисельова брала активну участь у розвитку цього мистецтва в Гетеанумі (Дорнах, Швейцарія) та виступала з евритмічними виставами по всій Європі. Читач може познайомитися з історією розвитку евритмії та доторкнутися до цінних вказівок Рудольфа Штайнера стосовно евритмії російською мовою. Книга буде цікава евритмістам, спеціалістам в галузі мистецтва мовлення та руху, а також усім, хто глибоко цікавиться антропософією та її історією.

228
Eлектронна книга

Як ти там?

Анна Гін

Журналістка, психологиня, блогерка з Харкова Анна Гін, як завжди щиро, правдиво та щемко, ділиться пережитим. День за днем її думки укладаються в цілісну історію 2014 щоденник першого року повномасштабної війни Росії проти України. Особисту історію доповнюють новинні зведення й памʼятні моменти. Ракети за вікном, евакуація, втрата найближчих, вірний доберман, нові друзі, розчарування та віднайдені сенси2026 У текстах авторки багато читачів знайдуть себе і навіть відкриють пережиті події по-новому. "Ця книжка для всіх, кому важливі не лише факти, а й почуття та рефлексії. Я не історикиня, не політикиня, не чиновниця. Звичайна людина, яких мільйони. Живу в Харкові й бачу ракети не по телевізору, а з вікна своєї квартири. Я хочу розповісти правду про цю жорстоку й несправедливу війну, яку розв2019язала Росія в моїй країні. Друзі, яких розкидало по всьому світу, постійно запитують: «Як ти там?». Я відповім усім одразу. На сторінках цієї книги." 2014 Анна Гiн

229
Eлектронна книга

Z cmentarzy

Maria Konopnicka

Refleksje o cmentarzach. Jeden z nich wpisuje się w obszar wspomnień z dzieciństwa, intrygującej, a zarazem przerażającej przestrzeni, otwierającej na doświadczenia obcowania z duchami. Kolejny postrzegany jest już z perspektywy osoby dojrzalszej, jeszcze następny fascynuje swą odmiennością, jest bowiem cmentarzem muzułmańskim. Przywołaniu przestrzeni cmentarzy towarzyszy refleksja o śmierci jako sile niszczącej to, co wartościowe i piękne.

230
Eлектронна книга

Z Hitlerem do końca: wyznania osobistej sekretarki wodza III Rzeszy

Traudl Junge, Melissa Müller

Wspomnienia sekretarki Hitlera spisane przez nią po upadku III Rzeszy. W 1942 roku Traudl Junge miała dwadzieścia dwa lata i marzyła o zostaniu tancerką. Kiedy zaproponowano jej pracę w berlińskim biurze Führera, dostrzegła możliwość ucieczki z rodzinnego Monachium, wtedy postrzeganego przez nią jako małomiasteczkowego. Niedługo po przybyciu do Berlina, Adolf Hitler uczynił ją swoją sekretarką. Aż do upadku III Rzeszy przepisywała na maszynie jego przemówienia i listy. Do tego jadała obiady z bliskim otoczeniem Führera. Krótko po wojnie Traudl Junge spisała swoje wspomnienia. Opisała . ostatnie godziny w bunkrze Hitlera. Autorka podkreśla, że wspomnienia nie są próbą uzyskania wybaczenia. Jej celem jest pokazanie, jak charyzmatyczny przywódca był w stanie pociągnąć za sobą młodą dziewczynę, która na początku wierzyła w jego wizję świata. Po procesie w Norymberdze dowiedziała się o pełnej skali okrucieństw Hitlera. Dodaje, że do końca będzie czuła się współwinna. Traudl Junge - po wojnie spisała swoje wspomnienia z czasów, gdy pracowała jako serketarka Führera. Po procesie w Norymberdze dowiedziała się o pełnej skali okrucieństw Hitlera. W wyniku procesu denazyfikacyjnego została określona jako bierna członkini ruchu Hitlera . ze względu na młody wiek. Pisze, że do końca będzie czuła się współwinna. Melissa Müller - austriacka dziennikarka. Autorka biografii Anne Frank.

