Wydawca: Estymator
17
Audiobook

O mojej córce

Kim Hye-jin

Międzynarodowy bestseller przetłumaczony na kilkanaście języków. Wprost z Korei Południowej. Dobrze zbudowana opowieść, która według mnie zawiera wszystko to, co ważne jest w powieściach - ładunek emocjonalny, dobrze ukazane relacje między bohaterami oraz zachodzące w nich zmiany. Pozycja, która bardzo przypadła mi do gustu i zdecydowanie ląduje w mojej topce tego roku. [sztukater.pl] Minimalistyczna, surowa opowieść o szacunku do drugiego człowieka, o poszukiwaniu miłości, o zderzeniu pokoleń. Każda generacja ma swoją drogę - tak śpiewał przed laty Joe Cocker - i te słowa odbijają się w powieści Kim Hye-jin. Korea Południowa to miejsce, w którym tradycja spotyka się z nowoczesnością. Brzmi jak banał? Być może, a jednak pomimo swojej futurystycznej niemal aury, południowokoreańskie zasady i normy społeczne są wciąż bardzo ściśle określone i skonkretyzowane. Istnieje hierarchia, oczekiwanie szacunku, konserwatywne spojrzenie na wartości. Wyłamywanie się z konwencji, odchodzenie od wzorców i stereotypów nie jest mile widziane. Inność bywa ostracyzowana, odstępstwa od normy natomiast - naprowadzane na właściwe, określone z góry tory. Czy to się zmienia? Kolejne pokolenia stają się bardziej liberalne, otwarte, z pewnością myślą i zachowują inaczej, niż ich rodzice przed laty. Przynajmniej próbują. Tak jak bohaterka "O mojej córce". [wielkibuk.com] Książka, którą po prostu trzeba przeczytać. To książka niemal o każdym z nas, bo każdego dosięgnie starość, a tolerancja to wyznacznik rozwoju naszej cywilizacji. To także książka ucząca nas, czym jest godność na różnym etapie naszego życia. [Wioleta Sadowska, subiektywnieoksiazkach.pl] Narratorką jest matka, która opowiada o swojej córce. Nie jest to jednak wyznanie pełne miłości. Matka nie może pogodzić się z tym, że jej córka jest lesbijką. Że nie ma męża, dzieci, że marnuje swoje życie, że ma odwagę głośno mówić, co jej się nie podoba i co gorsza, protestować na ulicy. Kiedy córka i jej partnerka wprowadzają się do niej, życie kobiety zmienia się. Nagle ma przed oczami te wszystkie rzeczy, które do tej pory dzielnie ignorowała i udawała, że nie istnieją. Teraz już nie może tego robić, ale w zamian zaczyna się martwić. Co powiedzą sąsiedzi? A jak ktoś zapyta? Jak ona może wpłynąć na córkę albo jej partnerkę, żeby odwrócić tę sytuację? [bardziejlubieksiazki.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tłumaczenie z koreańskiego: Łukasz Janik. Projekt okładki: Tomasz Majewski. Tekst: Kwiaty Orientu 2022.

