Видавець: Ha!art
Korporacja Ha!art to krakowska instytucja, której celem jest promowanie nowych zjawisk w kulturze. Korporacja Ha!art wydaje młodą prozę i poezję, przekłady literatury zagranicznej, albumy, antologie, książki teoretyczne i tomy rozmów w ramach kilkunastu linii wydawniczych.
73
Eлектронна книга

Lucyfer zwycięża

Ilona Witkowska

Ilona Witkowska, kółko graniaste łódź zatonęła koło Lampedusy. śmialiśmy się: Łódź zatonęła? miasto? my tu się śmiejemy, oni tam umierają. więc co? mamy się nie śmiać? kiedy się nie śmiejemy, to też umierają.

74
Eлектронна книга

Love Song

Karolina Krasny

To nie jest love song, jakiego się spodziewacie, bo takiego love songu nikt nie śpiewał - w formie jak kubistyczny obraz, o postaciach-literach, o relacji-figurze niemożliwej. Ale też, jak to w porządnej piosence o miłości - mamy i namiętność, i poczucie schyłku. Karolina Krasny opowiada językiem odkrywczym, przebywanie w tych zdaniach jest przyjemnością samą w sobie, tak jak i w świecie przez nią stworzonym: trudno utrzymać w nim równowagę i w końcu wypada się z okna, ale jest to piękny lot. Ela Łapczyńska *** Pojedynczy akapit tej prozy ma więcej mocy, niż większość przeczytanych przeze mnie książek razem wziętych. Ostatnio tak bardzo w coś wierzyłem, odkrywając dla siebie Jane Bowles. Ale to zupełnie coś innego. Jest miękkie i twarde jednocześnie, nieokiełznane i perfekcyjnie ułożone. Każdy krok, który wykonasz wchodząc tutaj, będzie przygodą. Adam Kaczanowski *** O "Love Song" XY i Zet wsiadają do tego samego autobusu. Z racji katastrofy niskiego kalibru, obydwoje zmuszeni są do spędzenia nocy na Przystanku Niebo. Kiedy wspólne picie niebieskiego detergentu zyskuje znamiona relacji, XY po raz pierwszy sięga po słowo kochać. Skutki tej decyzji są szybkie i namacalne. Pod językiem pojawia się szkło, podróże stają się proste, a powroty nieaktualne. Do łask wracają słodycze i polne ceremonie. Z czasem pojawia się też choroba, dancing oraz pies Silver. "Love song" to opowieść o uczuciu, które redefiniuje zastany krajobraz. Ulokowana w niej dwójka bohaterów koresponduje z naturą, społecznością i tkanką miejską, w której została umieszczona. Jako byty bardziej eteryczne niż ludzkie, często stają się niewidocznym motorem dla reszty obrazów, współtworząc z nimi nieprzerwaną animacje. Story zakłada, że są zakochani. [FRAGMENT] W noc przed wyjazdem było inaczej. Powietrze było przyjemniejsze, miało zapach coca- coli i świeżego chleba, o którym mieli sobie już nigdy nie przypomnieć (trudniej jest opuścić miejsce, które nie daje ci odejść, i twoje miejsce dobrze o tym wie, pamiętaj). Musieli wyruszyć. Ich miłość nie mieściła się w tak małym mieście. Wylewała się na ulice jak rzeka, zabierając ze sobą krzyże i małe kioski. Wlewała się do obcych domów i topiła zwierzęta. Łączyła się z morzem i uczyła je pokory, a morze nie mogło tego znieść, więc kazało im wyjechać. *** Karolina Krasny - ur. 1999 w Krakowie. Redaktorka Stonera Polskiego, współwłaścicielka psa Rufusa, autorka modeli 3D przestrzeni sennych. Pisze, ilustruje poezje i projektuje wystawy.

75
Eлектронна книга

Cierpienia młodej Hany

Katja Gorečan

Bohaterka tomu, Hana, ma około dwudziestu lat, obgryza paznokcie, pali papierosy, maluje obrazy, lubi spacerować po lesie i pisze poezję. W śmiałych konfesyjnych wierszach podmiotka opowiada o uniwersalnych dziewczyńskich doświadczeniach przeżywaniu swojej cielesności w oczach własnych i cudzych, miesiączce, pierwszych razach, masturbacji, bólach, troskach, rozczarowaniach oraz licznych (i słusznych!) wkurwach. Te ostatnie rodzą się często ze zderzeń z rozmaitymi postaciami lekceważenia młodych kobiet, czy to w świecie literatury, czy w kolejce do kasy w sklepie. Poezja Katji Gorečan to przykład bezkompromisowego młodego feminizmu nie oglądając się na to, czy wypada i czy się opłaca, opowiada bez cenzury o tym, co dla niej istotne. Jest przy tym błyskotliwa, pełna humoru i językowego wdzięku. Cierpienia młodej Hany to wszystko, co chcielibyście wiedzieć, ale się boicie. Co chcielibyście powiedzieć, ale się wstydzicie. Historia Hany wciąga i zaczyna się obracać. W pewnym momencie zapominasz w ogóle, że czytasz wiersze. Kamila Janiak Inicjacyjna rebours, osadzona buńczucznie w tradycji literackiego sporu, odbrązowiająca młodość, ów czas niewinności, lecz bardziej burzy i naporu; młodej pisarce udało się stworzyć opowieść unikalną, zarazem intymną i uniwersalną. Literatura kobieca, poezja menstruacyjna, gender? Żadna z tych łatek nie powinna przylgnąć do świetnie napisanej książki. Książki o dojrzewaniu do i od języka, śmiało przekraczającej tabu poprawności. W dodatku z poczuciem (ciemnego nieraz) humoru. Marta Podgórnik

76
Eлектронна книга

Przyducha

Maciej Piotr Prus

Przyducha następuje wtedy, gdy zmniejsza się ilość tlenu w zbiorniku wodnym. Ryby wykonują gwałtowne ruchy, podpływają blisko powierzchni, próbują łapać powietrze, w końcu giną. Podobny proces dotyka bohaterów powieści Przyducha Macieja Piotra Prusa. Atmosfera świata, a w tym wypadku światem jest Kraków, zagęszcza się, przestrzeń do życia się kurczy, z dnia na dzień rozpada się znana rzeczywistość. Wszystko tonie w smogu i dymie, a żeby przemieszczać się pomiędzy dzielnicami miasta potrzebne są specjalne przepustki. Pojawia się strach, terror i inwigilacja.

