Wydawca: Estymator
481
Audiobook

Randka w ciemno

Maja Kotarska

Pełna niespodzianek i pozytywnej energii komedia romantyczna. Majka właśnie przeżyła zawód miłosny. Jej przyjaciółki wpadły więc na pomysł, aby, dla poprawienia nastroju, zgłosiła się do tytułowego programu telewizyjnego. Z kolei Karol trafił tam w wyniku zakładu z kolegami. Podczas programu, spośród kandydatek do randki, Karol wybiera właśnie Majkę. Para losuje romantyczny wypad do słonecznego kurortu. Oczywiście w podróży towarzyszy im ekipa telewizyjna, śledząc każdy ich krok. Czy Karol i Majka zakochają się aż po grób? A może pojawi się ten trzeci? Tego oczywiście nie możemy zdradzić! Książkę tą napisała Maja Kotarska na podstawie scenariusza Ilony Łepkowskiej do filmu „Randka w ciemno”. Projekt okładki: Justyna Niedzińska

482
Audiobook

Srebrzysta śmierć

Anna Kłodzińska

Sprawnie i interesująco napisana powieść kryminalna rozgrywająca się w Warszawie w latach 50. Pewnego kwietniowego wieczoru kapitan Szczęsny z Komendy Miasta MO wracając do domu swoim motocyklem ulega wypadkowi. Całe szczęście, kapitanowi nic się nie stało. Był tylko nieco poobijany i ubrudzony. Postanowił wstąpić do najbliższego domu na Sadybie, by się nieco odświeżyć. Atmosfera panująca w tym domu i osobliwe typy ludzkie wywołują w kapitanie pewien niepokój, który niedługo potem okaże się uzasadniony (narkotyki). Następuje seria zagadkowych morderstw. Poszukiwanie zbrodniarza jest jednak trudne, gdyż rysopisowi przestępcy odpowiada kilka osób. Kiedy ostatecznie Szczęsny wpada na właściwy trop, zaczyna się wyścig z czasem. "Srebrzysta śmierć" Anny Kłodzińskiej to nie tylko całkiem dobry kryminał, ale również pasjonująca wycieczka w przeszłość. W czasy, które z jednej strony nie wydają się wcale tak odległe, a które technologicznie mocno odstają od współczesności. To intrygująca kryminalna łamigłówka, w której znajdziemy charyzmatycznego bohatera, w niczym nie odstającego od zagranicznych detektywów znanych nam z licznych książek i seriali telewizyjnych. Kryminalna zagadka osnuta jest wokół narkomanów: kokainistów i morfinistów. Kapitan Szczęsny w wyniku wypadku trafia do domu na Sadybie, gdzie przypadkowo zażywa narkotyk. Gdy kilka dni później nieopodal odnaleziono zwłoki, oficer rozpoznaje w nim jednego z mieszkańców odwiedzonego przez niego domu. Prowadząc śledztwo, odnajduje tropy prowadzące do kilku ważnych w Warszawie osobistości, znanych lekarza i prawnika, których pozornie nic nie łączy z narkotykami. Zadaniem kapitana Szczęsnego jest znalezienie powiązania. Powieść czyta się bardzo dobrze, lekko i szybko. Kryminalna intryga poprowadzona jest bez zarzutu, do końca nie możemy mieć pewności, który z kilkorga podejrzanych jest winien, a gdy już poznajemy prawdę, jest ona logiczna i sensowna. [Bacha85, lubimyczytac.pl] Książka jest świetnie napisana, miła w czytaniu i szybko się ją wchłania. Nie ma w niej ideologizmów, wulgaryzmów, erotyzmów i nadmiernej przemocy. Polecam każdemu - nie tylko wielbicielom autorki. [Robert Żebrowski, KlubMOrd.com] Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej (Warszawa 1959) w serii "Labirynt". Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką - Tom 52. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

483
Audiobook

Bojowy Mag

Krzysztof Barrek

"Bojowy Mag", to kontynuacja cieszącej się ogromnym zainteresowaniem powieści "Posłaniec", z którą tworzy cykl "Upadek Cesarstwa". Wieczne Cesarstwo po przegranej wojnie na kontynencie Wolnych Ludzi samo staje się celem ataku. W prowincjach zewnętrznych szerzą się niepokoje. Rozpoczyna się wyścig zbrojeń, w którym pierwsze skrzypce gra przenośna broń energetyczna o potencjale magii bojowej. Drugi tom cyklu "Upadek Cesarstwa" to awanturnicza powieść, pełna poczucia humoru, nieoczekiwanych zwrotów akcji i przygód, ukazanych lekkim piórem przez autora Krzysztofa Barrek w oryginalnym, wyjątkowo barwnie przedstawionym uniwersum. Kolejny raz bojowy mag Nidro, złodziejka Sena oraz Kami, przedstawicielka obcej rasy, zabiorą nas w niezapomnianą podróż pełną magii, tajemnic i niebezpieczeństw, która jeszcze mocniej zwiąże ze sobą losy naszych bohaterów. Stawka w grze jest wysoka - zbliża się wojna, jakiej świat jeszcze nie widział, z kolei ludzkość, jeśli chce przetrwać, będzie potrzebować jak nigdy przedtem swoich bojowych magów. Projekt okładki: Przemysław Szczepkowski.

484
Audiobook

Maska śmierci

Tadeusz Kostecki

Niezastąpiony doktor Kostrzewa mierzy się z kolejnym, kryminalnym wyzwaniem. Wielowątkowe, niebanalne śledztwo. Barwny język. PRL-owskie realia lat 50-tych XX stulecia. SŁAWOMIR STACHYRA (KlubMOrd.com): Jeden z klasycznych, dobrych kryminałów Kosteckiego. Polecam wszystkim. Akcja książki zaczyna się od trupa, w tym przypadku męża, którego mieli powody pozbyć się zarówno niezbyt zakochana żona, kochanek a także syn, nie mówiąc już o obcym wywiadzie. Ta ostatnia teoria jest narzucana przez inspektora Sobiesiaka z MSW. Podejrzany też jest amant córki ofiary znany w środowisku waluciarzy jako „Blady Wicio”. Jedyną nie podejrzaną osobą w miejscu popełnienia zbrodni jest pomoc domowa Balbina Genowefa Fiołek. Zarówno prokurator Zabielik, jak i funkcjonariusze milicji mają problemy z doprowadzeniem sprawy do końca. I jak zwykle do akcji wkracza dr Jerzy Kostrzewa. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 13. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

485
Ebook

Schodami w górę, schodami w dół

Michał Choromański

Uniwersalna powieść obyczajowo-psychologiczna z elementami erotycznymi oraz frapującą intrygą kryminalną, a zarazem przenikliwe i zabawne studium funkcjonowania małej i specyficznej społeczności. To także zatrzymany w wyraziście plastycznym kadrze obraz świata, który gwałtownie i bezpowrotnie zniknął w momencie wybuchu II wojny światowej. Wreszcie to również brawurowa literacka zabawa konwencjami. Struktura świata jest bowiem dla Choromańskiego totalnie groteskowa — jak dla Witkacego i Gombrowicza czy Kafki i Dostojewskiego. Według powieści w 1988 roku zrealizowano film o tym samym tytule w reżyserii Andrzeja Domalika. Fotos z tego filmu umieściliśmy na okładce. Są na nim Magdalena Wójcik (kreująca postać Lusi) i Maciej Robakiewicz (kreujący postać Karola). Akcja tej powieści toczy się w 1939 roku w małym miasteczku w Tatrach, którego pierwowzorem było Zakopane. Bohaterowie książki plotkują, piją, grają w karty i żyją w nietypowych związkach. Miewają – jak się okaże – dość paskudne tajemnice i wiodą podwójne życie. Przybyszem, a zarazem narratorem jest młody artysta Karol Nitonicki spędzający tu wakacje i utrzymujący się z malowania portretów. Autentyzmu postaci narratora dodaje fakt, że sam Choromański nie tylko w młodości sporo malował i rysował, ale i przez całe życie przyjaźnił się z malarzami (m.in. z Rafałem Malczewskim). DRUGA STRONA OKŁADKI: Upalne, suche lato 1939 roku w małym miasteczku w Tatrach, tajemnicze samobójstwo baronowej, która podobno jest szpiegiem niemieckim, podejrzane nocne wizyty jakichś wysoko postawionych osób z rządu u demonicznego wróżbity, upiorna wdowa po wielkim artyście, niesamowite, tragikomiczne romanse i skandale obyczajowe na małomiasteczkową skalę – wszystko to owiane charakterystyczną dla tego pisarza sferą niezwykłości. Powieść napisana ze specyficznym poczuci humoru, trochę sensacyjna, trochę psychologiczna, w której i klucza doszukiwać się można, z kapitalną pointą wyzwoloną przełomem meteorologicznym – halnym wiatrem – świetna zabawa literacka dla ciągle zaskakiwanego niespodziankami czytelnika. ANNA MICHALIK (2018): Powieść Schodami w górę, schodami w dół zalegała w pracowni pisarza przez wiele lat. Choromański zaczął ją pisać pod koniec lat 30. XX wieku, by dokończyć ją ponad 30 lat później – swoje pierwsze wydanie książka miała dopiero w roku 1967 roku. Opis małej tatrzańskiej miejscowości wraz z rozległa panoramą charakterów jej mieszkańców wielu przypomniał Zakopane, tak tłumnie odwiedzane i zamieszkiwane przez najwybitniejszych przedstawicieli okresu Młodej Polski. W wielu powieściowych bohaterach dopatrywano się rzeczywistych osób, znanych osobiście Choromańskiemu, przez co pisarza przez wiele lat darzono na salonach niechęcią. Uważna lektura Schodami w górę… sugeruje jednak coś innego – nie jest to powieść z kluczem, nie da się bowiem jednoznacznie określić, który z powieściowych bohaterów stanowi odbicie rzeczywistej osoby. Choromański brał raczej cechy kilku osób do wykreowania jednego powieściowego bohatera, tworząc tym samym galerię typów ludzkich charakterów. Z tego też względu wskazywanie w tej powieści pierwowzorów takich osób, jak np. Maria Kasprowiczowa, Karol Szymanowski czy Kazimierz Wierzyński zwyczajnie mija się z prawdą. Charakterów prezentujących odmienne postawy życiowe przewija się przez strony Schodami w górę… mnóstwo. Począwszy od Węgierki Draginy Łuckiej, „wielkiej wdowy” po rzeźbiarzu Antonim Łuckim, budującej dla niego monumentalny grobowiec, przez architekta Ryszarda Ordęgę, aż po wróżbitę i morfinistę Lilipowskiego. Pod płaszczykiem powieści poświęconej dochodzącym do zdrowia kuracjuszom oraz stałym mieszkańcom górskiego miasteczka, autor przemyca ważne pytania egzystencjalne, tym istotniejsze, że akcja powieści toczy się na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej. Świat tatrzańskiej miejscowości Podbazie opisywany jest z perspektywy osoby z zewnątrz, 19-letniego Karola Nitonickiego, studenta warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, który postanowił spędzić lato na malowaniu górskich pejzaży i sprzedawaniu swoich obrazów. Tak skonstruowany narrator umożliwia bowiem nie tylko pozbawione zapośredniczenia spojrzenie na życie toczące się w górskiej miejscowości, ale także – za sprawą wybrania na narratora młodzieńca – czytelnik ma okazję śledzić ewoluującą psychikę dorastającego mężczyzny. Jest to relacja tym ciekawsza, że wzbogacona o jego „malarskie spojrzenie”, pogłębiające złożoność postaw i charakterów portretowanych osób. Choć na początku młody malarz daje się uwieść panującej na Podbaziu atmosferze, dosyć szybko zaczyna zadawać sobie fundamentalne pytania: ile różnych twarzy może mieć jedna osoba? Oraz: tak naprawdę kto jest kim, a za kogo tylko się podaje? Postaci godnych powyższych rozważań jest mnóstwo: baronowa Sztygielowa, okultysta Lilipowski wraz z małżonką, kelner Barski czy też architekt Ryszard Ordęga. Zwłaszcza ostatnia z tych osób zasługuje na szczególną uwagę, z racji na swą doniosłość dla całej powieści. Przywołanie postaci Ordęgi rozpoczyna i kończy całą historię, a targające nim dylematy są najważniejszymi pytaniami stawianymi przez powieść Schodami w górę, schodami w dół. Ryszard Luty Eustachy Ordęga, a właściwie Ryszard Furdala, jest bowiem człowiekiem dotkniętym sporym brakiem. Nie posiada on poglądów, które umożliwiłyby mu zajęcie właściwego stanowiska i wyboru stosownej postawy moralnej. „Trzeba w sobie coś mieć, żeby mieć przekonania, trzeba w sobie coś mieć. Tylko co?” – te słowa Ryszarda Ordęgi są przejmujące nie tylko dlatego, że bohater przyznaje się w nich do swej wewnętrznej pustki, której nie jest w stanie niczym wypełnić, ale są one wstrząsające także ze względu na fakt, że taka opinia zostaje wygłoszona na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, kiedy już nie będzie można pozwolić sobie na luksus braku podjęcia decyzji. Także przy okazji wizyty Ordęgi w domu na Podbaziu wyjaśnia się sens tytułu całej opowieści. Jak bowiem tłumaczy Dragina Łucka: „(…) ludzie na tej ziemi chodzą schodami w górę i schodami w dół i że przed idącymi w górę schody, a właściwie stopnie się poszerzają, natomiast dla idących w dół zwężają się i zmniejszają. Mówiłam o tym w znaczeniu moralnym, filozoficznym, ludzkim”. Trochę egzaltowane słowa pani Łuckiej nie znajdują jednak zrozumienia u innych bywalców jej domostwa. Jeden z nich, komisarz Szmurło, inaczej zapatruje się na sens budowanej przez „wielką wdowę” groty upamiętniającej jej zmarłego męża: „tu pani Łucka ujawniła mu psychologiczne znaczenie schodów prowadzących do groty z tumbą. Komisarz pomyślał trochę i powtórzył, że psychologia stosowana w sztuce jest jego hobby, konikiem. Ale według niego wymowa schodów była inna. Dla niego budowniczy, który budował te schody, przeżywał strach. Jakby bał się zejść na ziemię, natomiast ratunek dla siebie widział w ucieczce na górę. Więc były w tych schodach zarazem i strach, i chęć ucieczki. – Schodami w górę, schodami w dół! – zawołał dosłownie pan Bolesław. Wszyscy my w swej karierze chodzimy schodami w górę lub w dół, ale nie wszyscy przeżywamy z tego powodu panikę”. Szeroka panorama niejednoznacznych ludzkich charakterów oraz ukazanie rozmaitych podejść względem rzeczywistości wskazują na pogłębioną świadomość konieczności psychologizacji jednostki. W powieści Schodami w górę… Choromański ukazał mnogość postaw życiowych, ich zmienność oraz podatność na wpływy i intrygi. Podkreślił także, że żaden człowiek nie ma tylko jednej, ostatecznej twarzy czy formy, bo nieustannie pozostają one w ruchu. W tej powieści pisarz podniósł także inne kwestie. Świat ukazany przez Choromańskiego w Schodami w górę, schodami w dół to przedstawienie uniwersum niemal w przededniu wybuchu II wojny światowej. Czytelnicy patrzący z prezentystycznej perspektywy wiedzą, że jest to świat, po którym już niebawem zostaną jedynie wspomnienia. Jednak jego bohaterowie niemal do końca nie dostrzegają zagrożenia i łudzą się, że dziejowa zawierucha ominie ich małą miejscowość. Choć w powieści pojawiają się znaki ewidentnie oznajmujące nadciągający kataklizm (vide: wybicie szyb w żydowskim sklepiku, dyskretna wszechobecność podwójnych agentów współpracujących z obcym wywiadem), to mieszkańcy Podbazia nie widzą – nie chcą widzieć? – nadciągającego zagrożenia.

