Видавець: E-bookowo
Wydawnictwo e-bookowo rozpoczęło działalność w październiku 2008 roku. Jak dotąd ukazało się ponad dwieście publikacji elektronicznych, które obecnie dostępne są w niemal wszystkich księgarniach internetowych. E-bookowo stawia przede wszystkim na debiutantów, którym niezwykle trudno jest zaistnieć na rynku wydawnictw papierowych, pomimo mnogiej ilości wydawców. Przez cały czas kieruje się zasadą, że Autor jest najważniejszy. Wydaje prace naukowe, teksty publicystyczne, prozatorskie, a także poezję, poradniki i… utwory muzyczne. Dzięki portalowi literackiemu strefaautora.pl, drukowi na życzenie i organizowaniu spotkań autorskich - jest jednym z najbardziej obiecujących wydawnictw internetowych w kraju.
1409
Eлектронна книга

Psy są dla ludzi, a ludzie dla psów, czyli jak pracować z psami w schronisku

Sławomir Prochocki

Z warszawskiego Schroniska na Paluchu po siedmiu latach wolontariatu zostałem wyrzucony pod fałszywym pretekstem "godzenia w dobre imię schroniska", zaś w istocie za to, że broniłem przed uśpieniem psa, których gryzł wszystkich oprócz mnie. Benito, bo o nim tu mowa, to pies, który faktycznie pogryzł kilku swoich wolontariuszy z grupy Pomarańczowi tak mocno, że reszta bała się go panicznie i wnioskowała o uśpienie psa. A był w istocie zwykłym psem, którego wystarczało nie wkurzać, by wszystko było w porządku. Cztery lata bawiłem się z tym psiakiem, chodziłem na spacery, do weterynarza, sam wykonywałem przy nim drobne zabiegi weterynaryjne, grzebałem w misce, gdy jadł, zabierałem mu zabawki i nigdy nawet na mnie warknął. Jednak właściwie postępowanie z tym psem było ponad siły i rozum jego wolontariuszy. Moim zdaniem wskutek lenistwa, tchórzostwa i niechlujstwa schroniskowych behawiorystek zaniedbano szkolenie ludzi i terapię psa, który źle znosił schronisko i to doprowadziło do pogryzień. Gdy o tym napisałem, dyrektor Strzelczyk wyrzucił mnie z wolontariatu, naruszając moje konstytucyjne prawo do swobody wypowiedzi. Dlatego generalnie nie lubię pracować z ludźmi. Bo źle mi się współpracuje z tchórzami, zakompleksionymi szujami, głupcami, ludźmi z zawiści podkładającymi świnię lub rozpowszechniającymi bzdurne plotki. A taka jest większość naszego podłego gatunku. To film pokazujący, jakim "groźnym" psem był Benito. Bawiłem się z tym psem cztery lata, a nigdy na mnie nie warknął. Jego wolontariusze popełniali przy nim kardynalne błędy, na przykład gdy nie przepracowawszy z nim obrony zasobów pozwolili, by zabrał do boksu piłkę, której potem zaczął przed nimi bronić i nie wpuścił ich do boksu. Wejść trzeba było koniecznie - była zima, trzeba było ubrać psa w kubrak, bo był chudy i bardzo źle znosił mrozy. Poprosili mnie o pomoc, wyprowadziłem psa z boksu i można go było ubrać w kamizelkę. A nie był to pies, którym się stale opiekowałem, po prostu się lubiliśmy. I tacy "wolontariusze" decydowali potem o losie psa i jego prawie do życia. Wciąż zajmuję się tylko psami w schroniskach, w najtrudniejszym dla nich środowisku, gdzie poddawane są nieustannemu stresowi. Ludzie zazwyczaj nie orientują się, że pies w schronisku zachowuje się z reguły inaczej, niż w domu, jest bardziej nerwowy, podekscytowany, skłonny do zachowań agresywnych lub lękowych. Zwierzęta są tutaj tak naprawdę same, bo nawet jeśli przebywam z nimi godzinę dziennie trzy razy w