77
Eлектронна книга

Cholernie mocna miłość. Prawdziwa historia Stefena K. i Williego G

Lutz van Dijk

We wrześniu 1939 roku Trzecia Rzesza napada na Polskę. Nastoletni Stefan wraz z matką i rodzeństwem próbuje przetrwać trudy wojennej rzeczywistości w rodzinnym Toruniu. Chwyta się różnych zajęć: pracuje u niemieckiego piekarza, potem w lokalnej fabryce. Popołudniami śpiewa w chórze teatralnym. Pewnego dnia poznaje Williego stacjonującego w mieście młodego żołnierza Wehrmachtu. Ich przypadkowe spotkanie daje początek gorącemu uczuciu. Mimo grożącego niebezpieczeństwa relacje intymne między Polakami a Niemcami są surowo karane decydują się walczyć o swoją miłość. Cholernie mocną miłość. Stefan K. zmarł w wieku siedemdziesięciu ośmiu lat. Strach, że jego homoseksualność wyjdzie w Polsce na jaw, nie opuszczał go do końca życia. Niejednokrotnie pytał mnie: Czy mogę na tobie polegać?. Mógł. [] Do końca życia czwartego listopada każdego roku Stefan zapalał świeczkę, myślał o Willim i modlił się w nadziei, że ten przeżył wojnę. Czwartego listopada 1941 roku spotkał Williego po raz pierwszy. Sześćdziesiąt dwa lata później, w ten sam dzień, zamknął oczy na zawsze. Mimo wszystkich doznanych upokorzeń nikt ani nic nie mogło zniszczyć doświadczenia jego pierwszej miłości. Przetrwało ono do samego końca. (z posłowia dr. Lutza van Dijka) Wspomnienia z okresu II wojny światowej przez lata pozostawały niewypowiedziane. Nikt o nic nie pytał. Każdy przyjmował wersję o karze ciężkiego więzienia za uchylanie się od pracy. W dokumentach powojennych dotyczących biografii Stefana K. nie ma słowa ani o tak zwanym nierządzie z mężczyznami, nierządzie sprzecznym z naturą, ani o paragrafie 175. Stefan K. bał się przez całe życie, a jego strach dotyczył przede wszystkim codzienności w Polsce bał się, że ktoś może wykorzystać jego przeszłość przeciwko niemu. Był przewrażliwiony i odczuwał lęk, że zaatakuje go ktoś z jego otoczenia, spośród najbliższych. Próbował ukrywać się przed rodziną. Wielokrotnie zastrzegał, że dopiero po śmierci będzie można ujawnić jego prawdziwe imię i nazwisko. (z posłowia dr Joanny Ostrowskiej) Cholernie mocna miłość to wyjątkowa kronika czasów wojny. Przemierzamy w niej piekło wykluczenia i strachu wraz z głównym bohaterem Teofilem Kosińskim jedynym Polakiem, który opowiedział o swoim prześladowaniu w czasach II wojny światowej ze względu na orientację seksualną. Był gejem. Został skazany na mocy paragrafu 175 niemieckiego kodeksu karnego, który określał homoseksualizm jako nierząd sprzeczny z naturą. Strach przed napiętnowaniem towarzyszył Teofilowi przez całe życie, choć jego jedyną zbrodnią była inność. Dziś, w Europie i w Polsce, ta książka jest szczególnie ważna. Bo ilustruje wagę tolerancji, solidarności, szacunku do drugiego człowieka. Bo pokazuje, jak łatwo zniszczyć komuś życie przez brak uznania dla jego godności. Poruszający obraz prześladowanego Teofila pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Poznanie jego historii pozwala docenić godność, którą wielu z nas może się cieszyć. I mieć siłę, by walczyć o świat, w którym każdy może być inny. Robert Biedroń

78
Eлектронна книга

Dentro De Luxe

Jan Dzban

Kiedy w latach dziewięćdziesiątych grupa pasjonatów tworzyła w Szczecinie niskonakładowego zina, nikt nie przewidywał, że opowiadania z „Dentro” trafią najpierw do sieci, a później zostaną wydane jako książka. W epoce przedinternetowej i kiedy tylko nieliczni mieli dostęp do zwykłej drukarki, jedynymi odbiorcami tej prozy publikowanej we własnym zakresie byli znajomi kolektywu autorów, którzy na imprezach dostawali egzemplarze wywrotowej bibuły. Z efemerycznym charakterem publikacji i niezależną formą kolportażu wiązała się programowa dziwność i spontaniczność dentrowej prozy, w zamyśle idealnie nadającej się do czytania podczas oczekiwania i powrotu nocnym tramwajem. […] Przez skład przewinęło się wielu mniej lub bardziej stałych twórców, gdyż szanse publikacji w zinie dostawał praktycznie każdy chętny, ale grupowa tożsamość autorów zawsze pozostawała celowo rozproszona i skrywała się pod dynamiczną kolekcją stale zmieniających się pseudonimów. Figurujący na okładce Jan Dzban nie jest zatem identyfikatorem konkretnej postaci jednego pisarza, ale dość przypadkowym zlepkiem wątpliwości, plotek, mistyfikacji i fałszywych tropów, których tworzenie ma na celu odwrócenie uwagi czytelników od drugoplanowego zagadnienia, jakim jest wizerunek artysty i skierowanie jej na to, co istotne, czyli opowiadania. Opowiadania, które nawet nie próbują udawać, że starają się dorównać czy choćby naśladować prozę uznanych autorów, nie mają precyzyjnie skonstruowanej fabuły, nie epatują językowym kunsztem ani nie objawiają głębokich prawd o kondycji ludzkiej i prawdopodobnie bardziej niż literaturą inspirowane są muzyką, używkami oraz futbolem. Te opowiadania nadal są takie, jakie zawsze chciały być, czyli po prostu inne, co niektórzy czytelnicy docenią i sprawi im to sporo uciechy, a dla wielu okażą się murem niezrozumiałego wygłupu, od którego odbiją się jak filmowy inżynier Mamoń odbiłby się od Lady Sniff, piosenki zespołu Butthole Surfers, którego namiętnie słuchali twórcy i czytelnicy „Dentro”. Udo Schenkel, były współpracownik Jana Dzbana    Fragment Na pierwszy rzut oka facet budził zaufanie. Miał czarne błyszczące półbuty, czarny płaszcz, w którego kieszeniach trzymał schowane ręce, do tego duże czarne okulary i czarny kapelusz. - No, chodź - odezwał się znowu - nie będziesz żałował. Boisz się mnie? Nie bądź głupcem… Pewnie te wstrętne staruchy coś ci o mnie nagadały… Nie wierz im, bo nie wiedzą, co mówią. Chodź ze mną, a poznasz tajemnice, których znajomość uczyni z ciebie prawdziwego mężczyznę. Oleś dał się przekonać i poszedł za budzącym zaufanie na pierwszy rzut oka facetem. - Musimy stanąć dalej, między śmietnikiem, a krzakami, żeby nikt nas nie zobaczył. Nie lubią mnie te wstrętne staruchy. Facet budzący na pierwszy rzut oka zaufanie rozejrzał się jeszcze dla pewności wokoło, nachylił skupioną twarz do twarzy Olka i dmuchając na niego z bliska oddechem nałogowego palacza żującego podwójną gumę miętową, powiedział: - No, mój mały. A teraz…   Jan Dzban – pseudonim psychoaktywisty Marka Makowicza, członka awangardowego ugrupowania artystów uprawiających surową formę dadaizmu i związanych z zinem „Dentro”. Czasopismo cieszyło się znaczną popularnością w kręgach zachodniopomorskiej bohemy i o publikację na jego łamach ubiegali się m.in. Marcin Świetlicki, Zenon Sakson i Olgierd Tokarczuk. Większość plików z archiwalnych numerów „Dentro” została bezpowrotnie skasowana, a Dzban osiadł w hinduistycznym aśramie w Borach Tucholskich. Wybrane teksty z legendarnego zina świat poznał dzięki efemerycznej stronie www.dentro.art.pl oraz książce wydanej w 2005 roku. Niniejszy tom zawiera obszerniejszy zbiór opowiadań tego niezwykłego twórcy okraszony garścią grafik, choć jest to zaledwie drobny fragment jego obfitej spuścizny.

