Verleger: Wydawnictwo Filtry
Dlaczego Filtry? Bo chcemy wydawać tylko te książki, które uznamy za ważne, prowokujące do dyskusji, łamiące myślowe schematy. W literaturze faktu stawiamy na historię społeczną; nie boimy się poruszać tematów trudnych, kontrowersyjnych i wstydliwie skrywanych, jak również publikować krytycznych biografii istotnych dla kultury postaci.
25
E-book

Kobieta osobna i miasto

Vivian Gornick

Kobietę osobną i miasto Vivian Gornick napisała już jako osoba podług wszelkich definicji dojrzała, bo dobiegała osiemdziesiątki. I w dużej mierze ten autobiograficzny esej właśnie dojrzałości i niedojrzałości dotyczy; obserwujemy tu bowiem życie autorki z perspektywy przełomowego dla niej momentu: kiedy kończąc sześćdziesiąt lat, po raz pierwszy poczuła, czym może być pełnia istnienia. Kanwę dla tego memuaru stanowią spacery po Nowym Jorku, rozmowy z przechodniami, dyskusje z przyjaciółmi, zwłaszcza z najbliższym Leonardem, a także dysputy ze znaną nam z Przywiązań matką, jednym słowem: spotkania czasem przygodne, czasem trwające latami z ludźmi, w oczach których nasza bohaterka odbija się i przegląda. Wśród nich są również ważni dla Gornick pisarze, jak Charles Dickens, Henry James, George Gissing, Edmund Gosse, Charles Reznikoff, Evelyn Scott i wielu, wielu innych. Dialogując z bliźnimi, autorka roztrząsa kwestie dla każdego z nas fundamentalne: czym jest praca, czym jest przyjaźń, czym jest miłość A robi to w specyficzny dla siebie sposób, prezentując punkt widzenia osoby z marginesu urodzonej w niewłaściwej klasie społecznej, niewłaściwej płci, niewłaściwej rasie. Podobnie patrzy na swoje miejsce w świecie jej przyjaciel Leonard, o relacji z którym Gornick pisze tak: Leonarda i mnie łączy polityka krzywdy. Płonie w nas jasnym ogniem głębokie przekonanie, że przyszliśmy na świat urządzony według niesprawiedliwych reguł. Naszym tematem jest życie, które nas ominęło. Oboje mierzymy się z pytaniem: gdyby ta nierówność nie istniała zawczasu on jest gejem, ja kobietą osobną czy sami byśmy ją sobie wymyślili, żeby mieć pożywkę dla swoich pretensji? Właśnie temu pytaniu poświęcona jest nasza przyjaźń. Ono ją definiuje określa jej charakter oraz idiom. Pytanie o źródło niespełnienia definiuje też życie Gornick, w którym nic nie było na miarę: mężczyźni okazywali się wyłącznie rozczarowujący, orgazmy nie ruszały ziemi z posad, praca wprawdzie nadawała codziennym dniom rytm i sens, pisarka wszak nie zawsze mogła się do pisania zebrać, a wydane książki nie otworzyły drzwi do złotego towarzystwa, nie przyniosły oczekiwanego splendoru. Jednak czy nie jest tak zdaje się stawiać pytanie Gornick że niektórzy z nas nigdy nie wychodzą z przedpokoju? Być może poczucie, że prawdziwe życie toczy się gdzie indziej nagminnie towarzyszy tym, którzy wyrywają się z peryferii, gett, prowincji? Być może notorycznie przydarza się kobietom fantazjującym o romantycznej miłości, która nadałaby ich biografii ostateczny kształt? Ale czy tę fantazję możemy skutecznie porzucić? Wielkość amerykańskiej pisarki tkwi w jej umiejętności do przekształcania osobistej historii w dramat, w którym niejedna i niejeden z nas łatwo się rozpoznają. A także w jej talencie do łączenia bezlitosnej przenikliwości z empatią, ironii z czułością. Wobec siebie jest tak samo kompulsywnie oceniająca jak wobec innych, nie zatraca jednak w tym uważności i tej najważniejszej cechy człowieczeństwa, jaką jest zrozumienie. Także tego, że dopiero gdy oddalimy marzenia o pracy przez duże P, miłości przez duże M i sensie przez duże S, pozbędziemy się choćby na chwilę piekielnego niedosytu i wreszcie przynajmniej momentami będziemy obecni. A wtedy mogą się nam przydarzyć miłe niespodzianki: przechodzień spotkany na spacerze otworzyć oczy, sprowokować wymianę myśli i ciepłych gestów. Dlatego właśnie wielkomiejska ulica jest dla Gornick podobnie jak dla wielu flaneurów przed nią tak pociągająca: z jednej strony stanowi codzienny dowód na to, że niezależnie od klasy i pochodzenia wszyscy w swoich odruchach i potrzebach jesteśmy podobni, z drugiej jest ucieleśnieniem przygodności i fragmentaryczności ludzkiego istnienia, z którego pisarce pozostaje tylko robić notatki.