tygodniu, to (uwzględniając obecność innych wolontariuszy) 90% czasu spędzają w samotności, pozbawione kontaktu z ludźmi, w ciasnym boksie. Zdarza się, że permanentny stres, jakiemu są poddawane, powoduje eskalację zachowań agresywnych, co z kolei wzbudza w ludziach strach i takie psy stają się jeszcze bardziej osamotnione i izolowane. To dodatnie sprzężenie zwrotne - im gorzej, tym gorzej. Równię pochyłą i zjazd może przerwać tylko kontakt z człowiekiem, który zaakceptuje ryzyko pogryzienia i zbliży się z takim psiakiem. Mam do tego smykałkę, wiem, bo nie natrafiłem jeszcze na psa, z którym bym się nie zaprzyjaźnił. A w moim twardym sercu ma swoje miejsce również i te ponad 50 psów, które pozostawiły głębokie ślady na moich rękach i nogach, ślady po ich zębach i moich błędach. Ta książka przeznaczona jest głównie dla takich ludzi jak ja - ludzi zajmujących się psami w schroniskach, również tymi psami, do których nikt inny nie chce się zbliżyć, których ludzie się boją i racjonalizując własne tchórzostwo mówią o psie, że jest "nieprzewidywalny", "szalony", "fałszywy". Przez 9 lat intensywnego wolontariatu (3-4 dni w tygodniu po 5-6 godzin) napatrzyłem się na psy, ale też i na ludzi, głupich, zakompleksionych, niczego się nie uczących. Często, mimo długiego stażu w wolontariacie, wciąż nie rozumiejących jak działają psy, nie wiedzących, co sprawia psiakom radość, a co powoduje stres. W dodatku tacy "eksperci" najczęściej są przekonani o własnej nieomylności i bezmyślnie strofują świeżych wolontariuszy, wpychając im do głowy brednie i idiotyzmy. Dlatego też napisałem tę książkę - by ci nie skażeni jeszcze głupotą i arogancją poznali inny punkt widzenia i inną opinię. Niemal każdy pies potrafi ugryźć człowieka, to tylko kwestia sytuacji, motywacji i emocji psa. Używając w książce określenia "agresywny pies" mam w istocie na myśli psy, które gryzą łatwiej i częściej, niż inne. Czasem wykazują agresję ofensywną, potrafią same doskoczyć do człowieka i wbić zęby w łydkę czy ramię, czasem gryzą, gdy wejdziecie na ich teren, czy naruszycie strefę ich osobistego komfortu. Gryzą, gdy skumulują stres, gdy się przestraszą, bo chcą, byście sobie poszli w siną dal. Gryzą łatwo i mocno, bo się boją lub nauczyły się, że agresja to uniwersalny klucz do pozbycia się sytuacji stresowej wywołanej głupim zachowaniem człowieka. Gryzą, bo uznały, że słabsze sygnały zawodzą i dopiero ugryzienie spowoduje rezultat, który chciały osiągnąć. Gryzą, bo wskutek ludzkiej bezmyślności i niewiedzy dowiedziały się, że gryzienie to jedyny sygnał zrozumiały dla człowieka. Aby odwrócić tę sytuację i sprawić, by psiak znowu postrzegał ludzi pozytywnie i przestał używać zębów tak chętnie i powszechnie, zawsze potrzebna jest ludzka praca. Najczęściej to nie jest trywialne zadanie - niestety o wiele łatwiejsze jest doprowadzenie psa do zachowań agresywnych, niż oduczenie go gryzienia. Jeżeli pies ugryzł człowieka choć raz, będzie mu łatwiej przełamać barierę agresywnego zachowania po raz drugi, trzeci itd. Jeśli gryzł wielokrotnie i dawało to mu ulgę, zaczyna traktować gryzienie jako środek do celu. Ugryzienie przyniosło psu korzyść - człowiek przestał mu dokuczać, przestał zabierać jedzenie czy zabawkę, uciekł z miejsca, z którego pies chciał go wygonić. W ten sposób psy uczą się gryźć. I naprawdę trudno ich tego oduczyć.