486
Ebook

Dzieci milionerów

Anna Kłodzińska

Schyłek lat 70. ubiegłego wieku. W domu należącym do rodziny Suwalskich odbywa się suto zakrapiana impreza. Ojciec Jacka Suwalskiego, będący kiedyś dyrektorem przedsiębiorstwa państwowego, po odejściu na emeryturę prowadzi nie zawsze legalne interesy. Przynoszą mu one oczywiście kolosalne dochody. Od czasu do czasu przy szemranych transakcjach korzysta z pomocy nigdzie nie pracującego syna Jacka. Jacek utrzymuje się z kieszonkowego, które wynosi wielokrotność przeciętnej miesięcznej pensji. Niczego mu nie brakuje, posiada własne auto i mieszkanie w Warszawie. Z podobnego środowiska „bananowej młodzieży” wywodzą się wszyscy uczestnicy przyjęcia. O trzeciej nad ranem, kiedy impreza powoli zaczyna dobiegać końca (...). To nietypowa powieść w dorobku Anny Kłodzińskiej, i trzeba to przyznać – jedna z najlepszych. Polecam. [zapomnianabiblioteka.pl] Książka o próbie dokonania zbrodni doskonałej, o zepsuciu tytułowych dzieci milionerów, i o bezwzględności mordercy. Bardzo polecam. Muszę powiedzieć, że jest to naprawdę dobry kryminał. Sposób typowania ofiary, polowanie na nią, kradzież broni, brak uczuć wyższych u mordercy, sam moment zabójstwa – to jest naprawdę bardzo przejmujące. Opisy luksusu obecnie nie robią już takiego wrażenia, ale w PRL-u to wydawało się równie nieprawdopodobne jak sama zbrodnia. [Kamila Sosin, lubimyczytac.pl] Tym razem autorka „wystawia” nam, czytelnikom, mordercę na tacy. Od początku wiemy, kto może nim się stać. Mimo tego, kryminał czyta się z ogromnym zainteresowaniem. Wątki w nim zawarte sporo dają do myślenia, a kilka z nich jakby nic nie straciły na wartości. [biegajacy_bibliotekarz, nakanapie.pl] Pierwsze, papierowe wydanie tej książki ukazało się nakładem Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej (Warszawa 1982) w nakładzie 150170 egzemplarzy. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 76. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

487
Audiobook

Horoskop

Marian Butrym

Dynamiczny, napisany z ironicznym dystansem kryminał milicyjny z kultowej serii "Ewa wzywa 07" wydawnictwa Iskry (rok wyd. 1974, zeszyt nr 63), którego akcja przypada na lata 70. Śledztwo prowadzi kapitan Piotr Morski. Autor tej książki, Marian Butrym (1942-1988), był znanym dziennikarzem muzycznym piszącym o muzyce jazzowej i rockowej. Nie powinno więc dziwić, że znajdziemy w jego książce liczne odniesienia do tego rodzaju muzyki. Był on też znany z ciętego (i barwnego) pióra, którego niewątpliwie użył przy pisaniu tego kryminału. MALCOLM (lubimyczytac.pl): Kapitan Morski na tropie międzynarodowej szajki przemytniczej. Kryminał napisany w swobodnym stylu z dawką inteligentnego humoru. Solidna intryga. Dla mnie sama przyjemność czytania. JACEK SZMAŃKOWSKI (KlubMOrd.com): "Horoskop" to bardzo zgrabnie i zabawnie opowiedziana historia o ciekawej fabule. Jej największym atutem jest postać kapitana Morskiego, występującego w roli narratora, milicjanta o specyficznym, sarkastycznym poczuciu humoru w czym przypomina nieco prywatnego detektywa Philipa Marlowe z powieści Raymonda Chandlera. GRZEGORZ CIELECKI (KlubMOrd.com): Marian Butrym, autor "Horoskopu" potrafi zaskoczyć, nie boi się fabularnej ekwilibrystyki i ma rozpoznawalny styl, w którym rządzi niepodzielnie ironia. Nawet jeżeli nie wszystkie frazy obliczone na poklask czytelnika są równie udane, to średnia urobku ze strony budzi entuzjazm. Kapitan Morski otrzymuje informację, że jakaś ekipa polskich sportowców przebywała niedawno w Wiedniu i to sprzęgło się z aktywizacją przemytu - waluty tam - złoto tu. Morski nieco po omacku udaje się do klubu sportowego Rekord. W trakcie, gdy nasi dzielni stróże prawa infiltrują klub Rekord dochodzi do tragedii w jednej z łazienek tejże instytucji. Zostają znalezione zwłoki zawodniczki Barbary Kańskiej. Okazuje się, że zginęła w wyniku porażenia prądem. W torebce Kańskiej śledczy ujawniają tytułowy horoskop, napisany na maszynie. Zwiastował kłopoty w drugiej części tygodnia. Czyżby szantaż? Nieubłagana logika śledztwa nakazuje przesłuchać elektryka Sosnowskiego, do czego jednak nie dochodzi, gdyż ten ginie potrącony przez samochód na Żoliborzu. Śledztwo komplikuje się coraz bardziej, ale wiemy że trop jest właściwy, skoro giną kolejne osoby związane z Rekordem. Morski wie, że tu trzeba drążyć i nie myli się. Widać wyraźnie, że Marian Butrym bawi się gatunkiem i pisanie kolejnych "Ew" (szkoda, że tylko trzech) było dla niego bardziej rozrywką, a nawet rodzajem zgrywy, niż poważnym podejściem do tworzenia kryminału milicyjnego, ale nie widzę w tym nic złego, raczej atut. Kapitan Morski jako oficer zdystansowany do siebie i świata, to nieco taki warszawski Filip Marlowe. A zatem fabuła, mimo że dużo się dzieje, jest mniej ważna, niż bohater jego bieg przez labirynt codzienności, gdzie mamy szanse na rozmaite obserwacje środowiskowe i płynące z nich możliwości bon-motów. Dzięki czemu twórczość Butryma to świetna rozrywka dla wszystkich. Warto wspomnieć, że Marian Butrym był przede wszystkim dziennikarzem muzycznym. Wydał kilka książek na ten temat. Również "Horoskopie" nie zapomniał o popularyzacji jazzu. Wizyta w "Hadesie" daje asumpt do wspomnienia tytułów kilku jazzowych standardów, z "Beer Drinking Woman" na czele. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką - Tom 62. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji.