79
Eлектронна книга

Natalia ist sex. Alex ist Freiheit

SIKSA

Jeśli porusza cię to tylko ze względu na język, to masz farta. Myślę dlaczego ja tego nie napisałam, każda z nas powinna pisać o tym, co boli, nie gasić płomienia słusznego wkurwu. Alex werbalizuje ten wkurw. Nika Nie do rymu, nie do taktu, sama treść, chore gówno. Jaśmina Polak płakał jak czytał. Nie mam żadnego tomiku poezji w domu, bo nie potrzebuję, ale ten tomik będę miała, bo jest piękny, potrzebny i poręczny. Cokolwiek powiem, będzie wafla warte, bo to należy samemu wchłonąć. Jaśmina trusia polskiego stania na estradzie

80
Eлектронна книга

Ślizg po banale

Marta Ewa Romaneczko

Kiedy słyszę prywatne jest polityczne, to jestem znudzona powtarzaniem frazesu, z którym się zgadzam. Ciężko wypełnić poezją przestrzeń konfliktu, negocjacji i przesuwania znaczeń. Tutaj to znalazłam bez patosu, nadmiaru i nadęcia. Jest świeży dobry nerw liryczny i uzupełnienie brakujących znaczeń codziennych. Anna Cieplak *** Zachodzi tu tak oczywisty konflikt interesów, że wiersze te mogą mi się bardzo nie podobać, bardzo. Palą ci papierosa pół na pół i świecą ci nim w oczy, i wyjadają ci garściami czerwony agrest, z kolcami, cała łubianka świeżego wiersza, usta poplamione, palce cieknące od pogniecionych słów, tego nie wolno lubić, to się kocha, żre to. Konrad Góra

81
Aудіокнига

Nastka, śmiej się

Marian Pankowski

Marian Pankowski był poetą prozy. Nic więc dziwnego, że kunszt jego pisarstwa widoczny jest w małych formach prozatorskich. Pankowski pisał opowiadania całe życie i ujmował je w tomy Kozak i inne opowieści, Bukenocie oraz Złoto żałobne. W tomie niniejszym zbieramy ostatnie małe formy, rozsiane po pismach literackich, dotychczas nie ujęte w książkę, w których Autor mistrzowsko rozwija wszystkie tematy znane z jego powieści i dramatów. Nastka, śmiej się! jest ostatnią książką prozatorską najmłodszego polskiego pisarza. Tom, który czytelnik trzyma w dłoni, nie został zaplanowany do druku przez Autora. Zarówno tytuł, jak i kompozycja tomu jest pomysłem wydawcy i redaktora. Czyta Jerzy Trela. Najlepiej wypowiadał się w prozie i dramatach tam, gdzie największą rolę odgrywa ludzkie gadanie, żywiołowe, niepowstrzymane, spuszczone z uwięzi. Gadanie było dla niego aktywnością najsilniejszą i najważniejszą w ludzkim życiu, bo erotyczną. Dlatego jego pisanie to uwodzenie. Może dzięki temu pozostał najmłodszym spośród najstarszych pisarzy. prof. Przemysław Czapliński na łamach Gazety Wyborczej

82
Eлектронна книга

Prawie ludzkie prawie moje. Teatr Helmuta Kajzara

Marcin Kościelniak

Helmut Kajzar (1941-1982) był twórcą płodnym, ruchliwym, poszukującym: pisał dramaty, prozę, eseje, teksty krytyczne, manifesty; tłumaczył; reżyserował w teatrze repertuarowym; prowadził warsztaty teatralne; organizował akcje uliczne, happeningi i performanse; pracował w domach kultury, na uniwersytetach, w galeriach; w Polsce, Niemczech Zachodnich, Wielkiej Brytanii, Szwecji… Złożona, nomadyczna, neoawangardowa działalność Kajzara była programowo zaangażowana i krytyczna: problematyzowała granicę dzielącą sztukę od życia, przenikała w sferę doświadczeń społecznych, chciała być instrumentem służącym pozaartystycznym zamierzeniom. Książka Prawie ludzkie, prawie moje jest pierwszą próbą monograficznego opracowania tej twórczości. Nie jest to monografia tradycyjna, która w porządku chronologicznym prezentuje cały dorobek artysty. W zamian proponuje ujęcie problemowe, które idąc w poprzek archiwum, śledzi podstawowe wątki i zbiera argumenty pozwalające zaprezentować teatr Helmuta Kajzara jako wyrazisty projekt myślenia o kulturze i tworzenia w kulturze. Celem książki jest określenie źródeł i parametrów wpisanego w twórczość Kajzara kontr-kulturowego projektu, które pozwalają mówić o jego odrębnym, marginalnym i wywrotowym charakterze.