18
Ebook

Taki, co przyszedł z góry

Bohdan Petecki

Książka ta nie sprawi zawodu miłośnikom fantastyki. Znajdą tu intrygującą fabułę z zaskakującymi zwrotami, oryginalne pomysły, sugestywne wizje Ziemi i kosmosu, a także inteligentny, dowcipny pastisz dobrze znanych konwencji science fiction. Jest to powieść niezwykła. Przełamując wszelkie konwencje obecne dotąd w polskiej science fiction, autor zaprasza nią do wspólnej, intelektualnej zabawy nie tylko miłośników gatunku, lecz czytelników chętnie sięgających po prostu po niebanalną, frapującą beletrystykę. Ta wielowarstwowa, przy pozorach dowolności skonstruowana z niesłychaną precyzją, nieco diaboliczna powieść, spełniająca formalnie wszystkie kryteria obowiązujące w fantastyce, równocześnie śmiało może być bowiem zaliczona do współczesnej literatury tzw. głównego nurtu. Alternatywa: oportunizm i świadomy sprzeciw, dylematy jednostki szukającej własnej drogi i zwykłego, ludzkiego szczęścia w labiryncie uzależnień cywilizacyjnych, presji historii, szumie informacyjnym pseudonaukowego bądź ideologicznego ogłupienia, to sprawy najgłębiej wpisane w rzeczywistość dzisiejszego człowieka, nawet umownie uwolnionego od fizycznych i materialnych plag w jakimś sztucznie wykreowanym rezerwacie. Podobnie jak względność czasu, konfrontacja z szarlatańskimi próbami zbawiania świata, konieczność powrotu – w imię przetrwania – do podstawowych, humanistycznych wartości, oraz nieuchronność decydującego życiowego wyboru. A to właśnie jest treścią tej książki. [Wydawnictwo Dolnośląskie, tylna strona okładki] Bliżej nieokreślona przyszłość. Ludzkość w swoim rozwoju osiągnęła punkt krytyczny. Mimo iż na Ziemi ustały wojny i konflikty, a cały śmiercionośny arsenał nuklearny został usunięty na Księżyc i satelity, cywilizacja ludzka stopniowo zmierza ku samozagładzie. Naukowcy, chcąc zapobiec upadkowi cywilizacji, wypracowali rozwiązanie – stworzyli człowieka o większych możliwościach umysłowych, który wysyłany w przeszłość miał odpowiednio oddziaływać na ludzi, by ich działania były podyktowane dobrem przyszłych pokoleń, a nie podejmowane pod wpływem bieżących potrzeb czy korzyści. Do takiego rozwiązania zainspirowali naukowców przedstawiciele obcych cywilizacji, nawiązując z nimi kontakt. Właśnie w ziemianach upatrywali ratunek dla swych światów. Bohater książki, ów super człowiek, nieustannie podróżuje między światami obcych cywilizacji, Ziemią i jej przeszłymi czasami. Odwiedza światy skrajne: wyzbyty postępu technologicznego, uprzemysłowiony – i dążący do zespolenia się w kosmiczną, boską, wszechjedność. Obserwuje zmiany zachodzące w tych światach. W efekcie tych podróży bohater przekonuje się o niepowodzeniu misji ratowania światów, do której był przygotowywany. Wpada jednak na własne rozwiązanie, najprostsze z prostych... [Robert Zaręba] Powieść „Taki, co przyszedł z góry” została wydana w roku 1995. Jest to ostatnia książka w dorobku pisarskim Bohdana Peteckiego. Projekt okładki: Albert Łukasiak.

19
Audiobook

O kurze, która opuściła podwórze

Hwang Sun-mi

Światowy bestseller z Korei Południowej! Książkę tę przetłumaczono na 27 języków i sprzedano w ponad dwóch milionach egzemplarzy. Na jej podstawie powstały adaptacja teatralna, przedstawienie lalkarskie i musical oraz film animowany, który pobił rekord oglądalności animacji w Korei. [Wikipedia] Poruszająca opowieść nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych. Stawiając pytania o to, kim jesteśmy i jaki jest cel naszego życia, autorka pokazuje, że warto żyć odważnie, czasem rezygnując z bezpiecznego, przewidywalnego kurnika. Odwaga i wytrwałość oraz poświęcenie raz jeszcze okazują się cnotami uniwersalnymi. Wyskubana kura nioska staje się dowodem na to, że żyjąc marzeniami, można wypięknieć i nabrać majestatu. Bo można egzystować jak nioska w kurniku, można wieść sielankowy żywot jak kura na podwórzu i można żyć jak Ipsak! [tylna strona okładki, Kwiaty Orientu] Powieść tej klasy i kategorii co "Folwark zwierzęcy" George Orwella czy "Mały Książę" Antoine'a de Saint-Exupery'ego. Książka pełna istotnych znaczeń i zaskakujących zwrotów akcji. Prowadząca przewrotną i inspirującą grę z czytelnikiem. Stawia ważne pytania, na które każdy sam musi znaleźć odpowiedź. [Jacek Chołoniewski, Estymator] Wzruszająca opowieść o prawdziwym bohaterstwie. Płakałam jak bóbr [Wioleta Błazucka, autorka książki "Pierogi z kimchi"] Alegoryczna opowieść o rodzinach, które nie wyglądają jak większość rodzin, o więzach przyjaźni i macierzyństwie, a ostatecznie o poświęceniach, jakie popełniamy dla tych, których kochamy. Ale także o dyskryminacji i o tym, że w porządku jest być innym. Smutna, ale świetna historia. [mrufka80, lubimyczytac.pl] Bohaterką opowieści jest kura nioska o imieniu Ipsak. Kura owa posiada rozum/świadomość, sama sobie nadała imię i to też przyczyniło się do wzrostu jej świadomości. Ipsak ma marzenia i pragnienia. Jednym z takich marzeń jest wysiedzenie jajka. Żyjąc w klatce, jako nioska nie ma na to szans. Pewne, raczej koszmarne okoliczności, sprawiają jednak, że nasza bohaterka zostaje uwolniona. I zaczyna zupełnie nowe życie, niestety wcale nie łatwiejsze i wcale nie pozbawione trosk. Opisy z życia Ipsak, z jej "przygód" są bardzo plastyczne, emocjonalne i bardzo ciężko przejść obok tego obojętnie. Wiecie bajka dla dzieci, kura, a ja i tak pociągam nosem kilka razy. Czytając tę książkę, naprawdę nie sposób nie odczuwać emocji. I wiecie co, to jest naprawdę bardzo poruszające. Mało znam takich książek. Historia, mimo że piękna, pięknie pokazująca świat jest dość brutalna. Najgorsze jednak jest to, że właśnie tak wygląda życie. I do takiego świata dzieci prędzej czy później wkraczać będą. Książka jest absolutnie cudna. Jednak polecam najpierw samemu ją przeczytać, żeby wiedzieć, jak "podać" ją dziecku. [srokao.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tłumaczenie z koreańskiego: Edyta Matejko-Paszkowska, Choi Sung Eun (Estera Czoj). Projekt okładki: Joanna Rusinek. Tekst: Kwiaty Orientu 2011.