26
Hörbuch

Wściekłe suki

Dahlia de la Cerda

Co trzy godziny i dwadzieścia pięć minut w Meksyku ginie kobieta, rozczłonkowana, uduszona, zgwałcona, pobita do nieprzytomności, spalona żywcem, rozpruta ciosami noża, z połamanymi kośćmi i siną skórą. () Meksyk to olbrzymi potwór, który pożera kobiety pisze Dahlia de la Cerda. I powołuje do literackiego życia komando mścicielek. Młodych, zdecydowanych i bezwzględnych. Prawdziwych anielic zemsty, które nie cofną się przed paktem z Księciem Ciemności, jeśli ten obieca im pomoc. Szczerze mówiąc, nie bardzo mają wyjście. Bóg nie stanie po ich stronie. On jest przecież mężczyzną, a choć bohaterki Wściekłych suk kochają swoich ojców, braci i wybranków, to mężczyzna jest dla nich zwykle wrogiem. Kimś, kto powołując się na odwieczne prawo, rości sobie pretensję do kobiecego ciała i życia. Ale de la Cerda nie gra na jednej nucie. Jej tarantinowskie z ducha opowiadania pulsują żywą mową i skrzą się od pomysłów. W trzynastu monologach bohaterek gorzkiej prawdzie o biedzie i przemocy towarzyszą groteska i czarny humor; mnóstwo tu odniesień do kina i muzyki pop, lokalnych zwyczajów, legend i kultury narco. Brawurowy debiut młodej meksykańskiej pisarki i aktywistki. Ja w tym widzę swoisty moralitet który może wydać się amoralitetem, bo z pewnością wymyka się utartym kanonom. To coś w rodzaju kieszonkowego atlasu kobiet, tyle że ze świata, w którym konflikty są dużo bardziej dramatyczne i skrajne niż u nas. Jest też w tej książce coś głęboko tarantinowskiego więc ta aluzja w tytule zasadna bo tak jak amerykański reżyser brał symboliczny, wyimaginowany odwet na nazistach wBękartach wojnyczy sekciarzach wPewnego razu w Hollywood, tak de la Cerda bierze odwet na mordercach i gwałcicielach. Tomasz Pindel