488
Audiobook

Noc Robin Hooda

Jan Bernard

Powieść kryminalna oparta na oryginalnym pomyśle, rozgrywająca się pod koniec lat 60. XX wieku na Śląsku, w środowisku prywatnych przedsiębiorców zwanych wtedy prywaciarzami. Dynamiczna akcja bez przestojów. Ciekawy pomysł na zbrodnię. Jej sprawcę ma za zadanie wykryć kapitan Stefan Bula – oficer milicji o skomplikowanym życiorysie, zagadkowym charakterze oraz skłonnościach do wypowiadania interesujących komentarzy (którego spotkamy także w dwóch innych powieściach kryminalnych tego autora). Kim był tytułowy Robin Hood? Tego oczywiście nie możemy zdradzić! Rzecz świetnie, pod względem literackim, napisana, co nie powinno dziwić, bowiem Jan Bernard to pseudonim literacki Bohdana Peteckiego – autora kilkunastu kultowych powieści science fiction oraz wielu artykułów prasowych i audycji radiowych. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 1970 roku nakładem wydawnictwa Czytelnik w serii „Z jamnikiem”. PIOTR GŁOGOWSKI (KlubMOrd.com): Styl autora jest bardzo plastyczny i dynamiczny, fabuła nie grzęźnie na manowcach nudy i zbytecznych opisów. Najciekawsze wydają się być fragmenty poświęcone tzw. filozofii śledztwa, sposobów prowadzenia dochodzenia, które pisarz najczęściej wkłada w usta kapitana Buli. Pewnego dnia milicja dostaje anonimowy list od tajemniczej osoby, podpisującej się jako Robin Hood, że w pensjonacie „Janina” w Śląskiej Osadzie dojdzie do spotkania trzech bossów z tzw. inicjatywy prywatnej, którzy planują nowe, nielegalne przedsięwzięcie na dużą skalę. Tajemniczy Robin Hood zaprasza na to spotkanie milicję. Anonimowy list nie jest w stanie wyprowadzić w pole starego wyjadacza – kapitana Stefana Buli, ten od razu widzi w nim jakiś podstęp i jak umie hamuje zapędy młodego sierżanta Czernika. Relacje między nimi to typowy układ młody funkcjonariusz – stary wyga. Bula zwraca się do Czernika nie inaczej niż „synu”, traktując go jak młokosa, którego trzeba na każdym kroku pouczyć, co to jest życie. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 20. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

489
Ebook

Piekło jest we mnie

Joe Alex

Na pokładzie samolotu lecącego z Johannesburga do Londynu dokonano morderstwa. Przypadek zrządził, że jednym z jego pasażerów jest Joe Alex – słynny detektyw, który natychmiast rozpoczyna śledztwo. Nie jest ono łatwe, bowiem w czasie gdy miała miejsce zbrodnia wszyscy pasażerowie byli pogrążeni we śnie. Samolot wciąż jest w powietrzu, Joe Alex ma więc pewność, że domniemany morderca znajduje się wśród obecnych na jego pokładzie osób, a są nimi, między innymi: przedstawiciel handlowy kopalni diamentów, zawodowy bokser wraz z trenerem, antropolog wiozący cenną czaszkę i intrygująca młoda dama w czerwonym stroju. W ostatniej chwili wsiada do samolotu spóźniony pasażer, który dosłownie dwie godziny wcześniej opuścił zakład karny. KSIĄŻKA DO HERBATY (lubimyczytac.pl): Dobry pomysł zaprezentowany w jeszcze lepszy sposób. Autor ciekawie wprowadził czytelnika w sam środek tajemniczego morderstwa. Zamknięta przestrzeń, niewielka grupa osób, a wśród nich morderca. Dojście do prawdy wydaje się bardzo trudne, a autor celowo wprowadza czytelnika na różne tropy. Z każdym fragmentem można mieć wrażenie, że to ktoś inny jest tym czarnym bohaterem. Zakończenie zaskakuje tak samo, jak historia opisana przez autora. KATARZYNA BARTNICKA (lubimyczytac.pl): Morderstwo w starym dobrym stylu, podobnie jak i detektyw, który w sposób inteligentny i wnikliwy metodą dedukcji bezbłędnie typuje mordercę. Kocham Joe Alexa i jego morderców! ONIKA (lubimyczytac.pl): „Piekło jest we mnie” to kolejna książka Joe Alexa, która kojarzy mi się z jedną z powieści Agathy Christie. Z morderstwem na pokładzie samolotu Herkules Poirot zmierzył się w kryminale „Śmierć w chmurach”. Mały Belg potrzebował jednak trochę czasu, by rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci, natomiast Joe Alex rozprawia się z mordercą w tempie ekspresowym, zanim samolot zdąży wylądować. Szacun. Ale żeby nie było za prosto, pisarz zafundował nam całą plejadę potencjalnych zbrodniarzy, a dwójkę z nich w dość dramatyczny sposób powiązał z ofiarą. Joe Alex przeprowadza szybkie śledztwo i posługując się błyskotliwą dedukcją na miarę Poirota demaskuje przestępcę. W efekcie czytelnik dostaje zgrabny kryminał, który pochłania się szybko i z przyjemnością. Polecam. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka ta jest jedną z ośmiu klasycznych powieści kryminalnych, których bohaterem jest Joe Alex – detektyw-amator, a przy tym stuprocentowy angielski gentelman. W rozwiązywaniu kryminalnych zagadek pomaga mu Beniamin Parker, przyjaciel Alexa z czasów wojny, obecnie oficer Scotland Yardu, oraz archeolog Karolina Beacon, przyjaciółka i muza pisarza. Wszystkie te świetne powieści cechuje precyzyjnie nakreślona, trzymająca w napięciu akcja, chłodna logika kryminalnej zagadki, którą tytułowy bohater rozwiązuje posługując się jedynie dedukcją, oraz tytuł i motto zaczerpnięte z literatury starożytnej lub z angielskiej klasyki. Ich wielką zaletą jest też to, że są doskonale napisane – jest to po prostu dobra, ponadczasowa literatura, uwodząca czytelnika wartką narracją, świetnymi dialogami, niebanalnymi obserwacjami obyczajowymi i ciekawymi dygresjami. Wszystko to sprawia, że powieści z Joe Alexem w roli głównej ciszą się niesłabnącym powodzeniem wśród kolejnych pokoleń czytelników. O AUTORZE. Joe Alex napisał osiem powieści kryminalnych ze sobą w roli głównej, Były to, kolejno: (1) Powiem wam jak zginał, (2) Śmierć mówi w moim imieniu, (3) Jesteś tylko diabłem, (4) Cichym ścigałam go lotem, (5) Zmącony spokój Pani Labiryntu, (6) Gdzie przykazań brak dziesięciu, (7) Piekło jest we mnie, (8) Cicha jak ostatnie tchnienie. Książki te przetłumaczono na kilkanaście języków, a ich łączny nakład wyniósł około sześciu milionów egzemplarzy. Joe Alex, to pseudonim literacki polskiego pisarza i tłumacza literatury angielskiej Macieja Słomczyńskiego (1922-1998). Był on też autorem dziesięciu innych powieści sensacyjnych, scenariuszy do trzech filmów kryminalnych („Zbrodniarz i panna”, „Ostatni kurs”, „Gdzie jest trzeci król?”) i 18 spektakli telewizyjnych Teatru Sensacji. Projekt okładki: Olga Bołdok.

490
Ebook

Frak w pierwszym pokoleniu

Janusz „Krawiec” Wiśniewski

Książka wprowadza nas w lata dziewięćdziesiąte, w lata końca okresu komuny i w początek gospodarczych i demokratycznych przemian w Polsce. Powstaje wolny rynek, mnożą się fortuny. Krawiec Wiśniewski szyje fraki nowobogackim, obserwując przy okazji przez szerokie wystawowe okno swojej pracowni zachodzące w kraju i w ludziach przemiany. Być Kimś! Mieć! Wzbogacić się! – nawet kosztem bliźnich – to domena lat dziewięćdziesiątych i cel nie tylko naszego głównego bohatera. We „Fraku” Wiśniewski życia Skiby nie owija w bawełnę. Bez znieczulenia obnaża zadamawianie się w miejskim społeczeństwie człowieka ze wsi, pokazując jego drogę  społecznego awansu. Wiśniewski snuje swoją opowieść bez pardonu, może i dlatego, że fraki szył tylko innym. On sam, krawiec rzemieślnik, nigdy we fraku nie chodził. Seksualne poczynania bohatera dzisiaj może szokują, może gorszą – ale w tamtej dekadzie przemian ustrojowo-społeczno-gospodarczych były nagminne. Projekt okładki: Sławomir Kitowski

491
Ebook

Numer

Marcin Wolski

Antyutopia przedstawiona w lekkiej, dynamicznej i pełnej humoru formie. W obliczu snutych przez globalistów planów Wielkiego Resetu – jak najbardziej aktualna. Lektura obowiązkowa dla każdego fana literatury science fiction. Losy społeczeństwa, które zaufało, że najlepszym wykonawcą władzy, odpornym na korupcję, zakłamanie i inne przypadłości demokracji, będzie superkomputer – maszyna sprawująca władzę sprawiedliwie, rozdająca dobra równomiernie i według zasług. Mimo upływu kilkudziesięciu lat („Numer” powstał pod koniec lat 70.), tekst ten jest wciąż żywy, a nawet ostatnio (mamy rok 2023) coraz bardziej zyskuje na aktualności. Jest wręcz proroczy! APOANIA (lubimyczytac.pl): Stara dobra szkoła dyktatorów, bez względu na to czy są z krwi i kości, czy z krzemu. MICHAŁ „VERON” TUSZ (trzynasty-schron.net): Miłośnikowi science fiction wręcz nie wypada nie znać tej książki. W tej króciutkiej, nawet nie stustronicowej książce zawarł autor całą esencję antyutopijnej fantastyki naukowej. Jest to klasyka w najlepszym wydaniu. Fantastyka w pigułce. „Numer” posiada konstrukcję klasyczną właśnie, a mimo to obdarzoną wieloma warstwami. Pojedyncze dialogi, zdania, czasami nawet słowa odsłaniają przed czytelnikiem kolejne poziomy zniewolenia ludzkości przez maszyny. Ale i nie wszystkie maszyny są złe. Są w końcu inteligentne i potrafią wyciągać wnioski. Jest w tej z jednej strony zatrważającej, z drugiej zaś – ze względu na lekkie pióro – nie potrafiącej wpędzić w przygnębienie wizji coś dla nas pocieszającego. Dlatego czyta się „Numer” tak dobrze i tak głęboko zapada on w pamięć. W świecie przyszłości ludzkość zawierzyła swój los GLOK-owi – GLObalnemu Komputerowi. Sztuczna superinteligencja miała być najlepszym wykonawcą władzy, odpornym na ludzkie słabości i przypadłości. Jednak okazało się to ułudą. Podział na klasy według inteligencji, numery zamiast nazwisk, społeczeństwo skoszarowane w megabudynkach i bezustanna kontrola. Ale to nie koniec. GLOK zamierza zastąpić człowieka własnym projektem. Kilka jednostek dystopijnej rzeczywistości postanawia się zbuntować. FPREFECT (niepamietnikfprefecta.blogspot.com): Antyutopijna niedaleka przyszłość. Trzydzieści dziewięć miliardów ludzi skoszarowanych w 39 megablokach. Zamiast nazwiska numer, który przydziela się na podstawie testów na inteligencję, a który wyznacza miejsce w społeczeństwie, im mniejszy tym wyższe. Wszystkim i wszystkimi rządzi GLOK (GLObalny Komputer) nadzorowany przez pierwszą setkę. I wszystko wygląda doskonale. Tyle tylko, że GLOK chyba oszalał i chce zniszczyć ludzkość, a na jej miejsce stworzył doskonalszą rasę krzemowych myślaczy. A może tak się tylko wydaje? Ale człowiek, a zwłaszcza inteligentny posiadający wyobraźnie, nie da się tak łatwo spacyfikować, a już zwłaszcza jakiemuś blaszakowi, którego sam zresztą skonstruował. Jest to historia kolejnej próby obalenia złego kompa. Ale spacyfikowana ludzkość nie bardzo się do tego nadaje. Myślaczy jest zbyt mało. Kto zatem jest zdolny zniszczyć wielki zły komputer? Zwłaszcza, że widzi on wszystko i ma na swoje usługi roboty bojowe i wszelkie metody nacisku. Ale nie tylko walką człowiek żyje, zwłaszcza w miarę zdrowy, niestary albo całkiem młody, niegłodny i mający przed sobą (a czasem pod i obok) niezwykle piękną kobietę lub mogącą przybrać dowolne kształty (powiedzmy szczerze bardzo ponętne niekiedy) myślaczkę i nic ciekawszego do roboty. Co ja wam będę tłumaczył, sami się domyślcie. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka ta jest zapisem nadawanego w odcinkach, radiowego serialu „Numer” emitowanego w latach 70. XX stulecia, w Radiowej Trójce, w ramach kultowej audycji „60 minut na godzinę”. Projekt okładki: Karolina Lubaszko.