231
Eлектронна книга

Z Kuźnicy, z rządu i spoza

Jerzy Hausner

Niniejszy zbiór artykułów i wypowiedzi, w tym także wystąpień oficjalnych profesora Jerzego Hausnera, pokazuje jego przemyślenia, analizy, programy i przewidywania, a także sposoby argumentacji w trzech rolach: przewodnika inteligenckiego środowiska "Kuźnicy" i w ogóle polskiej lewicy liberalno-demokratycznej, autorytatywnego członka rządu, a wreszcie tego, który z rządem i partią rządzącą się rozstał, ale nie porzucił roli krytycznego obserwatora usiłującego wpływać na to, co uważał i uważa za nadrzędną rację państwa polskiego w Unii Europejskiej. Na ostatnią część książki składają się także fragmenty osobistych zapisków Jerzego Hausnera. Notatki prowadził najczęściej w czasie weekendów spędzanych w domu w Gorcach, w niedalekiej od Krakowa Szczawie. Obrazują zamierzenia i przeżycia osobiste, nadzieje, satysfakcje i klęski. Z tych zapisków redakcja wybrała ok. jednej trzeciej tekstu, nie dokonując żadnych skrótów wewnątrz notatek spod jednej daty dziennej, aby nie naruszyć ich autentyzmu. Nie ingerowaliśmy także w język i swobodę stylu.