20
Audiobook

Złocisty przegrywa

Anna Kłodzińska

Oprócz całkiem wciągającej, kryminalnej akcji, książka daje nam interesujący obraz pogrążającej się w kryzysie gospodarki przełomu lat 70. i 80. Braki w zaopatrzeniu wykorzystywała zarówno tzw. prywatna inicjatywa, jak i środowiska przestępcze. Kłodzińska świetnie opisuje ówczesne realia, ot choćby bazar Różyckiego na warszawskiej Pradze, na którym można było kupić "cieniutkie damskie golfy, japońskie kostiumy kąpielowe, męskie importowane koszule w kolorze khaki, cudowny płyn na porost włosów, neskę i mieszankę czekoladową za podwójną cenę", a także ... powieść "Trędowata". Kolejne śledztwo Szczęsnego - już w radze majora. Anonimowy list informuje milicję, że na łąkach koło wsi Czarnkowo zakopano zwłoki zaginionego od dłuższego czasu niejakiego Brodzkiego. Do poszukiwań major Szczęsny wypożycza w Instytucie Kryminalistyki absolutną nowość: termowizor. Dzięki temu urządzeniu faktycznie udaje się odnaleźć zakopane ciało. Siostra zaginionego nie rozpoznaje zwłok, z kolei eksżona twierdzi, że to on... Aby odkryć prawdę o śmierci Brodzkiego, Szczęsny i współpracownicy muszą poznać jego życie. Był zatrudniony w spółdzielni, ale w rzeczywistości zajmował się ciemnymi sprawkami. W trakcie dochodzenia milicjanci trafiają na tajemniczego szefa grupy przestępczej, Złocistego. Nikt go nie zna, nie wiadomo, jak wygląda, ale jedno jest pewne - doskonale wie, jakich towarów brakuje na rynku i potrafi szybko wyprodukować podróbki, na których świetnie zarabia. Złocisty żelazną ręką trzyma podwładnych, a niesubordynację tępi bezwzględnie. Czy boss półświatka ma na sumieniu zabójstwo Brodzkiego? [Agata, lubimyczytac.pl] Na podstawie tej powieści nakręcono 20-ty odcinek kultowego serialu telewizyjnego "07 zgłoś się" noszący tytuł "Złocisty". Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej (Warszawa 1980) w serii "Labirynt" w nakładzie 120333 egzemplarzy. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką - Tom 77. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