1410
Eлектронна книга

Tajemnicze wakacje Franka i Krysi Podwórkowe Biuro Detektywistyczne

Jolanta Knitter-Zakrzewska

W tym roku przeżyliśmy bardzo tajemnicze wakacje, ale zanim się rozpoczęły, Krysia zdążyła zostać dowódcą armii. Jakim cudem? Zaraz Wam opowiem...     W serii ukazały się do tej pory: Podwórkowe Biuro Detektywistyczne Podwórkowe Biuro Detektywistyczne i Salon fryzjerski Perypetie Franka i Krysi

1411
Eлектронна книга

Być kobietą

Bogdan Wawrzyńczyk

Poradnik „Być kobietą. Spojrzenie dojrzałego mężczyzny”, Bogdana Wawrzyńczyka to przewodnik życiowy kierowany nie tylko do kobiet. Inspiruje, podpowiada, zachęca. Mędrcy tego świata, bez względu na szerokość geograficzną i epokę, mówili i mówią o podstawowym celu istnienia człowieka na Ziemi, którym jest Miłość – kochająca życzliwość oparta na szacunku do siebie, do każdej innej istoty oraz Matki Natury. Wiesz, że jesteś Najważniejszą Osobą dla siebie i świata? I to z wielu powodów. To Ty możesz dać i często już dałaś nowe życie, to Ty karmisz dziecko, troszczysz się o życie i zdrowie rodziny. To również Ty masz największy wpływ na swój związek, małżeństwo oraz atmosferę we własnym domu, a przede wszystkim – Ty możesz kreować własne życie, by stało się radością i szczęściem dla Ciebie, najbliższych oraz środowiska, w którym funkcjonujesz. Celem tej książki i zawartych w niej podpowiedzi jest budowanie harmonii wewnątrz nas samych, w relacjach z innymi oraz światem przyrody.