83
Eлектронна книга

Turysta polski w ZSRR

Juliusz Strachota

Jeśli pół życia się zmyśliło, a resztę przegapiło, to można zawrócić do ostatniego wyraźnego obrazu w pamięci i od niego zacząć jeszcze raz. Nawet jeśli tym obrazem jest Związek Radziecki. Po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego trafiłem na przewodnik po ZSRR, który namiętnie kartkowałem w dzieciństwie. I znów: Baku. Samarkanda. Frunze. Duszanbe. Leninabad. Kaukaskie Mineralne Wody. Ałma Ata. Obóz pionierów Artek na Krymie. Nazwy, mapy i zdjęcia wciąż działały, więc zamiast trenować codzienność, wybrałem się na skrzyżowanie pamięci i fantazji. To książka o wycieczkach - niby śladami starego przewodnika po ZSRR, ale tak naprawdę w poszukiwaniu tego samego uczucia, które daje przebywanie w obecności budynku typu Lipsk. Napisana do tego tak bezpretensjonalnie i uczciwie, jak tylko Juliusz Strachota umie. Olga Drenda Trzeba mieć wyobraźnię, żeby za cel pornostalgicznych peregrynacji postawić sobie zaliczenie wszystkich obrazków z przewodnika po nieistniejącym Związku Radzieckim. Ach, pięknie wypodróżował Strachota ten Sojuz, do ostatniego Lenina. Zbigniew Rokita

84
Eлектронна книга

Pozdrowienia ze świata

Dominika Dymińska

Osiecka ze złotą kartą Visa (ale bez Facebooka). I mam nadzieję, że użyjesz swojej czułości i tej empatii, którą emanujesz publicznie podpisując petycję, bo tylko tego trzeba, by lubić Dominikę, człowieku. Alex Freiheit Dymińska ostatecznie potwierdza talent zapowiadany w formach prozatorskich i prozatorsko-poetyckich. Kazimiera Szczuka

85
Eлектронна книга

Siódemka

Ziemowit Szczerek

Znów w drodze. Dziennikarz przemierza mizerny, rozpadający się krajobraz kulturowy, jednak tym razem zdobywca Paszportu Polityki nie pisze o Ukrainie, a o Polsce choć tak naprawdę pisze o niej zawsze. W Siódemce poddaje wiwisekcji Polskę najpolstszą, samo jej serce, gdzie biją źródła wszystkich jej bolączek i frustracji, matecznik polskiego marazmu, bylejakości i magmy, rdzeń pełen szyldozy i płotów odlanych z betonu, gdzie winy za chaos i syf nie można zrzucić na nikogo prócz nas samych. Opisuje Polskę leżącą przy drodze krajowej numer 7. Jak opisać tę niezwykłą krainę? Pytanie trudne. Niewielu dotychczas próbowało. Siódemka tylko pozornie kpi z prowincji, prowincji leżącej w centrum naszego kraju. To dużo więcej niż żarty napędzane poszerzającymi świadomość wiedźmińskimi eliksirami (tak, tak nie mogło zabraknąć także wiedźmina). To brutalna, szczera do bólu próba opisu tego, co swojskie, a zarazem bardzo tajemnicze i dotąd niezbadane. Siódemka stanowi podróż przez polskie jądro ciemności, przez kompleksy i fantazje narodowe, przez wieki historii wędrówkę pełną groteski i przegięcia, napędzaną alkoholem i narkotykami (to wciąż #gonzo!), ale to przecież jedyny sposób na opisanie bezforemnej polskiej formy.

86
Eлектронна книга

Pewnej nocy pewne dziewczyny gdzieś umierają

Katja Gorečan

            Po ciepło przyjętych Cierpieniach młodej Hany z 2018 r., słoweńska poetka Katja Gorečan powraca do polskich czytelników i czytelniczek książką Pewnej nocy pewne dziewczyny gdzieś umierają. Jest to, według słów samej autorki, choreopoemat – utwór z pogranicza gatunków, łączący w sobie elementy poezji, prozy, eseju, dramatu i teatru tańca. Bohaterkami i narratorkami są kobiety – tytułowe „dziewczyny” oraz ich starsze koleżanki i krewne – zarówno te sprzed stuleci, torturowane i zabijane w procesach czarownic, jak i współczesne, doświadczające poronienia, przemocy w rodzinie czy dyskryminacji, często systemowej, ale zawsze przeżywanej głęboko osobiście. Głosy kobiet, wychodzące z osobistego doświadczenia, łączą się w książce Gorečan w dialog i współbrzmienie, dające nadzieję na solidarność, wsparcie i siłę w zmaganiach o lepsze, bardziej sprawiedliwe relacje.   blurb: Katja Gorečan wraca do polskiej czytelniczki, aby chwycić ją za dłoń i przeprowadzić przez leśną gęstwinę. Rozgrywa się tam niepokojący ezoteryczny spektakl, którego bohaterki, potomkinie czarownic, przeczuwają, że powtórzą los kobiet, które – jak i one – wiedziały. A przecież wiedza, zwłaszcza ta spoza patriarchalnego porządku, zagraża panującym. Czekają nas stosy, mniej lub bardziej metaforyczne. Natalia Rojek   

87
Eлектронна книга

Narodowy Spis Zespołów

Artur Sobiela, Tomasz Sikora

Konceptualny projekt w formie książki-katalogu - możliwie kompletny alfabetyczny spis funkcjonujących w Polsce w latach 1975-2022 zespołów "alternatywnych" (punk, new wave, reggae, metal, awangarda, industrial, yass itd.) wraz z podanymi nazwami miejscowości, z których dane zespoły pochodziły/pochodzą. Projekt ma cztery zasadnicze cele: - stanowi możliwie kompletny katalog, który jest wartością samą w sobie dla fanów muzyki polskiej i badaczy zjawisk muzycznych i socjologicznych (w tym przypadku przede wszystkim subkulturowych) - sporządzone w ten sposób zestawienie ma gigantyczny walor językowy: stanowi skarbnicę onomastyczną; nazwy zespołów - nierzadko kuriozalne, słowotwórcze, absurdalne, zaczerpnięte z języka potocznego, afirmujące banał codzienności, przedmioty użytku codziennego, imitujące nowomowy wszystkich czasów, posklejane z językowych odpadów - stanowią jedyne w swoim rodzaju źródło współczesnej historii społecznej świadomości - podane nazwy miejscowości świadczą o masowej skali zjawiska, wśród prezentowanych zespołów są i te z małych miasteczek, a nawet wsi, z najbardziej peryferyjnych regionów Polski; zaświadczają o demokratycznym charakterze sceny muzycznej; wreszcie - taka perspektywa odkłamuje współczesną historię muzyki polskiej i obala obowiązujący punkt widzenia preferujący centra w rodzaju największych miast (Warszawa, Wrocław, Trójmiasto) z kilkoma, schematycznie powtarzanymi wyjątkami - to zestawienie, pozbawione aspektu cenzury i autocenzury, pokazuje subkulturową barwność sceny muzycznej po raz pierwszy w pełnej krasie, wraz z jej kuriozalnymi, ciemnymi czy wręcz niebezpiecznymi stronami - spis zawiera bowiem również nazwy zespołów np. satanistycznych czy neonazistowskich; takie podejście pozwala na pełną ocenę zjawiska, pozbawioną infantylnych, upiększających czy mitologizujących narracji   *** Tomasz Sikora (ur. 1981) - filozof i nastawniczy. Od ponad 30 lat pasjonuje się muzyką zespołów będących bohaterami niniejszej publikacji (i nie tylko) oraz polską piłką nożną wszystkich szczebli rozgrywkowych. Kiedyś podróżnik, obecnie raczej domator. Artur Sobiela – historyk, zajmuje się światem radykalnych idei i problematyką modernizacji, w latach 2017-2022 kierownik Muzeum Nowoczesności w Olsztynie. Zainteresowania: historia Polski Ludowej, muzyka XX wieku, kino polskie z lat 1946-1993, radykalne ruchy polityczne, kontrkulturowe i artystyczne w Polsce i na świecie.