492
Audiobook

Sny umarłych

Bora Chung

"Sny umarłych" są głosem zemsty odroczonej w czasie - zemsty zrodzonej z żalu i emocji, które wzbierając latami w końcu doprowadzają do niesamowitej lawiny zdarzeń. Dajcie jej się pochłonąć! Bo finał tej współczesnej, pochodzącej z Korei Południowej, powieści warty jest tej lektury. Ręczę za to - zwłaszcza gdy przeczytacie posłowie i dowiecie się, że historia bardzo dużo czerpie z wydarzeń które miały miejsce naprawdę. [KawkaNK, lubimyczytac.pl] Tae-gyeong dowiaduje się, że jego kolega z liceum zginął w wypadku samochodowym. Problem w tym, że bohater otrzymuje tę wiadomość od samego denata, który bezpardonowo wprasza się do jego snu, aby poprosić o niewygodną przysługę. Za zmarłym kolegą, który coraz częściej wprasza się także w inne sfery jego życia, ciągnie się szereg niedomkniętych spraw z przeszłości. Widmo (z) lat młodzieńczych, już nie samo, a w towarzystwie smutnej, milczącej kobiety, co noc podsuwa Tae-gyeongowi nowe elementy układanki o feralnym dniu swojej śmierci. "Sny umarłych", to opowieść o bezkresnej władzy pieniądza, przemocy oraz wstydliwych sekretach, zaplombowanych lepką, oleistą plamą na sumieniu tych, którzy smutne wspomnienia próbują zostawić za sobą. [tylna strona okładki, Kwiaty Orientu] Zaczynając czytać tę książkę, czułam się lekko zagubiona, bo nie do końca rozumiałam, co tam właściwie się dzieje i o co tak naprawdę chodzi. Jednak z każdą kolejną stroną nie tylko sama historia nabierała sensu, ale i ja coraz bardziej wsiąkałam w ten duszący, błotnisty klimat. To historia, w której splatają się ze sobą światy żywych i umarłych, a temu wszystkiemu towarzyszy zagadka kryminalna, którą za wszelką cenę (nawet opętania) stara się rozwikłać główny bohater. Każda strona książki wzbudzało we mnie takie lekkie poczucie niepokoju, niesamowite, jak prostymi słowami osoba autorska wpływa na otaczającą nas aurę. [bookful, lubimyczytac.pl] NOTA O AUTORCE. Bora Chung (1976) to południowokoreańska pisarka, tłumaczka i wykładowca akademicki. Mieszka w Seulu, gdzie wykłada język rosyjski i literaturę sci-fi na Yonsei University oraz tłumaczy współczesną literaturę polską i rosyjską na język koreański. W 2023 roku ukazał się drukiem jej przekład "Bajek robotów" Stanisława Lema. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tłumaczenie z koreańskiego: Dominika Chybowska-Jang. Projekt okładki: Mark Thomas / Coverness. Tekst: Kwiaty Orientu 2023.

493
Audiobook

Cała jaskrawość

Edward Stachura

Poetycka opowieść o życiu i śmierci. Narrator Edward (alter ego autora) i jego kompan Witek dostają pracę przy odmulaniu stawu w miejscowym sanatorium. Pobyt na prowincji i praca fizyczna stają się pretekstem do rozważań nad sensem życia. Z jednej strony z powieści tryska optymizm i radość z życia, a z drugiej widać fascynację autora śmiercią i przemijaniem. [ishara, lubimyczytac.pl] Przepiękna książka. Cało-jaskrawa. I typowa dla Stachury, łączy liryzm z prozą dnia powszedniego, przemieszaną z atakami objawień na temat życia i nie-życia. Czyta się, jakby się w historii samej nurzało, aż żal serce ściska, że tak szybko, i że zaraz koniec będzie. [Calendula, lubimyczyta.pl] Niezwykła powieść poetycko-filozoficzna. Odpowiada na odwieczne pytanie, być, czy mieć. Autor odpowiada, że aby doświadczyć "całej jaskrawości" życia trzeba po prostu być. Trzeba być tu i teraz i cieszyć się pięknem najmniejszych rzeczy (zapachem chleba, śpiewem ptaków, wódką w knajpie). Trzeba smakować każdą chwilę życia, zatrzymując się i przyglądając się jej. Jak często zapominamy o tym i pędząc jesteśmy albo w przeszłości, albo w przyszłości? Bardzo poetyckie są opisy przyrody i życia toczącego się wokół nich, a jednocześnie bardzo proste. Poetyckość dostrzega w prawie każdej czynności. To bycie nie jest samotnym byciem, ale wśród ludzi i przyjaciół. Jednocześnie przez całą powieść jak mnich średniowieczny powtarza "memento mori", życie stale dotyka śmierci. Przed śmiercią nie da się uciec, ale można przeżyć życie, wyciskając je jak cytrynę, żyjąc każdą chwilą. [jatymyoni, lubimczytac.pl] Historia dwóch trampów, kopiących "w mule tej epoki" (czyli odszlamowujących staw), należy do najjaśniejszych utworów pisarza. Co ciekawe, wcale nie opowiada o tym, o czym wydaje się, że mówi, bo przecież wiele przedstawionych w tej książce scen realistycznych ma swoje odbicie wykraczające daleko poza świat widzialny. Weźmy na przykład pomysł spalenia karawanu, by w ten sposób uczynić "śmierć śmierci". Albo zwięzły opis tytułowej iluminacji: "Przez oczka wyblakłych siatkowanych firanek widziałem za oknem całą jaskrawość życia i śmierci i balansującej między nimi wieczności". Można przyjąć, że Cała jaskrawość wyznacza w życiu Stachury pewien przełom, kończy "okres jasny". Odtąd nic już nie będzie takie jak wcześniej. [Jakub Beczek] Zapis kilku tygodniu z życia dwójki młodych ludzi, Edmunda Szeruckiego - pierwszoosobowego narratora - oraz Witka. Bohaterowie zostają zatrudnieni w charakterze robotników odmulających staw w parku zdrojowym w popularnym, ale nie wymienionym z nazwy uzdrowisku na Kujawach. Na szarą egzystencję, oprócz fizycznej harówki, składają się drobne epizody - pogadanki z gospodynią kwatery, na której mieszkają Edmund i Witek, codzienne dojazdy z pobliskiej wsi do miejsca pracy, okazyjne fuchy przyjmowane w zamian za dobre słowo, uśmiech i skromne wynagrodzenie, niedzielne wypady do okolicznych miasteczek. To pozornie błahe i nie naznaczone wichrami niespodziewanych zdarzeń wegetowanie, za sprawą obu wciąż jeszcze młodych ludzi, przejawiających tendencje do rozkładania na czynniki pierwsze - a przez to specyficznego smakowania - rzeczywistości, jawi się jako interesujące studium traktujące o usiłowaniach odkrycia prawd na temat człowieczego bytu.[Ambrose, klub-aa.blogspot.com] Lubię takie książki. Takie, w których jest dużo leniwych rozmyślań, w których niedużo się dzieje, w których niespiesznie płynie czas. Taki zabieg w pewien sposób imituje życie, ale jednocześnie pomaga się wyciszyć. Ja tak mam. I fajnie mi się czytało "Całą jaskrawość"' Razem z jej niewymuszoną akcją, fragmentaryzmem wspomnień, rozważań i wszelkimi niedopowiedzeniami. [emsi, lubimyczytac.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. WIKICYTATY Z "CAŁEJ JASKRAWOŚCI": https://pl.wikiquote.org/wiki/Ca%C5%82a_jaskrawo%C5%9B%C4%87 Projekt okładki: Justyna Niedzińska.

494
Ebook

Oko Centaura. Ilustracje: Jan Młodożeniec

Jerzy Broszkiewicz

Przygodowa powieść science-fiction dla młodzieży. Dużo w niej wartkiej akcji oraz ciepła i uśmiechu. Jej bohaterowie – grupka nastoletnich przyjaciół, a także sympatyczny robot – pędzą w supernowoczesnym statku kosmicznym-planecie, w kierunku najbliższej naszemu Słońcu gwiazdy – Proximie Centauri. Celem jest nawiązanie kontaktu z obcą cywilizacją. Gdy są już blisko celu ich statek zaczyna być obserwowany przez Obcych, którzy jednak nie odpowiadają na próby kontaktu. Dowództwo wyprawy decyduje więc, że wysłany zostanie zwiad. Naszym młodym bohaterom udaje się, po trudnych eliminacjach, dostać do jego składu. Będą mieli szansę na nawiązanie upragnionego kontaktu. Czy im się uda? Książkę dobrze się czyta. Trudno, od pierwszej strony, nie polubić jej sympatycznych, odważnych i pełnych energii bohaterów, którym nie jest też obce poczucie humoru oraz ... skłonność do romantycznych, miłosnych uniesień. Okładka książki oraz aż 44 zdobiące jej wnętrze ilustracje pochodzą z jej pierwszego wydania z 1964 roku – a są autorstwa słynnego grafika i plakacisty Jana Młodożeńca. „Oko Centaura” jest kontynuacją „Ci z Dziesiątego Tysiąca”, jednak obie powieści mogą być z powodzeniem czytane samodzielnie.