232
Eлектронна книга

Za rok, za dzień, za chwilę... Dzieje rodziny na Kresach i na zesłaniu

Maria Pinińska

Książka ta jest poświęcona pamięci Kazimierza Pocełujko, który w 1935 roku założył gospodarstwo rolnicze w osadzie Wołosowo o powierzchni 36 hektarów i wybudował tam dom dla swojej rodziny. W 1940 roku został wyrzucony ze swojej posiadłości wraz z żoną, sześciorgiem dzieci i sędziwym ojcem. Przez 6 lat zmagał się z trudnościami ocalenia swojej rodziny, najpierw w zesłaniu na Uralu, a potem w Kazachstanie. Życiu rodziny na zesłaniu towarzyszyła wizja utraconego raju – Wołosowa – i tęsknota za nim. Toteż w poszerzonym posłowiu Autorka przedstawia zbudowany już w Polsce osobisty “raj”, w którym wyraźne są przebłyski tego dawniej utraconego. Fragmenty “Zdarzyło się, że pewnego dnia Ojciec nie mógł odebrać codziennej zapłaty za pracę i polecił dziesięcioletniej wówczas Stasi, żeby to za niego zrobiła. Udała się więc do kantorku, przed którym ludzie czekali w długiej kolejce, i zajęła swoje miejsce na końcu. Po długim czekaniu kantorek w końcu otworzono, ale tylko po to, by oznajmić, żeby się rozeszli, bo zapłaty w tym dniu nie będzie, ponieważ nie mają pieniędzy. Wszyscy czekający opuścili teren, ale nie Stasia, nie mogła przecież zawieść Ojca, przemknęła więc do wnętrza kantorku i podając kwit urzędnikowi poprosiła o wypłatę należności. Powtórzono jej to, co dobrze słyszała, że wypłaty nie będzie, ale ona poszła dalej, do drugiego urzędnika, mówiąc, o co jej chodzi, i dodając, że Ojciec ją wysłał po zapłatę i ona musi te pieniądze mu dostarczyć, a więc nie wyjdzie bez pieniędzy i godnie wyprostowana ustawiła się na czekanie. Okazało się, że dotarła do kierownika, który przyglądał się jej bezradnie i po chwili rozkazał kasjerce wypłacenie dziewczynce ojcowskich należności. Zwycięska Stasia postanowiła więc dodatkowo zaimponować rodzeństwu. Przy kantorze znajdowało się pomieszczenie, gdzie podawano herbatę w sposób dobroczynnie kombinowany. Zamówienie jednej herbaty powodowało możliwość uzyskania do niej kostki cukru, ale też kromki chleba bezpłatnie, natomiast zamówienie następnej herbaty w tej samej cenie równało się z otrzymaniem podwójnej porcji dodatku. Stasia zamówiła więc dwie herbaty, które wypiła z jedną kostką cukru, następne kostki i chleb zabrała ze sobą. Kiedy wróciła do baraku, wyszła na jej spotkanie smutna Jadzia, odpowiedzialna tego dnia za zorganizowanie jedzenia dla dzieci, bo Ojciec i Bronia byli w pracy. Jadzia dowiedziała się już wcześniej, że wypłaty nie było, a więc nie będzie co jeść. Tymczasem Stasia położyła przed nią nie tylko trzy kromki chleba do jedzenia od razu i dwie kostki cukru, ale też należne pieniądze, z którymi zaraz można było pójść do sklepu po bochen chleba.” “W tamtym czasie Lodzia dzieliła się z Kazikiem, młodszym bratem, którego ojciec dowiózł do sierocińca, każdym okruszkiem chleba. Mimo skromnych racji żywnościowych pobyt w sierocińcu zniosła bardzo dobrze. Tam przeżyła swój pierwszy stan zakochania […] Pobyt w sierocińcu Burnoje, aż do wyjazdu do Polski, Lodzia zapamiętała jako szczęśliwy czas spokoju, bezpieczeństwa i zabawy. Chłopcy urządzali dla dziewcząt różne popisy, bawili je także opowieściami, skeczami, organizowali zawody sportowe. Nauczanie w szkole było bardzo przy­jemne pomimo braku podręczników. Nauczyciele i wychowawcy byli sympatyczni i serdeczni, kształtowali nade wszystko wysokie morale wzajemnych stosunków i kulturę bycia. Kiedy zachorowała na reuma­tyzm, otrzymała receptę i ruble na leki, a także na czas leczenia ode­słano ją do domu. Zaopatrzono ją również w lekturę, toteż umilała nam czas czytaniem Ballad i romansów Adama Mickiewicza. Lodzia skoń­czyła w sierocińcu pięć klas szkoły podstawowej z wynikiem bardzo dobrym i opuściło ten dom już nie chłopskie, lecz w pełni kulturalne dziecko. Znała sporo wierszy, bajek i piosenek, którymi mnie bawi­ła, poszerzając tym samym mój skromny repertuar. Przyswoiła sobie tam umiejętność wyrazistej wymowy, dobrą polszczyznę z twardym „ł” i nauczyła się dobrej dykcji. Jedno i drugie bardzo mi imponowało, toteż próbowałam ją w tym naśladować. […]” “Zachwycona i podniesiona na duchu tym wydarzeniem rodzina żyła trochę