Publisher: Estymator
385
Ebook

Irena

Małgorzata Kalicińska, Basia Grabowska

Poruszający portret trzech kobiet, z których każda znajduje się na życiowym zakręcie. Jagoda odnosi sukcesy zawodowe, jednak nie cieszą one jej matki. Wolałaby, żeby córka wyszła wreszcie za mąż. Jagoda źle znosi brak akceptacji, ale domyśla się, że prawdziwa przyczyna konfliktu tkwi głębiej. I ma rację. Kobiety oddalają się od siebie, w końcu Jagoda postanawia odciąć się od toksycznej matki. Wtedy do akcji wkracza Irena. Mistrzowsko napisana książka, którą wspólnie stworzyły Małgorzata Kalicińska i jej córka Basia Grabowska. Powieść opowiada historię może dla niektórych nieco banalną, zdecydowanie z życia wziętą, ale jakże ciekawą, jakże wspaniale napisaną, jak wzruszającą i rozśmieszającą chwilami. To opowieść o trzech kobietach: przyszywanej babci-cioci Irenie, Dorocie i jej córce Jagodzie. Trzy pokolenia, trzy różne charaktery, trzy odmienne osobowości, no i oczywiście konflikt pokoleń. Bo każda z tych pań wyrosła w odmiennych realiach, ale każda kochała bądź kocha i kochaną być zdecydowanie chce. Irena to już stateczna kobieta z pokolenia pamiętającego dobrze II wojnę światową, Dorota to kobieta przeżywająca menopauzę, Jagoda dobija do trzydziestki, która dla wielu kobiet jest datą przełomową, po której wypada się ustatkować. Irena właśnie została wdową. Dorota ma wspaniałego męża, który znosi dzielnie jej humory i trudne dni. Jagoda po rozstaniu się z żonatym mężczyzną nie może sobie poskładać świata, u jej boku jest wprawdzie ktoś do seksu, ale o miłości trudno mówić. To piękna lektura o miłości, szczęściu, zrozumieniu. To książka, która porusza dość popularny i często poruszany temat jakim jest konflikt pokoleń, ale duet Kalicińska i Grabowska robi to bardzo oryginalnie i współcześnie. Powieść jest dla mnie perfekcyjnie napisana, wspaniałym językiem i stylem. Czy warto sięgnąć po "Irenę"? Zdecydowanie tak. Jest wiele powodów, by przeczytać tę powieść. Będzie ona idealną lekturą dla kobiet w każdym wieku. Bo z pewnością młodsza czy starsza czytelniczka utożsami się z którąś z bohaterek. [Bernardeta Łagodzic-Mielnik, lubimyczytac.pl] To książka, która daje do myślenia. Owszem, można do tego podejść jak do babskiego czytadła. Ale myślę, że wiele córek, z chęcią zobaczy perspektywę swojej matki. I vice versa. Szkoda, że nie każdy ma w rodzinie takiego rozjemcę, jakim jest Irenka. Postać niemal bajkowa, która swoim sprytem i życiową mądrością, stara się doprowadzić relacje matki i córki na właściwe tory. To historia o Dorocie - matce, i Jagodzie - córce. O konflikcie pokoleń, o trudnym godzeniu się z dorosłością dziecka i jego wyborami. To opowieść o poczuciu niezrozumienia i samotności. Naprawdę mądrze się ją czytało. A postać babci-cioci Irenki, dodawała całości komediowego sznytu. [magdalena, lubimyczytac.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