495
Ebook

Opowiadania dwuznaczne

Michał Choromański

Zbiór sześciu interesujących opowiadań, w których dominuje groteska, ironia i oryginalne poczucie humoru. Pisarstwo Michała Choromańskiego (1904-1972) znakomicie przetrwało próbę czasu. Pisarz posiadł bowiem trudną sztukę nawiązywania bezpośredniego kontaktu z czytelnikiem – przyciągania jego uwagi oraz konstruowania oryginalnej, niebanalnej fabuły. Mocną stroną jego pisarstwa jest też pogłębiony portret psychologiczny bohaterów oraz aura niezwykłości i tajemniczości jaka ich otacza. Michał Choromański (1904-1972) dzieciństwo i młodość spędził na Ukrainie. Studiował pedagogikę i psychologię, pracując przy tym w najrozmaitszych zawodach: jako korepetytor, sanitariusz i intendent szpitalny, nauczyciel rysunku i kierownik literacki klubu robotniczego. W tym czasie współpracował z prowincjonalną prasą i drukował swoje pierwsze utwory w języku rosyjskim. W 1924 przyjechał z matką i siostrą do Polski. Chory na gruźlicę kości, leczył się w Rudce i w Zakopanem, na kuracje jeździł też do Szwajcarii i Francji. Uczył się w tym czasie języka polskiego i tłumaczył na rosyjski polską poezję. Jako prozaik zadebiutował w roku 1931 powieścią „Biali bracia”, która szybko zyskała uznanie krytyki i czytelników. Rok później publikuje swe najsłynniejsze dzieło – powieść „Zazdrość i medycyna”, która została przetłumaczona na 18 języków, a w roku 1973 powstał na jej podstawie film w reżyserii Janusza Majewskiego. Ekranizacji doczekały się także dwie inne powieści Choromańskiego: „Schodami w górę, schodami w dół” (1989) oraz „Skandal w Wesołych Bagniskach” (1996). W 1939 r. poślubił tancerkę i choreografkę Ruth Sorel, by następnie, w latach 1940-1957 doświadczyć losu emigranta – najpierw w Brazylii, potem w Kanadzie. W tym okresie nie publikował, jednak od momentu powrotu do kraju w 1957 r. niemal co roku wydawał nową powieść lub zbiór opowiadań.

496
Ebook

Banda Rudego

Janusz Domagalik

Książka opowiada o kilku uczniach klasy 7c w niewielkim, śląskim miasteczku. Jej akcja, tocząca się w latach 70-tych XX wieku, rozpoczyna się pewnego wiosennego popołudnia, kiedy chłopcy po skończonych lekcjach poszli na szkolne boisko, aby rozegrać między sobą mecz piłki nożnej... Na motywach zaczerpniętych z tej powieści powstał, składający się z pięciu odcinków, serial fabularny „Banda Rudego Pająka” w reżyserii Stanisława Jędryki (premiera: rok 1989). ADAMATS (lubimyczytac.pl, 2011): Janusz Domagalik – filolog, dziennikarz, redaktor naczelny czasopisma „Świat Młodych”, od 1968 roku kierownik Naczelnej Redakcji Programów dla Dzieci w Polskim Radiu. Mój „krajan”, mógłbym powiedzieć. Urodziliśmy się i mieszkaliśmy w jednym mieście. Tam też osadził akcję jednej z ulubionych książek mojego dzieciństwa. Tam też m.in. wśród przykopalnianych, robotniczych domów dawnej Kolonii Francuskiej, w okolicach Kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej, kręcono zdjęcia do filmu opartego na motywach tej książki. Pająk, Gruby, Irena, Brygidka, Mizera... jest i czarny charakter – Wajnert. Rzecz o wczesnych nastolatkach, którzy oprócz zmagań ze zwykłą uczniowską codziennością, trochę przypadkiem trafiają na ślad tajemnicy, czegoś WAŻNEGO, co odmieni ich życie. Zasłyszana przez jednego z bohaterów opowieść pacjenta miejskiego szpitala porusza ich wyobraźnię. Historia sprzed kilkudziesięciu lat, „zwykłe” losy żołnierza kampanii wrześniowej, pozwala młodym bohaterom odnaleźć w sobie całkiem nowe cechy. Nie żeby obce im i ich dotychczasowym postawom, bardziej nieuświadomione, nieodkryte jeszcze... W trakcie poszukiwań pułkowego sztandaru, ukrytego w 1939 roku, muszą zmierzyć się z własnymi lękami i słabościami a przy okazji „odrabiają” lekcję patriotyzmu – takiego zwykłego, codziennego - nie dętego i na pokaz. Pasjonujemy się obecnie losami młodocianych bohaterów Terry Pratchetta czy J.K.Rowling a w naszej rodzimej literaturze można znaleźć wiele bliższych naszej tradycji i kulturze przykładów na to, jak godnie i ciekawie być młodym. Może nie tak fantastycznych, może nie tak wspaniałych, ale na pewno nie siermiężnych. Książka ze wszechmiar godna polecenia. Jak dla mnie kandydatka do zestawu lektur szkolnych. Może do tych nadobowiązkowych – bo obowiązek zazwyczaj zniechęca – patrz Sienkiewicz, Słowacki, Mickiewicz itp. Z zachowaniem wszelkich proporcji - jestem przekonany, że „Banda Rudego”, podobnie jak „Potop”, „Balladyna” czy „Pan Tadeusz”, mogłyby być „łykane” przez młodzież równie chętnie jak przygody Harry Potera, gdyby nie były obowiązkowe w programie szkolnym. Dużo zależy od nas – rodziców… Właściwie wszystko zależy od nas. Wychowanie dziecka zaczyna się dwadzieścia lat przed jego urodzeniem… LOLEK90 (lubimyczytac.pl, 2014): Z „Bandą Rudego” po raz pierwszy spotkałam się na szklanym ekranie, kiedy w porannym bloku telewizyjnym dla dzieci nadawany był serial „Banda Rudego Pająka”. Bardzo mi się spodobał, nie powiem, że nie. Po pewnym czasie zaczęłam szukać informacji na jego temat w Internecie. Tym sposobem dowiedziałam się, że produkcja została nakręcona na podstawie książki Janusza Domagalika – „Banda Rudego”. Zachęcona ciekawą ekranizacją powieści postanowiłam ją przeczytać. Książka opowiada o kilku uczniach klasy 7c w niewielkim miasteczku – Borzechowie. Jej akcja rozpoczyna się pewnego wiosennego popołudnia, kiedy chłopcy po skończonych lekcjach poszli na szkolne boisko, aby rozegrać między sobą mecz piłki nożnej. Niestety, tuż pod koniec rozgrywki jeden z piłkarzy, tytułowy Rudy, zostaje poważnie kontuzjowany, skutkiem czego trafił do szpitala. Tam okazało się, że doznał skomplikowanego złamania ręki i potrzebna jest operacja, aby ją poskładać. Podczas pobytu w szpitalu chłopiec zaprzyjaźnia się z innym leżącym na sali pacjentem, byłym żołnierzem. Pewnej nocy owy weteran wojenny opowiada chłopcu o tym, jak przed laty gdzieś w okolicy tego miasta został schowany sztandar jednego z oddziałów walczących podczas II wojny światowej. Wie o tym, ponieważ mieszkał tutaj jego kolega z pułku, który niestety odszedł kilka lat temu z tego świata. Po wyjściu ze szpitala kilkunastolatek wpada na pewien pomysł, w który wtajemnicza kilku swoich kolegów z klasy. Autor porusza na kartkach powieści problemy, z którymi nastolatkowe borykają się od zawsze – podział w szkole na podgrupy, opuszczenie, wyśmiewanie się z drugiej osoby. Doskonale widać to na przykładzie Pająka, wątłego chłopca, którym wszyscy wręcz pomiatają. A jednak to on pierwszy zainteresował się losem poszkodowanego kolegi, który został sam na szkolnym boisku. Był to jednak pierwszy krok do zawiązania się między chłopcami węzła prawdziwej przyjaźni. Dużo do powieści wnosi również wątek ucznia Michalskiego, wychowanka miejskiego Domu Dziecka, który pomaga „Bandzie Rudego” w poszukiwaniach sztandaru, który zaginął w 45 roku. Korzysta w tym z cichej pomocy „Zielonych”, grupy zorganizowanej przez jednego z wychowawców placówki, a zarazem nauczyciela szkolnego, pana Kowalika. Na początku organizacja wydaje się być kolejną bandą opryszków, jednak na koniec powieści poznajemy jej prawdziwą twarz. Bardzo ciekawy wydaje mi się wątek Brygidki, dziewczynki z klasy. Wychowywana jest przez samotną matkę, która ciężko zachorowała. Dziewczynka jest bardzo ładna, a do tego lubiana przez prawie wszystkich uczniów w klasie. Kiedy umiera jej matka, cała klasa mobilizuje swoich rodziców, aby dziewczynka nie trafiła do Domu Dziecka. Dzięki solidarności klasy, Brygidka unika losu Michalskiego, ponieważ przyjeżdża zaopiekować się nią ciotka. Przyznam, że po raz pierwszy sięgnęłam po książkę napisaną przez Janusza Domagalika. Mimo tego jego sposób pisania bardzo przypadł mi do gustu. Autor potrafi w rewelacyjny sposób opisywać szkolną rzeczywistość, a także kontakty międzyludzkie. Do tego w powieści jest pełno zabawnych scenek, które nie tylko bawią czytelnika, ale i uczą. Pomimo tego, że akcja książki rozgrywa się w latach 70 ubiegłego wieku, współczesny czytelnik nie powinien się nudzić jej fabułą. A nawet może brać pomysły na spędzanie wolnego czasu od jej bohaterów. Nastolatki z tamtych czasów nie miały komputerów, tabletów, ale za to posiadały niesamowity dar wyobraźni i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Przyjaźnie, które zawierali były trwałe, ponieważ wspólnie spędzali ze sobą całe dnie, co zresztą widać czytając książkę. Myślę, że niejeden z nas mógłby im ich pozazdrościć. Projekt okładki: Katarzyna Kołodziej

497
Audiobook

Avaxara

Witold Zechenter

Lekka niczym piórko, bezpretensjonalna komedia kryminalna, której akcja rozgrywa się w Paryżu w latach 50-tych XX wieku. Interesująca, obfitująca w nagłe zwroty akcja, iście francuskie poczucie humoru, galeria nieszablonowych postaci, ówczesne paryskie realia, powiewy Wielkiego Świata, zaskakujące zakończenie. Literacko – bez zarzutu, co nie powinno dziwić, gdyż autor tej powieści był znanym literatem, poetą, satyrykiem. „Avaxara”, to jedyna powieść kryminalna, jaką napisał. Kto i dlaczego porwał posła de Ronet, kelnera Ramon, dyrektora Gruenbauma, dyrektora Lafettal i dyrektora de Vadatte? Policja paryska nie może wpaść na żaden trop… Pierwsze wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Iskry, w roku 1958, w serii ze Srebrnym Kluczem (nakład: 20 tys. egz.). Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 3.