1412
Eлектронна книга

Gra w szarozielone dla początkujących

Andrzej Janczewski

„Gra w szarozielone dla początkujących” jest literacką mozaiką obrazków z życia nastolatka w latach wczesnego peerelu. Przedstawia osobliwy punkt widzenia na ówczesne zjawiska społeczne opatrując je ironicznym komentarzem, aczkolwiek nie potępia tych czasów totalnie. Ta niekonwencjonalna w formie książka adresowana jest do wszystkich: zarówno do młodego, wchodzącego w życie pokolenia jak i ludzi dojrzałych, z których część niewątpliwie odnajdzie w niej własną młodość. A jej pogodny klimat i delikatna nuta refleksji zjedna sobie każdego czytelnika.   RECENZJA szanujmy wspomnienia   Przyznaję, że do lektury książki Andrzeja Janczewskiego przystępowałem pełen oporów.* Gdyby nie fakt, że książka została wydana w zagłębiowskim wydawnictwie, skądinąd zaprzyjaźnionym z SOSNartem i zyskującym rosnące znaczenie, kto wie, jakby się to skończyło. Do wszelkich wspomnień autorów – emerytów żywię uzasadnioną i nieskrywaną rezerwę. A Gra w szarozielone dla początkujących jest właśnie książką wspomnieniową warszawskiego inżyniera, co na okładce można wyczytać. Tam też, w słowie od wydawcy – któremu z zasady mało wierzę, bo to przecież reklama – stoi czarno na białym, że „jej pogodny klimat i delikatna nuta refleksji zjedna sobie każdego czytelnika”. Nie będę się wypowiadał za innych. Mnie zjednała. Od pierwszych zdań. Przede wszystkim wspomnienia pisane są językiem prostym, jasnym, dowcipnie, bez nieznośnego patosu i puszenia się, bez stylistycznej ekwilibrystyki, aczkolwiek nie pozbawionym swoistej „literackości”. Widać, że autor opanował warsztat pisarski w stopniu bardzo dobrym, że nie czuje się, ani nadmiernego wysiłku przy ostatecznym ukształtowaniu każdego akapitu, ani lekceważenia czytelnika niechlujstwem słownym i stylistycznym. I jeszcze jedno, bodaj najważniejsze: wspomnienia, jak to wspomnienia, pisane są z pozycji człowieka dojrzałego, dotyczą przecież lat minionych, dziecięcych i młodzieńczych. Jakże wtedy kusi ustawianie się w pozycji „mędrca”, pouczającego zrzędy! Nic z tego! Andrzej Janczewski snadź dostąpił łaski, o którą modlił się św. Tomasz z Akwinu i nie stał się zgryźliwym starcem (szczytowe osiągnięcie szatana) i nie prostuje na siłę ścieżek wszystkim innym. I jeszcze jedno: autor uniknął największego niebezpieczeństwa czyhającego na pamiętnikarzy, mianowicie banału. I chociaż chłopackie przygody przeżywane w Warszawie, w Jastrzębiej Górze, w Zalesiu, czy – jak w przypadku niżej podpisanego – w Zagłębiu, właściwie nie różnią się od siebie i wszystkim nam były dane, to czyta się o nich z przyjemnością i lekkim dreszczykiem. Pozostaje na koniec rzecz bodaj najważniejsza. Książka ma swego adresata, nieujawnionego wprost, ale domyśleć się łatwo. Spróbujmy zachęcić dzisiejszych „nastolatków” do tej książki, stosując jakiś chytry zabieg, aby ominąć przyrodzoną młodym przekorę. Jeśli się uda, to znajdą w niej kawał prawdziwej, zawiesistej historii „Peerelu” sprzed pół i więcej wieku. Nie tej „podręcznikowej”, pisanej na aktualne, polityczne zamówienie, ale tej rzeczywistej, pamiętanej przez miliony rówieśników autora i recenzenta. A jest co wspominać! I wzloty i upadki, zapierające dech radosne uniesienia i koszmary. No i – ma się rozumieć – te najwspanialsze na świecie dziewczyny! Tego życzę autorowi, wydawcy, wszystkim potencjalnym czytelnikom i sobie też. Szanujmy wspomnienia, jak mówił poeta.   toko

1413
Eлектронна книга

Road to assertiveness Part 1

Dorota Sawicka

Welcome to the world of self-improvement and developing assertiveness skills. Only by gaining self-confidence and the ability to express our own needs can we achieve authentic happiness and healthy relationships with others. This book is a guide that will help you discover the power of assertiveness and learn how to use it in various areas of life. Discover the path to better meeting your needs and building lasting relationships based on respect and understanding. It's time to start the transformation and embark on this fascinating journey towards assertiveness!

1414
Eлектронна книга

Ale kosmos!

Anna Ryźlak

Matylda ma 7 lat. Ma też psa, nazywanego Ają lub Józią. Pewnej nocy czworonożna przyjaciółka zabiera ją w niecodzienną podróż na planetę o nazwie Kosmos, by dziewczynka mogła spojrzeć z nieco innej perspektywy na otaczających ją na Ziemi ludzi, faunę i florę. Hasło Złap mnie za łapę otwiera tunel prowadzący do krótkiej, ale dającej do myślenia przygody, którą Matylda zapamięta na całe życie… To furtka do rozmowy o otaczającym nas świecie, pretekst do objaśnienia dziecku spraw ważnych dla każdego mieszkańca naszej planety…

1415
Aудіокнига

Sabat numer 1245

Nadchodzą wiedźmy. Jak co roku rozpoczyna się sabat i to już 1245 z kolei. Jak ten czas leci! Stara i zmęczona Klementyna po raz kolejny próbuje nakłonić wiedźmy, by zwolniły ją z obowiązków i wybrały nową przewodniczącą. Nie będzie łatwo, tym bardziej, że sprytnym czarownicom odpowiada przywództwo niezbyt ogarniętej Klementyny. Mogą robić, co chcą. Tym razem jednak coś się zmieniło...