386
Ebook

To ja, umarły

Kazimierz Korkozowicz

Dobrze napisany, klasyczny kryminał milicyjny zbierający bardzo dobre recenzje. Akcja rozgrywa się w położonym gdzieś w Bieszczadach, Jodłowie i jego okolicach, przede wszystkim zaś w – stojącym na szczycie wzgórza, oddalonym od miasta o około 10 km – schronisku. Jodłów to ciekawa miejscowość. Mieści się w niej Ekspozytura WSW, Komenda MO, szpital, elektrownia, a także inne urzędy i instytucje związane z jego powiatową rangą. W pobliskich lasach znajduje się Wojskowa Baza Remontowa, a także wojskowe lotnisko z helikopterami i samolotami łącznikowymi. Od miasta do tartaku kursuje kolejka wąskotorowa, a jeden z jej przystanków usytuowany jest nieopodal schroniska. Schronisko to prowadzi kierowniczka, a w skład jego obsługi wchodzą: pokojówka, kucharka i palacz, który jest także „złotą rączką”. Wśród gości jest pięciu mężczyzn, z czego trzech pracuje w Jodłowie, i trzy kobiety. Na wstępie mamy ciekawe opisy tych osób. Oto fragment jednego z nich, dotyczący milczącej i zamkniętej w sobie kobiety: „Jej opanowanie zaczęło go intrygować coraz bardziej; pragnął dociec, co się za tym kryło: zwykła nieśmiałość, głębia natury czy tylko umysłowa płycizna”. Spokój mieszkańców schroniska zostaje zakłócony przez pojawienie się … ducha. Jest to duch wcześniejszego mieszkańca schroniska – niejakiego Komasy, na którym wykonano karę śmierci. Dokonał on kradzieży, na terenie Wojkowej Bazy Remontowej, kryształów do noktowizorów nowego typu, a w czasie ucieczki zastrzelił strażnika. W pościgu został ujęty i a potem aresztowany. Podczas zatrzymania zaklinał się, że nikogo nie zabił, choć na porzuconym pistolecie, z którego zabito strażnika, ujawniono odciski jego palców. Znaleziono przy nim kryształy, ale nie wszystkie. Pojawiający się duch przestawia meble, hałasuje i wyraźnie przemawia do kierowniczki schroniska. Któregoś wrześniowego dnia jeden z gości wychodzi ze schroniska, by udać się do Jodłowa i nie wraca. Z uwagi na to, że był on pracownikiem Bazy, czynności poszukiwawcze zaczyna prowadzić major Szeruda z Ekspozytury WSW. Wkrótce poszukiwany, a dokładnie – jego zwłoki, zostaje odnaleziony w opuszczonym budynku na stacji kolejki. Major udaje się do pensjonatu PTTK, gdzie prowadzi czynności śledcze. Jego pracę nadzoruje kapitan, którego zastępcą jest porucznik (choć Szeruda jest wyższy stopniem), a nad wszystkim czuwa podpułkownik. Szeruda do pomocy ma innego porucznika oraz sierżanta. WSW – w swoich działaniach – wspomagane jest przez Milicję i Wojsko Polskie. Akcja toczy się błyskawicznie: dokonywane są kolejne zabójstwa, są napady, uprowadzenia i pościgi (nawet z użyciem helikoptera), strzelaniny, zaś w tle pojawia się wątek szpiegowski, a do tego wszystkiego, swojego działania nie zaprzestaje duch umarłego. O działalność przestępczą podejrzewani są mieszkańcy zarówno schroniska, jak też samego Jodłowa. Książka jest bardzo ciekawa, bardzo szybko się ją czyta, trudno się od niej oderwać. Nie ma w niej wulgaryzmów, erotyzmów, czy nadmiernej przemocy. Nie ma w niej też PRL-ogizmów. Warto po nią sięgnąć. [Robert Żebrowski, KlubMOrd.com] Drugie, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej (Warszawa 1990) w nakładzie 59 850 + 150 egz. Natomiast jej pierwsze wydanie ukazało się drukiem (także nakładem MON) w roku 1974. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 47. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

387
Ebook

Świetlista igła

Anna Kłodzińska

W Instytucie Chemii zostaje skradziona przełomowa praca naukowa. Sprawę komplikuje tajemniczy sposób zdobycia cennych notatek – zamek żelaznej szafy, w której praca była przechowywana, został stopiony w ciągu zaledwie kilku sekund. Wiele wskazuje na użycie przenośnego lasera o ogromnej mocy. Wkrótce potem dochodzi do morderstwa. Miejsce i czas akcji: Warszawa, koniec lat 60. XX wieku. BACHA85 (lubimyczytac.pl): Akcję poznajemy z dwóch perspektyw. Tym razem oprócz przedstawienia wydarzeń widzianych od strony pracowników milicji możemy śledzić ich rozwój również z perspektywy złoczyńcy. Nadanie mu roli drugiego narratora pozwala dokładnie poznać jego, niezbyt oczywiste motywy i tym lepiej przedstawia konflikt między nim a wymiarem sprawiedliwości, co jest intrygujące. „Świetlista igła” to kolejna okazja do spotkania z kapitanem Szczęsnym i jego współpracownikami. Postacie te prowadzone są konsekwentnie, z utrzymaniem cech charakterystycznych, jakie autorka nadała im już wcześniej. Nadal więc znajdziemy tu, bliskiego ideału, kapitana; nieco protekcyjnego szefa; czy mądrego doświadczeniem lekarza ostatniego kontaktu. Książkę tą czyta się bardzo przyjemnie. Widać, że autorka przyłożyła się do zgłębienia środowiska warszawskich naukowców, gdyż podane przez nią szczegóły techniczne mają sens i są adekwatne ze stanem ówczesnej wiedzy. Z drugiej strony nie znajdziemy tu nadmiaru specjalistycznego słownictwa a język, jakim napisano książkę, jest prosty i zrozumiały. KJ_KSIAZKI (lubimyczytac.pl): Przyzwoity kryminał, w którym zaprezentowane nowe osiągnięcia techniki. Ciekawy rys psychologiczny złego bohatera, który poznajemy w trakcie czytania. Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Czytelnik (Warszawa 1969) w serii „Z jamnikiem”. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 58. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