498
Ebook

Disneyland

Stanisław Dygat

Powieść o pogoni za marzeniami, miłością, szczęściem. To również realistyczny portret środowiska artystycznego i intelektualnego z lat 60. XX wieku. Wspomnienia głównego bohatera oraz rozważania o sprawach dla niego najważniejszych – miłości i wierności, przyjaźni i lojalności, kobiecości i męskości – sprawiają, że powieść jest i będzie zawsze aktualna. Miejsce akcji: Kraków. Czas: lata 60-te XX wieku. Książka została sfilmowana przez Janusza Morgensterna w 1967 roku – film zatytułowano Jowita (nagroda za reżyserię na festiwalu w San Sebastian). Autorem scenariusza był Tadeusz Konwicki, a dialogów – Stanisław Dygat. W filmie wystąpili m.in. Daniel Olbrychski, Barbara Kwiatkowska, Kalina Jędrusik, Iga Cembrzyńska i Zbigniew Cybulski. Książka miała jak dotąd 11 wydań. TELKSINOE (lubimyczytac.pl): Architekt i zarazem lekkoatleta – Marek Arens – spotyka na balu maskowym tajemniczą dziewczynę, która jednak znika bez śladu. Pozornie banalna historia jest przepiękną opowieścią o pogoni za marzeniami, za szczęściem i miłością. W tle oglądamy zabójczo realistyczny wycinek polskiej codzienności lat 60. XX wieku – środowiska artystycznego i intelektualnego. Ale to ścisłe osadzenie w czasie nie ujmuje nic z ponadczasowości powieści. Wszystko podane z właściwą Dygatowi ironią i dowcipem. Nic z tandetnej ckliwości! Disneyland od wielu lat jest jedną z moich ukochanych powieści. JOWITA KUBIAK (dlalejdis.pl): W książce „Disneyland” Stanisław Dygat w inteligentny i intrygujący sposób ukazał odwieczną pogoń człowieka za ideałem. Wszyscy bowiem wyobrażamy sobie, że istnieje ktoś, kto jest zdolny zaspokoić nasze tęsknoty. Ktoś, kogo wcześniej czy później spotkamy. Wyobrażamy sobie wiele rzeczy, które nigdy się nie spełniają. Marek Arens, główny bohater „Disneylandu”, to niepoprawny marzyciel, tęskniący za idealną miłością, doskonałą kobietą. W powieści znajdziemy wiele zasługujących na uwagę inteligentnych przemyśleń, tyleż trafnych, co niestety prawdziwych o związkach i miłości. Autor nieprzypadkowo zatytułował książkę „Disneyland”. Celowo odniósł się do tej wymyślonej, bajkowej, pełnej ułudy krainy, by zdemaskować zakłamaną rzeczywistość: „ludzie strasznie kłamią. Oszukują siebie i innych w sprawach wielkich i małych”. Powieść posiada magiczną siłę przyciągania, można się pokusić o stwierdzenie, że uzależnia, tak samo jak nieodgadniona Jowita. To znakomita, inteligentna i ciekawa książka, w której każdy zapewne odnajdzie cząstkę nie idealnego siebie. Naprawdę warto przeczytać. KILLBILL2 (lubimyczytac.pl): Niezwykła książka o poszukiwaniu miłości, czystej, pięknej, prawdziwej, a także o tym, że ta czysta, piękna, prawdziwa miłość to ułuda. Ale czy nie warto za nią gonić? I po drodze poznać siebie, odkryć prawdę o tym, jacy jesteśmy, co w życiu zepsuliśmy, co zaprzepaściliśmy, co poświęciliśmy, czego naprawdę pragniemy. Piękna powieść napisana pięknym, chociaż oszczędnym językiem. Bez egzaltacji i bez zbędnej emfazy. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

499
Ebook

Cywil w Berlinie

Antoni Sobański

Zbiór fascynujących reportaży z hitlerowskich Niemiec napisanych na pięć lat przed wybuchem drugiej wojny światowej. Ich autor – Antoni Sobański jeździł tam kilkakrotnie jako wysłannik Wiadomości Literackich, by na miejscu przekonać się, jak narodowy socjalizm zmienia życie Niemców. Te świetne reportaże dokumentują powstawanie wielkiego zła, pokazują mechanizmy jego przenikania w umysły obywateli oraz ich zatruwania. Tekst ten, oprócz bezcennej warstwy faktograficznej, jest też doskonale, inteligentnie i ze swadą napisany. To literatura naprawdę wysokich lotów! Autor jest naocznym świadkiem słynnego palenia książek, uczestniczy w Parteitagu w Norymberdze, ze zgrozą przysłuchuje się konferencji prasowej psychopatycznego Juliusa Streichera. Wiele uwagi poświęca kwestii żydowskiej i planowej polityce terroru. Interesują go zarówno gospodarka, religia, polityczne represje, status prasy i opozycji, jak i fasony mundurów, nastroje społeczne, życie nocne, moda, wygląd ulicy, położenie mniejszości seksualnych. Sobański był barwną postacią – należał do środowiska inteligencji polskiej, współpracował z Wiadomościami Literackimi” był korespondentem The Times i BBC, był bliskim przyjacielem Iwaszkiewicza, Słonimskiego i Wierzyńskiego. Jego nazwisko pojawia się we wspomnieniach Miłosza i Gombrowicza. Ze wstępu do pierwszego wydania z roku 1934. Od dnia, kiedy zapłonął Reichstag berliński, oczy całego świata zwrócone są na hitlerowskie Niemcy. Z rzadka dochodzą nas wieści o tym, co dzieje się za naszą zachodnią granicą; olbrzymia fala terroru, bezprzykładna w XX wieku, zalewa całe Niemcy, głusząc wszelkie odgłosy tragedii narodu niemieckiego, jakie mogłyby się przedostać na zewnątrz. To też książka Antoniego Sobańskiego zasługuje na szczególną uwagę: jest to pierwsza książka, dająca istotny, prawdziwy i całkiem bezstronny obraz dzisiejszej rzeczywistości niemieckiej. Czy to będzie kwestia żydowska, czy sprawa nastrojów odwetowych, zbrojenia wojenne, sytuacja gospodarcza, wewnętrzne walki polityczne — we wszystkich tych sprawach książka Sobańskiego może być nieocenionym źródłem; daje ona bowiem to, co decyduje niemal o charakterze i przebiegu wszystkich tych procesów: daje odbicie nastrojów wszystkich warstw i ugrupowań społecznych, daje obraz tej myśli, która rzeczywistością niemiecką kieruje. Jest przy tym rzeczą niepośledniego znaczenia, iż pisał ją człowiek całkowicie pozbawiony pasji politycznej, która tak często podaje w wątpliwość wiarygodność relacji dziennikarzy czy polityków. Dzięki temu praca Sobańskiego jest nieocenionym źródłem poznania istotnej, nie sfałszowanej żadnym uprzedzeniem prawdy o tym, co się dzieje w Niemczech. Autor okładki: Marcin Labus