88
Eлектронна книга

Psy ras drobnych

Olga Hund

Bohaterka: pacjentka (lat 28) depresyjna, bezczynna, zalegająca w łóżku, wycofana z relacji towarzyskich, przyjęta do szpitala psychiatrycznego z powodu pogarszania się stanu psychicznego i nadużywania leków. Cechuje ją postępująca apatia, spadek energii z zaleganiem w łóżku, utrata zainteresowań, gorsze skupienie i koncentracja uwagi, unikanie ludzi, płaczliwość z myślami i tendencjami samobójczymi. Pierwszej nocy w szpitalu płacze tak głośno i mruczy tak żałośnie, że pozostałe pacjentki w akcie zbiorowej zemsty okradają ją z gazety i mydła. Miejsce wydarzeń: szpital w Kobierzynie, antyarka załadowana kobietami przeznaczonymi do wyginięcia, odrzuconymi egzemplarzami cechującymi się fatalną kombinacją genów. ------------------------------------------------------- Olga Hund zabiera nas w podróż przez lecznicę rozczarowania światem. Światem, w którym wszystko może być urojone, tylko przemoc jest prawdziwa. Sam szpital psychiatryczny to metafora systemu, w którym żyjemy. Jest lokalna waluta i jej zmienny kurs, władza i monopol na sprawowanie przemocy, kultura i sztuka. Jest też odpowiednik parlamentu i demokracji, które dają tak samo mało nadziei, jak te prawdziwe. Te wczasy dla smutnych dzieci są tylko po to, żeby przywrócić bohaterki do tego, co je tu przywiodło: do ojców, wujków, mężów, matek, Kościoła, rachunków, eksmisji i chwilówek. Do rozczarowania, które muszą nauczyć się przeżywać po cichu. Katarzyna Rakowska, Inicjatywa Pracownicza Czyta się z wypiekami, śmiechem i przerażeniem. Świetna na wakacje, do lasu, do autobusu, do grobu, na depresję i zbyt dobry humor. Wykręca mózg. Ziemowit Szczerek

89
Eлектронна книга

Współczesna natura

Derek Jarman

[O KSIĄŻCE] "Współczesna natura" to dziennik Dereka Jarmana, obejmujący okres od stycznia 1989 roku do września 1990 roku. Chorujący na AIDS artysta uprawiał w tamtym czasie postmodernistyczny ogród w Prospect Cottage, który do dziś pozostaje jednym najważniejszych i najbardziej osobliwych dzieł jego życia. "Współczesna natura" to zarazem dziennik ogrodniczy, jak i medytacja Jarmana nad własnym życiem, sztuką oraz sytuacją społeczno-polityczną w Wielkiej Brytanii i Europie. W dzienniku znalazło się również miejsce na sprawozdanie z wizyty w Warszawie, którą Jarman odbył przy okazji retrospektywy jego filmów w 1990 roku. *** Poruszający pamiętnik pisany w samotni na końca świata. Kontemplacja ogrodu i obserwacje roślin, ale przede wszystkim posępny namysł nad światem, społecznością queer, jak słone mgły od morza, które zniszczyły wyrosłe w kamieniach kosaćce. Urszula Zajączkowska *** Derek Jarman uważał "Współczesną naturę" za formę "prywatnej mitologii", którą budował z komentarzy do własnych filmów, wspomnień o doświadczeniach seksualnych i środowisku queerowym oraz z obserwacji na temat roślin uprawianych w Prospect Cottage. Stara rybacka chata była dla chorego na AIDS artysty miejscem schronienia, kontemplowania przyrody i refleksji nad ludzką i nie-ludzką naturą, zapisywanej w dzienniku. Dopełnieniem intymnych notatek był równie osobisty film "Ogród" - symboliczny obraz utraconego raju i gasnącego życia. Małgorzata Radkiewicz *** Derek Jarman (1942-1994) - brytyjski twórca awangardowy: reżyser filmowy, scenograf malarz, pisarz i ogrodnik; działacz ruchu na rzecz równouprawnienia osób LGBT. Był jednym z pionierów New Queer Cinema i filmowego postmodernizmu. Do jego najpopularniejszych dokonań należą filmy "Caravaggio", "Sebastian" czy "Edward II". Dziełem jego życia jest również istniejący do dzisiaj postmodernistyczny ogród przy Prospect Cottage w Dungeness. Jarman zmarł w wyniku AIDS w 1994. Ostatnie dzieła, m.in. film "Blue" oraz książkę "Chroma: Księga kolorów", poświęcił swojemu doświadczeniu życia z wirusem HIV. Paweł Świerczek (1988) - dramaturg, performer, organizator kultury. Ukończył kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Tłumacz książki "Chroma. Księga kolorów" Dereka Jarmana (wyd. Silesia Film, 2017), autor scenariusza i dramaturg jej scenicznej interpretacji "Chroma" (2019, Teatrgaleria Studio, Warszawa, reż. G. Jaremko).