27
E-book

Pociecha rzeczy okrągłych

Clemens J. Setz

Clemens J. Setz uznawany jest za jednego z najciekawszych austriackich pisarzy żyjących współcześnie. Został laureatem wielu nagród, z nagrodą imienia Georga Büchnera na czele, którą przyznaje się za wybitne osiągnięcia literackie; wyróżnienie to zdobyli m.in. Max Frisch, Ingeborg Bachmann, Thomas Bernhard czy Elfriede Jelinek. Pisarz chętnie żongluje w swojej twórczości różnymi gatunkami, korzysta z romantycznej tradycji grozy i groteski, a także z najlepszych wzorców science-fiction od Philipa K. Dicka po Davida Lyncha. Wielu krytyków jest zdania, że talent pisarza najpełniej objawia się w opowiadaniach, jakie składają się na tom Pociecha rzeczy okrągłych. To pierwsza książka austriackiego autora, jaka ukazuje się po polsku. Spotkamy w niej pisarza, któremu odwołano lot, a po nieoczekiwanym powrocie do domu okazuje się, że jego żona w błyskawicznym tempie przeobraziła mieszkanie w lazaret. Zobaczymy woźnego zakochanego w niewidomej kobiecie, który z konsternacją odkrywa, że wszystkie ściany jej lokum pokrywają sprośne napisy. Powiedzieć jej czy nie? A może ona już wie? Będziemy towarzyszyć kobiecie, która pragnie uprawiać seks w pokoju, gdzie leży jej syn pogrążony w śpiączce, by w oczach kochanków dostrzec wątpliwość: a może on jednak żyje? Dysponującego niecenzurowaną niczym fantazją pisarza interesuje wszystko, co odbiega od normy dziwactwa, nerwice, obsesje to, co chore i podatne na zranienie. Jednak szaleństwo bohaterów jest tu tylko pozorne: w istocie stanowi sposób na radzenie sobie z własnym bólem i chaosem otoczenia. Pozorny jest też surrealizm tych opowiadań: wprowadzając elementy fantastyczne, autor podkreśla alienację swoich postaci, ich poczucie nierealności istnienia. Bohaterowie Setza są od świata odklejeni, nie potrafią się z nim zestroić, ale czy będąc przy zdrowych zmysłach można żyć w harmonii z rzeczywistością tak okrutną? Proza Clemensa J. Setza niejedno pytanie pozostawia otwartym. W czasach coraz powszechniejszego pisarstwa autobiograficznego, które odzwierciedla fakty, igrający z realnością i niedający łatwych odpowiedzi Setz, jest ożywczym doświadczeniem literackim.

28
E-book

Fałsz. Kto pisał w imieniu Boga i dlaczego autorzy Biblii nie są tymi, za których ich mamy

Bart D. Ehrman

Czy istnieje prawdopodobieństwo, że niektóre z ksiąg Nowego Testamentu nie zostały napisane przez apostołów figurujących jako ich autorzy? I że niektóre z listów Pawła napisał nie sam Paweł, lecz ktoś podający się za niego? Że listy Piotra nie były spisane przez Piotra? I że Jakub i Juda nie napisali ksiąg im przypisywanych? Albo wreszcie [], że Ewangelie Mateusza, Marka, Łukasza i Jana nie zostały spisane przez Mateusza, Marka, Łukasza i Jana? Uczeni od ponad stu lat zdają sobie sprawę, że właśnie tak jest pisze Bart D. Ehrman w swojej fascynujące książce. W świecie starożytnym fałszerstwo nie było tym, czym jest dzisiaj. Autor fałszywki nie stawał się przestępcą w świetle prawa. A jednak nie miano wówczas wątpliwości: legalne czy nielegalne, przekazywanie innym fałszywych informacji jest oszustwem. Co więc mają począć ze uświęconymi oszustwami chrześcijanie, dla których prawda jest kwestią najwyższej wagi? Przecież dla wyznawców Chrystusa wiara w rzeczy prawdziwe oznacza, że mają rację, a wiara w nieprawdziwe że się mylą. A jeśli się mylą, to, cóż narażają się na wieczne męki w ogniu piekielnym. Świetnie udokumentowana i błyskotliwa książka jednego z najgłośniejszych dzisiaj badaczy Nowego Testamentu.