388
Audiobook

Enklawa

Marcin Wolski

Tekst, który wraz z upływem czasu zyskuje wciąż nowe znaczenia, jest wręcz proroczy. Można go odbierać jako zwykłą (bardzo dobrą) rozrywkę, a także doszukiwać w nim głębszych znaczeń i analogii do współczesności. W "Enklawie" znaleźć można kilka wątków, które pod koniec łączą się ze sobą, aby stworzyć spójną całość. I tak mamy tutaj nawiedzonych sekciarzy-apokaliptyków, wierzących w rychły koniec świata, milionera, młodą narkomankę ze skłonnościami do nimfomanii, podejrzanego pustelnika i tajne służby specjalne. A cały świat, w którym toczy się akcja, zmierza ku zagładzie, którą mogą przetrwać tylko wybrani - mieszkańcy tytułowej Enklawy. WOJCIECH GOŁĄBOWSKI (esensja.pl): "Enklawa" zawiera zadziwiająco prorocze opisy rozwoju socjalizujących krajów Zachodu i sporą dawkę typowego dla Marcina Wolskiego humoru. Młody potentat finansowy, Walter Swampson, katapultuje się ze spadającego samolotu, lądując na bezludnej wyspie, na dachu wieżowca. To znaczy, w samotni ekscentrycznego Jeremiasza, który, wykupiwszy dach najwyższego w okolicy biurowca i odseparowawszy się od najwyższych pięter kilkoma metrami betonu, urządził tam sobie pustelnię. Wzajemne towarzystwo bynajmniej nie cieszy żadnej ze stron. A wyjścia - poza desperackim skokiem z krawędzi - nie ma, wszystkie drogi odcięte. Żadnych telefonów, spadochronów, wyjść ewakuacyjnych... Co gorsza, Jeremiasz zdaje się nie być tym, za kogo się podaje. Wkrótce akcja zaczyna toczyć się błyskawicznie i wielowątkowo, wciągając czytelnika coraz bardziej. PABLO (www.podsluch.wordpress.com): "Enklawa" to historia opowiadająca o bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Akcja toczy się nieokreślonym miejscu i opowiada o pewnym proroku - geniuszu i naukowcu Jeremiaszu, który na dachu wieżowca urządził sobie dziewiczą oazę - Enklawę. Na wysepce tej, wskutek zamachu, ląduje potentat i milioner imieniem Walter. Okazuje się, że jej opuszczenie jest niemożliwe i nasz bohater zmuszony jest poznać bliżej wspomnianego Jeremiasza. Jednocześnie super tajny agent Tim wraz z ekipą, tropią grupę religijnych separatystów. W pewnym momencie do zabawy dołącza jeszcze siedemnastoletnia Zuzia, szukająca silnego męskiego ramienia, tajemniczy Piętaszek i ninja Nakayama. W "Enklawie" odnalazłem dużo punktów wspólnych z "Nowym wspaniałym światem" Huxleya, który w powieści Wolskiego nie jest ani nowy ani tym bardziej wspaniały. Przedstawione realia autor opierał - jak sam przyznaje, na swoim wyobrażeniu zachodu (powieść pisana była w 1977 roku) i w zamyśle miała być to karykatura naszego rodzimego PRL-u. Efekt tego eksperymentu okazał się niesłychanie ciekawy, trafiony i wręcz proroczy. Aktualność treści "Enklawy" zaskoczy jeszcze zapewne niejednego czytelnika. Przesłania, które wyłaniają się po skończonej lekturze, są dobitne i co najcenniejsze - zmuszają czytelnika do zastanowienia się nad tą z pozoru banalną historią. "Enklawa" to kawał naprawdę solidnej literatury. Najlepsze jednak jest to, że można czytać tę książkę jako zwykłą fantastykę i bez doszukiwania się analogii, bawić się równie wspaniale. Moja ocena: 8,5/10. Książka ta jest zapisem nadawanego w odcinkach, radiowego serialu "Enklawa" emitowanego w latach 70. XX stulecia, w Radiowej Trójce, w ramach kultowej audycji "60 minut na godzinę". Mimo upływu wielu lat, tekst ten jest nadal żywy. Można go wręcz uznać za proroczy. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Karolina Lubaszko.