21
Ebook

Krótka podróż

Jacek Joachim

Trzy klasyczne, doskonale napisane mikropowieści kryminalne: „Spokojny, sobotni wieczór”, „Sprawa rodzinna” i „Bridż”. TAURUSGALAXY (lubimyczytac.pl): Zawarto w tej książce mamy wszystko to co powieść kryminalna powinna zawierać: zbrodnie, nagłe zwroty akcji, błyskotliwe rozwiązania prowadzonych śledztw oraz romanse. DAKA (lubimyczytac.pl): Kryminał milicyjny, ale charakterny. Dobry język, nienatarczywe nawiązania do ówczesnej rzeczywistości, raczej skupienie na zagadce. Trzech zagadkach, bo jest to zbiór trzech opowiadań. Dobry przerywnik i możliwość przypomnienia zupełnie innego stylu pisania kryminałów. GRZEGORZ CIELECKI (Klub MOrd): Umrzeć w doborowym towarzystwie. Trzy mikropowieści w jednym tomie. To rzadki przykład w twórczości milicyjnej. Taką formę wybrał Jacek Joachim dla swego ostatniego dzieła „Krótka podróż”. Dzięki czemu mamy trzy trupy, po jednym na mikropowieść. Oczywiście można było zapewne „Spokojny sobotni wieczór”, „Sprawę rodzinną” oraz „Bridż” rozbudować do pełnowymiarowych powieści, ale autor słusznie postawił na suspens i esencjonalność. I tu wygrał. Widać wyraźnie,  ze Joachim zna na wylot zasady kryminału zarówno klasycznego, jak i milicyjnego i bawi się nimi. Widać to zresztą od razu w kreacji głównego bohatera, która nazywa się… Jacek Joachim czyli tak jak autor (pomysł znany u nas z twórczości  Joe Alexa), a w zasadzie pseudonim autora, bo tak naprawdę autor „Krótkiej podróży” to Zbigniew Kubikowski, z zawodu filolog i krytyk teatralny. Nic zatem dziwnego, że budowa poszczególnych mikropowieści, a przede wszystkim pierwszych dwóch, to  w zasadzie etiudy teatralne, gotowe Kobry, których niestety nie zrealizowano. Akcja „Spokojnego sobotniego” wieczoru rozgrywa się w domku pod Warszawą. Jacek Joachim, kapitan milicji, zostaje zaproszony na prywatną imprezę przez przyjaciela muzealnika. Spotkanie w gronie znajomych kończy się śmiercią gospodarza. Wychodzi na jaw, że ktoś kradł nie skatalogowane jeszcze eksponaty z muzeum i opychał w Desie. Ten właśnie mordercą jest. A zatem klasyczny problem wyspy, gdzie zbrodniarzem jest ktoś spośród nas tu, teraz zgromadzonych. Wartością dodaną pierwszej mikropowieści jest apologia polskiego krążownika szos – malucha: „Muszę przyznać, że krótka, na szczęście, podróż własnym maluchem, kosztowała mnie sporo zdrowia. Nie, nie myślę o proroctwach moich znajomych i przyjaciół, tych, którzy mieli skody, wartburgi, fiaty i fordy i tych, którzy mieli bilety tramwajowe. – Zrozum, bracie, masz kolana pod brodą, sprzęgło zbierasz po szosie, silnik w sam raz do suszarki, a blacha sypie się po pierwszym deszczu. No i jechałem maluchem i słuchałem ze strachem przeraźliwych zgrzytów przy zmianie biegów i rosnącego stukotu, dźwięczącego i głębokiego”.  