Видавець: Dowody na istnienie
„Żeby wiedzieć więcej, człowiek chwyta się różnych sposób. Jednym z nich jest reportaż. Został wynaleziony po to, żeby jak najwięcej ludzi zrozumiało drugiego człowieka” – tymi słowy rozpoczęła w 2009 roku działalność Fundacja Instytut Reportażu.
Dowody na Istnienie to kolejna inicjatywa IR. Prowadzimy już księgarnię Wrzenie Świata z literaturą non-fiction, Polską Szkołę Reportażu, gdzie wprowadzamy przyszłych autorów w tajniki gatunku, impresariat dla reporterów, Faktyczny Dom Kultury, w którym odbywają się premiery książek reporterskich, projekcje filmów dokumentalnych i slideshowy fotoreporterskie. Wydawnictwo to kolejny wkład Instytutu Reportażu w rozwój kultury faktu.
Będziemy wznawiać książki głośne oraz zapomniane, które, chociaż pisane wiele dekad temu, wciąż są aktualne dzięki temu, co za Hanną Krall nazywamy „nadwyżką”. Będziemy wydawać książki nowe – zarówno autorów już uznanych, jak i debiutantów. Będziemy łączyć reportaż literacki z fotografią dokumentalną. Interesuje nas szeroko rozumiana non-fiction: reportaże, biografie, rozmowy, fotografie...
49
Eлектронна книга

Bezrożec

Petr Stančík

Szalony kryminał z zabawnymi wątkami erotycznymi, a jednocześnie przewodnik po tajemniczych miejscach Pragi. Świetna parodia powieści sensacyjnej. Pewnej nocy na Cesarskiej Wyspie ginie w pożarze dwanaście samic nosorożca. Po co w stolicy Czech, pośrodku Wełtawy, ktoś hoduje nosorożyce? Inspektor Lavabo rozpoczyna śledztwo. Ustalenia prowadzą go do siedmiu obrazów czeskiego malarza sprzed stu lat. Każdy z nich jest w innym muzeum i każdy ma z tyłu tajemniczy numer lub literkę… Wtedy inspektorowi wpada w ręce tajny dziennik Goethego z czasu podróży poety przez Czechy – pozwala on detektywowi zrozumieć, że światem rządzą dziś te same przeciwstawne siły co setki lat temu. Teorie spiskowe są tu przedstawione dowcipnie, seks został oddemonizowany, a alkohol intronizowany. Inspektor Lavabo pije, bo – jak stwierdza – „regularne spożywanie alkoholu oddala człowieka od rzeczy nietrwałych, jak życie rodzinne, gromadzenie majątku czy kariera zawodowa, a zbliża do rzeczy wiecznych, jak inspiracja muzyczna, zwariowane miłości, zrozumienie istoty wszechświata i bytu”. Z tą szaloną kryminalno-sensacyjną powieścią zwiedzimy tajemnicze zaułki Pragi. Petr Stančík jest wspaniałym przewodnikiem!

50
Eлектронна книга

Moienzi Nzadi. U wrót Konga

Tadeusz Dębicki

W 1928 roku na belgijski parowiec Mateba zaciąga się polski marynarz, Tadeusz Dębicki. Spełnia w ten sposób swoje marzenie o podróży do Afryki Środkowej, a czytelnikom przywozi imponujący, skrzący się detalami reportaż. Dębicki jest zachwycony przyrodą, ale nie szczędzi realistycznych szczegółów: ścinający z nóg upał, smród spalonej oliwy, wyziewy węgla, mordercza praca Kongijczyków przy rozładunku cementu – obserwujemy z bliska kolonialne realia. Autor U wrót Konga zadziwia przede wszystkim otwartością. Jako jeden z nielicznych świadków swojej epoki współczuje czarnoskórym Kongijczykom: dwunastoletnim chłopcom pracującym w gorącej jak piec ładowni parowca, dźwigającym nieskończoną liczbę skrzyń dynamitu i worków cementu, karanym chłostą za upuszczenie baryłki gwoździ. Dębicki opisuje wyzysk, rabunek, niewolniczą pracę, rasizm i pychę – zjawiska, które Europa dostrzeże dopiero za kilkadziesiąt lat.