29
E-book

Anomalia

Hervé Le Tellier

To jedna z najinteligentniejszych współczesnych powieści, a jednocześnie jedna z najbardziej zabawnych. Hervé Le Tellier, spadkobierca Georgesa Pereca i członek hermetycznej grupy OuLiPo, napisał książkę, która w samej tylko Francji rozeszła się w ponad milionie egzemplarzy. Anomalia jest najlepiej sprzedającą się laureatką prestiżowej Prix Goncourt od czasów opublikowanego w 1984 roku Kochanka Marguerite Duras. Ten anomalny nawet na tak rozwiniętym rynku sukces wydawniczy zawdzięcza być może głodowi prawdziwej fikcji w literaturze od dawna zdominowanej przez wyznania i osobiste świadectwa. Anomalia buduje wielki umowny świat: mamy tu kilka powieści w jednej, zabawę z gatunkami filmowymi i literackimi, puszczanie oka do netfliksowych seriali, a zarazem wyrafinowaną konstrukcję, w której piętrzą się intertekstualne poziomy. Hervé Le Tellier flirtuje z thrillerem i science fiction, elementy psychologicznej powieści obyczajowej godzi z surrealnymi, powieść szpiegowską przeplata z prawniczą. Autorowi faktycznie udało się niemożliwe: stworzył page turner dla szerokiej publiczności, a zarazem dzieło, które zadowoli najbardziej wyrobionych czytelników. Każdy z pewnością wyśledzi tu inne odniesienia i aluzje. Wierni fani Netflixa rozpoznają inspirację chociażby takimi produkcjami, jak Dexter czy Black Mirror. Miłośnicy kina dopatrzą się powiązań z filmami Christophera Nolana, Briana de Palmy, Quentina Tarantino czy rodzeństwa Wachowskich. Pożeracze książek dostrzegą wpływy Tołstoja, Pielewina, Kafki, Sternaa, Aragona, Queneau, Pereca, Garyego, Mallarmégo czy Calvina Słowem: dla każdego coś miłego. Ale ta kulturowa pulpa nie jest li tylko czczym popisem literackim i podlizywaniem się czytelnikowi. Cytaty, trawestacje i zapożyczenia pełnią tu dwojaką funkcję. Z jednej strony pokazują, jak często nasza tożsamość jest ulepiona z przypadkowych, wypluwanych przez popkulturę przekazów, z drugiej jak bardzo nasze pojedyncze tożsamości są powtarzalne i podobne. Kluczowym tematem tej powieści, skonstruowanej wokół dziewięciu głównych bohaterów, jest bowiem spotkanie z sobowtórem. Na skutek niezrozumiałej anomalii ten sam samolot rejsu ParyżNowy Jork, z tymi samymi pasażerami na pokładzie, ląduje w miejscu docelowym dwa razy: raz w marcu, a raz w czerwcu. Trzy miesiące to mało i dużo zarazem. Ktoś popełnia samobójstwo, ktoś umiera na raka, ktoś zachodzi w ciążę, ktoś się rozstaje, ktoś zrobił nieoczekiwaną karierę Autor zmusza nas do podjęcia myślowego ćwiczenia i zadania sobie kilku zasadniczych pytań. Jak by zareagowały religia, rządy, społeczeństwo, nauka, gdyby obywatele różnych krajów nagle się zduplikowali? Co by się wydarzyło, gdybyśmy się spotkali z samymi sobą, starszymi o trzy miesiące? Co gdyby jedno dziecko miało nagle dwie matki? Co gdyby dwie kobiety kochały tego samego mężczyznę? Co gdyby zjawił się przed nami dopiero co zmarły brat, przyjaciel, mąż? O co byśmy z drugim i drugą sobą walczyli? Z czego bylibyśmy gotowi zrezygnować? Bylibyśmy dla siebie przyjaźni czy może czulibyśmy nienawiść? Seryjny morderca, nigeryjski gej, starzejący się, zakochany w dużo młodszej kobiecie architekt, córka weterana wojennego, czarnoskóra prawniczka, która przekroczyła ograniczenia klasowe, czy niedoceniony pisarz, a zarazem autor powieści Anomalia każdy z nich będzie miał inną odpowiedź. Anomalia to powieść na wskroś francuska nie tylko przez literackie konteksty jest w nią wpisana wielka miłość życia zasadzająca się na uznaniu faktu, że jutro może nas nie być.

30
E-book

Wszystkie szczęśliwe rodziny

Hervé Le Teller

Autobiograficzna proza autora słynnej Anomalii. Jakie dzieciństwo miał twórca najpoczytniejszej powieści ostatnich lat? Nie był bity, głodzony, wykorzystywany, uczęszczał do dobrych szkół, otrzymał solidną edukację. Wszystkie szczęśliwe rodziny to książka w duchu Didiera Eribona i Annie Ernaux, tyle że rebours, opowiada bowiem o dorastaniu we francuskiej wyższej klasie średniej. Czy burżuazyjne korzenie i arystokratyczne nazwisko potrafią lepiej człowieka wyposażyć? Z książki wyłania się tragikomiczny obraz środowiska uwięzionego w gorsecie konwenansów, rządzonego grą pozorów i chłodnym dystansem, a także pokolenia, które Hervé Le Tellier opisuje jako obiecujące, ale nieokreślone, z młodością wciśniętą między okupację a wojnę w Algierii, urodzonego za późno, żeby kolaborować, za wcześnie, żeby torturować. Na tle społecznych napięć i historycznych wydarzeń autor maluje portret rodzinny. Otwarcie pisze o toksycznych relacjach z szaloną matką i skrywającym tajemnice ojczymem. Już w pierwszym zdaniu czytamy: Nie kochać rodziców to byłoby gorszące. Gorsząca byłaby myśl, czy jest, czy nie jest hańbą nie znajdować w sobie, mimo młodzieńczych wysiłków, tak powszechnego uczucia miłości zwanej synowską. Nie jest to jednak narracja wypełniona resentymentem i złością, autor potrafi mówić o cierpieniu bez patosu i z poczuciem humoru. Oprócz cierpkiej ironii także wobec samego siebie mamy we Wszystkich szczęśliwych rodzinach czułość i stoicką akceptację życia. Nie żebrzę już o współczucie, a czas smutku minął" podsumowuje pisarz.