Czysta poezja. Maluch to pojazd kultowy (ostatnio w TVN Style został wybrany do grona ikon popkultury) i jak widać kultowość zaczynała się już z końcem lat 70. kiedy Jacek Joachim pisał „Krótką podróż”. „Sprawa rodzinna” jest drugim wariantem tego samego pomysłu. Tym razem przenosimy się do domu w górach (ukłon w stronę Kazimierza Korkozowicza – „Dom w górach”) . Zmienia się także sposób narracji. W pierwszej opowieści mamy narratora pierwszoosobowego, tu zaś Joacek Joachim pozostaje w drugim planie, by ujawnić się w kluczowym momencie. Tym razem spotkanie grona znajomych związane jest możliwością załapania się na spadek. Wydaje się, że Joachim niczym nie może już zaskoczyć, a jednak. Wreszcie trzecia opowieść „Bridż” (ukłon w stronę Jerzego Edigeya – „Nagła śmierć kibica”) to już typowy milicyjniak, choć też, wbrew pozorom utrzymany w tej samej konwencji wyspy. Już tytuł zdradza nam, że docenta Jabczyńskiego, dyrektora zakładów „Elpa” musiał zabić, któryś z karcianych kompanów, a potem upozorował samobójstwo przez powieszenie trupa. Akcja rozgrywa się w Warszawie, ale jest to Warszawa niestety bardzo zdawkowa. Domyślamy się stolicy po lokalu „Alhambra” (działał do niedawna w Alejach Jerozolimskich, padł na początku 2008 roku, obecnie od miesięcy pustostan). Tajemniczy zakład pracy docenta produkował bliżej nie znane urządzenia przekaźnikowe eksportowane na zagraniczne budowy przemysłowe. Joachim wykrywa, że pojawił się problem niesprawnych podzespołów. No i mamy motyw. Potwierdzi to zresztą rychło prof. Lenart  z Krakowa, który przybył do Warszawy i zamieszkał w „Grandzie” (niestety ten legendarny hotel na Kruczej po niedawnym remoncie zmienił nazwę na... plugastwo). Docent wykrył nieprawidłowości w budowie podzespołów CRS ze spółdzielni „Elektronit”. Dacie wiarę, że dopuszczalne odchylenie było często większe niż 1,2? Nic dziwnego, że docent Jabczyński musiał przypłacić życiem wykrycie takiej niedokładności. Ale jak to u Joachima sprawa ma drugie dno. Polecam. Jacek Joachim w trzech osobach Jacka Joachima, pod trzema kątami naświetlony, w trzech odsłonach działania ukazany.  No i jeszcze ukłon wobec klasyka Tadeusza Kosteckiego. Otóż Klemes-muzealnik z pierwszej opowieści ginie od kuli z waltera 6,35. Mamy także szczyptę mizoginii: „W łóżku jesteś genialna, ale poza tym nie wysilaj się na myślenie”. Tak mówi rzecz jasna jeden z podejrzanych o coś więcej niż instrumentalne traktowanie płci pięknej. Klarowna konstrukcja, sprawnie poprowadzona narracja, umiejętność zaskoczenia to wcale nie wszystkie atuty prozy Joachima. Autor posiada jeszcze dosyć rzadką umiejętność budowania nastroju, co stanowi znakomite uzupełnienie dla wątłej fabuły. A zatem szelest firanki, skrzypnięcie drzwi, postać która blado mignęła w świetle lampy, te wszystkie drobiazgi świadczą o swobodzie dramaturgicznej. Tu i ówdzie trafiają się także zdania, które nadają „Krótkiej podróży” a właściwie trzem krótkim podróżom cech szlachetności, raczej nie spotkanych w milicyjnych powieściach, np. „Wieczór był więc inny niż reszta dnia. I mój stosunek do świata był też inny”. Czytałem z przyjemnością. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane korekcie. Projekt okładki: Justyna Niedzińska.