1416
Eлектронна книга

Adrenalina

Marta Póltorak

Namalowany przez francuskiego mistrza Jean’a-Honoré Fragonarda obraz „Huśtawka” to od ponad 250 lat znany symbol nie tylko rokoka, ale także popkultury. Choć na obrazie trwa szalona sielanka lat francuskiej monarchii absolutnej, to czuć już niewidzialną grozę, coś, co nie daje nam — ludziom obeznanym już z dalszą historią — spokoju.  Jednak ten, frywolny obraz zawsze będzie kojarzony z zabawami parkowymi, znudzonej i bogatej arystokracji, która zabija czas plotkami, seksem i imprezą na całego. Dwór Ludwika XV pełen był takich uciech, pompy, dekoracyjności, braku kontroli i... królewskiej władzy nad tymi wszystkim odcieniami kiczu i erotyki. Obraz „Huśtawka” jest dziełem na temat miłości i pożądania, o czym świadczy wiele symboli jak, chociażby wirujący pantofelek, zaglądający pod spódniczkę mężczyźni czy putta pełne erotycznych aluzji. Dzieło Fragonarda pełne jest adrenaliny. Jednak jak wspomniałam na początku, czas krwawych rewolucji jest już za progiem, daje się odczuć jako dni pełne kontrastowej dla wesołej zabawy trwogi, która wyzwala adrenalinę. Hormon ten towarzyszy nam wiernie — na dobre i na złe.  Bohaterka obrazu jest wesoła, ale też udaje, że te zaloty są dla niej miłe... Może po prostu nie wypada jej odmówić? A może nie wie, jak to powinno się zrobić? Czy wie, że towarzysze mają swoje zamiary? A może nie wypada jej protestować? Tomik „Adrenalina” jest odpowiedzią (lub jej próbą) na pytanie o samoidentyfikację, zrozumienie i zaakceptowanie lub zane-gowanie dla elementów, które mogą spotkać się ze sobą na metapoziomie rozumienia aspektów kobiecości. Aby najlepiej zrozumieć swoje ograniczenia, także te wynikające ze stereotypów, przeciwstawić się im można poprzez kamuflaż. Konwencje, które z jednej strony mogą nas wzmocnić, ale przeważnie nawet pod płaszczykiem wygody często powodują wpisanie kobiety w przekaz zwyczajowy. Co często nie pozwala, by spojrzeć na siebie autentycznie. Rola kobiety w polskim społeczeństwie to także forma kamuflażu. Musi ona nieustannie wplatać w swoje życie elementy zupełnie niepasujące do niej, ale wymagane. Musi rozwiązywać różnego rodzaju życiowe i mentalne rebusy oraz kontrolować czy jest to dostatecznie dobre dla innych. Poczucie bezradności i złości jest efektem skomplikowanej natury kobiecości przypisywanej codziennie do różnorakich frazesów. Zestawienie wierszy to połączenie pewnych scen, przedstawień czy nawet alegorii, które nie do końca są dopasowane w warstwie wstępnej percepcji. Jednak ich wspólne postrzeganie w ujęciu niepasujących ele-mentów to sztuka słowa pokazana poprzez połączenie obrazów, które w dowolny sposób można wykorzystać. Ja nadaję im charakteru współpracy, gdzie razem tworzą narrację metaforyczną, może nawet narrację poprzez zlepek metafor, które są skojarzeniami, stereotypowymi odbiorami, czy arche-typicznym artefaktem. Podobnie jak na obrazie „Huśtawka” śliczny obrazek to tylko oczekiwanie na koniec, bo przecież i obecnie te, tradycyjne kody, kurtuazja, różnorakie sytuacje, które nie mają jednoznacznych konotacji, ale zawsze pozostają głęboko, dają nie tyle do myślenia co do przemyśleń, których kierunek nie jest znany. Bo czy wiemy kim jesteśmy, gdy dookoła tyle fałszu i strachu? Czy możemy się zbuntować, zmierzyć z innym postrzeganiem i jednocześnie być akceptowane? A może to jest bunt bez sensu, który tylko pali mosty? Czego zatem potrzeba nam dziś bardziej —dam, czy rewolucji?