31
E-book

Wydatki

Łukasz Zawada

Wydatki to powieść o wielkiej miłości, która trochę jak w klasycznych romansach, a trochę zupełnie inaczej nie może się ziścić. Powieść podróżnicza o odkryciu Ameryki, że pieniądze rządzą światem. Powieść encyklopedyczna, odzwierciedlająca intelektualny horyzont właściwy dla naszej kultury. Powieść resentymentalna, pełna żalu, że nie jest komercyjną, dochodową powieścią i powieścią w ogóle. O niekreatywnym lenistwie. O nonsensie pracy. O nieubłaganej przegranej, która czeka na adeptów literatury i jedynym marzeniu: bogactwie. Zawada opowiada o największym tabu współczesności: pieniądzach. Wydatki to opowieść o tym, że w kapitalizmie są one ukrytym lub jawnym motywem każdej ludzkiej aktywności. Miłość? Nie ma szans na powodzenie, jeśli kapitał początkowy zakochanych nie jest porównywalny. Sztuka? Nawet ta najbardziej śmiała skrycie chciałaby się dobrze sprzedawać. Artysta? Tak naprawdę, o zgrozo!, nie bardzo chciałby umrzeć z głodu. Wydatki to również książka o samym pisaniu, o tym, co to znaczy, że jest się osobą piszącą. Zawada bezlitośnie konfrontuje kolejne mity dotyczące tego zajęcia z kapitalistyczną rzeczywistością, w której najbardziej liczy się najlepiej sprzedający się towar. Kpi także z przemysłu kulturalnego, nie oszczędzając przy tym własnego bohatera. Ta napisana błyskotliwym językiem, skrząca się humorem książka, nawiązująca stylem i stosowanymi w niej technikami do dorobku artystycznego grupy OuLiPo, jest też bowiem opowieścią o rozczarowaniu, o wiecznie niespełnionej obietnicy, którą składa nam system, w którym żyjemy, a która nieodmiennie okazuje się bez pokrycia.