22
Audiobook

Podróż do Rosji albo wygnanie Nadziei z raju

Witold Wieteska

Jeśli ktoś uważa, że ROSJANIN NIE JEST TAK SAMO CZŁOWIEKIEM, JAK POLAK, nie powinien czytać tej powieści. Napisałem ją kilka lat temu, przed wojną, ale jej przesłanie stało się teraz, paradoksalnie, tym bardziej aktualne. Choć fabuła odnosi się do współczesności, nie ma w niej polityki. Polak Włodzimierz JEST TAK SAMO CZŁOWIEKIEM, jak i Rosjanka Nadieżda (po rosyjsku "Nadzieja"). NIE SĄ JEDNAK TAKIMI SAMYMI LUDŹMI. Zafascynowani sobą, ale też swoją polskością i rosyjskością, po długich rozmowach na Skypie, wyruszają z Warszawy i Woroneża do Moskwy na spotkanie, by zostać ze sobą na zawsze. Podróż jest dla nich okazją do przemyślenia swojego życia - młodości, dzieciństwa, stosunku do przeszłości, do religii, do siebie samych i tego, czym jest dla nich miłość. Nie powinien jej czytać również ktoś, kto uważa, że TYLKO KOŚCIÓŁ MOŻE INTERPRETOWAĆ PISMO ŚWIĘTE. Bohaterami są katolik i prawosławna. W długich rozmowach na Skypie tworzą własne, autorskie opowieści na wzór biblijnych opowieści o raju, Adamie, Ewie, Kainie. Ich interpretacje mogą bulwersować i gorszyć. Autor uważa, że KAŻDY MA PRAWO CZYTAĆ BIBLIĘ I STARAĆ SIĘ JĄ ROZUMIEĆ, JAK POTRAFI. Nadzieja pielgrzymuje do Optinej Pustyni (tej z "Braci Karamazow" Dostojewskiego), słyszy śpiew aniołów, napadają na nią biesy. Włodek wstępuje do seminarium w Krakowie. Pomaga nosić węgiel szalonej hrabinie, która się w nim zakochuje. Nie powinien tej powieści czytać również ten, KTO SZUKA POPRAWNOŚCI. Zarówno tej w relacjach płci, jak i tej dotyczącej mniejszości, wykluczonych. ŻYCIE Z ZASADY JEST NIEPOPRAWNE. I takim było życie bohaterów - Włodka i Nadziei. "Niepoprawne" są ich poglądy na życie, spotykają "niepoprawnych" ludzi, nawiązują "niepoprawne" relacje. Nauczyciel (nie ksiądz!) molestuje Gabrysia na lekcji matematyki, obdarzany miłością kaleka Dima znęca się nad Nadieżdą. Nie powinni czytać tej powieści ci, którzy uważają, że ZWIERZĘTA NIE MAJĄ DUSZY, KIERUJE NIMI INSTYNKT, NIE MYŚLĄ. Włodek i Nadzieja kochają zwierzęta, one zajmują ważne miejsce w ich życiu. Dla nich ZWIERZĘTA MAJĄ DUSZĘ, MYŚLĄ I CZUJĄ. Próbują zrozumieć nawet węża, tego z raju. W tej powieści jest wszystko - seks, młodość, bohaterowie, wariaci, dziwacy i nawet UFO. Jest filozofia, Bóg, raj, klasztor, ekstaza i śpiew aniołów. Historie z życia, które gdzieś się wydarzyły lub mogły się wydarzyć, wymodelowane po to, by odpowiedzieć na najważniejsze ludzkie pytanie, czy możliwa jest MIŁOŚĆ i BLISKOŚĆ. Akcja "Podróży do Rosji" rozgrywa się współcześnie w Warszawie, Krakowie, Moskwie, Woroneżu i Dobrolipiu (wymyślona miejscowość). Powieść jest podzielona na sześć części dotyczących okresów z życia jej głównych postaci - młodości, historii rodzinnych bohaterów, dzieciństwa, stosunku do siebie samych, religii i miłości. W każdej z nich najpierw on opowiada o sobie, słuchając jej biblijnej opowieści, a potem robi to ona, słuchając jego przypowieści o Adamie i Ewie w raju, o ich grzechu, wygnaniu i zabójstwie Abla. Ta powieść jest drugą, centralną częścią tryptyku: "Ruskie monidło". Dlaczego monidło? W historii, którą opowiadamy o życiu - swoim lub cudzym, to, co rzeczywiste (fotografia ślubna), miesza się z tym, co wymyślone (pokolorowania). Nigdy nie jesteśmy, opowiadając o sobie ani do końca szczerzy, ani do końca twórczy. NOTA O AUTORZE. Witold Wieteska - Studiował w Warszawie i Krakowie. Jest doktorem filozofii - pisał o francuskich egzystencjalistach - Sartrze i Lavelle'u. Skończył też jeden rok prawa i pełne studia teologiczne. Przez cztery lata prowadził dla studentów zajęcia z marketingu. Miłość do literatury pięknej narodziła się w nim już podczas kilkuletniego seminarium na Wydziale Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej i w trakcie rozmów z ks. Prof. Józefem Tischnerem podczas pisania pracy magisterskiej pod tytułem: "Kuszenie obietnicą w wybranych tekstach literackich" (Szekspir, Dostojewski, Goethe, Krzysztoń). Szukał szczęścia jako przedsiębiorca. Przez wiele lat współpracował z Francuzami, Hindusami i Białorusinami, poświęcając mnóstwo czasu ich kulturze i obyczajom. Prowadzi kanał filozoficzny na YouTube: "Myślenie jednak boli !!!", na którym interpretuje wielkie dzieła wielkich literatury: Dostojewskiego, Norwida, Bułgakowa (Bułhakowa), Camus. Na okładce ikona św. Krzysztofa z ok. V wieku naszej ery, która znajduje się w zbiorach Byzantine and Christian Museum w Atenach. Święty Krzysztof, którego imię oznacza po grecku "niosący Chrystusa" jest wspólnym świętym prawosławia i katolicyzmu. W III wieku za cesarza Trajana Decjusza poniósł męczeńską śmierć za wiarę. Tak właśnie, z głową psa, ten ogromny (według legend cztery metry wzrostu) młodzieniec o "odrażającym" wyglądzie, był przedstawiany w ikonografii. Około XII wieku zaczęto zamalowywać mu głowę i przedstawiać jako przystojnego brodacza. I w takim właśnie obrazie św. Krzysztof jest dzisiaj patronem kierowców i podróżujących. Autorem powyższego tekstu jest Witold Wieteska.