90
Eлектронна книга

Dzikie mieso

Marian Pilot

  Marian Pilot - wielkopolski pisarz polski, autor kapitalnego “Słownika dawnej gwary wsi Siedlików”, badacz dziejów czarodziejstwa i kołtunerii, laureat Nagrody Nike za powieść “Pióropusz”. Mieszka na Targówku (Warszawa).   Opis książki  “Dzikie mieso" to prawdopodobnie najbardziej radykalny utwór powstały w języku polskim. Jego oryginalność polega na tym, że zamiast języka polskiego w liczbie pojedynczej autor używa języka polskiego w liczbie mnogiej. Marian Pilot pisze książkę nie w oficjalnej polszczyźnie, ale we wszystkich dostępnych gwarach, dialektach i odmianach języka polskiego. W książce laureata nagrody Nike odzywają się zatem języki z tysięcy polskich mateczników, czyli niewielkich społeczności posługujących się niestandardową polszczyzną. To książka o religii, bólu, miłości, wyzwiskach... To także literatura niekreatywna, plagiat nad plagiatami. Zdania, wyrażenia, frazy zaczerpnięte są z wcześniej istniejących tekstów, zapisów, listów, wspomnień. Konceptualna literatura ludowa na pograniczu prozy i poezji.   fragment  Ach mój mężu jak ty piękny! Jo ci nie upuszczy  dó śmierci Jo ci dóm moją adresą a t y mie dej swoją i my są nie zgubiony Mie sa nowice cemnoszki widzo Ojc cemnoch matka cemnoszka sin cemnoch a córka bialisa Oczy człowiek może mieć czarne cjymnojasne bladojasne braune Ta pani mo ocy modrokowe a niebo je w nocy cimnojasne Ón je cały gupi za nią Chytła kawalera! Nie miał nic na sobie tylko gołe ciało Cichyńki dobryńki człowiek Tak prziszłem o chyłku do ciebie bo nie chcą żebi mą chto widział Dej głowe to cie będę iskać Skubejki dziś-ci bydom doskubki Jo temu chitraszkowi nic nie wierze jemu tak te czorne oczy lata Cy ty mas oblubieńce chęć do nij Zle nowine leco piorunowo chyżościo Ciongała się z chłopakami a tera Grubo Ta ci nie je Worta że jo ziamnia śwanta nosi Prziszła takou starou  baba a in prosiła tego pana żeby ją wzión Nie ciekej tak bo się zapolisz To co ma baba między nogami to się na Dwa dwoi pizda albo ciapa Czarne czasem maju piórka pod Bebeszkiem Babcyk to chłop co za babami Lato: tylko Babów mu dać Ciocine lata miołem jak się żyniółem Cieszta się z tygo sczyńścia  jakie wóm się wali Furt mi było Cudno Tak mi było Ckliwo Siadnij do mnie bliziulko to  cie ukochom A jo ji mówiółem usłuchejcie  mnie i zdymcie kołtun byle tylko głowę noście ciepło

91
Eлектронна книга

Czernucha

Antonina Kardaś

Ciekawe, co on sobie myślał wtedy? Ja tam nie wiem, ale teraz jak widzę tego gnoja, to mu się śmieje prosto w twarz, a on udaje, że mnie nie widzi, a jego żonka, to tak na mnie patrzy spod byka i od razu, go za rękę łapie. Szczęście ma, że ją złapałam, jak już w ciąży była, to jej nawet w pysk nie dałam, bo lasek w ciąży nie biję, a teraz to już niech spierdala, chciała gnoja, ma gnoja, mi jest wszystko jedno i lepiej mi teraz, bo mam znowu wolność i mogę się co sobotę bawić i tylko czekam na tą miłość i zakochanie, co już się pewnie stanie za niedługo, bo ładna jestem. I na komórce do mnie dużo piszą XD Z jednym takim byłam na spotkaniu wczoraj, ale to opiszę jutro, bo dzisiaj tylko tak na szybko chciałam, a teraz muszę kończyć, bo jutro do pracy mam, na pół etatu pracuję jako kosmetyczka, bo jeszcze zaocznie zarządzanie studiuję i w ogóle to ja jestem obrotna dziewczyna, ale to jutro opowiem, tylko na razie razie tylko to, że zarabiam dużo. Bo u Magdy pracuje i ona mi dość mało płaci, ale czasem jej klientów podbieram i im w domu robię różne zabiegi sama, jak mi się Magdzie uda jakieś kosmetyki zwinąć, a to bez problemu, bo ona w ogóle nie patrzy, cały dzień siedzi i pije kawę. Ja tam jestem od wszystkiego, a ona zbiera całą kase, to nawet nie mam wyrzutów sumienia. I mam u siebie w domu, taki mały salonik, mniej biore niż ona, ale co zarobię, to dla mnie do kieszeni, a jeszcze kosmetyki mam z tego vloga i ostatnio ze dwie reklamy dałam, to osiem stów za reklamę, to sobie na studia odłożyłam, już mam. No i dobrze sobie radzę, mama za granicą siedzi, to mi przesyła na mieszkanie i rachunki, więc mam i odkładam też i jeszcze trochę, a sobie kupię buty z Lacosty, już czwartą pare, bo mam wypaczone. <3 Fragment *** Czernucha to mroczne podejście do otaczającej nas rzeczywistości, ale i nadzieja wyjścia ku lepszej sytuacji życiowej i egzystencjalnej. *** Autorka ma niewątpliwy talent do obserwowania rzeczywistości. Miłosz Biedrzycki *** Antonina Kardaś - urodzona w 1990 roku w małej miejscowości pod Krakowem. Ukończyła filologię rosyjską i krakowską Szkołę wokalno-aktorską. W wolnych chwilach czyta i gotuje, a także tworzy amatorską muzykę pod pseudonimem Vilemo.

92
Eлектронна книга

NN

Jerzy Franczak

Kraków, dżdżysta ciemność, środek nocy. Na ulicy leży mężczyzna, najprawdopodobniej potrącony przez samochód. Niebawem odnajdą go trzy przypadkowe osoby. Trzech przygodnych przechodniów, asystujących przy anonimowym umieraniu. Trzy opowieści osnute wokół milczenia. Wielka mobilizacja słów, języków, światopoglądów, ideologii. Bohaterowie spotykają się (w dramatycznych okolicznościach), a jednocześnie mijają ze sobą. Ich relacje z najbliższymi okazują się powierzchowne, nieautentyczne, zastępcze. Prawdziwe pragnienia pozostają ukryte, traumatyczne doświadczenia są przedmiotem autocenzury. Jedynym ratunkiem wydaje się stereotyp i banał. „NN” to bardzo gorzki utwór, bo pokazuje zamknięty krąg społecznych ról, z którego nie ma ucieczki.