389
Ebook

Królowa Nocy

Anna Kłodzińska

Seksualna, romantyczna przygoda żonatego mężczyzny na wysokim stanowisku – dyrektora Derbacha – z młodą dziewczyną, staje się dla niego początkiem poważnych kłopotów. A dla niej – tragicznie. Zostaje bowiem zamordowana. Do akcji, jak zwykle u Kłodzińskiej, wkracza kapitan Szczęsny. Wczesne lata 70. XX wieku (okres gierkowski). Danielista (lubimyczytac.pl): Dobrze skrojony kryminał. Mimo niedużej objętości, ucieka on od wielu uproszczeń, ciekawie pokazuje pracę dochodzeniową milicji i porusza się po dość rozległym i zróżnicowanym tle społecznym. Kłodzińska nie unika też pewnej – jak na czasy, w których powstała książka – dosadności, co sprawia, że więcej tu literackiego mięsa niż w pozbawionych go często, innych tytułach z tego zakresu gatunkowego (powieści milicyjnej). Sama zaś historia tragicznego w skutkach skoku w bok pewnego dyrektora ma ciekawy punkt wyjścia i już do końca pozostawia czytelnika w napięciu. Powieść „Królowa Nocy” była pierwotnie publikowana na łamach „Dziennika Zachodniego” w 1971 roku. W roku 2009 opublikowało ją po raz pierwszy w formie książkowej, wydawnictwo Wielki Sen. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 67. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

390
Ebook

Biedna pani Morris

Magda Dygat

Kameralna, pełna zadumy książka Magdy Dygat ma dwie wyraziste bohaterki i dwa zasadnicze wątki: jeden to przejmująca opowieść o kobiecie, która próbowała za wszelką cenę ułożyć sobie życie po własnej myśli (tytułowa pani Morris), drugi – otwierająca się dopiero historia młodej dziewczyny (Rose), szukającej jeszcze swojego miejsca w świecie. Rose wprowadza się do wynajętego wyjątkowo tanio mieszkania na Manhattanie. Nie wie, że przestępując próg pozornie zwyczajnej kamienicy, wkracza w szczególną, niepokojącą rzeczywistość czyichś nie spełnionych marzeń, dziwactw, egoizmu, samotności, alkoholowej izolacji. To nic osobliwego, że w domu starej kobiety mieszka i odzywa się przeszłość. Jakie zdarzenia i decyzje kryją się za wszystkim, co ogląda Rose? Czy trzeba litować się nad panią Morris? GOGENZOLA (lubimyczytac.pl): To jest książka w kolorach jesieni: barwna i nostalgiczna. Do tego napisana pięknym językiem, prawdziwie literackim. Oprócz niezwykłego klimatu pojawia się też odrobina dramatu i element zaskoczenia. To jest jedna z lektur, które mocno wiążą czytelnika ze swoim światem. Odkładasz, podnosisz wzrok i musisz się chwilę rozglądać w zdumieniu, że to nie Manhattan... SECONDO (lubimyczytac.pl): Książka trudna, zmusiła mnie wielokrotnie do refleksji nad losem i stylem życia pani Morris. Niestety trochę się z nią utożsamiam. Być może rzekoma niezależność nie zawsze jest dobra, a każdy człowiek potrzebuje także pomocy i troski innych osób. Z pozoru kontrolująca wszystko wokół tytułowa bohaterka żyje w chaosie, właściwie na własne życzenie. Patrząc na współczesność, jestem przekonana, że wiele osób żyje podobnie – w zaciekłym dążeniu do spełnienia własnych celów dopiero z czasem dostrzegają własną samotność i słabość. Książkę jak najbardziej polecam. KATHERINA87 (lubimyczytac.pl): Głęboka, mądra lektura, napisana barwnym językiem, który sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Niezwykły dar opowiadania, jakim dysponuje autorka, powoduje, że książka – trochę wbrew tematyce – nie budzi smutku ani przygnębienia, lecz refleksję i optymizm, ucząc czytelnika niebywałej sztuki – sztuki afirmacji darowanego nam życia. Projekt okładki: Olga Bołdok.