w uniesieniu, czuła się nieco zabezpieczona z powodu ukazania się im Matki Boskiej przed idącą wojną, ale trzeźwy Ojciec postanowił realnie zabezpieczyć dzieci przed sunącą zawieruchą na tyle, na ile mógł. Wolny od spłat pożyczki dochód postanowił wykorzystać, między innymi, na nową, ciepłą odzież dla dzieci. W tym celu, zaraz na początku września, sprowadził do domu mło­dego Żyda-kożusznika do uszycia kożuszków dla wszystkich dzieci. Był to dobry, wesoły czas dla rodziny, bo mężczyzna zabrał ze sobą okazałe cymbały, na których grał w przerwach między pracą, a tak­że wieczorami. Rodzeństwo nie tylko słuchało muzyki i przyglądało się grze, ale też z zapałem wirowało w tańcu, bo niektóre melodie były bardzo skoczne. Sympatyczny Żyd nawiązał z nimi dobry kon­takt, żartował podczas przymiarek i snuł ciekawe opowieści, w ten sposób powstały porządne, bardzo ciepłe (długi włos), miękkie ko­żuszki dla pięciorga rodzeństwa. Kazik, jako jedyny męski potomek, otrzymał elegancki płaszczyk z popielatego sukna, podbity kożusz­kiem. Ojciec i Mama mieli także baranie okrycia. Kożuszki te ja po kolei donaszałam po wojnie, poczynając od płaszczyka brata. […]” “Zanim nas wygnano z posiadłości, wcześniej krążyły pogłoski, że to nastąpi, ale miejscowi komuniści (składający się głównie z biedoty wiejskiej, którą szybko pozyskali Sowieci) zwołali zebranie, na którym zostały zdementowane rzekome pogłoski. Zapewniono zaś, że żadnych wywózek miejscowej ludności ani też zabierania ich mienia nie będzie i każdy będzie mógł nadal pracować na swoim. Jednakże niedługo po tym zebraniu, w mroźną noc lutową, zbudziło rodzinę ostre dobijanie się do drzwi naszego domu. Za drzwiami stał oficer NKWD i kilku przedstawicieli partii z najbliższej miejscowości. […] Wieziono nas do pociągu cały mroźny dzień 10 lutego, toteż na postoju stacyjnym ojciec rozpalił ognisko i upiekł kiełbaski dla dzieci, starając się trochę nas ogrzać. To był ostatni posiłek na rodzinnej ziemi. Pod strażą załadowano nas w bydlęce wagony bez jakichkolwiek miejsc siedzących. Miały one dwa małe zakratowane okienka i zamykaną klapę wydalniczą w podłodze. W jednym wagonie było nas cztery wielodzietne rodziny, stłoczone razem z tobołami, dorzucono nam tylko trochę słomy do spania. Pierwszy posiłek, ciepłą zupę i „kipiatok”, czyli wrzątek, dostaliśmy w Tule. Pociąg zatrzymywał się tylko na niektórych stacjach, gdzie podawano raz dziennie gorący posiłek w postaci rzadkiej zupy i wrzątku. Wówczas otwierano zaryglowane drzwi wagonu w obecności dwu uzbrojonych strażników. W ten sposób dojechaliśmy do Karabaszu, miasta górniczego na Uralu, malowniczo położonego wśród gór między jeziorkami. […]” “W grudniu 1942 roku przygotowano nam przeprowadzkę z Ura­lu do Kazachstanu. Znowu była mroźna pogoda, toteż z ka­zachskiego miasteczka Burnoje, dokąd przetransportowano nas pociągiem, dalej wieziono wszystkich saniami do kołchozu Dża­nauł, położonego na pogórzu Tien-szan (patrz szkic 3). Na począt­ku umieszczono nas w szkole, w jednej izbie 4 rodziny. Przewodni­czący kołchozu urządził uroczyste powitanie zesłańców, na które przybył w długiej i strojnej kazachskiej szacie. Ponieważ był młody, przystojny, zachowywał się ujmująco i dobrze mówił po rosyjsku, więc wywarł dobre wrażenie na dziewczętach i ojcu. Przywitał ich z ukłonem, oznajmiając, że kołchoz udziela nam schronienia, na razie w szkole, ale później będą przygotowane kwatery. Oznajmił też, że na przywitanie, zgodnie z kazachską gościnnością, został przygotowany dla nas poczęstunek i wskazał na stos apetycznych „lepioszek” – grubych placków pszennych, pieczonych na całą pa­telnię, oraz wiadro gorącego mleka. Wzdłuż ścian była rozłożo­na słoma do spania. Dodał jeszcze, że wprawdzie mówi się u nich o Polakach jako ludojadach, ale on ma nadzieję, że to nieprawda. Przewodniczący poinformował również, że zobowiązuje wszyst­kich do pracy na zawołanie i za nią będzie przydzielana żywność według przepracowanych dniówek. Zapłata będzie skromna (tu podał konkretne dane), ponieważ kołchoz dużo swoich płodów odstawia na potrzeby wojny. Na koniec prosił o posłuszeństwo i dyscyplinę, wyznaczył Ojca na przewodnika grupy i jemu powie­rzył żywność do rozdania. […]”