51
Eлектронна книга

Nie wiem

Filip Springer

Filip Springer w czasie pandemicznych lockdownów zamykał się w szafie z telefonem w jednym ręku i dyktafonem w drugim, żeby w ciszy nagrywać wypowiedzi ludzi nauki i kultury, najwybitniejszych specjalistek i specjalistów w swoich dziedzinach. Zadawał im tylko jedno pytanie: czego Pan/Pani nie wie? "Czuję, że mam powiedzieć coś mądrego o niewiedzy, a to jest sprzeczność". "Dobrze jest wiedzieć, czego nie powinniśmy wiedzieć". "Nie wiem, skąd się bierze dobro, skąd zło, i nigdy się nie dowiem". "Dlaczego musimy poruszać się w obrębie pojęć już znanych, nawet jeżeli chcemy powiedzieć coś nowego?" "Nie wiem, czy nie przekroczyliśmy już części punktów nieodwracalności". "Bardzo bym chciał się dowiedzieć, czy mój kot nie był przypadkiem wcieleniem mojego zmarłego taty". "W odróżnieniu od wiem, które wydaje mi się zamknięte i kończące rozmowę, trochę niebezpieczne, nie wiem jest otwarte i dużo bardziej wartościowe". "Gdybym wiedział, czego nie wiem, wiedziałbym już bardzo dużo". Na pytania odpowiedzieli: Julia Fiedorczuk, Magda Heydel, Agnieszka Holland, Inga Iwasiów, Hanna Krall, Ewa Kuryłowicz, Ewa Łętowska, Anna Nacher, Janina Ochojska, Maria Poprzęcka, Aleksandra Przegalińska-Skierkowska, Anda Rottenberg, Anna Streżyńska, Edwin Bendyk, Michał Buchowski, Grzegorz Gorzelak, Jerzy Hausner, Zbigniew Karaczun, Ryszard Koziołek, Marek Krajewski, Andrzej Leder, Adam Leszczyński, Jarosław Mikołajewski, Zbigniew Mikołejko, Stanisław Obirek, Adam Ringer, Wilhelm Sasnal, Tadeusz Sławek, Łukasz Adam Turski, Andrzej Zybała. Wypowiedzi ukazały się jako podcast Nie wiem w Audiotece. "To była jedna z moich największych reporterskich i intelektualnych przygód - pisze Filip Springer we wstępie - móc porozmawiać w czasie globalnego niepokoju z mądrymi ludźmi o tym, czego nie wiedzą".

52
Eлектронна книга

Rubież. Reportaż wędrowny

Ewa Pluta

"- Ty tak pieszo? Dokąd? - W Bieszczady. Właśnie ruszam. Nie wiem, ile mi to zajmie. Może trzy miesiące, może więcej. Chcę przejść tysiąc kilometrów. Obserwowałam, czy to robi na nim wystarczająco duże wrażenie. - Dziewczyno, chyba cię popierdoliło, szkoda nóg na Polskę". Od trójstyku w Bolciach do trójstyku na Krzemieńcu. Z Suwalszczyzny w Bieszczady. Sto dni w terenie. Pieszo - powoli i wzdłuż wschodniej granicy Polski chwilę przed tym, gdy skupił się na niej wzrok całej Europy. To ta linia - rubież Unii Europejskiej - jest bohaterką książki Ewy Pluty. Kreska na mapie, która komplikuje biografie i zaplata historie. Autorce mówią o tym rolniczka z Sankur, batiuszka z Mostowlan, wróżka z Opaki Dużej, emerytowana nauczycielka z Chomontowiec, inżynier z Lublina, antykwariuszka z Krynek, gnomik z Krzyczewa czy emerytka z kolonii wsi Bobinka. "Gdyby chcieć wyruszyć przed siebie - bez mapy, planu i celu - szybko się okaże, że to niemożliwe. Na drodze staną granice. Nie tylko te państwowe. Także: płoty, żywopłoty, tujopłoty, mury i murki, parkany, palisady, siatki, zapory. Codzienne granice, tak mocno wtopione w krajobraz, że niewidzialne. Przechodziłam przez cudze podwórka: goniły mnie psy i krzyki ludzi. Szłam przez górskie pastwiska: elektryczny pastuch delikatnie wstrząsnął moją cielesną powłoką. Wspinałam się na ogrodzenia, aż na jednym zawisłam na dłużej. Za każdym razem dochodziłam do jakiegoś muru". To reportaż wędrowny. Perspektywa pieszej reporterki łączy się z uniwersalną refleksją nad granicami, murami i zasiekami, które dzielą ludzi. Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2020).