391
Ebook

Szpital Czerwonego Krzyża

Michał Choromański

Akcja tej powieści toczy się na terenie prowincjonalnego polskiego szpitala w latach 30-tych XX wieku. Jej bohaterami są liczni, poważnie chorzy pacjenci oraz lekarze i pielęgniarki. Oprócz interesującej, nierzadko sensacyjnej i bulwersującej akcji oraz wyrazistych postaci, mamy tu też ciekawe realia dotyczące ówczesnych metod leczenia. Tekst ten świetnie by się nadawał na scenariusz tak modnych obecnie seriali szpitalnych. AGNIESZKA „KOCZOWNICZKA” (2016): Chętnie sięgam po książki napisane kilkadziesiąt lat temu, bo można wśród nich znaleźć wiele perełek. Miło jest je czytać, miło polecać czytelnikom. Dziś chciałabym zwrócić Waszą uwagę na taką właśnie niesłusznie zapomnianą, ciekawą, piękną i niepodobną do żadnej innej powieść, czyli na „Szpital Czerwonego Krzyża”. Jej akcja niemal w całości toczy się na terenie szpitala, a bohaterami są członkowie personelu oraz pacjenci. Nazwy ich chorób brzmią strasznie: karbunkuły, sarkoma karku, flegmona łokcia, kamica nerkową, gruźlica kości. Niektórzy są po amputacji nóg. Leżą ci nieszczęśnicy w łóżkach, dowcipkują i psocą niczym dzieci albo też jęczą, gryzą ręce z bólu, umierają... Rzecz dzieje się w dwudziestoleciu międzywojennym. Opisane przez Michała Choromańskiego obyczaje i sposoby leczenia to już historia. Bohaterom robi się zastrzyki z heroiny, chronicznie chorzy przebywają w placówce latami, kobiet zgłaszających się na aborcję nikt nie nazywa zabójczyniami. Większość personelu mieszka na terenie szpitala, pielęgniarkami są siostry zakonne. Student Reinhort, u którego przed kilkoma laty zdiagnozowano gruźlicę płuc i kości, został umieszczony w gipsowym korytku, wyniesiony na werandę – i od tamtej pory leży nieruchomo na dworze. Nawet zimą, nawet nocą. W jednej ze scen przeczytamy o tym, jak potężna śnieżyca szarpie jego łóżkiem, a on, bezradny i całkowicie samotny, próbuje ocalić życie. Akcja toczy się bardzo wolno. Siłą tej powieści są, ciągnące się nieraz przez wiele stron, opisy stanów wewnętrznych bohaterów. Autor chorował na gruźlicę kości i płuc, wiedział więc wszystko o szpitalnej codzienności i uczuciach cierpiących ludzi. W swojej książce doskonale przedstawił lęk przed śmiercią, bunt, bezradność, różne reakcje na ból fizyczny. Pokusił się nawet o pokazanie lekarza w roli pacjenta. Człowiek ten, przedtem rozsądny, zaczyna zachowywać się dziwnie. Ukrywa przed innymi swój stan, operuje, choć niemal nic nie widzi i traci przytomność z bólu. A co, jeśli skalpel wyślizgnie mu się z ręki? Czy jest aż tak nieodpowiedzialny? Nie, wyjaśnia Choromański, to nie nieodpowiedzialność. Uruchomiły się po prostu jego mechanizmy obronne; postawił sobie diagnozę, ale że była zbyt straszna, natychmiast ją odrzucił. Uwierzył, że nic poważnego mu nie dolega. Najciekawsza postać to według mnie Ksenio Brieg. Jest on serdeczny, łagodny, wciąż rozmyśla o pacjentach. Wydawałoby się, że taki dobry człowiek to skarb, jednak wiele osób męczy się w jego towarzystwie. Choromański wiedział, że czytelnicy lubią, by obok sympatycznych bohaterów pojawiła się czarna owca, ktoś, kto będzie wzbudzał złe emocje, wprowadził więc doktora Chwaścińskiego. Cóż to za kreatura! Bumelant, cham; im więcej wódki wypije, tym chętniej robi operacje. Książka została wzbogacona przemyśleniami autora na temat dobroci. Niektóre wydają mi się kontrowersyjne. Na przykład te: „Bo nauczyć kogoś postępować dobrze, to tak samo, co tego człowieka poniżyć”*. Kończąc, dodam, że pisarz posłużył się piękną, barwną polszczyzną. Czytanie napisanych przez niego zdań to ogromna przyjemność. Polecam!