93
Eлектронна книга

Eumeswil

Ernst Junger

Eumeswil marokańskie miasto-państwo rządzone przez oświeconego dyktatora Condora. Manuel Venator, porte-parole autora, za dnia pracuje jako historyk i za pomocą Wielkiego Luminaru, będącego skrzyżowaniem holografu i wehikułu czasu, może przywołać dowolne wydarzenia z historii ludzkości. Nocami dorabia jako barman w posiadłości Condora, skrupulatnie notując wszystkie intrygi na szczytach władzy Kilkusetstronicowa powieść, pomyślana jako pamiętniki Venatora, to naszpikowany odniesieniami esej filozoficzny, w którym Jünger w niepowtarzalnym stylu snuje rozważania o sensie historii i naturze władzy. Venator zostaje obsadzony w roli anarchy, jednostki w pełni suwerennej. Inspiracją jest tu Stirner i jego koncepcja Jedynego. Anarcha różni się tym od anarchisty, czym monarcha od monarchisty. W obliczu końca historii i pomieszania wszystkich porządków jedyny sens upatruje w poczuciu własnej wartości. Eumeswil (1977) dzieje się w tym samym uniwersum co wcześniejsza powieść fantastyczna Jüngera Heliopolis napisana pod koniec lat czterdziestych. Po upadku Państwa Powszechnego świat zostaje podzielony na królestwa Diadochów i miasta-państwa. Historia stanęła w miejscu. Z jednej strony mamy do czynienia z technologią rodem z science fiction mieszkańcy miasta posługują się między innymi fonoforami, uniwersalnymi komunikatorami łudząco przypominającymi smartfony, które Jünger przewidział już w 1949 roku z drugiej Eumeswil przypomina raczej miasto z Baśni tysiąca i jednej nocy niż Nowy wspaniały świat. Eumeswil to lektura zaskakująco aktualna, kiedy świat, który znamy, zbliża się do krawędzi. W świecie Eumeswil nie ma historii, nie ma idei, za które warto umerac. Jest pole oczyszczone dla przyszłych mitologii, przyszłych historii, przyszłych religii. Ta opowieśc filozofoczna jest jednoczesnie zwierciadlem naszej rzeczywistości, zwlaszcza światowego rozdarcia miedzy złudzeniami ideologicznymi. Ksiązka dziś bardzej aktualna niż kiedykolwiek, gdyz ujawnia paradoksy: liberalizmu, który jak wszelkie izmy skłania się ku terrorowi politycznej poprawnosci oraz dyktatury, która jest wolnościowa. Prof. Wojciech Kunicki

94
Eлектронна книга

Ameryczka

Piotr Marecki

[O KSIĄŻCE] Bohater jedzie samochodem przez Amerykę. Trzyma się bocznych, mniej uczęszczanych lokalnych dróg, które wyszły już z użycia (niejednokrotnie na mapach zaznaczano je na niebiesko stąd nazywane są one "blue highways"). Eksploruje mniej znane miejsca jak Sandusky, Palmyra, Radom, Atomic City, Ridgefield, Eureka, Rochelle, Winona, Brookings, Merced. Po Ameryce prowadzi go przewodnik Roadside America, czyli katalog przydrożnych dziwactw i atrakcji, które na mijanych bezdrożach bohater stara się odnaleźć i sfotografować. Bohater zatrzymuje się w dinerach, motelach i odwiedza znajomych z mniej rozpoznawalnych kampusów uniwersyteckich. Nie ocenia, ale na bieżąco jeden do jednego zapisuje imperium. Piotr Marecki (ur. 1976) - wychował się na Podkarpaciu, obecnie mieszka w Krakowie. Pracuje jako profesor na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie zajmuje się mediami cyfrowymi. Przez parę lat żył i pracował w Stanach Zjednoczonych. Był stypendystą Fulbrighta oraz profesorem wizytującym na amerykańskich uczelniach (m.in. MIT, Uniwersytet Kolorado w Boulder, Uniwersytet w Rochester). Autor monografii naukowych, literatury eksperymentalnej oraz książek drogi "Polska przydrożna" (Czarne, 2020) oraz "Romantika" (Czarne, 2021). *** [FRAGMENTY] Horyzont jeszcze bardziej się tu wydłuża, wszystko zdominowane przez kukurydzę albo soję. W centrach miasteczek stoją wielkie silosy, w których przechowuje się produkty, a potem przewozi do innych części kraju. Wszędzie są też tory kolejowe. Mijają godziny, a ja wciąż widzę tylko pola z kukurydzą i wielkie silosy, pola z kukurydzą i wielkie silosy. Kiedy po paru godzinach wyłania się przede mną pierwsze pole ze słonecznikami, zatrzymuję się, żeby zrobić zdjęcie - tylko dlatego, że są to słoneczniki, a nie kukurydza. Mijam miasteczka Volga, Arlington, Lake Preston, De Smet, Manchester, Covour, Huron, Wosley, Wessington, Miller, Highmore, Holabird, Harrold, Blunt i później jedno większe - Pierre. Wszystkie są właściwie bardzo podobne, te same usługi, te same silosy, te same kolory, czasem zmienia się szyld dinera. Zabieram pizzę w oryginalnym pudełku z napisem Radom, IL i wsiadam do pick-upa brata właściciela tawerny. Jedziemy, a Glenn, który jest wielkim Amerykaninem, cały czas powtarza: "Corn, corn, corn, soya beans, soya beans, soya beans, corn, corn, corn". Rzeczywiście wszędzie widać tylko kukurydzę i soję. Mijają tak ze dwie godziny, do tawerny czasem ktoś wchodzi, zamawia jedno małe piwo, wypija je i jedzie dalej. Ci trzej siedzą cały czas. Dają mi wskazówki, jak jechać, polecają drogę 51 na północ. Mówią, że to, jak dzisiaj wygląda prawdziwe Illinois, zobaczyć mogę nie z autostrady, ale właśnie z lokalnej drogi, która prowadzi przez centra miast. Odradzają Route 66. "To jedynie dla turystów" - mówią. Przez kurz nie ma szans jechać z otwartym oknem. Droga, którą wybrałem, prowadzi przez górki i wzniesienia, bo trudno to nazwać górami. Odległości między miejscowościami się jednak zwiększyły, coraz rzadziej widzę stojące samotnie domy. Przejeżdżam przez miejscowości, które liczą po pięćdziesiąt, osiemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt mieszkańców. Liczby te są podawane na tabliczkach przy wjeździe. Nie ma tu sklepów, moteli czy dinerów, które jeszcze nie tak dawno mijałem w Illinois. A jeżeli są, to pozamykane. Władze lokalne starają się odróżnić od siebie tak samo wyglądające miejscowości, na tabliczkach wjazdowych umieszczając albo dużo kukurydzy, albo informacje typu "To miasteczko należy do każdego", a przy tym wizerunki myśliwych, pasterzy czy zwierząt. Krajobraz stopniowo się zmienia: jest coraz mniej kukurydzy, a coraz więcej pastwisk. [BLURBY] Okropna antyamerykańska książka. Odpycha od Ameryki. Franciszek Trzeciak, aktor i reżyser *** Równe czterdzieści lat temu powstał legendarny filmowy portret Ameryki: "Inaczej niż w raju" Jima Jarmuscha. To, co wówczas udało się Jarmuschowi przekazać językiem kina, w 2024 roku sformułowane jest poprzez repetytywną, niemal autystyczną narrację Mareckiego. Jej tempo idealnie oddaje dzisiejszą kondycję kraju, który już nawet nie stara się pędzić, choćby ku nieuchronnej przepaści, ale stoi i stoi w niekończącym się korku. Artur Sobiela, historyk