53
Eлектронна книга

Foucault w Warszawie

Remigiusz Ryziński

Warszawa 1958. Szare ulice, na każdym kroku milicja. W mieście pojawia się mężczyzna o niebanalnej urodzie i światowych manierach. Wynajmuje mieszkanie, zaczyna pracę, wieczorami wychodzi albo przyjmuje u siebie. Ilu mężczyzn składało o nim raporty? Na ilu SB zbierała informacje? Czy istnieją różowe teczki? Kogo kochał najbardziej i kto zdradził go najboleśniej? Jak wyglądało jego życie na co dzień i dlaczego naprawdę musiał wrócić do Francji? I wreszcie – kim był jego legendarny kochanek? Nieznana historia Michela Foucault, wielkiego francuskiego filozofa, który przez rok przebywał w Polsce i pozostawił po sobie dopiero dziś odkryte ślady. Teczki SB, które nie miały ujrzeć światła dziennego. Pamięć ludzi, którzy go znali i dla których dużo znaczył. Wspomnienia, fakty, dokumenty. Śledztwo, którego efektu nikt się nie spodziewał.   Z pobytem Michela Foucault w Warszawie jest trochę tak jak z homoseksualizmem w Polsce końca lat pięćdziesiątych. Jest jednocześnie legendarny i nieobecny. Niby istniał, ale właściwie nic o nim nie wiadomo. Książka Remigiusza Ryzińskiego przywraca tamten czas i dziejące się wówczas wydarzenia. Jest jak tablica upamiętniająca, która od lat powinna wisieć na budynku przy ul. Chmielnej 32 (wówczas Rutkowskiego), gdzie mieszkał Foucault – Krzysztof Tomasik Mogło tej książki nie być. Świat, jak się zdaje, wolał o całej historii zapomnieć. Ale Ryziński się zawziął. Był jak detektyw. Przeglądał „setki teczek pachnących strachem”. I efekt jego poszukiwań Państwa zaskoczy. Bo Foucault jednak był w Warszawie… – Michał Nogaś

54
Eлектронна книга

Na wschód od Arbatu

Hanna Krall

Hanna Krall jako korespondentka „Polityki”, napisała na przełomie lat 60. i 70. serię reportaży ze Związku Radzieckiego. W czasach peerelowskiej cenzury, reportaże te zostały uznane przez recenzentów za wydarzenie. Od kolegów z tygodnika reporterka usłyszała: „Na zebraniach redakcyjnych pani teksty, koleżanko, są wysoko oceniane”. Te reportaże są przeciwieństwem ówczesnych propagandowych tekstów o ZSRR. Książka – debiut reporterki –  była hitem, czytelnicy wyrywali ją sobie książkę z rąk: między wierszami tropili ukryte przez Krall znaczenia.   Na wschód od Arbatu nie należy dziś czytać jako książki o Związku Radzieckim, ale jako książkę o sposobie pisania o Związku Radzieckim – Mariusz Szczygieł