392
Ebook

Kulinarny Lublin. Gastronomia w PRL-u

Krzysztof Załuski

Rzut oka na lubelską gastronomię w okresie PRL-u, czyli od okresu tuż po wojnie do lat 80-tych XX wieku. Autor przedstawia w tej książce wiele ciekawych informacji i anegdot, a także unikalnych dokumentów dotyczących tej tematyki. Dla młodszych czytelników, nie pamiętających tamtych czasów, będzie to ciekawa lekcja historii i okazja do pogłębienia wiedzy o, modnych ostatnio, czasach PRL-u. Dla starszych – okazja do wspomnień. JUSTYNA KASPERCZUK (Dostrzegacz Biblioteczny): Gdzie się jadło, gdzie się piło, gdzie życie w Lublinie tętniło? Czytelniku chciałbyś wiedzieć? Zapraszam do kulinarnej podróży po dawnym Lublinie, ze smakiem! Autor – dziennikarz, redaktor, pisarz, scenarzysta – przedstawia Lublin z kulinarnej perspektywy. Już na wstępie, przekonuje nas o tym, że publikacja nie jest ani książką kucharską, ani historyczną, ale rodzajem przewodnika, odnoszącym się do lubelskiej sztuki kulinarnej w sposób odmienny, zabawny i historycznie interesujący. Wydawnictwo obejmuje okres od lat powojennych, aż do czasów młodości autora. Krzysztof Załuski, by przybliżyć historię i wspomnienia zamieścił fotografie, również reklamy i notatki prasowe, pochodzące z archiwalnych numerów „Kuriera Lubelskiego”, w których informowano o walorach kulinarnych i rozrywkowych lubelskich lokali. Możemy przeczytać, gdzie jadali piłkarze Motoru z trenerem B. Waligórą, gdzie było najlepsze piwo i dobre przekąski, czym był tzw. okrąglak czy zimny bufet, o pierwszej kino-kawiarni na świeżym powietrzu, o potrawach luksusowych czy takich, które zapadały na długo w pamięć.  Autor nie ominął w swym opisie także pasjonatów kuchni, mistrzów gastronomii czy wybitnych kreatorów sztuki kulinarnej. Jeśli więc chcecie Państwo przypomnieć sobie lub dowiedzieć, gdzie najchętniej jadano w Lublinie w latach 60. 70. 80., gdzie sprzedawano najlepsze piwo, jak powstał sznycel po lubelsku, gdzie bez garnituru nie wpuszczano, a szatniarz nie był tylko od wieszania ubrań – zapraszamy do  lektury tej niezwykłej książki i odkrywania nieznanego  kulinarnego Lublina. KRZYSZTOF LUBCZYŃSKI (pisarze.pl): Krzysztof Załuski wzbogaca obraz tego dawnego lubelskiego archipelagu kulinarnego, od powojennych początków, po późniejsze lata PRL, do lat osiemdziesiątych włącznie. Jest i o sławnych barach mlecznych, i o ulicznych saturatorach serwujących w trybie niezbyt niestety higienicznym („gruźliczanka”) wodę sodową z sokiem lub bez, i o knajpianych „mordowniach”, i o  tzw. eleganckich restauracjach Lublina (np. „Europa”), i o kawiarniach z „Lublinianką” czy nieodżałowaną „Czarcią Łapą” na czele. Jest też miejsce dla legendarnych bywalców lubelskich lokali, smakoszy takich jak nieżyjący od lat satyryko-pieśniarz Kazimierz Grześkowiak („Chłop żywemu nie przepuści”, „Może to bez te nawozy sztuczne”). Jako bonus otrzymujemy kilka przepisów, w tym na popularny przed laty w Lublinie  krem sułtański oraz na PRL-owską „zupę nic”. Lektura pasjonująca, a przy tym pobudzająca apetyt. Projekt okładki: Marcin Labus. Autor fotografii na okładce: Jacek Mirosław (Lublin, lata 70-te XX wieku).