95
Eлектронна книга

Seks w wielkim lesie. Botaniczny przewodnik dla kochanków na łonie przyrody

Łukasz Łuczaj

Seks w wielkim lesie jest książką na temat uprawiania seksu w naturze. To zarówno praktyczny poradnik, jak i esej odwołujący się do sztuki i etnografii, a także własnych (być może prawdziwych) doświadczeń autora. Język naukowca biologa miesza się z literaturą, humorem i ironią. Łukasz Łuczaj mówi o legalności seksu na łonie przyrody i o jego pięknie. Wnikliwie opowiada o relacji człowieka z aktorami nie-ludzkimi. Opisuje największe w Polsce dziuple, mogące pomieścić ludzi, czy nasiona przenoszone przez włosy łonowe. Czytelnik i czytelniczka dowiedzą się, do jakiego lasu najlepiej zabrać ukochaną/ego, jak położyć ją/jego na omszałej kłodzie drewna oraz jakie owady czyhają na uprawiających miłość w Puszczy Białowieskiej. To literacka pochwała seksu radosnego, pozytywnego i naturalnego.   Tylko Łukasz Łuczaj, profesor nadzwyczajny i erotoman też nadzwyczajny, wszystkojad jedzący łożyska z porodów swoich córek, mógł napisać ten poradnik dla zakochanych w naturze. Bezwstydnie podając miejsca, pory roku i rodzaj podłoża do uprawiania miłości. Zdemaskował niewinne bratki, jako słowiański symbol kazirodczych związków, i maślaki, naturalne lubrykanty dla leśnych ruchadeł. Książka orgazmiczna, łącząca praktykę z erudycją i wrażliwością. Manuela Gretkowska  Zaczytasz się bez pamięci. A potem zechcesz wprowadzić w życie. Marcin Fabjański, filozof

96
Eлектронна книга

Korszakowo

Jakub Michalczenia

Chciałbym, żeby Michalczenia nie tak szybko wyszedł poza miniatury. Umie je budować. Umie i zasmucić, i rozbawić. Umie obudzić nienawiść i miłość do małych miasteczek, do świata tak niby dobrze rozpoznanego i opisanego tu i tam. Cholera, on naprawdę umie bawić się językiem i akcją! Ale to nie jest zabawa dla samej zabawy — nie, to proza interwencyjna, to głośne i zarazem kameralne SPRAWDZAM dla literatury zaangażowanej i, jednocześnie, to po prostu opowieści, które trzeba było spisać, które domagały się spisania, bo wielki jest zachwyt i wielkie jest przerażenie okropieństwami i śmiesznością świata tego. To teksty-pytania: A ty — co powiesz? A ty — jak to powiesz? Piotr Siwecki   Gdyby samo pojęcie nie było tak ściśle związane z historią europejskiego teatru ostatnich dwóch, trzech dekad, można byłoby nazwać Michalczenię nowym brutalistą. […] Brutalizm Korszakowa widziałbym zresztą nie tylko na płaszczyźnie zdarzeń, ale również narracji. W niej Michalczenia nawiązuje do tradycji zachodniego behawioryzmu, odsuniętego na dalszy plan w kulturze współczesnej — w dobie eskapizmu i nadmiernej ekspresji „ja”. Młody autor jakby pozostawia wykreowany korszakowski świat samemu sobie. Okrucieństwo Korszakowa wzmaga chłodny, relacjonujący styl tych opowiadań. Jest on spojony z koncepcją zła banalnego. Chodzi o zło, które nie przybiera wymiarów zbrodni, nie ma tej skali. Mimo to jest w szczególny sposób odrażające i porażające (Witek Balerek). […] To raport z codzienności, ze świata, który — by użyć kolejowej metafory bliskiej klimatowi Korszakowa — wykoleił się dawno temu. Sławomir Buryła   Korszakowo to zbiór opowiadań napisanych w duchu „małego realizmu”, traktujący o losach małego warmińskiego miasteczka, tzw. zadupia. Mamy tu zdegradowanych kolejarzy, mamy byłe pielęgniarki, mamy też chłopaczków z osiedla. Każda z tych postaci na własną rękę próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, którą jednocześnie współtworzy. Jednak każde z tych działań przynosi efekty ujemne, każda próba ustanowienia ładu prowadzi do zatracenia, frustracji, izolacji. Odnosi się wrażenie, skądinąd bardzo rzeczywiste, że wszystko tu działa nie tak, jak powinno, a mimo to działa, bo działać musi. Szymon Szwarc   To żadne wydumane bzdety o samotności, odrzuceniu i nietolerancji. To konkretny sierpowy, który niejednego dobrze postawionego jełopa zwaliłby z nóg. Krótkie, gęste i polifoniczne. Tu każde słowo ma swoje miejsce, a co trzecie zdanie uderza jak skórzany bicz. Język kipi energią i czarnym dowcipem, a jednocześnie jest brutalny i pełen awersji. To on pozwala nam dostrzec powolną agonię wyższych uczuć i ludzkich relacji. Aż chciałoby się wierzyć, że to tylko surrealizm. Taka literatura jest nam obecnie bardzo potrzebna. Paweł Biegajski, blog książkowy Melancholia Codzienności   Fragment Na klatce schodowej wyje jamnik. Nie ma kto go wpuścić do domu. Kilka pięter wyżej pan Jankowski dyma swoją lampucerę. Tak uchodzą z niego wszystkie całodniowe napięcia. A przed blokiem zjawia się w końcu zawezwana przez kogoś karetka. Zabiera z ganku skatowanego pana Pawłowskiego. „To i pewnie policjanty po mnie zara przyjdą… Ale co mi tam, jak mnie zgarną, to nie będę może musiał bujać się jutro do tej roboty?” — myśli sobie pan Jankowski, kiedy po zabawieniu się z konkubiną leży plackiem na łóżku. Słyszy jeszcze syrenę — jeden długi ton — przejeżdżającego przez Korsze pociągu towarowego. Rozpoznaje, że to sygnał „Baczność”, i ani się obejrzy, a zasypia twardym snem. Bo dla kogo baczność, dla tego baczność…   z opowiadania Kolejorze   JAKUB MICHALCZENIA — rocznik 1986, urodzony w Kętrzynie. Większą część życia spędził w kolejarskim miasteczku Korsze na podwójnym pograniczu — tam, gdzie kończą się Mazury, a zaczyna Warmia, i w bliskim sąsiedztwie Obwodu Kaliningradzkiego. Obecnie związany z Olsztynem. Nagrodzony w konkursie literackim „Olsztyński Debiut 2016”. Korszakowo, czyli dziewięć obrazków napisanych w latach 2005-2006, to debiutancka książka tego autora — pierwotnie ukazała się w 2016 nakładem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W 2019 roku Korporacja Ha!art wydała jego drugi zbiór opowiadań — Gigusie, rozwijający wątki poruszone w Korszakowie. Autor pracuje właśnie nad książką podsumowującą cykl korszeński. Jej planowany tytuł to 1990.