500
Audiobook

Ostrożnie z marzeniami. Komedia kryminalna

Maja Kotarska

Agnieszka przez krótką chwilę uważała, że uśmiechnęła się do niej Fortuna. Zmieniła zdanie, kiedy w krótkim czasie odszedł od niej narzeczony, weszła w drogę szajce przestępców, a starsza pani, z którą dzieliła dom, wstąpiła na ścieżkę wojenną. Sabina Boszko miała swoje powody, żeby nie lubić Agnieszki i robiła wszystko, by uprzykrzyć dziewczynie życie. A pomysłów jej nie brakowało. Po kilku miesiącach nieustannej wojny podjazdowej Agnieszka była skłonna podejrzewać staruszkę nawet o spowodowanie wybuchów na Słońcu. A jakby tego było mało, nastąpiła na odcisk bandytom. Na szczęście z przeciwnościami losu nie musiała się zmagać samotnie. Nie zawiedli przyjaciele, a na horyzoncie pojawiła się nowa miłość... Powieść Mai Kotarskiej, to wciągająca od pierwszej strony, pełna pozytywnej energii komedia kryminalna. Wyraziste postaci, dowcipne dialogi, niespodziewane zwroty akcji. Po prostu dobra literatura. RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA CYRYSIA: Spadek kojarzy nam się często niemal z wygraną na loterii - szczególnie, gdy w grę wchodzą cenne dobra materialne, jak na przykład dom. Zdarzają się jednak momenty, w których wartościowa darowizna może przynieść więcej szkód niż pożytku. Przekonała się o tym Agnieszka Starzyk, główna bohaterka książki Ostrożnie z marzeniami autorstwa Mai Kotarskiej. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się, że zmarł Tadeusz, przyrodni brat jej mamy i nieoczekiwanie pozostawił swojej siostrzenicy uroczy domek na peryferiach. Agnieszka nigdy wcześniej nie miała żadnego kontaktu z wujkiem, gdyż obwiniał on jej matkę o rozpad rodziny. Wszyscy są więc ogromnie zaskoczeni wielkim gestem zmarłego. Mimo początkowych obaw, dziewczyna wprowadza się do "nowego" domu. Mieszka tam również Sabina Boszko - teściowa Tadeusza. Niestety, relacje między kobietami nie są zbyt dobre. Staruszka z jawną wrogością odnosi się do nowej lokatorki, próbując na wszelkie możliwe sposoby uprzykrzyć jej życie. Nieszczęścia zdają się chodzić parami, ponieważ w niedługim czasie Agnieszkę porzuca narzeczony, zaś niefortunny splot wydarzeń sprawia, że trafia ona w ręce groźnych gangsterów. Czy dziewczynie uda się pokonać przeciwności losu i odnaleźć wymarzony spokój i szczęście? Dla tych, którzy po raz pierwszy sięgną do twórczości Kotarskiej, lektura powieści Ostrożnie z marzeniami będzie pozytywnym zaskoczeniem. Początkowo wydaje się, że to kolejna nudna, schematyczna historia o dziewczynie, która dostaje spadek, a wraz z nim szansę na sielskie, bezproblemowe życie. Na szczęście już na samym początku powieści można się przekonać, jak bardzo błędne to założenie. Emocje sięgają zenitu za sprawą współwłaścicielki domu, pani Sabiny. Pozornie urocza staruszka jak nikt potrafi knuć, jątrzyć i sterować ludźmi, by osiągnąć swój cel, czyli pozbyć się siostrzenicy zmarłego zięcia. Podczas lektury Ostrożnie z marzeniami nie należy pić mocnej kawy, bo cicha wojna Sabiny i Agnieszki wystarczająco ponosi ciśnienie. Dalsze perypetie głównej bohaterki także okazują się niezwykle zaskakujące i pełne emocji. Szczególnie sceny z udziałem nieobliczalnych bandziorów budzić mogą grozę i przerażenie. Maja Kotarska bardzo starannie dopracowała całą powieść, zwłaszcza wątki kryminalne, dzięki czemu bardzo łatwo wkracza się w samo centrum dramatycznych wydarzeń. Duża zasługa tkwi przede wszystkim w lekkim, swobodnym, przejrzystym stylu narracji oraz w plastycznych, wyrazistych opisach miejsc i zdarzeń. Oprócz scen obyczajowych i sensacyjnych pojawia się również wątek miłosny, lecz jest on zaledwie bladym tłem dla wojny spadkowej. Mimo tego poszczególne wątki tworzą udaną, intrygującą opowieść. Warto się sięgnąć po Ostrożnie z marzeniami. To niezwykle inteligentna, błyskotliwa i ekscytująca historia, przy której nie sposób się nudzić. To dla czytelnika gwarancji całkiem sporej dawki adrenaliny, napięcia i szaleństwa. Naprawdę interesująca powieść. RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA ELIZA T.: Jako nastolatka zaczytywałam się w powieściach Edmunda Niziurskiego i Joanny Chmielewskiej. Dzisiaj, dzięki lekkiej i świetnie napisanej książce Mai Kotarskiej wróciły wspomnienia - bo motywy obyczajowe zostały świetnie połączone z rosnącym napięciem rodem z kryminału. Historia jest tu bardzo prosta - dotyczy dwóch skłóconych i walczących ze sobą kobiet, z rozgrywkami tajemniczego gangu w tle. Stary dom odziedziczony po nielubianym wujku zdaje się być obarczony jakąś klątwą, która gwarantuje mocne przeżycia jego nowym mieszkańcom... Postaci są tu nieszablonowe - zwłaszcza pomysłowa staruszka, udająca tylko niedołężną i niezbyt bystrą. Autorka zręcznie gra konwencjami, nie ograniczając się do znanych z literatury sposobów konstruowania bohaterów. Tworzy własny powieściowy świat, nasycony barwami i tonami, które sprawiają, że książka zyskuje niepowtarzalny urok i zapada w pamięć. Nawet to, co banalne, tu okazuje się niezbędne... Kolejnym niezaprzeczalnym atutem tej książki jest dyskretny humor - nie wybuchający co chwilę w postaci słownych, ogranych "fajerwerków", jak w nastawionych na sukces komercyjny produkcjach literackich. Jest on sugestywnym dodatkiem do fabuły, sprawiającym, że powieść czyta się bardzo przyjemnie. Niezastąpiona jest też nutka dystansu do świata oraz wysmakowanej ironii, która zawsze mnie cieszy w czytanych powieściach. Ta lektura uczy, jak złudne jest ocenianie innych po pozorach - każe pamiętać, że nic nie jest takie, jakim się wydaje i zawsze należy szukać tzw. "drugiego dna". Również miłość nie jest uczuciem idealnych, tak samo jak nie ma idealnych ludzi, których to uczucie dotyczy. Życzę więc miłej wakacyjnej lektury! RECENZJA, KTÓRĄ NAPISAŁA SYLWIA WĘGIELEWSKA: Agnieszka Starzyk pewnego dnia dowiaduje się, że zmarły wuj zapisał jej spadek. Było to nic innego, jak jego mieszkanie obejmujące cały parter domku przy ul. Sławińskiej. Nie do końca było to to, o czym od zawsze marzyła, jednakże postanowiła wykorzystać okazję na stworzenie prawdziwego domu dla siebie oraz swego narzeczonego, Michała. Wraz z domem odziedziczyła też sąsiadkę z góry, panią Sabinę Boszko. Z pozoru niewinnie wyglądająca staruszka z czasem okazuje się być prawdziwą wiedźmą z piekła rodem. Kobieta z niejasnych przyczyn wzięła Agnieszkę na cel i za wszelką cenę starała się uprzykrzyć młodej sąsiadce życie. Sytuacja na Sławińskiej staje się coraz trudniejsza do wytrzymania. Jakby tego było mało, na naszą bohaterkę zaczyna czyhać banda rzezimieszków, zimnych i wyrachowanych, zdolnych do najgorszych okropieństw. Ale to nie koniec nieszczęść, jakie spadają na pannę Starzyk. W międzyczasie bowiem zostaje porzucona przez ukochanego, co doszczętnie ją podłamuje. Na całe szczęście w doli i niedoli może zawsze liczyć na swoją wierną przyjaciółkę, Baśkę. Jak potoczą się losy Agnieszki? Dlaczego pani Sabina tak nie cierpi dziewczyny? Czego mogą chcieć od naszej bohaterki bandyci? I czemu Michał postanowił zerwać zaręczyny? Czy przy natłoku tylu nieszczęść, które spadły na głowę Agnieszki, ma ona jeszcze szansę na szczęśliwą przyszłość? Autorką książki "Ostrożnie z marzeniami" jest Maja Kotarska, absolwentka Wydziału Biologii AR we Wrocławiu. Pasjonatka przyrody i literatury. Przez wiele lat pracowała w różnych zawodach, zbierając tym samym mnóstwo doświadczeń, co z kolei przekładało się na kolejne pomysły życiowe. W końcu chwyciła za pióro i zadebiutowała jako pisarka w 2007 roku powieścią kryminalną "Dracena przerywa milczenie". Od tamtego czasu wydała jeszcze kilka innych dzieł, których jednak nie dane mi było czytać. "Ostrożnie z marzeniami" to moje debiutanckie spotkanie z twórczością autorki. Czy było udane? Jasne, że tak! Kiedy rozpoczęłam lekturę książki, od razu miałam skojarzenie z filmem "Starsza pani musi zniknąć" (reż. Danny DeVito), w którym to młoda para małżeńska po wprowadzeniu do nowego domu musiała zmagać się z uprzykrzającą im na wszelkie sposoby życie staruszką z pięterka. Bohaterka książki, Agnieszka Starzyk, ma dokładnie ten sam problem z panią Sabiną. Staruszka wykazuje się niesamowitą pomysłowością odnośnie psikusów i żarcików, którymi raczy swą młodszą sąsiadkę. Czego tu nie było! Wielokrotnie wybuchałam śmiechem, kiedy czytałam o poczynaniach pani Boszko. No bo jak tu się nie śmiać, kiedy sprowadza do swego mieszkania pokaźną grupkę staruszek, które to ubrawszy na nogi drewniaki zaczynają tańczyć Flamenco tuż nad głową biednej Agnieszki. To tylko jedna z zabawnych sytuacji, a w książce znajdziecie ich bez liku. Doprawdy podziwiałam sąsiadkę panny Starzyk za upór w dążeniu do celu, tj wypędzenia sąsiadki z ich domu. Z drugiej strony podziw należy się również samej Agnieszce. Przez długi okres czasu ze stoickim spokojem znosiła kolejne wybryki staruszki. Jednak i jej cierpliwość miała granice, a ona sama zaczęła miotać się po własnym mieszkaniu, niczym rozwścieczona lwica, szukając wyjścia z sytuacji, w której się znalazła. Obie mieszkanki domu przy ul. Sławińskiej zostały doskonale przedstawione przez autorkę powieści, za co należy się jej duży plus. Równie ważną postacią w powieści jest również Baśka, przyjaciółka Agnieszki. Jest to osoba, którą można nazwać prawdziwą przyjaciółką. Jest lojalna, zawsze ma czas dla swej koleżanki oraz biegnie na złamanie karku, aby wyciągać ją z kolejnych opresji. Doprawdy można pozazdrościć wzajemnych relacji tych dwóch młodych kobiet. Tocząca się wojna podjazdowa pomiędzy mieszkankami domu przy Sławińskiej to tylko jeden z wątków książki. Drugim jest wątek kryminalny, który nie został potraktowany przez pisarkę po macoszemu. Mamy ofiarę, są bandyci, napady, rabunki, jest zagrożenie życia i praca nad rozwiązaniem sprawy przez funkcjonariuszy prawa. Oba wątki są ze sobą doskonale połączone i wzajemnie się przenikają tworząc jedną spójną całość. Ciekawie przedstawiona intryga, mnóstwo zabawnych sytuacji i dialogów, interesujący wątek kryminalny - to wszystko składa się na doskonałą lekturę, która nie jednej osobie umili czas wolny. Sama spędziłam przy niej przyjemne chwile i będę mile wspominać "przyjaźń" dwóch sąsiadek z ul. Sławińskiej. A Wam dobrze radzę przeczytajcie tę książkę. Zwłaszcza w niepogodę, albo kiedy dopadnie Was chandra. Ta historia ponownie przywoła na Wasze usta uśmiech, dzięki czemu choć na jakiś czas zapomnicie o dręczących Was troskach. Projekt okładki: Olga Bołdok

501
Audiobook

Opowiadania zebrane

Jan Himilsbach

Zbiór blisko pięćdziesięciu świetnych opowiadań Jana Himilsbacha, czyli pełny przegląd jego interesującej twórczości literackiej. Znamy go wszyscy dobrze z występów w wielu filmach. Tymczasem Jan Himilsbach był także pisarzem - i to bardzo dobrym pisarzem. Opowiadania Himilsbacha są to, lapidarnym i dosadnym stylem kreślone, obrazki z życia. Piękne i urzekające, choć bez zbędnych ozdobników i niepotrzebnej liryki. Opowiadania, do których wracam z przyjemnością, jak do starego przyjaciela. [mr.rosewater, biblionetka.pl] Przejrzysta narracja, bogate słownictwo, wulgaryzmy ściśle odmierzone. Parę znanych osób porównało Himilsbacha do Hłaski. Ja bym go określił jako swoistego Marka Twaina, z silną nutą Wiecha, a chwilami może nawet kropelką Pratchetta. Twaina - dlatego, że Autor ma silny zmysł obserwacji sytuacji międzyludzkich, z ukrytą, ale silną inspiracją do namysłu nad tą naturą, a zwłaszcza jej cieniami. Wiech - oczywiście przez opis przedwojennego półświatka, ludzi, którzy wiedli życie w sumie podłe i monotonne, ale z jakąż fantazją! Pratchett - podobne zacięcie do humoreski z nutką goryczy, zaś całość chwilami ociera się wprawdzie nie o czyste fantasy, ale o absurd jak najbardziej. Bardzo trudno taką mieszankę uwarzyć, ważąc i odmierzając trafnie proporcje składników gorzkich i rześkich. Himilsbachowi wyszło to wybornie! [Micelius, lubimyczytac.pl] Spytany kiedyś przez afektowaną dziennikarkę, co bardziej sobie ceni w życiu - pisanie książek czy kamieniarstwo, Jan Himilsbach odparł bez wahania: kamieniarstwo. A dlaczego? - zapytała zaciekawiona. Bo tą moją twórczością nikt sobie dupy nie podetrze - odpowiedział. To jedna z legend. A o Himilsbachu krążyło legend mnóstwo. Ten pisarz-samouk, poeta, a z zawodu kamieniarz jest dziś w Polsce jedną z najbardziej tzw. "kultowych" postaci okresu PRL. Ale kto jak kto - Himilsbach na to miano wyjątkowo zasłużył. Legendą był już za życia. Legendarne były jego filmowe role - jak te w "Rejsie", "Wniebowziętych" czy w "Jak to się robi". A przy tym był Himilsbach pisarzem niezwykle oryginalnym - jego opowiadania wskazują na świetne pióro, a te autobiograficzne są niezwykle przejmujące. [empik.com] Himilsbach jest ozdobą naszej literatury. Proza Himilsbacha oszczędna, jasna, powiedziałbym nawet - wykwintna, przynosi ulgę swoim szlachetnym tonem, swoimi dobrymi manierami literackimi. [Tadeusz Konwicki, "Nowy Świat i okolice"] Opowiadania Himilsbacha są to, lapidarnym i dosadnym stylem kreślone, obrazki z życia. Piękne i urzekające, choć bez zbędnych ozdobników i niepotrzebnej liryki. Opowiadania, do których wracam z przyjemnością, jak do starego przyjaciela. [mr.rosewater, biblionetka.pl] Jan Himilsbach (1931-1988) - książę polskich amatorów. Pisarz, scenarzysta, aktor charakterystyczny. Z zawodu kamieniarz. Zadebiutował w "Rejsie" Marka Piwowskiego, gdzie stworzył niezapomniany duet ze Zbigniewem Maklakiewiczem. Jako uzupełniający się sfrustrowani malkontenci wystąpili razem jeszcze kilkakrotnie. Himilsbach stworzył postać milczącego obserwatora o plebejskim wyglądzie, człowieka z tłumu, który jest przedstawicielem widza w świecie filmu. Grywał robotników, pijaczków, prostaczków, ale też twardych chłopów. Jego aktorstwo wspierał charakterystyczny wygląd i niepowtarzalny, schrypnięty głos. Całym sobą wyrażał dystans do świata, co twórcy filmowi skrzętnie wykorzystywali, zatrudniając go do małych, acz znaczących ról. [Artur Majer, akademiapolskiegofilmu.pl] Opowiadania te są napisane prostym, potocznym językiem, tak jak proste i pospolite są przedstawione tutaj historie. Nie jest to może literatura jakichś wysokich lotów, ale jest to dobra, lekka, przystępna literatura, po którą warto sięgnąć a specyficzne poczucie humoru autora zapewni dobrą zabawę. Miarą wartości opowiadań niech będzie również to, że po twórczość autora sięgało również kino. Krótko mówiąc polecam! [zoso, lubimyczytac.pl] FILMY WEDŁUG OPOWIADAŃ JANA HIMILSBACHA: - Monidło. Premiera: 1970. Reżyseria: Antoni Krauze. - Party przy świecach. Premiera: Premiera: 1980. Reżyseria: Antoni Krauze. - Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy. Premiera: 1980. Reżyseria: Jerzy Gruza. Film ten ukończono już w roku 1973, jednak nie spodobał się cenzurze i musiał poczekać na premierę aż 7 lat, do okresu "500 dni Solidarności". Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Tekst zaczerpnęliśmy z wydania: Vis-a-vis Etiuda, Kraków 2019. Na tekst ten składają się przede wszystkim opowiadania opublikowane za życia autora - są one umieszczone w pierwszej, stanowiącej większość książki, części. Pozostałe opowiadania pochodzą z książek, które ukazały się drukiem na początku XXI wieku. Osoby na okładce: Jan Himilsbach i Grażyna Korin. Fotos z filmu "Party przy świecach", który wykonał Romuald Pieńkowski (1980).