23
Ebook

Człowiek epoki

Ireneusz Iredyński

Narrator opowiadania – Stanisław G. – postanawia w sposób naukowy dowieść istnienia wampirów. Czy mu się to udaje? Niezwykły, zaskakujący tekst, który wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom czy opisom. Można go próbować określić przez takie słowa kluczowe jak: horror, wampir, groteska, kpina, nihilizm, samotność, legenda miejska, śmierć, bunt, seks, ojciec, matka, egzystencjalizm, mała stabilizacja, podwójny cudzysłów, oksymoron, wulgaryzmy, szarganie świętości. Autor prowadzi swoistą grę z czytelnikiem – manipuluje nim. Tekst jest swego rodzaju łamigłówką, labiryntem. Mimo tego dobrze się go czyta – wciąga od pierwszej strony, gdyż sztukę przykuwania uwagi czytelnika doprowadził Iredyński do perfekcji. Klimaty obecne w „Człowieku epoki” nieodparcie kojarzą się z prozą Bruno Schulza, Witolda Gombrowicza i Tadeusza Konwickiego („Nic albo nic”) – by wspomnieć tylko polskich autorów. W „Człowieku epoki” nie tylko treść jest oryginalna, odkrywcza, niebanalna. Taki jest również styl tej powieści, który, jak zauważa Zdzisław Marcinów, cechuje „barwne przemieszanie języków: od mowy technokratów czy zawodowego żargonu dentystów, grypsery, poprzez wulgaryzmy rodem z żargonu przedmieścia, parodię języka propagandy, filozofii czy strukturalistycznej antropologii, do aluzji i parodii form języka utworów literackich”. Jak podaje ten autor recenzje „Człowieka epoki” opublikowało blisko czterdziestu recenzentów! [Zdzisław Marcinów,„W pułapce Oksymoronu. Od małej stabilizacji do narodzin wampira (o Człowieku epoki Ireneusza Iredyńskiego)”, Anthropos?, 14-15/2010] ALEKSANDRA URBAŃCZYK (ksiazkioli.blogspot.com, 2021): W krzywym zwierciadle. Groteska, która zrodziła się ze świadomości sprzeczności panujących w otaczającym nas świecie, stała się w XX (i na początku XXI) wieku bardzo popularną kategorią sztuki. Groteska zniekształca obraz rzeczywistości, pozornie odziera go z powagi (wzbudza śmiech podszyty przerażeniem), a jednocześnie wytrąca z utartych kolein myślenia, zmusza odbiorcę do uważniejszego przyjrzenia się światu i dostrzeżenia paradoksów. Taką właśnie rolę spełnia króciutki utwór Ireneusza Iredyńskiego opublikowany w 1971 roku. „Człowiek Epoki” to przewrotne opowiadanie, stanowiące biografię pewnego... wampira. Autor sięgnął po mocno zakotwiczony w kulturze mit wampiryczny, który pozwala twórcom dotykać tematów tabu bądź obnażać najskrytsze obawy i lęki, ale również udowadnia, że ten motyw nie został jeszcze całkowicie wyeksploatowany. Wampir Iredyńskiego nie jest stereotypowy; w jego postaci, jak w lustrze, odbijają się nasze ludzkie słabości. Stał się pretekstem do przedstawienia kondycji współczesnego człowieka. Dodać należy, iż diagnoza pozostaje nadal aktualna. Podczas lektury uważny odbiorca napotka liczne aluzje literackie, a także pozaliterackie smaczki. Opowiadanie podobno powstało w latach 1967-68, podczas pobytu pisarza w więzieniu. Iredyński nie poczynił starań, by osadzić akcję utworu w kontekście historycznym, ani w żadnym konkretnym czasie i miejscu (Stolicą opisywanego przez autora świata jest Oksymoron, a oksymoron oznacza „paradoks”, „niedorzeczność”), a jednocześnie dosyć skrupulatnie oddał siermiężne warunki PRL-u, łącznie z symbolicznym odniesieniem do roli cenzury, która utrudniała życie twórcom i publicystom (zmuszała ich do zręczności w operowaniu piórem, do gry w aluzje i metafory, do pisania zdań z podwójnym dnem, które skrywały ich prawdziwe poglądy). Czyż powtarzająca się scena z udziałem „członków Ligi Zdrowia Psychicznego” kołujących nisko nad miastem – nie jest elementem takiej właśnie gry: aluzją do wszechobecnej gomułkowskiej „polityki kulturalnej”? Pomimo zaszyfrowanej symboliki - utwór czyta się lekko dzięki wprowadzeniu (na różnych poziomach) elementów komicznych, absurdalnych i purnonsensowych (np. metafory i przenośnie materializują się dosłownie). Opowiadanie jest spisanym w formie książki nagraniem magnetofonowym, które w zamierzeniu narratora ma spełnić kilka funkcji (oczywiście o komicznym wydźwięku) – jest rodzajem pamiętnika, sprawozdania, a nawet dysertacji naukowej. Jest spowiedzią, a nawet może stać się „dowodem w sprawie”, który ma zapewnić złagodzenie kary w przypadku ewentualnego śledztwa. Stanisław G. (narrator opowiadania) – postanawia w sposób naukowy dowieść istnienia wampirów. Czy mu się udaje? Utwór jest przewrotny chociażby ze względu na „metody naukowe”, którymi posługuje się nasz „badacz”. Prędzej czy później czytelnik musi zastanowić się nad etyką postępowania i oceną jego zawodowego sukcesu w kategoriach moralnych. Dochodzi do wniosku, że lekkość poruszanych tematów jest pozorna i stanowi maskę dla raczej niewesołych przemyśleń. W najgłębszych warstwach utwór nie tylko rezonuje, ale również odzwierciedla gorzką dewizę Maksyma Gorkiego z dramatu pt. „Na dnie”: CZŁOWIEK TO BRZMI DUMNIE... Projekt okładki: Karolina Lubaszko