55
Eлектронна книга

Na każdym rogu ta sama truskawka

Miron Białoszewski

Zupełnie nowe miasto. Jakaś inna Warszawa na starych śmieciach. Skąd się wzięła? Zanim napisał "Pamiętnik z powstania warszawskiego", był dziennikarzem. "Na każdym rogu ta sama truskawka" to zbiór nigdy niepublikowanych w formie książki tekstów prasowych Mirona Białoszewskiego. Jego reportaże, impresje reporterskie i wywiady ukazywały się przez niemal pięć lat na łamach „Kuriera Codziennego”, „Wieczoru Warszawy” i „Świata Młodych”. W czerwcu 1946 roku Białoszewski rozpoczął swoją dziennikarską przygodę artykułem napisanym z obozu studentów w Leśnym Zdroju: „Placówka uniwersytecka, położona o trzy kilometry od granicy polsko-czeskiej, pośród dość znacznej ilości repatriantów, ale jeszcze większej Niemców (zawsze pewnych siebie) (…)”. Prowadził czytelników powstańczymi szlakami Starego Miasta („Jeszcze jeden skok przez wyłom na śmietnik, na stołek i… Rybaki 5. Można wyjść na ulicę”). Wszedł na szczyt spalonego wieżowca Prudentialu – przedwojennego symbolu nowoczesności, i chodził po jego belkach konstrukcyjnych niczym linoskoczek, co uwiecznił na zdjęciu fotoreporter, a my przerobiliśmy zdjęcie na rysunek i umieściliśmy go na okładce książki. Narzekał na zaśmiecenie stolicy plakatami („»Uśmiech mody« uśmiecha się do nas co pięć metrów”), opisał warszawskich sprzedawców oszukujących na wadze dorszy („na kilogramie ryb brakuje bardzo często po dwadzieścia deka”) i zachwycał się Oresteją wystawioną przez Teatr Polski. „Chór dziewic w barchanach, bogowie we flaneli, ale Atena w jedwabiu” – pisał o kostiumach aktorów. W cyklu wywiadów pytał mieszkańców stolicy o warunki pracy, pensje, mieszkanie. Osiemnastoletnia Hanna Pitrasiewicz, piaskarka w „płaszczyku wiatrem podszytym”, cieszy się, że kupiła ziemniaki na zimę. Danuta Plebanek, dziewiętnastolatka pracująca w księgarni, marzy o nauce zawodu, ale teraz „musi ze swoimi planami poczekać. Choć straciła tyle lat przez wojnę”. Teksty Białoszewskiego przypadłyby do gustu futurystom: „Migają półnadzy robotnicy niosący narzędzia. W dużej hali działu mechanicznego stoi pośrodku na specjalnym rusztowaniu kadłub naprawionej barki. Obok w dziale kotlarsko-kowalskim miarowy łoskot. W fontannach iskier lśnią stalowe młoty. Wznoszone silnie oburącz mijają się z rozpaloną twarzą – do góry – zamach – w dół…”. I socrealistom: „Marszałkowska uniesie dalej jezdnię ponad nowym Dworcem Gdańskim (nr 6) i wpłynie szeroką rzeką asfaltu na Żoliborz, niosąc jakby w nurtach tej jezdni między nowoczesne, gładkie olbrzymy bloków mieszkalnych odbicia kolumnad i attyk starych, empirowych pałaców”. "Na każdym rogu ta sama truskawka" to opowieści o mieście dźwigającym się z popowstańczej pożogi i o ludziach straumatyzowanych wojną, którzy próbują ułożyć sobie życie na nowo. To również dokument czasu o zmianach politycznych, które znalazły odbicie w prasie – od tekstów, w których poeta-reporter mógł bawić się językiem, po socrealistyczne produkcyjniaki. Białoszewski pokazuje  w swoich reportażach miasto, które – jak pisał – „wywyższa [się], włazi pod górę, po skarpie, po wieżowcach, świeci, spada, topi się w wodzie, drży, całe od góry do dołu, gasi, zapala, zmąca, i od początku…”. "Na każdym rogu ta sama truskawka" to Miron Białoszewski od początku.

56
Eлектронна книга

Panna doktór Sadowska

Wojciech Szot

„Zarzut uprawiania miłości lesbijskiej nie jest hańbiący” – miała powiedzieć w czasie procesu Zofia Sadowska, bohaterka jednego z najgłośniejszych skandali obyczajowych międzywojennej Warszawy. O „ekscesach” w gabinecie lekarskim na Mazowieckiej 7 powstały setki artykułów, dowcipów, karykatur i piosenek kabaretowych. Brukowce oskarżały Sadowską o organizowanie lesbijskich orgii, uwodzenie pacjentek i przyczynienie się do rozpadu kilku małżeństw, a nawet o doprowadzenie do dwóch zgonów. Czy lesbijka może być lekarką? – to pytanie zadawali sobie sędziowie i członkowie izby lekarskiej. „Panna doktór Sadowska” – pisali o niej dziennikarze. Pierwsza w Imperium Rosyjskim polska lekarka z doktoratem. Zaangażowana feministka, która poszła do Piłsudskiego upomnieć się o prawa wyborcze dla kobiet. Działaczka społeczna i naukowczyni. Ceniona przez pacjentów internistka. Niosła pomoc bieżeńcom w czasie pierwszej wojny światowej i poszkodowanym w powstaniu warszawskim. Właścicielka kopalni ropy naftowej i przedsiębiorczyni inwestująca w budowę osiedla. Automobilistka. Zawsze w męskiej marynarce, pod krawatem, w binoklach na nosie. Mówiono, że nie rozstaje się ze szpicrutą. Zofia Sadowska przez lata walczyła o dobre imię. Wojciech Szot odtwarza mechanizmy zaszczuwania lekarki przez prasę i przywraca jej miejsce w historii. Panna doktór Sadowska to opowieść o wymazywaniu niewygodnych biografii, ale przede wszystkim − o odwadze i walce o godność.