502
Audiobook

Mała zagłada

Anna Janko

Wieś Sochy na Zamojszczyźnie, 1 czerwca 1943 roku. Wystarczyło parę godzin, by wieś przestała istnieć. Budynki zostały spalone. Mieszkańcy zamordowani. Pośród zgliszczy pozostał jeden dom, nieliczni dorośli i kilkoro dzieci. Wśród nich - dziewięcioletnia Terenia Ferenc, matka Anny Janko. Dziewczynka widziała, jak Niemcy mordują jej rodzinę. Nieludzki obraz towarzyszył jej przez lata spędzone w domu dziecka, by nigdy nie dać o sobie zapomnieć. "Mała Zagłada" Anny Janko to nie tylko tragiczna opowieść dotycząca II wojny światowej. To także mocna, jak najbardziej współczesna rozprawa z traumą drugiego pokolenia - naznaczonego strachem. [tylna strona okładki, WL 2015] "Mała zagłada" to pełna głębokich refleksji książka o wojnie jako niszczącym zjawisku, wciąż obecnym w naszym świecie. Jako przykłady Anna Janko przywołuje rzezie w byłej Jugosławii, w Ruandzie, Kambodży, Korei Północnej. Udowadnia, że na przestrzeni lat i wieków zmieniły się tylko metody zabijania i niszczenia, przybierając coraz bardziej okrutne i wyrafinowane formy, niejednokrotnie podparte chorymi ideologiami. Te poruszające fragmenty o destrukcyjnej sile wojen przeplatają się z opowieścią o zagładzie małej zamojskiej wsi Sochy, którą Niemcy spacyfikowali 1 czerwca 1943 roku. Z 88 domów uratowali się tylko nieliczni. Autorka zastanawia się, skąd w człowieku bierze się tak wielkie zło, że popycha go do najokrutniejszych i niewyobrażalnych czynów. W książce jest też miejsce na człowieczeństwo, ludzkie odruchy, na dobro. Mimo iż tych przypadków jest stosunkowo niewiele, autorka stara się je wyeksponować, gdyż i dobro, i zło mają ludzkie twarze, imiona i nazwiska. "Mała zagłada" to hołd złożony ofiarom wojny, które cierpią także w kolejnych pokoleniach, gdyż są napiętnowane strachem i wspomnieniami rodziców i dziadków. To także historiozoficzny traktat na temat wojny i zła, które istnieją od początku świata. To na pewno książka, którą nosi się w sobie jeszcze długo po odłożeniu jej na półkę. [allison, lubimyczytac.pl] Intymne wyznanie, jakim jest "Mała zagłada", niesie z sobą potężny ładunek emocjonalny, który czytający musi udźwignąć, aby móc dalej czytać. Musi zmierzyć się z ogromem cierpienia, które przez ponad 70 lat trawi od środka ludzi ocalałych z pożogi. Trawi ich i całe rodziny, których podwaliną istnienia jest okrutna zbrodnia. Anna Janko skupia uwagę przede wszystkim na dzieciach, opisując drastyczne sceny, jakie są ich udziałem, jednocześnie kreśli emocje kryjące się w głowie małego człowieka. Igranie z przerażeniem dziecka daje bestiom wiele radości. Niezmiernie ważnym jest policzenie wszystkich ofiar, oddanie im ich imion i nazwisk po to, by nabrali kształtów, stali się na nowo ludźmi, a nie tylko kolejnymi cyframi w statystykach wojennych. Dla czytelnika ofiary przestają być anonimowe, stają się bliższe, bardziej realne, więc i ciężar emocji, które rodzą się podczas czytania chwilami przytłacza. Ale w tej książce jest też coś innego wartego uwagi. Zadając pytania i odpowiadając na nie, Janko stara się też zrozumieć esesmanów oraz innych morderców, mundurowych i cywilnych. Pojąć zło, jego naturę. Odpowiedź wydaje się pierwszym stopniem do zbawienia ludzkości. [Natalia Nowak-Lewandowska, granice.pl] Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. TŁUMACZENIA: Książka ta została przetłumaczona na języki: francuski, angielski, węgierski, czeski, serbski i chorwacki. Na niemiecki przetłumaczona nie została. NAGRODY (przyznane w latach 2015-2016): - Książka Roku Lubimyczytać.pl w kategorii Autobiografia, biografia, wspomnienia - Nagroda Literacka m.st. Warszawy - Nagroda miesięcznika "Nowe książki" - Ogólnopolska Nagroda Literacka "Gryfia" - Nagroda Literacka Europy Środkowej "Angelus" (finał) - Nagroda Literacka i Historyczna "Identitas" (nominacja) - Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza (nominacja) - Nagroda Newsweeka im. Teresy Torańskiej (nominacja) Zdjęcie na okładce pochodzi z archiwum rodzinnego auorki tej książki - Anny Janko, która tak je opisała: "Fotografia na okładce przedstawia moją mamę Teresę Ferenc [pierwsza z prawej], jej brata Jasia Ferenca [poniżej] i małą siostrę Kropkę, czyli Krystynę Ferenc. To ta jasnowłosa dziewczynka z przodu, w koralikach na szyi. Zdjęcie zrobiono we wsi Stolnikowizna, dokąd mama i jej rodzeństwo trafili po pacyfikacji. Pozostałe dzieci to kuzyni z rodziny Kiełbusów: Władka [pierwsza z lewej] i Władek [w środku]". Fotografia została wykonana w sierpniu 1943 roku, a więc dwa miesiące po ludobójstwie we wsi Sochy.

503
Ebook

Śmierć przyszła w południe

Tadeusz Kostecki

W Domu Pracy Twórczej „Naukowo” zostaje zamordowany jeden z pensjonariuszy – profesor Ernest Steiner. Krąg podejrzanych jest doprawdy szeroki. Czy znany fizyk zginął z rąk zrozpaczonej ciotki swej pierwszej żony, która popełniła samobójstwo? A może mordercą jest autor kryminałów poszukujący tematów do swoich książek? Motyw miał również grający nałogowo w karty dłużnik profesora. Nie można wykluczyć też jego żony, a zapewne i młodej kochanki. Oprócz intrygującej, kryminalnej zagadki dużą zaletą tej powieści jest też jej swobodny styl i realistyczne dialogi. KRZYSZTOF MROCZKO (krzysztofmroczko.wordpress.com): Powieść milicyjna nie musi wcale być nudną propagandową ramotą, w której wszystko jest jasne od początku do końca. Udowadnia to Tadeusz Kostecki, którego „Śmierć przyszła w południe” jest naprawdę udaną próbą wyjścia ze sztywnego gorsetu schematyzmu. Powieść właściwie jest powieścią milicyjną o tyle tylko, że śledztwo prowadzą milicjanci. Z samej Komendy Głównej, a jakże. Autor, dość przewrotnie dodajmy, daje im do rozwiązania zagadkę ściśle klasyczną. Śmierć w zamkniętym pokoju, ściśle określona grupa podejrzanych, z których każda ma niepodważalne alibi i śledztwo polegać może jedynie na bezustannych rozmowach z podejrzanymi. Oczywiście, rozmowy ujawniają, że wszyscy kłamią, ale wcale nie przybliża to rozwiązania tajemniczej śmierci słynnego profesora. Podejrzani pojawiają się i znikają niemal równie szybko, nowe hipotezy zostają obalane nowymi faktami, czytelnik na pewno nie będzie się nudził. Nie wspominając o ostatecznym wyjaśnieniu całej sprawy, bo to jest naprawdę dowód na to, że Kostecki opanował sztukę pisania kryminałów w stopniu najwyższym. Niezwykłe są w tej powieści dialogi. Pisarz postanowił zapisywać ludzi tak, jak mówią, co jest jedną z zalet powieści. Odejście od wygładzonej literatury na rzecz „powszedniości” dialogów dało w sumie całkiem przyzwoity rezultat, gdyż dzięki temu książka zwyczajnie nie nudzi. Istniejące żarty językowe, cięte riposty i dopowiedzenia przywodzą na myśl raczej czytanie sztuki teatralnej. Być może wzięło się to ze specyfiki pisania tej powieści –ukazywała się w odcinkach w jednej z gazet. Jak zaś wiadomo, takie odcinki zbyt nużące być nie mogły. Śmierć przyszła w południe to jedna z lepszych realizacji powieści milicyjnej, jaką przyszło mi czytać od bardzo długiego czasu. Kto chce się przekonać, że o „nadludziach w niebieskich mundurach” można pisać bez propagandowego patosu, niech śmiało sięga po książkę Kosteckiego. To naprawdę udane połączenie milicji z klasyką może sprawić, że innym okiem popatrzymy na twórców kryminału epoki PRL-u. Nota: przytoczone powyżej opinie są cytowane we fragmentach i zostały poddane redakcji. Książka wznowiona w formie elektronicznej przez Wydawnictwo Estymator w ramach serii: Kryminał z myszką – Tom 15. Projekt okładki: Pola Augustynowicz.

504
Ebook

Głownictwo, moglitwa i praktykarze

Michał Choromański

Jedna z ostatnich książek autora „Zazdrości i medycyny”. Dzieło artystycznie dojrzałe. Groteska rodem z Witkacego, Gombrowicza, Gogola, Kafki, Dostojewskiego. Wątki sensacyjno – szpiegowskie.