32
E-book

Bydlęce brzemię. Wyzwolenie osób z niepełnosprawnością i zwierząt

Sunaura Taylor

W poruszającym i błyskotliwym eseju, pisanym ze środka doświadczenia osoby z niepełnosprawnością, Sunaura Taylor analizuje, dlaczego i na jakich zasadach kultura Zachodu odbiera osobom niepasującym do ogólnie przyjętych norm podmiotowość. Pozornie karkołomne zestawienie ludzi z niepełnosprawnością i pozaludzkich zwierząt służy unaocznieniu prostej, lecz przegapianej przez nas prawdy: wartość jednym i drugim odbiera ten sam oparty na dyskryminacji antropocentryczny system. Taylor oswaja czytelnika z pojęciami znanymi aktywistom, jednak niezadomowionymi jeszcze w polskim dyskursie publicznym. Pisze o ableizmie, a więc represjonowaniu grup i osób niewpisujących się w znormalizowany wzorzec pełnosprawności; zauważając przy tym, że modelem dla tego wzorca jest wysportowany, młody, biały mężczyzna. Ableizm jak pisze Taylor rodzi dyskryminację i ucisk, ale też pokazuje, w jaki sposób określamy, które ucieleśnienia uważamy za normalne, które za wartościowe, a które za z istoty negatywne. Zdaniem autorki ableistyczna logika tkwi u źródła szowinizmu gatunkowego, zwanego w książce gatunkizmem, a więc przekonania o biologicznej i duchowej wyższości człowieka nad zwierzętami, które służy za usprawiedliwienie ich wyzysku. Argumentem wspierającym utowarowienie nieludzi jest pogląd, że procesy zachodzące w mózgu człowieka z neurotypową (nieautystyczną) strukturą mózgu są najwyższą formą poznania. Pogląd ten odbiera wartość mniejszościom doświadczającym świata inaczej tak zwierzętom, jak i ludziom: osoby nieneurotypowe, a także wszystkie inne, których ciała bywają określane jako ułomne traktowane są w naszej kulturze jako niekompetentne, niezrozumiałe, niepełne, ich odmienność jest patologizowana, a co za tym idzie skazane są na społeczną izolację. Tymczasem z każdym kolejnym odkryciem okazuje się, że zdolności poznawcze zwierząt są większe, niż sądziliśmy. Jak podsumowuje Taylor: Tylko w ciągu ostatniej dekady dowiedzieliśmy się, że sroki przeżywają żałobę, pieski preriowe za pomocą szczekania umieją opisać wygląd drapieżnika i poinformować, że ma broń, owca potrafi zapamiętać dziesiątki twarzy, a psy klasyfikować fotografie. Podobnie zmienia się wiedza na temat niepełnosprawności w Bydlęcym brzemieniu przeczytamy takie oto świadectwo Michaela Bérubé, ojca chłopca z zespołem Downa: W latach dwudziestych XX wieku mówiono nam, że osoby z zespołem Downa nie są w stanie nauczyć się mówić; w latach siedemdziesiątych że nie są w stanie nauczyć się czytać. Teraz powodem, dla którego w pewnym sensie odmawia się im pełni człowieczeństwa, jest niezrozumienie filmów Woodyego Allena. Za dwadzieścia lat usłyszymy: okej, ogarniają Allena, ale tylko wczesne komedie kompletnie nie łapią, na czym polega przełomowość Wnętrz. A kawałek dalej ciarki nam przejdą po plecach, kiedy dowiemy się, że jeszcze nie tak dawno osoby z zespołem Downa i innymi niepełnoprawnościami intelektualnymi musiały walczyć o prawo do procedur medycznych ratujących im życie. Pytanie Taylor, czy zdolności poznawcze mają być wyznacznikiem wartości ludzkiego i pozaludzkiego życia, jak chce słynny etyk i obrońca praw zwierząt Peter Singer, jest bardziej niż zasadne. Dyskusja z utylitaryzmem Petera Singera stanowi oś rozważań Sunuary Taylor, ale w swoim erudycyjnym tekście przytacza ona koncepcje wielu myślicieli i pisarzy zajmujących się zwierzętami, wykluczeniem, a także weganizmem. Pojawiają się tu m.in. Jonathan Safran Foer, Michael Pollan, Arundhati Roy, Temple Grandin. Autorka zbija przy tym i uprzedza wiele argumentów, jakie można by przy lekturze jej książki postawić. Jednak Bydlęce brzemię to nie tylko esej o wyjątkowej przenikliwości intelektualnej, to także utwór literacki, pełen wzruszających obrazów. Podobnie jak w Argonautach Maggie Nelson, innej świetnej pozycji o nienormatywności, której źródłem jest obserwacja uczestnicząca, niskie miesza się tu z wysokim, zmysłowe z rozumowym, wzniosłe z groteskowym. Książka Sunaury Taylor z jednej strony uświadamia nam, że bez wyzwolenia zwierząt nie uda się doprowadzić do wyzwolenia osób z niepełnosprawnością, z drugiej zaś jest mocnym głosem przeciwko stygmatyzacji niepełnosprawności, która w dominującej narracji przedstawiana jest jako zjawisko negatywne, w najlepszym razie dające okazję pełnosprawnym jednostkom do rozwijania empatii i przejawiania troski, zaś osobom postrzeganym przez społeczeństwo jako kalekie do przekraczania siebie i walki. W ujęciu Taylor niepełnosprawność jest innym sposobem przeżywania świata, dyspozycją, która pomaga nam postawić ważne pytania o kulturę i społeczeństwo, w jakich chcielibyśmy żyć. Perspektywa niepełnosprawności podważa takie wartości jak produktywność czy wydajność, zaś prawdziwego znaczenia nadaje tak potrzebnym dzisiaj współzależności i wspólnocie.