24
Audiobook

Opowieści terapeutyczne

Bartosz M. Wrona

O czym jest ta książka? Oddajmy głos autorowi, który to najlepiej wyjaśni: Gdy mój syn, Kubuś, był bardzo malutki opowiadałem mu bajki na dobranoc. Na potrzeby dydaktyczne wymyśliłem postaci Krasnalka Pacnalka, Kotka Huncwotka, Żegnajgieni Światsięzmieni czy Diabełka Spixa. Nieco nieporadny Krasnalek i jego zdecydowanie bardziej zaradny, ale nie zawsze grzeczny, starszy brat Kotek, przeżywali swoje przygody jako malutkie dzieciaki, trzy-, cztero-, pięcio-letnie brzdące. Czas jednak biegnie nieubłaganie naprzód i ani się obejrzeliśmy, a tu się okazuje, że Krasnalkowi "stuknęło" ni mniej ni więcej, a dokładnie 860 lat! Ba! Z malutkiego krasnoludzika stał się nie tylko ojcem, ale nawet i dziadkiem, ma siedemnastą żonę, za sobą kłopoty z prawem, nadużywa nieco alkoholu... No tak, wydawać by się mogło, że to średni przykład dla dzieci lub młodzieży, ale kto z nas jest bez winy? Kto z nas nie popełnia błędów? I wreszcie kto z nas nie ma na swym koncie wstydliwych porażek i potknięć? "Opowieści terapeutyczne" są w moim zamierzeniu bajeczką zawierającą bajeczki, które mają nam, dorosłym, ale i naszym wewnętrznym dzieciom, wewnętrznym dorosłym i wewnętrznym rodzicom pomóc przetrwać, poradzić sobie i wyjść z przeróżnych życiowych doświadczeń silniejszymi i mądrzejszymi. Czy spełnią swoje zadanie? No cóż możemy tylko odpowiedzieć filozoficznie: - A któż to wie? Kto wie co dla nas dobre, co właściwe, co może być pomocne, a co zaszkodzić nam okrutnie? Może znany psychiatra Otton Barnaba Sowa-Sowiński? Może Krasnalek Pacnalek właśnie lub jego umiejąca niewątpliwie cieszyć się życiem, niezwykle atrakcyjna żona Dżesika Pacnalek? A może najmądrzejsze są po prostu dzieciaki? Mały Marcinek czy Jasio, Małgosia lub Zuzia? Kto to wie? Projekt okładki: Karolina Lubaszko.